Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Brak kontaktu ze swoimi uczuciami

Przeglądasz 7 wpisów - od 101 do 107 (z 107)
  • Autor
    Wpisy
  • pszyklejony
    Uczestnik
      Liczba postów: 2948

      Felicja zapisz:
      „Nie wiem co znaczy "na koniec" …
      … a póki będa one mrugały, to będę musiała walczyć o odzyskiwanie siebie i odwagę życia z odsłoniętą twarzą;) ale być może się mylę, ale ja już tak właśnie zaczynam to rozumiem….”

      Na koniec procesu, nie, nie będziesz musiała walczyć do końca, przynajmniej nie w Twoim wypadku 🙂

      Eugenia
      Uczestnik
        Liczba postów: 7086

        Dziękuję za odpowiedź Pszyklejony;) I cieszy mnie to, że budzisz we mnie taką nadzieję-postaram się w to uwierzyć:);) a jaki ze mnie przypadek to chyba wie tylko sam Bóg i wkurza mnie to, że taką mnie stworzył, ale to pewnie żeby mi się nigdy nie nudziło,ale to akurat jest plusem…;)

        pszyklejony
        Uczestnik
          Liczba postów: 2948

          Felicja zapisz:
          „a jaki ze mnie przypadek to chyba wie tylko sam Bóg”

          W całości pewnie tak, ja tylko, co do pewnych przesłanek w kontekscie rokowań 🙂

          kosmita987
          Uczestnik
            Liczba postów: 244

            Terapeuta stwierdził, że mam bardzo słaby kontakt ze swoimi emocjami. Chyba ma rację, często nie czuję w ogóle nic, a moje ciało jest non stop niespokojne i somatyzuje. Powiedział, że to nerwica konwersyjna. Na razie nie zostało ustalone, do jakich emocji nie mam dostępu ani dlaczego nie mam do nich dostępu.

            Mitarja
            Uczestnik
              Liczba postów: 1

              Witajcie.

              Przeczytałam ten wątek z bezsilności a bardzo potrzebuję siły. Rozumiem, co rządzi moim mężem, ale sama już nie wyrabiam, bo to jak odbijanie się od ściany. On jest w terapii od roku. Wcześniej 16 lat małżeństwa doprowadziło mnie do tego momentu że chciałam odejść. Poszedł wtedy na terapię i…

              Przeszłam przez wszystkie aspekty i zachowania o których piszecie. Kiedy zrozumiałam jego zachowania dopiero porządnie się przeraziłam. On dalej kłamie, ucieka (oczywiście w kompulsje) mimo, że podobno pracuje na terapii. Piszę „podobno” bo to jego kolejne samooszustwo. Tak naprawdę marnuje często czas terapeutki i swój co sam przyznaje. Niemal zawsze znajdzie jakieś tematy zastępcze.

              Wiem, że wycierpiał potworności wręcz niewyobrażalne. Wiem, że jest bardzo poraniony.  Jestem kumata, ok. Ale jestem też tylko człowiekiem i choć jest we mnie dużo miłości i cierpliwości, to nie mogę czasami wytrzymać gdy kolejny raz widzę jak ucieka czy oszukuje. A dramat polega na tym, że on to robi niemal zawsze gdy coś go wystraszy.  A w kwestii strachu reaguje jak antylopa przy wodopoju. Nie ważne czy to zagrożenie nadciąga czy coś dobrego. W mózgu alarm każe uciekać natychmiast.

              Jestem potwornie zmęczona i czuję się cholernie bezradna.

               

               

              sid33
              Uczestnik
                Liczba postów: 62

                Ja cos napisze.

                YokoOno

                wiec twoj przyjaciel, nie ma raczej dobrych wspomnien jesli chodzi o wyrazanie zlosci,gniewu.

                Wyrazanie tych uczuc kojarzy mu sie z brakkiem miłosci, tym ze przestaje byc kochany

                Zaprzeczenie jest jednym z mechanizmow obronych ,ktory pozwolił mu przetrwac

                https://pl.wikipedia.org/wiki/Mechanizmy_obronne

                Prawdopodobnie stosuje jeszcze wyparcie

                 

                 

                sid33
                Uczestnik
                  Liczba postów: 62

                  mialem juz nie pisac ,ale napisze…

                  Mitarja badz dobrej mysli…

                  Najwazniejsze zeby chodzil na terapie…

                  Rozmawiał o swojej przeszloscii, bo to tylko wtedy spotka zrozumienie.

                  Malzenstwo to tylko milosc ,cierpliwosc ale rowniez czasami fochy złosc,pelnia siebie.

                  Co ja sie bede produkowal.

                  Jest ksiazka ktora ci polecam.A mam ich ponad 300.Duzo czytam bo mam depresje,

                  A wiec to   Zycie w zwiazku partnerkim po trudnym dziecinstwie Albert Geelman

                  Piszesz ze juz to trwa 16 lat ,cos mi mowi ze masz styl ratownika.

                  Choc moim zdaniem, podejrzewam ze mialas to w rodzinie taki styl postepowania.

                  Ale na ratownika sie nie nadajesz ,bo w tobie narasta flustracja ,ktora ty wypierasz.

                  A on dostrzega twoj zlosc ,dlatego ucieka.

                  bo ma zle skojarzenia.

                   

                  Mam druga ksiazke ,ale raczej jej nie kupisz bo stare wydanie.

                  Jest na chomiku Sztuka rozmawiania 2 Rozwoj osobowy – Schulz von Thun.

                   

                Przeglądasz 7 wpisów - od 101 do 107 (z 107)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.