Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Porażka,pomocy…
-
AutorWpisy
-
Felicja zapisz:
” Chcę ruszyć i nie bardzo wiem jak. Nie rozumiem też dlaczego do tego stopnia niszczę siebie i mi na samej sobie nie zależy. ”Trzeba się ruszyć do ludzi, na miting, terapię, nie ma jednego ruchu, który rozwiąże wszystko. Niszczysz siebie, bo nie ma w Twojej osobowości zapisanych obrazów jak należy prawidłowo traktować siebie. To jest niedostępna warstwa, która kieruje człowiekiem. Dziwne?
Michał, ja Ciebie nie atakuję 😉 Mam czasami taki sposób mówienia, że jestem tak odbierana. Zwyczajnie mówię już co myślę, co czuję, bo jestem załamana swoim stanem. Postaram się jak najszybciej zgłosić do jakiejś poradni, niestety najpierw muszę się wyprowadzić z domu i to jest najtrudniejsze. Jestem w jakimś sensie zablokowana w tej chwili. Pójdę i niech postawią diagnozę co i jak. Niestety, ale problem z alkiem mam i to na bank-mam tego zupełną świadomość. Tak samo czas najwyższy zabrać się za te moje stany emocjonalne i całą tę autodestrukcyjną siłę która we mnie tkwi. Jestem zrozpaczona tym co wyprawiam, tak bardzo chcę sobie pomóc. Bardzo mi zależy na tym, żeby podjąć leczenie poza domem, bo nie mam ochoty słuchać, ze jestem wariatem i że jestem taka sama jak ojciec. Bo już miałam takie akcje kiedy chodziłam kilka lat temu do psychologa, myślałam, że przez te wyzwiska oszaleję do reszty. Na dodatek to są mniejsze miejscowości i mitingi AA są, mój ojciec na to chodził, ale o dziwo nie ma konkretnej pomocy dla DDA, a u mnie chyba przydałoby się jedno z drugim połączyć.
Dzięki za te wszystkie słowa:)
Hej Felicja,
Wiesz, od jakiegoś czasu zastanawiam się co i jak napisać na tym forum o sobie , patrząc na Twój post najchętniej bym go skopiowała i wprowadziła małe zmiany Bardzo mnie Twój post poruszył i pędzę powiedzieć , że znam na wylot miejsce w którym teraz się znajdujesz , tę czarną dziurę w którą łatwo się wpada. Na terapie zgłosiłam się , bo przyznałam przed sobą , że nie poradzę sobie sama. Na pierwszycm spotkaniu powiedziałam , ze mam problem z alkoholem, nie ukrywałam niczego.. po kilku spotkaniach moja terapeutka poweidziala, ze chce mi dac szanse i zamiast wysyłać do AA zapisac na terapie grupowa DDA. To był porządny i potrzebny kop
Nerwica o której wspominasz czy stany lękowe , wrzody to nie są żadne prawdziwe powody aby wciąż pic alkohol, lecz wymówki by dalej go pic – może w głębi wierzysz , że alkohol daje Ci więcej niż odbiera (ja piłam m.in.żeby zagłuszyć wstyd, pozbyc się stresu (permanentnego i wierzyłam , że alkohol sprawia, ze tak faktycznie się dzieje, kiedy tak naprawde stres wzmogl się kiedy zaczelam zapijac problemy i emocje )
Piszesz , że niszczysz siebie i Ci na Sobie nie zależy, ale jednocześnie ‘’Jestem zrozpaczona tym co wyprawiam, tak bardzo chcę sobie pomóc’’. To bardzo dobrze, znak ,że chcesz walczyć o siebie, własne życie
Mam wirtualne przeczucie , że fajna dziewczyna jesteś (nie tylko dlatego, ze mamy podobne doświadczenia ;P) , ale mam wrazenie , ze jestes tez niezwykle surowa dla siebie (bo czymże jest picie alkoholu zamiast wysłuchanie siebie, swoich uczuc itd. Może nie wiesz komu ufac , bo nie ufasz sobie sama?
