Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD "Samotnosc to taka straszna trwoga…"

Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 86)
  • Autor
    Wpisy
  • popo14
    Uczestnik
      Liczba postów: 314

      Witaj smutna13 🙂
      Dobrze, że napisałaś tu na forum. Odważyłaś się, to już wielki krok do przodu.
      Ja miałem tak, że chciałem wszystko mieć szybko, byłem niecierpliwy, a przez to i nerwowy. I dziś wiem, że była to zła droga, prowadziła do złości, zamykania się w sobie i łatwego osądzania innych osób. Zaniechałem tego, bo było to złe dla mnie.
      Każdy z nas ma w sobie coś, co chciałby zmienić. To możliwe, tylko trzeba chcieć i szukać pozytywów. Dołowanie się jest destructiv. Wiem, że od razu wszystkiego się nie zmieni, ale wierzę, że powolnymi etapami – tak.
      Nie poddawaj się smutna, wiem, że życia czasem nam dokopuje, ale co tam. Zycie stworzyło nas takimi jakimi jesteśmy. Teraz czas, by wziąć życie w swoje ręce i stawić mu czoła. Ja tak postanowiłem i tego Tobie życzę 🙂
      Na forum jest wiele wspaniałych osób i na pewno znajdziesz tu dużo wsparcia.
      pozdrawiam

      lenka97
      Uczestnik
        Liczba postów: 11

        ale jak te życie wziąć w swoje ręce?? jak ja nawet nie potrafię doprowadzić swoich spraw do końca urzeczywistnić swoje plany marzenia….

        Panama
        Uczestnik
          Liczba postów: 3986

          Witaj, fajnie, że na pisałaś i to od razu tak dużo. Pamiętam jakie trudne było dla mnie mówienie o sobie na początku. Zrobiłaś ten pierwszy krok, to ważne. Nie uciekniesz od swoich myśli ” uciekając” z domu, też tego próbowałam, siedziałam i myślałam gdziekolwiek bym nie była, nawet na wakacjach:( . Skoro tak poważnie myślisz o tym chłopaku to lepiej żebyś mu powiedziałaś co czujesz. Otwarcie się umacnia relację, kiedyś tego nie wiedziałam i trzymałam wszystko w sobie. Chciałam wszystko wiedzieć, ale nic nie mówić, dobrze się to nie skończyło. Myślenie o sobie i widzenie świata można zmienić, jest nadzieja i dla Ciebie:)

          lenka97
          Uczestnik
            Liczba postów: 11

            Witam. Mój chłopak wie jaka mam sytuacje w domu lecz tego co czuje nie!! nigdy nie odważyłam się mu o tym powiedzieć i długo napewno nie odważe.Mam nieustający lek że ze soba nie będziemy że coś lub ktoś nas rozdzieli w te wakacje się zaręczyliśmy a ja nie potrafię się z tego cieszyć wręcz odwrotnie powiedział że za dwa lata dla mnie to wieczność. W pracy też nie potrafię się odnaleźć nie lubie fałszywości a z tykam się z nia dzien w dzien jak z kimś rozmawiam to myślę pozniej całe popołudnie co o mnie myślała ta osoba , nie potrafię sie uwolnić od tego swoje obowiazki w pracy wykonuje perfekcyjnie ale mam problemy z nawiazywaniem kontaktów często słyszę od życzliwszych mi osób dlaczego pani taka smutna a ja mam poprostu taki wyraz twarzy jakby mnie "walec" przejechał. Dziękuje za przeczytanie i wsparcie to mi pomaga!! pozdrawiam

            mase
            Uczestnik
              Liczba postów: 9410

              Smutna:)
              Założenie rodziny to nie ucieczka, bo jeżeli nie jest się na to wewnętrznie gotowym, to można wyrządzić wielką krzywdę: sobie, dzieciom, mężowi. Uciekniesz z domu, ale problemy weźmiesz ze sobą. A nierozwiązane, będą się ujawniać i przenosić na innych.
              Są terapie bezpłatne, trzeba tylko poszukać. Wiele osób wchodząc na forum pisze, że nie pójdzie na terapię, bo nie ma pieniędzy. Ale w bardzo wielu przypadkach da się to załatwić na fundusz.
              Też mam 27, też mam problem z mówieniem. Też powiedziałam tylko o mojej sytuacji rodzinnej, a o tym co czuję już nie umiem.
              Forum jest dobrym podkładem, żeby się trochę odnaleźć, poradzić sobie z tym początkowym szokiem, ale wydaje mi się, że terapia jest niezbędna, żeby wyjść na prostą.
              Pisz tak często jak tego potrzebujesz, bo to pomaga 🙂

              RestlessDespair
              Uczestnik
                Liczba postów: 12

                smutna13 zapisz:
                „ale jak te życie wziąć w swoje ręce?? jak ja nawet nie potrafię doprowadzić swoich spraw do końca urzeczywistnić swoje plany marzenia….”

