Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Porażka,pomocy…

Przeglądasz 10 wpisów - od 151 do 160 (z 165)
  • Autor
    Wpisy
  • Eugenia
    Uczestnik
      Liczba postów: 7086

      kulfon zapisz:
      „LOL psychika masochistyczna 😛

      No wlasnie nie mozna kontrolowac bolu – mozna pozornie odgradzajac sie od tego, co go wywoluje , ale to nie kontrola a wyparcie. Problem w tym, ze nie ja np nie iwem jak sobie z bolem radzic , tzn, nie wiedzialam na pewno jak bylam dzieckiem. pamietam rozrywajaca bol, rozpacz, bezzsilnosc itp. cos co mnie kompletnie zalewalo . ale u mnie nie bylo osoby doroslej 'dla mnie’, przy mnie, ktora pomogla by mi przezyc ten bol. bo przeciez o to chodzi, by przezyc bol – toz to nierozerwalna czesc zycia. Wielu rodzicow probuje chronic dzieci przed bolem zwyczajnie udajac ze go nie ma itp. ale 'kontrola’
      tego bolu hamuje wzrost.”

      tak albo, że go nie ma albo, że sobie człowiek wymysla, a jak mona wymyślać skoro boli to boli i tyle…………….chociaż jeszcze gorsze dla mnie było wykorzystywanie i manipulowanie moim bólem i dlatego też wiele razy go chowałam, albo nawet obwinianie mnie i to wtedy gdy ewidentnie to ja byłam ofiarą. Albo tłumaczenie sprawcy, że on zmęczony, że zdenerwowany itd

      Jakby nie dawanie prawa do przeżywania bólu, albo nawet karcenie za wypowiadanie tego!

      Moja matka niby jest osobą która bardzo mnie kocha i jej się wydaje, ze duzo rozmawiamy, ale nigdy nie zapomnę jak o mały włos nie padłam ofiarą molestowania, a nie doszlo do tego tylko dzięki temu, że zwyczajnie wykazałam taki spryt w tym momencie, że kolesia zatkało i dał mi spokój, a nawet zdałam-to była sytuacja z egz na prawko. Słyszałam później, że wyleciał, że wiele razy to robił. Do niczego nie doszło bo stanowczo i spokojnie go powstrzymałam, ale ja strasznie to przeżywałam i chciałam to matce powiedzieć a ona na to-nie mów mi takich rzeczy! Niezwykłe, tym bardziej, że ja z nią niby nie musiałam miec tematów tabu, przed ojcem też mnie broniła itd Do dzisiaj się zastanawiam czy gdybym padła ofiarą jakiejś napaści powiedziałaby mi to samo i obwiniłaby mnie. Chore to wszystko z tym bólem głęboce chore…..
      Jak coś zgłaszam się do niej po pomoc, ale jej nie ufam zupełnie, bo obawiam się, ze jeśli zgłoszę się z tym, że ktoś mnie rani w jakiś sposób albo robi mi krzywdę to ona zwali winę na mnie………Nie ufam jej………….

      Strasznie jet to, że często ściągam do siebie ludzi, którzy zupełnie nie liczą sie z moimi prośbami i uczuciami…………..I ostatecznie muszę sobie radzić sama.

      Zagadnienie bólu jest głebokie i szerokie u mnie, pewnie jak u kazdego….

      Eugenia
      Uczestnik
        Liczba postów: 7086

        kulfon zapisz:
        „hej dziewczyny, wiele osob moze tego nie lubic z wielu przyczyn – tego nie sposob sie dowiedziec i sie zastanawiac dlaczego , skad i po co. Mozemy natomiast zastanowic sie czemu 'marudzimy” na glos woceb innych. Jedno proste pytanie czego oczekujemy.

