Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Wiecie co…wkurza mnie to forum

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 62)
  • Autor
    Wpisy
  • aniaDDA
    Uczestnik
      Liczba postów: 410

      może lepiej nie rozwodzic się nad soba,nie rozdrapywać ran,tylko żyć swoim zyciem?pracować,uczyć się,spotykać z lud¼mi.rzadko tu zagladam,to forum mnie przygnębia.może lepiej nie myśleć.

      Yeti
      Keymaster
        Liczba postów: 221

        może i tak:)

        pozdrawiam
        Tomek

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Pewnie.Jak Ci coś nie służy to lepiej to omijać. :laugh: Ale pewnie jeszcze tu zagladniesz 😛

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            nikt napisał:
            „rzadko tu zagladam,to forum mnie przygnębia.może lepiej nie myśleć.”
            Cieszę się, nikt, że czasem tu zagladasz. Już Ci to napisałem. Podobnie się czuję czytajac niektore listy i wtedy zaczynam probować coś zrobić ze soba, bo wiem, że przygnębienie jest we mnie. To chyba najcięższa praca, ale kiedy już tak się przeorzę, przebronuję, jeszcze raz przeryję – to okazuje się, że w takiej glebie naraz zaczyna kiełkować jakieś zrozumienie. Tak to u mnie działa, innym rośnie bez większego problemu. Kiedy tu wpadniesz następnym razem, proszę – daj znać, co Tobie sprawia radość. Może inni dołacza?

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              🙂 Witam jestem nowa na tym forum bardzo chciałabym podzielić się z wami(kimkolwiek jesteście i gdziekolwiek jesteście) moimi przeżyciami i z tym jakie to miało i nadal ma skutki jeżeli chodzi o moja osobę.
              Nie jest mi łatwo ja wciaż mieszkam z ojcem ktory pije,awanturuje sie itd.
              Czytałam co niektore wypowiedzi i myślę,że warto o tym mowić jeśli tylko ma się taka ochotę i przede wszystkim potrzebę bo jeżeli nie mamy potrzeby o tym mowic to nie ma co sie zmuszać.
              Ja tego potrzebuję by się otworzyć i nie po to ,żeby uskarżać się o "..jaka to ja jestem nieszczęśliwa.."Nie , nie o to mi chodzi tylko żeby to z siebie wyrzucić.
              Myślę,że gdyby nie ojca pijanstwo to mogłabym być zupełnie innym człowiekiem.Jetem jaka jestem muszę się z tym pogodzić tylko, że świruję bo już nie umiem , nie potrafię, nie mam siły tego dłużej d¼wigać.Potrzebuję,żeby ktoś pomog zinterpretować moje odczucia.Gubię się z tym wszystkim.
              Mam w sobie i złość i nie chęć.A jednocześnie tyle chciałabym dawać miłości i siebie sama dla innego człowieka ale nie umiem.Jestem nieśmiała-zreszta teraz mam taki czas,że jak tylko o tym myślę to łzy napływaja mi do oczu-w takiej sytuacji to co czuje -nie wystarczy powiedzieć bad¼ twarda-po prostu czuje,że tracę swoje życie.Chociaż tak bardzo tego nie chcę.Jeszcze się odedzwę. Licze na rozmowę z waszej strony.Pozdrawiam.

