Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Brak kontaktu ze swoimi uczuciami
-
AutorWpisy
-
No widzisz, proste pytanie i prosta odpowiedz… po co ten caly skowyt bolu, szyderstwo, wmawianie jakichs slabosci… jakies bohaterskie obrony nie wiadomo jak i przez kogo zagrozonej cnoty.
Po co te insynuacje jakiejs definicji "jaj" rzekomo potrzebnej, zebym mogl cos zrozumiec niby… (masz fascynacje meskimi genitaliami?)…
Zadalem Ci proste pytanie, i do dosc uprzejmie mam wrazenie, to odpowiedz na nie.
Co to znaczy u Was/Ciebie, ze "mezczyzna ma zawalczyc".
"A tak, próbuję zajmować się sobą i ciężko mi to idzie, szczególnie dlatego, że taki jeden pan wmawiał mi całe życie, że: jestem śmierdząca egoistką, która myśli tylko o sobie, tylko bierze i nic z siebie nie daje, nie ma prawa mieć uczuć i emocji, ma zamknąć mordę i przestać być taka pojebana, bo jak przestanie to BYC MOZE on będzie inny:) Jak widzisz niektóre kobiety, muszą wręcz walczyć o to, zeby prawdziwie zająć się sobą bez wyrzutów sumienia…;)"
Może ten facet miał trochę racji,Czasem trzeba umieć spojrzeć na siebie z boku,z perspektywy tej drugiej osoby.Nie jest to łatwe.
Księżniczki,waleczni rycerze,smoki to tylko w bajkach.Trzeba przestać żyć iluzją.
Ja nauczyłam się pokory i dystansu do siebie samej,nie rezygnując z wyrażania własnego zdania i nie rezygnując z bycia sobą.
Nie muszę udawać kogoś kim nie jestem.Tego wszystkim życzę.
Fajna dyskusja sie zrobila na temat swiata meskiego i kobiecego.Co to znaczy,ze facet ma zawalczyc o kobiete?sa rozni faceci i rozne babki,jeden jest dda,inny kims tam jeszcze ,kazdy niesie jakis tam ciezar.Moj maz np.nie zawalczyl o mnie,o dzieci,o rodzine.Zrezygnowal.Niewazne juz co on tam ma w sobie,co mam ja.Najwazniejsze,ze nic z tym nie zrobil.Trzeba byc swiadomym siebie,swoich slabosci i mocnych stron.Ty Wojtek odbierasz wpisy Felicji jako atak,a kazdy pisze wlasne doswiadczenia.Nie musisz sie zgadzac,napisz jakie Ty masz doswiadczenia.Nie kazdy facet jest zly,jak i nie kazda kobieta jest dobra.
Yoko,nie moge sie z Toba zgodzic,ze ten pan mial racje,bo nie mial
Tak, to co powiedziałaś Ewelka-nie, nie miał racji. Całe życie broniłam się przed przyjmowaniem tych najgorszych określeń, a któregoś pięknego dnia zrozumiałam, że ja mu uwierzyłam, bo wszystko co robię i jak traktuję siebie na to wskazuje…:( Nici z całej mojej walki, skoro mu tak naprawdę uwierzyłam….
YokoOno, jeśli, rzeczywiście masz pokorę i dystans do siebie i potrafisz z wielu rzeczy zrezygnować bez zatracania siebie samej, to gratuluję! Mnie właśnie o taki stan by chodziło. Tylko, że ja już wiem, że żebym mogła tak robić uczciwie muszę najpierw….odzyskać siebie. Wiesz, przechodziłam w zyciu różne etapy. Od dziecka próbowałam różnych opcji, tak naprawdę zawsze obserwowałam ojca, zastanawiałam się o co mu chodzi. Pamiętam nawet, ze jako 10-12 letnia dziewczynka, która robiła co mogła żeby być najlepszą uczennica i takie tam, próbowałam różnych opcji, bo myślałam, ze być może to naprawdę ja jestem winna temu co się dzieje. I pamiętam jak miałam z 12-13 lat spasowałam i stwierdziłam, ze ja go spytam, najwyżej wydrze mordę i mnie zezwie. Podeszłam do niego i spytałam w prost: a właściwie czego byś chciał, żebym jaka ja była?? I wiesz co YokoOno? On mi nie odpowiedział, zatkało go, a ja wiem dlaczego, bo to nie była moja wina, on po prostu sam nie wiedział o co mu chodzi i choćby mu "dupę miodem wysmarować" i tak byłoby źle i niedobrze. A wiesz dlaczego? Bo to jest jego problem, bo to jego zadanie, bo to jego zderzenie z rzeczywistością, bo to on musi zrozumieć, ze nie będzie wszystko chociło tak jak on to nakręci, bo nie będzie wszystko po kątach poustawiane tak jak on chce, bo jemu to zapewni złudne poczucie kontroli i bezpieczeństwa. Bo to on musi zrozumieć, że życie to przygoda, że zza krzaka niespodziewanie może smok wyskoczyć, a dziecko nie wyrośnie na baletnicę tylko na boksera. To są YokoOno ich problemy. Powtórzę jeszcze raz-żeby móc prawdziwie z pewnych rzeczy dla kogoś rezygnować, najpierw trzeba odzyskać siebie. Jesli Tobie się to udało, to ok. Ja dopiero to ćwiczę, to robienie dla siebie wielu rzeczy bez wyrzutów sumienia. Opornie mi to wszystko idzie bo mam skłonności autodestrukcyjne, bo mi łatwiej zapalić papierosa niż najeść się truskawek, tak jak gdyby mi się to nie należało. Różne fazy przechodziłam: nadstawiania oczu i uszu, bunt z nalaniem na wszystko, ucieczka od problemów, nawet sama na koniec zaczęłam zapijać.A teraz chcę pokochać siebie, zeby móc pokochać jakiegoś męzczyznę prawdziwie.