        Np, ponoc sposobem na taka osobe, ktora wciaz marudzi, narzeka na to samo, nawet prosi o rade, ale pozniej i tak sie nie stosuje do tego i wciaz narzeka, kolo sie zamyka – jest zapytac sie 'PO co mi to mówisz?'(znowu)

        Oczywiscie swiat jest pelen zawodowych pomagaczy ( ja siebie zaliczam do obydwu grup – zalezy jakiego mam partnera w grze – narzekajacego , czy pomagacza ..), ktorzy chetnie poddtrzymaja gre , by dawac rady – czuc sie waznym dzieki temu i Bog wie jeszcze co .

        Felicji zaproponowalam pisanie mejla – dosc spontanicznie zreszta -w duchu wspolnego mianownika jakim jest zapijanie emocji przez kobiety, interaktywna grupa wsparcia – bo nie chce na tym forum sie tym dzielic.”

        To pytanie jest genialne z tym PO CO MI TO MÓWISZ. Ja sama zadałam je kilku osobom, ale bardzo delikatnie i po kilku latach wysłuchiwania tego samego. Ale trzeba baaaaaaardzo uważać z tym pytaniem tak naprawdę, bo można kogoś roztrzaskać….. Ale co ciekawe od jednej takiej tam osoby już nie słucham o pewnym problemie a nasza relacja sobie wiernie trwa tak jak latami trwała. Czyli działa.Kulfon u mnie jest inna sprawa, ja……………………bardzo rzadko faktycznie jak mam z kims relację opowiadam o swoich problemach i o tym co mnie boli:) Kryję to, właśnie nie obrzucam, ponoć wesoły ze mnie kompan;) I dobra w tym jestem:) Jak już mówię to znaczy, ze jest doprawdy źle i każdy kto mnie zna wie o tym dobrze. Może na przykładzie bólu fizycznego-jak zaczęłam prawie wyć z bólu i ukryć się nie dało już tego, to rodzina wstała na nogi i zawieźli mnie na pogotowie, bo oświadczyli, ze co jak co ale jak już mówię, ze mnie boli to być moze umieram:D

        Więc jak to po co coś mówię? Bo mnie kurwa mać tak boli, ze szok i uczę się wyrażania tego!;)

        Ha! I świetnie ujęłas to z kompanem-zalezy jaki jest partner do gry;) zastanawiam z pomocy-na zasadzie wsparcia psychicznego u ilu osób skorzystałam faktycznie ja ….i szczerze? chyba częściej przychodziło mi robić za pomagacza……..rzadko ja się spotkałam z takim wsparciem ,ale było i tak z resztą musze strasznie komuś ufać. Ok jestem w stanie mówić o wielu rzeczach z tego co u mnie, ale są takie kwiatki, których nie widzi prawie nikt, bo ja tego nie chcę, nie ufam.

        Jasne akurat forum ogólnie nie jest zbyt dobrym miejscem do dzielenia się wieloma rzeczami……

        kulfon
        Uczestnik
          Liczba postów: 156

          heh Felicja, a podziele sie z Toba moim dziwnym odkryciem, zdalam sobie sprawe ze ja wypowiadam w swojej glowie takie zdanie " NIe jestem na tyle wazna, by moc kogokolwiek zranic”, ta mysl sobie tak plynela , a ja sie kapnelam po czasie co to sie tam wyprodukowalo. I faktycznie, oto i moje przekonanie. co moze pączkowac dalej znczy sie np " Jesli ktos mnie rani, tzn ze jest dla mnei wazny "

          I zauwazylam, ze bez problemu odcinam kogos z mojego zycia – bo zwyczajnie nie wierze ,ze koniec obcowania ze mna moze wyrzadzic komus jaka krzywde. ALe tez jestem podatna bardzo na to, keidy ten ktos 'wazny’ chce wew mnie wzbudzic poczucie winy ( oho, on/ona czuje sie przeze mnie smutny/zle – jestem wazna! to ja wezme te poczucie winy , bo sparwia ze jestem silniejsza)

          I tym samym oddaje sie w niekoniecznie dobre rece – daje "moc uszczesliwiania i nieuszczesliwiania mnie innym ludziom".

          lol
          Uczestnik
            Liczba postów: 5504

            kulfon zapisz:
            „hej dziewczyny, wiele osob moze tego nie lubic z wielu przyczyn – tego nie sposob sie dowiedziec i sie zastanawiac dlaczego , skad i po co. Mozemy natomiast zastanowic sie czemu 'marudzimy” na glos woceb innych. Jedno proste pytanie czego oczekujemy.

