Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Poczucie opóźnienia w życiu
Otagowane: cele życiowe, dzieciństwo, opónienie, osiągnięcia życiowe
-
AutorWpisy
-
j.b może to nie rozchwianie emocjonalne, tylko lęk uogólniony.
Wyszukujesz zagrożeń, martwisz się tylko co z tego dobrego wynika. Być może masz przekonanie, że matka powinna się martwić o swoje dzieci. Ale moim zdaniem to nie prawda. Powinna się troszczyć, a nie martwić.
Poza tym to jak matka przeżywa życie, przechodzi na dzieci.
Po prostu naczytałam/ naoglądałam się za dużo o różnych nieszczęściach i teraz się boję, mielę w głowie, nie mogę się uwolnić od obaw. Bez dodatkowych ideologii ani przekonań o rodzicielstwie. A dzieciom nie okazuję moich obaw bo wiem, że nie ma nic gorszego niż roztrzęsiona „kwoka” – moja teściowa taka jest i aż na wymioty mnie zbiera od tych jej neurotycznych zachowań…
Nie wiem jak można za mocno przeżywać swoje rodzicielstwo, bo dopiero siebie zaczęłam wyrażać. Niestety ja pozostaje w świadomości, że bardzo szybko da się dziecięcy świat spierd…..lic ( na swoim przykładzie) i największym lekiem jest moje rodzicielstwo. Jak nie skatować lub odwrotnie nie za głaskać, by swoje dziecko miało aż tylu ran.
Im więcej informacji tym więcej leku. Pamiętajmy jednak że nie każda informacja jest prawda ostateczną. Jeszcze jest prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzeń. Różne rodzice, różne problemy. Winogrona dzielimy na pół, wszystko obieramy… lęk w nas zasiano.
Nie mam już sił do tego bajzlu w mojej głowie. Zbyt wiele tego wszystkiego, na zbyt małej przestrzeni. Nie sposób tego wszystkiego uporządkować. 🙁
Coraz częściej myślę o terapii, ale zaraz mam tysiąc kontrargumentów – na nic się w tym zakresie nie potrafię zdobyć.
Aż chciało by się zrobić urlop od swojej głowy. Dać ster komuś innemu. Nie zajmować się bazjzlem oddać komuś odpowiedzialność za swoje życie. Bo sił juz brak i checi. Jakie fajne zidiocenie by było. No cóż na tyle stara jestem jestem, że wiem że nikt za mnie nie będzie żył. Tylko co najwyżej bedzie ustawiał mnie pod siebie i swoje wyobrażenia. Wybieram szukanie prawdy, choć mogę jej nie zrozumieć. Ale to to nie ważne, ważne są próby. Sama teraz stawiam na siebie. I to w mi w zupełności wystarczy.
„Wybieram szukanie prawdy, choć mogę jej nie zrozumieć. Ale to to nie ważne, ważne są próby. Sama teraz stawiam na siebie. I to w mi w zupełności wystarczy.”
Pięknie powiedziane, Justyno 🙂
Hej,
Ja mam takie wrażenie, że emocjonalnie, zatrzymałem się gdzieś na poziomie 16 latka.
Mam już dom, dobra pracę, dzieci, ale emocjonalnie z wieloma rzeczami mam problem.
Ciągle się do kogoś porównuje, ciężko mi na kimś wyegzekwować to co mi się należy. Jak idzie coś nie po mojej myśli to potrzebuję kilku dni żeby się z tym pogodzić.
Ma ktoś podobnie ?
Cześć Pablooo,
Poruszyłeś tutaj całą masę spraw, których nie da się rozwiązać za jednym zamachem.
Poczucie niedojrzałość nie musi być z wyboru (bo tak lepiej, wygodniej, bo inni muszą się dostosować do mnie…). Może być skutkiem tego, że po prostu w domu nie dostałeś szansy, żeby pewne zdrowe mechanizmy w sobie wypracować.
Częste porównywanie się z innymi może być objawem niskiego poczucia własnej wartości. Takie poczucie „bycia nie wystarczającym”, mimo że stajesz na głowie, żeby wszystko było dobrze. To idzie od wewnątrz, nie z zewnątrz.
Egzekwowanie od innych „tego co mi się należy” to szeroki temat. Bo co innego jeśli chodzi o podwładnych w pracy, a inaczej gdy chodzi o relację z dziećmi lub z żoną. Może tu być problem z asertywnością lub przesunięciem granic.
Potrzeba bezpieczeństwa i poczucie zagrożenia, czy wręcz reagowanie traumą gdy coś wymyka się spod kontroli to kolejny temat. Często jest to efekt dorastania w zagrażającym, niestabilnym otoczeniu.
Tak, oczywiście, miałem z tym problemy i czasem jeszcze teraz coś z tego grona próbuje mnie „ugryźć”.
Tego się nie da załatwić w ciągu kilku minut. To trochę jak z autem: Trzeba najpierw rozłożyć na części, żeby znaleźć przyczynę problemu, a potem złożyć ponownie, już naprawione.
Tak, wszystko zajmuje czas, żeby sobie to w głowie poukładać.
Mam właśnie sprawę żeby rozliczyć kogoś ze zrealizowanych usług i coś mi się nie zgadza.
Ciężko mi jest użyć odpowiednich argumentów i trzymać się ich, natomiast łatwo się denerwuje i wtedy tracę wiarygodność.
Wydaje mi się, że nigdy nie wypracowałem w sobie tych mechanizmów.
Generalnie mam takie poczucie bycia pokrzywdzonym i jak jeszcze wydaje mi się, że ktoś chce mnie oszukać to tracę panowanie nad sobą. Nie mam takiej regulacja emocjonalnej.
Jak to trenować ?
Może być tak, że sytuacja, która spotyka Cię teraz w jakiś sposób włącza trudne emocje związane z czymś, co spotkało Cię ze strony osób najbliższych w przeszłości. Nie ma więc chyba lepszego sposobu jak dotrzeć do źródła i sprawdzić, co się wtedy wydarzyło.
Tak na tu i teraz można próbować rozwiązać problem na bazie wyznawanych przez Ciebie wartości. Jeśli ważną wartością jest dla Ciebie uczciwość, prawda i sprawiedliwość, i sprawa wydaje się oczywista – nie możesz pozwolić na to, żeby ktoś Cię oszukał.
Jeżeli źle myślisz o sobie, może być Ci trudniej przyjąć postawę, że zasługujesz na dobre traktowanie – w tym na uczciwość w rozliczeniach.
Gdybyś np. korzystał z jakiejś formy terapii (indywidualnej lub grupowej) mógłbyś przećwiczyć taką sytuację „na sucho” z terapeutą lub kolegą z grupy i zobaczyć jakie emocje temu towarzyszą.
To nie prawda, że złość sama w sobie jest zła – gniew jest jak najbardziej adekwatny w sytuacji, gdy ktoś próbuje zrobić Cię w konia. Tylko warto tę złość stopniować. Najpierw próbować spokojnie zapytać i argumentować. Sprawdzić, czy nie doszło do nieświadomej pomyłki którejkolwiek ze stron. A dopiero na koniec okazywać wściekłość.
My, ludzie z syndromem DDA, mamy czasem taki problem, że albo nie reagujemy („bo nie warto bronić kogoś tak mało wartościowego jak ja”), albo od razu eksplodujemy.
Nie wiem, czy taka odpowiedź coś Ci rozjaśni. Jeśli nie, daj proszę znać, to spróbuję jakoś inaczej.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.