Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD ja chce tez z kims byc!!! ;)

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 58)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Dzieki :), tego mi bylo trzeba, jestem na etapie kiedy musze wybrac czego chce dalej i nie wiem od czego zaczac prace i boje sie, ze mi sie nie uda, albo inaczej brak mi wiary w powodzenie

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        A ja nie do konca się zgadzam, bo musiałam zasłużyć na cos cale życie i zmęczyłam się tym. Teraz mam w nosie. Jestem (przeciętnie) atrakcyjna, wykształcona, towarzyska. Wszystko przeciętnie, bo ostatnio (też po terapii zmieniłam zdanie o znajomych) jak się rozgladam to prawie każdemu można wyciagnać coś nad czym musiałby popracować. A to jest egoistyczny, a to zazdrosny, a to „duży dzieciak”- rożni sa ludzie choć nie wszyscy sa DDA. Wiem jedno- mam w nosie na coś zasłużyć. Jestem- i już tym samym zasługuję. Całe życie starałam się komuś coś udowodnić, zdobyłam wiele, a teraz wiem, że nie muszę już zasługiwać. Mogę mieć pracę za 700 zł i być szczęśliwa (ba mam taka znajoma- rewelacja! Rzadko o kobiecie można powiedzieć brzydka, ale o niej niestety można tak pomyśleć- duża wystajaca szczęka, krzywe nieładne zęby, krzywe nogi- jak zobaczyłam ja w miniowie szczęka mi opadła, mogła przecież założyć dłuższa spodnicę) Została właśnie mężatka, ma 32 lata. Trochę musiała poczekać na faceta ale… ;))) Jest wykształcona (po studiach), czyli nie mamy do czynienia z kimś komu wszystko „zwisa”. Przesympatyczna para. Ta babka na poczatku robi – jak sobie możecie wyobrazić- takie sobie wrażenie, ale jak się z nia chwilę porozmawia…kurcze, jaka madra (i życiowo i w pojęciu inteligencji), ciepła, naprawdę sympatyczna osoba. Aha, pracuje w szkole za 800 zł. ;)) Jest zadowolona bo robi to co lubi- chciała mieć do czynienia z dziećmi. W pełni człowiek- takie miałam wrażenie. Pozazdrościć. I żyje- o dobrze żyje. Męża ma też nieurokliwego, zarabia akurat przeogromna kasę, bo jest świetnym (cenionym) specjalista w swojej firmie, i jestem b. fajnym człowiekiem- znam go jako pomocnego i taktownego. Czyli mogę mieć gdzieś czy dorobię jakieś studia czy nie (mam już jedne za soba ;), czy poprawię zgryz czy nie (nie jest fatalny, choć może do aktorskiego uśmiechu daleko). I ja też stwierdziłam, że mam w nosie. W koncu mogę się zastanowić czego ja chcę- a wiem, że to nie jest zdeterminowane tym jak się ubiorę czy gdzie będę pracowała i czy będę tam szefowi potrzebna czy nie. Nie wymagam dużo, choć poniekad dużo mam (jak na wiek i fakt braku wsparcia ze str rodziny). Zorientowałam się, że nie o takie „dużo” mi w życiu chodzi, więc zmieniam front. I czuję się samotna. Jak na każdym rozstaju drog kiedy zostawisz coś i wybierasz coś innego- boli, czuję się samotna w decyzjach, mam poczucie straty ciepełka ktore już jakoś poukładałam (żle czy dobrze) i wiem, że da;lej nie mam pewności czy będzie dobrze. Mam 30 lat- żle mi, że jestem sama ale w koncu wierzę, że mogę tak czuć. I nie nabiorę się tym razem na żadne amerykanskie myślenie- masz to co chcesz mieć  Bo czasem w życiu dostajesz coś choć wcale nie chesz. Ja też- i czuję się bezsilna, bezsilna wobec wielu rzeczy, ktore mnie spotkały- niektore z mojej winy, inne przyszły zupełnie spoza mnie. I wiem już, że czasem tak jest, że bardzo chcesz i wierzysz, że zasługujesz na więcej ale figa z tego- nie dostajesz. I wtedy testem na twoje człowieczenstwo jest to czy pojdziesz inna droga, czy będziesz przy tym trwać, czy znajdziesz rozawiazanie- nie ma jednej prawidłowej drogi.

        Oj rozpisałam się.