            Np, ponoc sposobem na taka osobe, ktora wciaz marudzi, narzeka na to samo, nawet prosi o rade, ale pozniej i tak sie nie stosuje do tego i wciaz narzeka, kolo sie zamyka – jest zapytac sie 'PO co mi to mówisz?'(znowu), czego oczekujesz ode mnie? wiem, ze to moze spowodowac zachniecie sie i wypowiedzenie slawetnego "Oj , Ty tego po prostu nie mozesz zrozumiec", ale tak naprawde takie pytanie moze byc 100 razy bardziej pomocne niz ciagle powtarzanie, ’;wspieranie’ wysluchiwanie i dawanie sie wciagnac w gre, ktorej zasad nie zna nawet ten , ktory wciaz narzeka na swoje zycie i bol.

            Oczywiscie swiat jest pelen zawodowych pomagaczy ( ja siebie zaliczam do obydwu grup – zalezy jakiego mam partnera w grze – narzekajacego , czy pomagacza ..), ktorzy chetnie poddtrzymaja gre , by dawac rady – czuc sie waznym dzieki temu i Bog wie jeszcze co .

            Lol, a TY chciałabyś mi dać swój mejl?:)))

            Felicji zaproponowalam pisanie mejla – dosc spontanicznie zreszta -w duchu wspolnego mianownika jakim jest zapijanie emocji przez kobiety, interaktywna grupa wsparcia – bo nie chce na tym forum sie tym dzielic.”

            Tak Kulfonie chciałabym dać Ci maila.:) Ja moze nie zapijam emocji, ale inaczej zamykam własne emocje:)

            lol
            Uczestnik
              Liczba postów: 5504

              Felicja zapisz:
              kulfon zapisz:
              „LOL psychika masochistyczna 😛

              No wlasnie nie mozna kontrolowac bolu – mozna pozornie odgradzajac sie od tego, co go wywoluje , ale to nie kontrola a wyparcie. Problem w tym, ze nie ja np nie iwem jak sobie z bolem radzic , tzn, nie wiedzialam na pewno jak bylam dzieckiem. pamietam rozrywajaca bol, rozpacz, bezzsilnosc itp. cos co mnie kompletnie zalewalo . ale u mnie nie bylo osoby doroslej 'dla mnie’, przy mnie, ktora pomogla by mi przezyc ten bol. bo przeciez o to chodzi, by przezyc bol – toz to nierozerwalna czesc zycia. Wielu rodzicow probuje chronic dzieci przed bolem zwyczajnie udajac ze go nie ma itp. ale 'kontrola’
              tego bolu hamuje wzrost.”

              tak albo, że go nie ma albo, że sobie człowiek wymysla, a jak mona wymyślać skoro boli to boli i tyle…………….chociaż jeszcze gorsze dla mnie było wykorzystywanie i manipulowanie moim bólem i dlatego też wiele razy go chowałam, albo nawet obwinianie mnie i to wtedy gdy ewidentnie to ja byłam ofiarą. Albo tłumaczenie sprawcy, że on zmęczony, że zdenerwowany itd

              Jakby nie dawanie prawa do przeżywania bólu, albo nawet karcenie za wypowiadanie tego!