                cześć!
                Ja parę dni temu zawaliłem studia. mam 23 lata. Ojciec pił odkąd pamiętam. W tej chwili nie pije już chyba 4,5 roku, za co chwała mu i cześć… niestety to co się działo w domu dopóki pił zryło mi psychikę w "piękny" sposób. Rok po maturze pracowałem w McDonaldzie, potem pojechałem do inengo miasta na przypadkowy kierunek studiów. Olałem go, dopadła mnie deprecha. Wróciłem do rodziców, odciąłem się od znajomych, sprzedałem gitarę – jedyne hobby którego trzymałem się od dawna. Rok siedziałem na tyłku, ale udało mi się zrobić prawko. Potem podjąłem studia u siebie w mieście. Równocześnie podjąłem terapię DDA. Pierwsze półrocze, do stycznia było jak bajka. Uczyłem się jak nigdy, byłem pełen energii, wierzyłem że coś osiągnę, że mi się uda. Podczas ferii posesyjnych troszkę się rozleniwiłem… a po nich przyszedł czas na zmianę rozkładu zajęć na uczelni. Plan kolidował z terapią. Terapii się nie dało przełożyć a ja tak się bałem walczyć o swoje… że nie załatwiłęm sobie indywidualnej organizacji studiów. Terapię przerwałem. Z nauką szło coraz gorzej… egzaminy w czerwcu: same tróje, jeden niezdany. W lato podjąłem pracę, znowu gastro – KFC. Chciałem zarobić na gitarę. brakowało mi jej jak najlepszego przyjaciela. To mi się udało. Ale do sesji się nie przygotowałem poprawkowej… więc podanie o warunek. Warunek dostałem. Nie zaliczyłęm w terminie. Baj baj wymarzona filologio angielska. W tej chwili siedzę na chacie. Mama się nie odzywa – stwierdziła że jej pokłady cierpliwości już się wyczerpały. Bardzo ją kocham i przykro mi że tak się stało. To ona widizała mój problem, wie że jestem dda. ale teraz ona mi mówi że wykorzystuję to żeby usprawiedliwić własne lenistwo. Nie wiem co robić. znalazłem w necie na innej uczelni duzo atrkacyjniejsza specjalizacje niz "jezyk biznesu" na którym byłem. korci mnie iść od początku raz jeszcze ale boje się że znowu się "Wypalę". przepraszam za chaos ale mam natłok myśli…
                pozdrawiam wszystkich i dziękuję za to że jesteście choć jeszcze nikt mi nie odpowiedział.

                mase
                Uczestnik
                  Liczba postów: 9410

                  W pierwszej kolejności wróć na terapię, skoro Ci pomagała. I zacznij wszystko od nowa. Jeżeli jest kierunek, który Ci się podoba to ryzykuj. I w momencie kiedy pojawią się problemy, żeby pogodzić jedno z drugim, musisz lepiej pokombinować i na pewno sobie poradzisz. Albo możesz poczekać, aż skończysz terapię i wtedy wybrać się na studia. Ale też mogą Ci kolidować z potencjalną pracą. Czasem niestety coś się nakłada i trzeba się namęczyć, żeby wszystko zsynchronizować. Ale kto nie próbuje, ten nic nie ma 🙂
                  Powodzenia 🙂

                  Gonzopl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2160

                    Witaj RestlessDespair 🙂
                    Oooo, jak ja dobrze to wszystko znam… Niestety…
                    Ja jestem oprócz DDD także niepijącym alkoholikiem, więc bywają dodatkowe przyczyny mojego olewactwa, głody alkoholowe (to nie usprawiedliwianie się).
                    Dwa lata po terapii odwykowej było super do przodu, a potem ponad rok marazmu i niechęci. Od niedawna wróciłem do regularnych spotkań z terapeutą i mitingów AA, bo też chodziłem rzadziej.
                    To co? Bierzesz się za siebie razem ze mną? 🙂

                    A do tego co napisałeś, miałbym jedno pytanie.Jak wygląda u ciebie z alkoholem i innymi substancjami uzależniającymi? Bo ta sytuacja mocno mi przypomina moją z okresu picia.

                    Pozdrawiam.
                    M.

                    RestlessDespair
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 12

                      ja praktycznie nie piję alkoholu. mam słabą głowę i już po jednym piwie fruwam. nie palę też wcale, narkotyków nigyd nie brałem – nie ciagnie mnie. można powiedzieć że jestem ostrożny. ale wiem że na imprezach bywało tak, że nie kończyło się na jednym piwie. z piciem problemów nie mam. ja w 2012 roku wypiłem 4 piwa. obecnie przymierzam się do całkowitej abstynencji bo alkohol mi do niczego nie jest potrzebny w życiu. a tym bardziej nie sprawi że lepiej mi będzie w gronie znajomych.

                      pewnie że się biorę… na terapię bym wrócił ale jest mały problem. nie mam forsy chwilowo. jeśli dostanę się na US w przyszłym roku to może podejmnę terapię tam na miejscu. u nas nie zapłaciłem za ostatni miesiąc i strasznie mi wstyd tam wrócić teraz 🙁 poza tym i tak muszę czekać na organizację nowej grupy bo już jest zamknięta we wspominanym tu na forum ośrodku na Barlickiego. chwilowo zostaje mi chyba tylko grupa wsparcia.

                      popo14
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 314

                        Witaj RestlessDespair 🙂
                        Piszesz:
                        „"ja praktycznie nie piję alkoholu. mam słabą głowę i już po jednym piwie fruwam. nie palę też wcale, narkotyków nigdy nie brałem – nie ciągnie mnie"”
                        No tak, skądś to znam, mam podobnie. Fakt, że alkohol w życiu raczej nie pomaga. Ale jak się czasem piwko wypije, to przecież nie jest to zbrodnia. Wszystko jest oczywiście kwestią umiaru.
                        A co do terapii, to polecam. Sam zacząłem chodzić i jestem zadowolony. Dobra sprawa.
                        pozdrawiam.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 86)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.