To, ze ladujesz się w dziwne relacje, gdzie ktos Ci zle zyczy .. wow, wiesz ze popadam czasem w paranoje ze ludzie mi zle zycza (nawet Ci bliscy), i tak poczulam sobie, ze ja bym chciała, żeby oni mizle zyczyli, bo w takich sytuacjach się odnajduje ….tzn, wiem jak radzic sobie z tym, zbieram się w sobie i mysle, ok., to ja wam pokaze , i dzialam;P Natomiast kiedy ktos jest mi życzliwy i bezinteresowny wobec mnie i chce dla mnie dobrze – wtedy ja głupieję .. dziwne machlojki ale może wchodzisz w takie relacje, żeby jednak się okazało , że wcale ci nikt zle nie zyczy może, może , może
Jeszcze tylko dodam, ze terapia taak, otwiera oczy na wiele spraw, jest początkiem poznawania siebie
Pozdrawiam ! 🙂
Hej!
Fajnie,że napisałaś:) Zazdroszczę trafienia na terapeutę, który dał Ci szansę, a nie na dzień dobry wysłał do AA. Poszłam 1,5 roku temu do psycholożki, która się zna na rzeczy i motała się miedzy wysłaniem mnie na terapię dla nerwicowców a terapię dla AA. Ostatecznie spytałam dlaczego nie ma terapii dla DDA i nie potrafiła mi odpowiedzieć dlaczego w tak dobrym ośrodku jest wszystko, tylko nie terapia dla DDA. Ostatecznie zrezygnowałam z wizyt. Być może poszłabym na którąś z terapii, gdyby nie fakt, że ja wylądowałam z powrotem u rodziców w małej miejscowości, a ten ośrodek jest w jednym z większych miejscowości obok i trafiają tam ludzie z okolicznych miasteczek i wsi. Na dodatek uczęszczali tam i ojciec i wujek i gdy poszłam założyć kartotekę, babka w rejestracji z przekąsem stwierdziła, że następna- nazwisko jest bardzo charakterystyczne. Ja bym kobitę zwolniła… Odechciało mi się. I tak mam plan wyjechać w ciągu kilku następnych miesięcy do większego miasta, więc pewnie dopiero tam… Bo ja dziękuję za takie atrakcje. Za żadne skarby tam nie pójdę, choć ośrodek jest dobry. Na dodatek ta kobieta próbowała mnie wręcz zmusic do terapii grupowej pomimo, że ja prosiłam o danie mi czasu na indywidualną. W sumie to już drugi psycholog, który zaczął mnie po jakims czasie olewać. Kiedyś trafiłam na gościa, który był początkujący i chyba troszkę zrobił sobie z nas-zdecydowałam się na grupę- króliki doświadczalne. Ja wiem, ze potrzebuję terapii, bo nie ujadę, ale z drugiej strony mam już wstręt. Ale i tak na nowym terenie jestem zdecydowana spróbować.Nie wiem czy jestem taka fajna 😉 Ponoc kiedys byłam teraz natomiast bardzo się zmieniłam… A co tych ludzi i wykorzystywania, to zauwazyłam idzie w dwie strony tzn ja tak naprawdę pozwalam się tak traktowac, bo nie okreslam jasno swoich granic i na dzień dobry stawiam się na pozycji osoby spolegliwej i mało wartościowej. Generalnie nigdy nie konkuruję i takie tam. Pozwalam się traktować niepoważnie i tyle. No i jestem naiwna-nie kumam tych wszystkich posunięć z zazdrości i takich tam, przecież to widac 😉 Tak jakbym chciała zeby wszyscy mnie lubili czy cuś. Ale też ostatnimi czasy zerwałam kilka znajomości i o dziwo przeżyłam 😀 Zawsze mi się wydawało, że ja tego nie przeżyję. Doszłam do wniosku, że muszę przećwiczyć zrywanie znajomości, które uważam za destrukcyjne, bo być może zmniejszy to prawdopodobieństwo tkwienia w przyszłości w takim związku…
Skomplikowane to wszystko…..