              Moja matka niby jest osobą która bardzo mnie kocha i jej się wydaje, ze duzo rozmawiamy, ale nigdy nie zapomnę jak o mały włos nie padłam ofiarą molestowania, a nie doszlo do tego tylko dzięki temu, że zwyczajnie wykazałam taki spryt w tym momencie, że kolesia zatkało i dał mi spokój, a nawet zdałam-to była sytuacja z egz na prawko. Słyszałam później, że wyleciał, że wiele razy to robił. Do niczego nie doszło bo stanowczo i spokojnie go powstrzymałam, ale ja strasznie to przeżywałam i chciałam to matce powiedzieć a ona na to-nie mów mi takich rzeczy! Niezwykłe, tym bardziej, że ja z nią niby nie musiałam miec tematów tabu, przed ojcem też mnie broniła itd Do dzisiaj się zastanawiam czy gdybym padła ofiarą jakiejś napaści powiedziałaby mi to samo i obwiniłaby mnie. Chore to wszystko z tym bólem głęboce chore…..
              Jak coś zgłaszam się do niej po pomoc, ale jej nie ufam zupełnie, bo obawiam się, ze jeśli zgłoszę się z tym, że ktoś mnie rani w jakiś sposób albo robi mi krzywdę to ona zwali winę na mnie………Nie ufam jej………….

              Strasznie jet to, że często ściągam do siebie ludzi, którzy zupełnie nie liczą sie z moimi prośbami i uczuciami…………..I ostatecznie muszę sobie radzić sama.

              Zagadnienie bólu jest głebokie i szerokie u mnie, pewnie jak u kazdego….”

              Właśnie to wszystko jest bardzo trudne 🙁

              lol
              Uczestnik
                Liczba postów: 5504

                Felicja zapisz:
                kulfon zapisz:
                „hej dziewczyny, wiele osob moze tego nie lubic z wielu przyczyn – tego nie sposob sie dowiedziec i sie zastanawiac dlaczego , skad i po co. Mozemy natomiast zastanowic sie czemu 'marudzimy” na glos woceb innych. Jedno proste pytanie czego oczekujemy.

                Np, ponoc sposobem na taka osobe, ktora wciaz marudzi, narzeka na to samo, nawet prosi o rade, ale pozniej i tak sie nie stosuje do tego i wciaz narzeka, kolo sie zamyka – jest zapytac sie 'PO co mi to mówisz?'(znowu)

                Oczywiscie swiat jest pelen zawodowych pomagaczy ( ja siebie zaliczam do obydwu grup – zalezy jakiego mam partnera w grze – narzekajacego , czy pomagacza ..), ktorzy chetnie poddtrzymaja gre , by dawac rady – czuc sie waznym dzieki temu i Bog wie jeszcze co .

                Felicji zaproponowalam pisanie mejla – dosc spontanicznie zreszta -w duchu wspolnego mianownika jakim jest zapijanie emocji przez kobiety, interaktywna grupa wsparcia – bo nie chce na tym forum sie tym dzielic.”

                To pytanie jest genialne z tym PO CO MI TO MÓWISZ. Ja sama zadałam je kilku osobom, ale bardzo delikatnie i po kilku latach wysłuchiwania tego samego. Ale trzeba baaaaaaardzo uważać z tym pytaniem tak naprawdę, bo można kogoś roztrzaskać….. Ale co ciekawe od jednej takiej tam osoby już nie słucham o pewnym problemie a nasza relacja sobie wiernie trwa tak jak latami trwała. Czyli działa.Kulfon u mnie jest inna sprawa, ja……………………bardzo rzadko faktycznie jak mam z kims relację opowiadam o swoich problemach i o tym co mnie boli:) Kryję to, właśnie nie obrzucam, ponoć wesoły ze mnie kompan;) I dobra w tym jestem:) Jak już mówię to znaczy, ze jest doprawdy źle i każdy kto mnie zna wie o tym dobrze. Może na przykładzie bólu fizycznego-jak zaczęłam prawie wyć z bólu i ukryć się nie dało już tego, to rodzina wstała na nogi i zawieźli mnie na pogotowie, bo oświadczyli, ze co jak co ale jak już mówię, ze mnie boli to być moze umieram:D

                Więc jak to po co coś mówię? Bo mnie kurwa mać tak boli, ze szok i uczę się wyrażania tego!;)