Michale, te wyskoki to nie zawsze jest manipulacja;) Czasami jest tak, ze się drzesz i drzesz i wygadujesz różne rzeczy a w ogóle nawet nie masz tego na myśli i nie wiesz dlaczego jadaczka nie chce ci się zamknąć. Po czym ryczeć ci się chce bo słowa już poszły w eter a to wcale nie było ważne, nie chciałam tego powiedzieć. Od różnych rzeczy to jest uzależnione, wiesz choćby hormony i takie tam;)
ewelka1982 zapisz:
„Fajna dyskusja sie zrobila na temat swiata meskiego i kobiecego.Co to znaczy,ze facet ma zawalczyc o kobiete?sa rozni faceci i rozne babki,jeden jest dda,inny kims tam jeszcze ,kazdy niesie jakis tam ciezar.Moj maz np.nie zawalczyl o mnie,o dzieci,o rodzine.Zrezygnowal.Niewazne juz co on tam ma w sobie,co mam ja.Najwazniejsze,ze nic z tym nie zrobil.Trzeba byc swiadomym siebie,swoich slabosci i mocnych stron.Ty Wojtek odbierasz wpisy Felicji jako atak,a kazdy pisze wlasne doswiadczenia.Nie musisz sie zgadzac,napisz jakie Ty masz doswiadczenia.Nie kazdy facet jest zly,jak i nie kazda kobieta jest dobra.”Hehehe nie tyle atak, co mnie jakies takie bezinteresowne szykanowanie innych denerwuje, bez jakiejs widocznej przyczyny. Ja wiem intelektualnie, ze to bol i strach powoduje takie szykanowanie, ale jakos nadal mi to przeszkadza…
No i jakies takie ciagle pisanie o "jajach" to troche za duzo, jakbym ja w kazdym poscie o "pizdach" pisal…
To moze po raz 3ci zapytam:
Co to ma znaczyc, ze "mezczyzna ma zawalczyc", a jak "nie zawalczy’ to jest jakis probem czy cos…
Co konkretnie? Co to ma dac? I dlaczego? Ze ma Was jakos w ten sposob wypelnic poczuciem wartosci, ktorego nie macie? Czy cos innego?
NIe chce spekulowac i swoich teorii jakos wypisywac, wiec pytam: co to konkretnie ma znaczyc i dlaczego to ma znaczenie?
Dla kazdego znaczy to cos innego.Tez kiedys pragnelam,by jakis facet mnie uratowal swa miloscia.Ale to bylo 10 lat temu.Jak ma sie jakies tam ograniczenia,trzeba sobie najpierw w glowie poukladac.Moj nie zawalczyl,bo wybral picie np.Poswiecił swa rodzine.A bledy byly po obu stronach.Ja cos z tym robie,probowalam walczyc.Walka powinna byc obopulna
ewelka1982 zapisz:
„Dla kazdego znaczy to cos innego.Tez kiedys pragnelam,by jakis facet mnie uratowal swa miloscia.Ale to bylo 10 lat temu.Jak ma sie jakies tam ograniczenia,trzeba sobie najpierw w glowie poukladac.Moj nie zawalczyl,bo wybral picie np.Poswiecił swa rodzine.A bledy byly po obu stronach.Ja cos z tym robie,probowalam walczyc.Walka powinna byc obopulna”zgadzam się z tobą ewelko
walka obopulna
kazdy musi dawać od siebie tyle samo w zwiazku
partnestwo,kompromis,milosc,cieplo
dawać-a nie tylko braćFelicjo ja w tym roku kończę 40 lat.Jak widzisz, trochę mi zajęło czasu aby osiągnąć taki stan.To jest proces długotrwały.Lecz niech nie wydaje Ci się,że moje życie usłane jest różami.Mam swoje demony i lęki,które w pewnych sytuacjach mocno dają mi się we znaki.
Obcy ludzie pomogli mi uwierzyć w siebie,pomogli mi zobaczyć jaka jestem naprawdę,okazali mi sympatię i dobroć.Przez bardzo długi czas żyłam z negatywnym obrazem siebie,który "namalowali" mi moi rodzice.Dlaczego nie mozesz pokochać siebie ?
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.