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          odnioslam wrazenie, ze strasznie duzo wscieklosci w tobie i złosci na świat.
          Ja zazwyczaj dostawalam to czego chcialam, skonczylam studia, 2 kierunki, a wlasciwie 3, mam jak na miejscowosc w ktorej mieszkam prestizowa, ciekawa prace, jednak za srednie pieniadze.w momencie kiedy osiagalam to o czym marzylam, po chwili radosci, zawsze dopadaly mnie mysli, co ja tu robie, przeciez ja na to nie zasluguje, na pewno szybko sie o tym zorientuja i to strace, czy w milosci, czy w zyciu zawodowym kiedy moj szef mnie wychwala jako to ja jestem kompetentna, wyksztalcona, mialam wrazenie, ze mowi o kims innych i zamiast radosci i dumy ze swojej pracy, pojawial sie strach, przeciez to nie prawda,na pewno sie zorientuje i wylece – nie zasluguje na te pochwaly. w zwiazkach, w moim ostatnim partner nie tylko mowil mi jaka jestem dla iego wazna, ale i to okazywal, ale ja nie moglam uwierzyc, urzadzalam sceny zazdrosci o jego wczesniejsze zycie, no i nie wytrzymal – przeciez, ja nie zasluguje na tekiego faceta, na to zeby mi sie zycie ulozylo tak jak to sobie wymarzylam, a wszystko zdarzalo w tym kierunku.i dlatego zgadzam sie z zalozycielem tego watku, bo mysla, ze gdybym miala wiecej wiary w siebie, co za tym idzie szacunku, pochwaly szefa bylyby dla mnie milym akcentem sygnalizujacym, ze warto sie starac, bo moje starania sa zauwazane, co wiecej, w momencie, po awansie zaczelam olewac prace, przestala mi sprawiac radosc, to sie chyba nazywa spoleczne skutki depresji, ale obronilam mgr, wzielam urlop, odpoczelam, teraz jest czas dla mnie, teraz 1 miejsce przyznaje sobie i terapii.
          Mysle, ze jak nabiore wiecej zaufania do siebie, do swoich decyzji, pewnosci siebie, w momencie kiedy nadarzy sie okazja zmian, nie stchorze, przemysle je sobie, potraktuje jako szanse rozwoju, a nie kolejny problem, po co mi glowe zawracaja, ingeruja w moje spokojne srednioszczesliwe, ale bezpieczne zycie, mam nadzieje, ze spowrotem zaczne marzyc, bo w tej chwili boje sie nawet miec marzenia, bo po co u i tak nic z tego, nie zasluguje na ich realizacje.Wiecej, zaczne marzyc, szukac sposobu na relizacje, nie czekac biernie, zaczne zyc, a przestane sie przygladac jak to robia inni i porownywac sie z nimi i na tej podstawie budowac swoja samoocene.Bede wiedziala swoje 😉

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            Obnosilam sie wszedzie z moimi pogladami jak to ja nie znosze blichtru, oceniania ludzi na podstwie wyglady, tego co udalo im sie osiagnac, itd, prawda jednak jest okrutna – siedzialam w tym po uszy, jak wiekszośc moich znajomych wszystko musi byc markowe, ciuchy, bielizna, kosmetyki, sprzet im drozsze tym lepsze, bo inaczej czujesz sie jak ubogi krewny, ja sie tak czulam. zawsze i wszedzie sie ze wszystkimi porownywalam , zawsze musialam sie wyrozniac, myslalam, ze oszaleje, to zwyczajnie zatruwalo mi zycie, wciaz teraz to widze musialam udowadniac, ze jestem lepsza niz sie wewnetrznie czulam, a czula sie gorsza, teraz juz wiem dalczego, ale dzieki terapii zrozumialam na czym polega moj problem i na pewno nie na tym, ze nie moge sobie pozwolic na nowe super buty za 75% mojej pensji – mam to gdzies i zaczyna mi byc dobrze z tym, za to widze, ze słonce w tym roku bardzo dlugo nas dopieszcza.Pierwsze mysli, kiedy to zaczelam analizowac byly: jestem pusta, beznadziejna, powierzchowna, idiotka, teraz wiem, ze bylam nieszczesliwa, czulam sie gorsza, bo nie kochana, oderwana od matki i ojca, pozniej oklamywana co do mojego pochodzenia, wciaz czulam, ze cos jest ze mna nie tak, ze szepcza za moimi plecami i ze to moja wina, znowu zrobilam cos zle, jestem do niczego, a prawda jest taka, ze to nie moja wina, ja na wydarzenia w moim zyciu na tym etapie nie milalam najmniejszego wplywu, ale teraz juz moge miec to zalezy od mnie, czy przejme ster, wezme odpowiedzialnosc za swoje zycie na siebie, za powodzenia, ale i niepowodzenia. Dla mnie to teraz jedyna droga, czuje sie jak male dziecko bardzo male, przerazone wielkim swiatem, ale wiem tez, ze teraz moze byc inaczej, ze moge liczyc na wsparcie pelne milosci, ale musze je dac sobie sama