                Ha! I świetnie ujęłas to z kompanem-zalezy jaki jest partner do gry;) zastanawiam z pomocy-na zasadzie wsparcia psychicznego u ilu osób skorzystałam faktycznie ja ….i szczerze? chyba częściej przychodziło mi robić za pomagacza……..rzadko ja się spotkałam z takim wsparciem ,ale było i tak z resztą musze strasznie komuś ufać. Ok jestem w stanie mówić o wielu rzeczach z tego co u mnie, ale są takie kwiatki, których nie widzi prawie nikt, bo ja tego nie chcę, nie ufam.

                Jasne akurat forum ogólnie nie jest zbyt dobrym miejscem do dzielenia się wieloma rzeczami……”

                Hehe Felicja to my chyba jestes my skrajnymi granicami. ty unikasz jak kolwiek mówienia co Cie boli- w obecnych czasach. a ja znowu nawijam jak głupia i wszyscy amją mnie po dziurki w nosie. trza nam jakiegoś wypośrodkowania.:woohoo:

                A co do wypowiadania sie na forum, to nad tym wolałabym sie zastanowic. Niektórzy tak zaczynają wyjscie zproblemów. Boja sie iść prosić o pomoc w realu, zaczynają robić to w formie anonimowego człowieka w necie. U mnie tak było. Już byłam tak samotna, ze zaczełam łazić po chatach-depresja, pare katolickich, potem to forum DDA, forum Skradzione jutro. Hehe ciekawa jestem czy kiedyś skończe łażenie po necie. może kiedys sie uda:)

                Mi wypowiadanie w necie mi dużo pomogło, poznałam człowieka, który był baza do wszystkiego.
                Hehe a co do wypowiadania sie na forum, by nie mówic wszystkiego-to nie forma ucieczki, jak sie tu boje wyrazić, to w realu też. Ja właśnie staram sie nei bać zranienai, bo wszędize ono istnieje. nie unikne go, będę czasmi czuła ból, cierpienie ale radość też mogę czuc.

                lol
                Uczestnik
                  Liczba postów: 5504

                  kulfon zapisz:
                  „heh Felicja, a podziele sie z Toba moim dziwnym odkryciem, zdalam sobie sprawe ze ja wypowiadam w swojej glowie takie zdanie " NIe jestem na tyle wazna, by moc kogokolwiek zranic”, ta mysl sobie tak plynela , a ja sie kapnelam po czasie co to sie tam wyprodukowalo. I faktycznie, oto i moje przekonanie. co moze pączkowac dalej znczy sie np " Jesli ktos mnie rani, tzn ze jest dla mnei wazny "

                  I zauwazylam, ze bez problemu odcinam kogos z mojego zycia – bo zwyczajnie nie wierze ,ze koniec obcowania ze mna moze wyrzadzic komus jaka krzywde. ALe tez jestem podatna bardzo na to, keidy ten ktos 'wazny’ chce wew mnie wzbudzic poczucie winy ( oho, on/ona czuje sie przeze mnie smutny/zle – jestem wazna! to ja wezme te poczucie winy , bo sparwia ze jestem silniejsza)

                  I tym samym oddaje sie w niekoniecznie dobre rece – daje "moc uszczesliwiania i nieuszczesliwiania mnie innym ludziom".”

                  Dobre sprawy do myslenia.

                  A ja powiem coś kiedyś dowiedziałam sie od kogoś takiej rzeczy. Jeśli była rozmowa i schodziło na coś tam ja powtarzałam- nie wazne a ta osoba ciągle mówiła do mnie ważne.Nie mogłam tego pojać na potrzątku. Jednak teraz rozumiem, wszystko co sie tyczy mnie wokół mnie, tyczy sie innych wszystko jest ważne, nawet malutka bzdura.