No i chyba masz rację-ja chyba podświadomie wierzę, że mimo wszystko alk więcej mi daje niż zabiera…
A jak sobie radzisz z emocjami na codzień? Tzn wiesz narzuciłaś sobie jakiś konkretny np tryb dnia? Bo ja mam to strasznie rozwalone, a mam plan żeby np sporo ćwiczyć, bo to powinno pomóc ja mnie nosi, ale tak naprawdę nie wiem co robić.
No gratuluje.
Nie ma sie od czego odbic gdy nie ma dna pod stopami. Najlatwiej sie odbic jak sie ma od czego. A od dna mozna. Bo jak sie spada to nie ma jak. Takie momenty sa czesto przelomowe. Jak sie spadnie na samo dno to juz mozna tylko piac sie w gore. Czego Ci z calego serca zycze. 🙂
Pozdrawiam.No niby,gorzej jak nie ma konkretnego pomysłu i mozliwości, żeby się od tego dna odbić…;)
Trafilam na terapeutke, która po 3 spotkaniach powiedziala , ze chciałaby mnie wysłać na grupe (akurat się rozpoczynala) bo wg niej bardzo by mi pomogla. Bylam przerazona do granic możliwości , spieta itd., ale poszlam.. To prawda , ze babka w rejestracji dopuściła się nadużycia , zgadzam się. Niemniej jednak to jej problem, jeśli kobieta jest ograniczona.
Terapeutka dala mi szanse , tez dlatego, ze o nia poprosiłam, serio
Ok., powiem Ci tak, zanim zdecydowałam się pojsc na terapie , minelo troche czasu. Wiedziałam , że powinnam, ze przesadzam z alkoholem, ze się marnuje, izoluje od bliskich mi ludzi itp. I zagłuszałam to i zla bylam na siebie, ze wiem, ze powinnam a nic z tym nie robie.. Az znalazłam się w takim punkcie, ze uznałam ze nie tylko powinnam, ale ze terapia to jest to, czego chce, potrzebuje..
Wiesz, co mi pomoglo zastanowienie się co alkohol mi daje … w jakich sytuacjach mam ochote się napic itp. Obserwowanie siebie ..
Czasami emocje mnie przytłaczaja, slowo. .. za duzo, za bardzo , za intensywnie. Wpadam w to i zaczynam być emocją , tzn, np. nie jest tak , że czuje wstyd , ale ze staje się cala wstydem.. mój mechanizm obronny jest taki, żeby emocje zanegowac (stad alkohol , papierosy, uzależnienia rozpraszające….),„”najlepiej” zapomniec ,z e istnieje , wyprzec się jej (zasada w domu alkoholika NIE CZUJ ). Jeśli o mnie chodzi , zdzarzalo mi się po spotkaniu z grupa isc na bieznie i biegac byle nie zapijac uczuc , co pomagalo. Taniec jest fantastyczny , żeby się rozładować. Wrzeszczenie w poduszke – dla mnie bomba 😛 Rozladowanie emocji to nie to samo co negowanie jej istnieniu. Jak już ja rozladujesz , wtedy możesz się jej przyjrzec, wiesz, co wywołało w Tobie złość,smutek (ale warto tez przypatrywac się np. radości , żeby wiedziec co nas cieszy ) i poznawac siebie, swoje mechanizmy , ‘’przymusy powtarzania’’ itd. Prawda jest taka, ze dopiero się tego ucze .. zdarza mi się wciąż wyladowac irracjonalnie na mojego chlopa, czego bardzo nie lubie(on zapewne tez) i bezsensowne klotnie z tego wychodza. Ale pozniej przepraszam, staram się wytłumaczyć skad u mnie się to wzielo i co znaczy (on sam jest dda , wiec latwo nam się zazębić w klotniach). I pomaga mi tez pisanie ,co tam w glowei siedzi .