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              Nie chciałabym wyjść na ostatniego cynika i marudę, ale wytłumaczcie mi, proszę, co z tego, że ja mam o sobie przekonanie,że jestem warta miłości, ciepła, itd. jeśli nikt inny jakoś tego nie zauważa. Mogę dbać o siebie, unikać toksycznych ludzi i zwiazkow, inwestować w siebie itp., ale co można zrobić, żeby wyczarować przy sobie kogoś drugiego? Automatycznie zjawi się pod drzwiami z bukietem kwiatow zaraz po tym, jak spojrzę w lustro i powiem: tak, akceptuję siebie i już?
              Przepraszam, nie chcę nikogo dotknać ani urazić. Po prostu nie rozumiem.

              Isis79
              Uczestnik
                Liczba postów: 38

                Biblo, myślę, ze nikt z nas tego nie rozumie, tak jest i już. Ale musisz też zdawać sobie sprawę z tego, że nie możesz kochać i być kochana jeli nie kochasz samej siebie, jesli nie jestes pogodzona ze soba i ze switem. Nie oczekuj też rycerza na białym koniu, bo takiego poprostu nie ma. Może to smutne, ale coż….

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  spoko Biblo, mysle ze po prostu to jest nasz typ "osobowosci" czy jak tam to nawaz. ludzie sa rozni, ja sie nie zgadzam z tym co ta druga strona (moj mejl powyzej) pisze :)) ale tez nie mysle ze jestem cynikiem. po porstu luidzie maja inne temperamenty. wazne jest zeby sprawdzic co dizlaa dla ciebie, jedni sobie powiedza ze sa "warci" i to dla nich zafunkcjonuje (no i super!!), a dla mnie to takie amerykanckie "tratatata" (nie chce nikogo urazic ;)), nie pisze tego w zadnej zlosci, po prostu jestem innym typem, mam inne zdanie i tyle 😉 Do lagodnych owioeczek z moim temperamentem nie bede sie zlaiczac i nie ma spelnienie badz niespelnienie zyciowe nie ma nic do tego) Warto rozmawiac z ludzmi zeby poznawac rozne poglady :), zeby tez rozpoznac swoja droge, ale kopiowac nie musmi ani dopasowywac sie bo na szcescie jestemy rozni!!! Takze mysle ze jest ok, ze nie rozumiesz. ja tez tego nie rozumiem i dlatego nie zgadzam sie :))))))) Wierze w naturalnosc, we wlasna intuicja. oj, chyba sie pogubilam, czemu ja tak czesto trace watek? ;))