                  Eugenia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 7086

                    kulfon zapisz:
                    „heh Felicja, a podziele sie z Toba moim dziwnym odkryciem, zdalam sobie sprawe ze ja wypowiadam w swojej glowie takie zdanie " NIe jestem na tyle wazna, by moc kogokolwiek zranic”, ta mysl sobie tak plynela , a ja sie kapnelam po czasie co to sie tam wyprodukowalo. I faktycznie, oto i moje przekonanie. co moze pączkowac dalej znczy sie np " Jesli ktos mnie rani, tzn ze jest dla mnei wazny "

                    I zauwazylam, ze bez problemu odcinam kogos z mojego zycia – bo zwyczajnie nie wierze ,ze koniec obcowania ze mna moze wyrzadzic komus jaka krzywde. ALe tez jestem podatna bardzo na to, keidy ten ktos 'wazny’ chce wew mnie wzbudzic poczucie winy ( oho, on/ona czuje sie przeze mnie smutny/zle – jestem wazna! to ja wezme te poczucie winy , bo sparwia ze jestem silniejsza)

                    I tym samym oddaje sie w niekoniecznie dobre rece – daje "moc uszczesliwiania i nieuszczesliwiania mnie innym ludziom".”

                    No nie powinno się takiej władzy nad sobą nikomu oddawać…..Mnie zwyczajnie wiele rzeczy boli w relacjach, bo niby jestem towarzyska, ale serio serio ufam nielicznym tak naprawdę…i strasznie nie lubię kiedy ktoś na to pluje….albo co gorsza rzuca mi wiedzą o mnie w twarz……..

                    Odcinanie ćwiczę…..są lepsze i gorsze fazy i ktoś bardzo musi mnie o to poprosić, nie mam w zwyczaju zrywac relacji, chyba taka wierna dość jestem powiedzmy jeśli o to chodzi, ale często gubi to mnie samą….

                    A z tym poczuciem winyto strzał w 10….

                    kulfon
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 156

                      hej lol, ladnie zauwazyls z tymi skrajnosciami – zazebiamy sie wszyscy w tych naszych grach.

                      tak sie zastanawiam lol, bo ja latwo wchodze w role pomagacza, wysluchiwacza itp , ale tez wiem, ze czesto moge wiecej zlego tym zrobic niz dobrego. Sama za to niewiele mowie o sobie , swoim zyciu – to pomagactwo to tez forma ucieczki od siebie. Jesli Ty jak sama mowisz , jestes przeciwienstwem mozemy sobie odrobine zszkodzic, a nawet jesli nei zaszkodzic to zahamowac rozwoj .

                      "Mi wypowiadanie w necie mi dużo pomogło, poznałam człowieka, który był baza do wszystkiego." – to moze nie net Ci pomogl, a czlowiek? Powiem Ci ja czesto pisalam pamietniki, pisze do siebie .. TY robisz to samo, tylko na forum – czyli zakladam ze liczysz na to, ze ktos to przeczyta – zarzucarz siec 🙂

                      LOL , po pierwsze to tylko rola – to mowienie o sobie itd,tak jak u mnie rola zbawiciela wszelkiej masci – nieraz o tym wpspominalam juz tutaj,ze jak bylam mala zostalam oddelegowana do ratowania ojca z alkoholizmu ( Ciebie kocha najbardziej, tylko ciebie poslucha, idz powiedz, zeby nie pil) – mama uznala ze kilku letnie dziecko poradzi sobei z tym, z czym ona nie potrafila. I dalej to robie, rola pomagacza nobilituje mnie i ciezko mi z tego wyjsc. Ale moj bol i zranienie jest gleboki i ciezki ..

                      Pytanie LOL, jak mozemy sobie pomoc, zeby nie zaszkodzic?

                      Eugenia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 7086

                        Dziewczyny wiele mądrych rzeczy mi tutaj napisałyście 😉 dzięki:) jak coś piszcie, Lol też możesz napisać, ale nikomu nie mogę obiecać szybkiego odpisania tak czy siak ta inicjatywa Kulfonie jest ekstra:)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 151 do 160 (z 165)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.