              aniaDDA
              Uczestnik
                Liczba postów: 410

                wiecie co…jednak będę tu wracać w przypływie smutnego nastroju 🙁
                nie wiem,czy roztrzasanie wydarzen z dziecinstwa oraz analizowanie swoich obecnych zachowan i stanow emocjonalnych nam coś da.mi do szczęścia nie jest nic potrzebne oprocz drugiego człowieka.myślę,że ludzie wypowiadajacy się na rożnego rodzaju forach poszukuja przede wszystkim przyja¼ni,zrozumienia,duchowego połaczenia z innymi,a tematy dyskusji sa mniej ważne.ludzie sa lekarstwem na każdy nastroj,przygnębienie powoduje niemożność dotarcia do nich,ciagle powraca myśl zakodowana w dziecinstwie-jesteś beznadzieja/y,nikt nie będzie cię kochał,lepiej jak byś się nie urodził/-a
                u mnie te słowa wypowiedziane przez matkę w dziecinstwie komplikuja stosunki z innymi,bo spodziewam się odrzucenia,myślę,że nikt mnie nie chce w towarzystwie,więc sama unikam ludzi,aby im nie przeszkadzać.uważam,że jestem zła osoba,bo jest we mnie dużo złości,ktora się niestety 'wylewa’to jest samospełniajace się proroctwo,rzeczywiście znajduja się ludzie,ktorzy mowia mi otwarcie,że nie moga mnie NAJWY¯EJ trawić,ale nie lubić,dlatego,że nie jestem zadowolona z życia.tu jest podwojna krzywda dla DD,nie dość,że w dziecinstwie odrzucone,to jeszcze klatwy rodzicow się spełniaja.

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  nikt napisał:"…… ,myślę,że nikt mnie nie chce w towarzystwie,więc sama unikam ludzi,aby im nie przeszkadzać….."

                  wlasnie ten fragment mnie w tobie zastanawia,przeczytaj go uwaznie…….

                  Anonim
                    Liczba postów: 20551

                    Mnie rownież drażni ta strona, Nikt. Gdy czytam posty lub historie "jak to dobrze zdrowieć’ i jak "pięknie można żyć", robi mi sie niedobrze. Boli mnie głowa, chce mi się wymiotować, i to nie jest przenośnia. O czym wy piszecie? Ja nie rozumiem, jak może być 'dobrze’. I cholera, wcale nie wyrosłem w rodzinie alkoholowej.
                    Zachęcacie do spotkan, mitingow, grup wsparcia, terapii. Dla mnie to czarna magia. Nie mam już ochoty i sił "analizować" tego co było, i jaki jestem "zły", "nieporadny" i "nie na miejscu" w zwiazku z tym. Czasami potraficie zniechęcić do zdrowienia, naprawdę. Macie piękne "Prawa" i "Certyfikat do zabawy". To coś co sprawia, że się uśmiecham. Sprobujcie dać czsem trochę więcej nadziei innym. Pomożcie, wesprzyjcie, bad¼cie obok. Nie epatujcie tak swoim "szczęściem". To może przerażać. Zapomnieliscie już, jak trudno jest zaczać zdrowieć?

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Takie epatowanie szczęściem jest rzeczywiście wkurzajace.Syty głodnego nie zrozumie.Ja się w swojej terapii zatrzymałam i nie wiem czy uda mi się pojśc dalej.Jedno jest dla mnie ważne i to mnie motywuje:przez 2 lata patrzyłam na mojego uzależnionego od narkotykow męża-jak ciężko pracuje na terapii ,teraz patrze na efekty,sa wspaniałe.Każdy z nas jest jednak inny.

                      aniaDDA
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 410

                        witam po przerwie :rolleyes:
                        kafka,epatowanie szczęściem dla mnie nie jest wkurzajace,ale …niezrozumiałe :blink:
                        ogladanie ludzi szczęśliwych powoduje ,że jeszcze bardziej zdaje sobie sprawę z własnej inności,tak jak bym była jakims ufoludkiem,ktory nie umie dotrzeć do ludzi.

                        nick,powodem założenia przeze mnie tego watku było przeczytanie smutnych historii forumowiczow,wtedy się zastanowiłam,czy takie drazenie tego co smutne ,bolesne,wychodzi nam na dobre.my się wzajemnie dołujemy.może po prostu potrzebujemy do szczęścia drugiego człowieka,aby z nami był,rozmawiał,żartował,to co najbardziej mi dokucza,to samotność.zwiedziłam już wiele gabinetow psychologicznych,psychiatrycznych,byłam na terapii grupowej,teraz chodzę na spotkania z psychologiem i co…ciagle jestem w punkcie wyjścia.bierna,całkowicie bierna.nic ze soba nie robię.

                        ?,dlaczego ten fragment Ciebie zastanawia?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 62)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.