                  Anonim
                    Liczba postów: 20551

                    Chyba zostałem troszeczkę ¼le zrozumiany, mowiac o zasługiwaniu na coś nie miałem na myśli faktycznego zasługiwania, czyli nagrody za coś, co zrobiliśmy. Zasługiwanie jest tu ujęte jako stan psychiki i emocji , ktory sprawia, że wykorzystujemy te wszystkie przypadkowe, dobre sytuacje ktore nas spotykaja. Np. podchodzi do was osoba płci przeciwnej i pyta kiedy możecie się z nia spotkać. Odpowiadamy, że mamy dużo pracy, nauki, jesteśmy zmęczeni, uważmy że jest za brzydki(a), wymyślamy jakieś kłamstewko itd. A tym czasem powinniśmy się zgodzić i ustalić termin, bo przecież w grę wchodzi jedna – dwie godziny, chyba każdy z nas zdoła wygospodarować tyle czasu. Zastanowcie się jakie uczucia sa w głębi was, gdy odpowiadacie, bo założę się że niezbyt przyjemne. A więc naprawdę odmawiamy bo: uważamy że nikt fajny nie może nas zaprosić, a więc ten (ta) musi być nieatrakcyjny(a), boimy się że ¼le wypadniemy na spotkaniu, że nie będziemy mieli o czym rozmawiać, że ten ktoś nie przyjdzie, albo że zobaczy jacy jesteśmy nieatrakcyjni (kto zna więcej niech też napisze). Nasza samoocena znow wygrała i zamiast przekonać się jak będzie na spotkaniu, my już wiemy to wcześniej, więc odmawiamy. W głębi nas jest uczucie że nie zasłużyliśmy (to tylko uczucie!). Ja wiem, że po tylu latach niejednemu ciężko jest mieć nadzieję, ale musicie sprobować.
                    Zrobmy doświadczenie (daj mi tylko kilka minut):
                    Najpierw sprobujcie określić jak się czujecie, czy teraz się gniewacie, czy jest wam przyjemnie itp. A teraz powtarzajcie sobie: "zasługuję na to aby stworzyć zwiazek z naprawdę atrakcyjna osoba, ktora otoczy mnie miłościa i troska, i z ktora będzie mi naprawdę dobrze" Powtarzaj tak sobie kilkanaście razy, bez pośpiechu, staraj się w to NAPRAWDE uwierzyć i obserwuj jak zmieniaja się twoje uczucia. Jeśli poczujesz się gorzej, nie będziesz mogł (mogła) uwierzyć w to co mowisz, pojawia się dziwne, troszkę niemiłe odczucia, to właśnie odkryłeś(aś) co podświadomie o sobie myślisz. Proste? 🙂
                    Biblo, dlaczego przepraszasz, za to, że masz własne zdanie? Pytasz co nam z tego że podiosę samoocenę. A to, że wtedy odmawia się gdy naprawdę trzeba, no i łatwiej jest samemu wyjść z propozycja, a więc szanse się z dwoch stron zwiększaja. W towarzystwie jesteśmy aktywniejsi, ludzie maja większa szansę by nam się przygladnać i zdobycie partera nie jest już darem od Boga, naszym szczęściem, lecz sprawa na ktora sami mamy wpływ. A więc nikomu nie radzę czekać biernie, no bo co by było, gdyby wszyscy ludzie na świecie czekali? Zacznijcie lepiej o sobie myśleć,a problemy zaczna się same rozwiazywać. Na koniec jeszcze jedna sprawa: Niewiele pomoże jeśli będziemy chcieli poprawić w nas tylko jedna rzecz. Trzeba poprawić ich więcej np: zaczać pozwalać sobie na rożne przyjemności (bo bycie z kimś to też przyjemność i to podświadome uczucie, będzie nas blokować), uwierzyć, że mam coś ciekawego do powiedzenia (przecież nie urodziliśmy się wczoraj, każdy ma jakieś doświadzenia z wielu lat życia), sięgnać po jakieś inne zainteresowania, niech poszerza się nasze horyzonty, no i co tylko sobie wymyślicie.

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Ja (nick) wcale mnie nie uraziłaś, rozumiem odmienność pogladow. Ale skad wiesz czy nie mam racji? A tak poza tym to nie jest amerykanskie myślenie, tylko polskie, nie wiem kto i kiedy wymyślił to wszystko, ale znaczny kawałek wiedzy z tej dziedziny posiada Leszek Rzadło, tworca regresingu. Pozostaje ci tylko, jeśli oczywiście chcesz, przemyśleć moj punkt widzenia, bo ja twoj na pewno przemyślę. Pozdrawiam, no i z drugiej strony gratuluję pewności siebie w przedstawianiu swych pogladow. 🙂

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        niezłe jaja, czasem mnie to dziwi (zuepełnie szczerze ) jak to sie dzieje, że sa aż takie nieporozumienia.. przecież ja w żadnym momencie nie napisałam ze nie masz racji!!!!! chłopie!!! ;))))))) zaczęłam się teraz poważnie zastanawiać nad moimi komunikatami. Bo chciałam powiedzieć : Ty masz swoja rację, a ja mam swoja rację- i obie racje sa OK. To, że ja się nie zgadzam z Toba (a tak jest) nie musi oznaczać przekreślenia Twojej racji, no nie? (Po prostu mamy rożne opinie) Bo jeśli tak to zroumiałeś to ja odnoszę wrażenie, że moj komunikat był raniacy, a nie o to mi chodziło. chciałam powiedizeć, ze mam inne zdanie (NIE ZGADZAM SIE) ale przeciez mam do tego prawo, a ty masz prawo nie zgadzam się ze mna. Wot, i wsjo…… Przepraszam, nie chciałam zdyskredytować Twoich racji :)))) ojej, ale poplatanie 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 58)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.