A co Ci sprawia Radoche , przyjemność? Fakt, ze na rozladowanie emocji najlepsze jest cos aktywnego. Moja terapeutka mówiła ,ze w danej chwili jak czujesz np. złość dobrze jest nawet tupnąć noga, żeby dac jakikolwiek upust i nie tłamsić w sobie. Co lubisz robić??
Szkoda, że nie masz możliwości pójść na terapie.. Ale sa zawsze ksiazki, Internet , bliscy ludzi , warto z tego korzystac by sobie pomoc.
Hmm nie masz konkretnego pomyslu jak sie odbic od dna..A jakis niekonkretny :)?
pzdr
Czekanie na dno od którego można się odbić, bywa skuteczne, jednak straty są wtedy ogromne.
Hmmm niekonkretny? nie wiem czy niekonkretny to pomysł, ale jednak szukam tutaj jakiegoś psychologa 😉 Próbuję odreagować własnie przez sport, tym bardziej, że mi się teraz przyda, bo już próbowałam odreagować przez jedzenie…Trochę za dużo rzeczy mi się rozsypało i to też jest problem z pozbieraniem tego, strasznie mnie to frustruje, a najgorsze jest to, że wiele z tych rzeczy sama rozsypałam… Odkryłam, że japo prostu mam depresję… Chyba bez ingerencji leków się nie obędzie, bo zbyt długo ten stan trwa…I tak Pszyklejony, osiagnięcie dna bardzo dużo kosztuje i ja własnie te koszta ponoszę i szkoda, że doprowadziłam się do takiego stanu, ale nie chce mi się nawet o tym mysleć… Zderzenie z rzeczywistością to straszna sprawa, szczególnie z "rozlanym mlekiem"
Jeszcze tylko dodam co do tych moich różnych relacji, to…..kiedyś jak byłam u spowiedzi, ksiądz powiedział mi jedno zdanie-zrób porządek z nałogami, a zmieni sie wiele Twoich relacji. Jedno jedyne zdanie powiedział wtedy, a ono od miesięcy bardzo chodzi mi po głowie.
Edytowany przez: Felicja, w: 2012/05/09 00:38
Konkretnie i na temat powiedział z zamierzchłych perełek spowiedziowych 😉 : daaawno temu ksiądz zapytal mnie u spowiedzi co chciałabym zmienic (poprawic), a ja ze nie klocic się z siostrami, nie mowic brzydkich slow, pomagac mamie (to było jeszcze w podstawowce hehe) itd. Itd. A ksiądz na to, żebym na razie wybrala jedna rzecz i nad nia pracowala – otoz i to jeden krok na raz szkoda , ze często o tym zapominam (a wiec dzieki za pośrednictwo w przypomnieniu), bo ja bym chciala wszystko od razu najlepiej perfekcyjnie i ułożyc zycie osobiste, zawodowe , rodzinne i duchowe i zaczac biegac codziennie i przeczytac te wszystkie ksiazki , które mam przeczytac i zapisac się na taniec itp. Itp. , a w efekcie nie robie nic , bo za duzo tego wszystkiego 😛 i mnie to przytlacza…. wiec zaczelam od terapii i to był numer 1 , potem wyprowadzka , teraz znalezienie pracy (na obczyźnie , co jest wyzwaniem nie powiem :P) . ja mam tak często, ze mysle o 100 rzeczach na raz , myslami jestem w 100 roznych miejscach w 100 roznych czasach – a co jest od wszystkiego to jest do niczego 😉
I próbowałaś z tymi nalogami sobie radzic/probujesz?
A to, ze piszesz tutaj jest na pewno dobrym pomysłem
pzdr -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.