Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Więzienna klatka własnych myśli

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 65)
  • Autor
    Wpisy
  • Czerwonewino
    Uczestnik
      Liczba postów: 99

      Drogi Jakubku, odwołuję się do Twojego wewnętrznego dziecka…

      Jestem przekonana, że to nie jest tak, że nie potrafisz czy nie chcesz „podróżować w życiu” sam. Jestem przekonana, że z twoim bogatym wnętrzem (zwiedziłam twój wątek😊) byłbyś dla siebie świetnym partnerem podróży. Zastanów się czy nie wdrukowano w Ciebie, tego że musisz cały czas się sprawdzać, stawiać czoła nowym wyzwaniom, bo tylko dzięki temu „może zasłużysz” na dobre słowo od twojego ojca, może wreszcie Cię, a raczej małego Jakubka, doceni. Dlatego też, widzisz sens „mierzenia się z czymś” (cel)  tylko wtedy, gdy masz widownię.

      Dziś na sesji miałam bardzo trudną psychicznie pracę z wewnętrznym dzieckiem. Miałam sobie wyobrazić siebie jako 7 letnią dziewczynkę. W co jest ubrana, gdzie jest, jak się czuje, co myśli. Mała dziewczynka miała powiedzieć czego jej brakuje, czego potrzebuje. Gdy ta mała dziewczynka o tym wszystkim powiedziała, duża ja miała tej małej dziewczynce powiedzieć to co poczuła, to co chciałaby jej powiedzieć, po tym co od niej usłyszała.
      ZRYCZAŁAM SIĘ 😪

      To zadanie/ćwiczenie uświadomiło mi jeszcze mocniej, że wszystkie swoje emocje zakopałam bardzo bardzo głęboko. Całe swoje życie przeżyłam w wycofaniu emocjonalnym. Najsmutniejsze jest to, że pomimo, iż tego nie chcę, patrzę na małą dziewczynkę z pozycji obserwatora, czasami jak na obcą osobę (jakie to straszne) bo… jeszcze nie potrafię przyjąć do świadomości, że ona to ja, że jesteśmy jednością. Występuje we mnie niejako rozdwojenie, rozłam. Stawiam gardę automatycznie za każdym razem, gdy mam zmierzyć się z emocjami małej dziewczynki.

      Nienawidzę moich rodziców za to, że spowodowali, iż się odgradzam od samej siebie.

      Naszła mnie bardzo istotna, jak myślę, refleksja… gdybym nie zaczęła pracy z istniejącym we mnie współuzależnieniem. Gdybym nie zaczęła stawiać nowych granic w relacji z uzależnionymi od alkoholu rodzicami. Gdybym nie zaczęła wychodzić z roli dorosłego wobec moich rodziców… mała dziewczynka nadal nie miałaby przestrzeni na to, aby wyjść z ukrycia.

      Zastanów się, może, co u Ciebie powoduje, że dla Jakubka (małego chłopca) wciąż nie ma przestrzeni…

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Dzięki za to ostatnie słowo: widzisz sens „mierzenia się z czymś” (cel)  tylko wtedy, gdy masz widownię.

        Jest to cecha, o którą dotąd „oskarżałem” swojego ojca. Musiał mieć poklask, podziw i zazdrość. Bez tego usychał. Nie chciałem uczestniczyć w jego spektaklach. Brzydziłem się nimi i nienawidziłem. A tu proszę, zauważono u mnie podobną zależność. Przemyślę te sprawy w moim wątku. Zauważę tylko, że zalew negatywnych emocji wobec rodziców, to nieunikniona część zdrowienia. Trzeba przejść przez złość i nienawiść. Ja wciąż jeszcze przechodzę, jednak im bardziej te uczucia cichną, tym bardziej czuję się uzdrowiony.

        Czerwonewino
        Uczestnik
          Liczba postów: 99

          Jakubku, jakoś podskórnie czuję, że jesteśmy prawie równolatkami i, że na pewnym poziomie mamy podobną wrażliwość. Dlatego też zwrócę twoją uwagę na moje ostatnie zdanie skierowane do Ciebie, a mianowicie, żebyś zastanowił się nad tym, dlaczego dla Jakubka (małego chłopca) nie ma jeszcze przestrzeni?

          Wskazałam tylko na jeden z wielu schematów, które w Tobie żyją i zapewne „odpalają” w określonych sytuacjach (jak u każdego z nas). Jednak ważniejszym jest odpowiedzieć sobie na powyżej wskazane pytanie. Znalezienie odpowiedzi będzie jak krok milowy w zdrowieniu.

          W twoich wypowiedziach odnajduje małego chłopca, jednak dorosły w Tobie skutecznie go zagłusza.

          Jakubek
          Uczestnik
            Liczba postów: 931

            Chyba strach dopuścić chłopca do głosu. Na pewno coś wywinie i będzie chryja;)

            Czerwonewino
            Uczestnik
              Liczba postów: 99

              😅😅😅

              Dla takiego celu warto ponieść każdy koszt 😇

              Czerwonewino
              Uczestnik
                Liczba postów: 99

                Krew burzy się w moich żyłach. Kolejny dokument w sprawie pedofilii w kościele. Czy kiedykolwiek przyjdzie dzień, w którym winni zostaną ukarani za swoje czyny? Zarówno ci, którzy faktycznie dokonywali i dokonują tej strasznej zbrodni, jak i ci, którzy pomagali i pomagają w ukrywaniu jej. Kościół instytucjonalny to najsprawniejsza maszyneria, która przy świadomej ślepocie osób świeckich, bardzo sprawnie tuszuje sprawy i rozpościera parasol ochronny na zbrodniarzami (inaczej nie da się nazwać tych, którzy wykorzystują seksualnie dzieci). Myślę, że z kościoła jako instytucji Bóg wyprowadził się już dawno temu…

                Historia pokazuje ile przerażających rzeczy w dziejach świata było robionych, i nadal jest, pod płaszczykiem wiary czy w imię Boga. Jesteśmy dziwnymi stworzeniami. Człowiek – istota zdolna zarówno do największego okrucieństwa, jak i do największego poświęcenia.

                Czerwonewino
                Uczestnik
                  Liczba postów: 99

                  Do posłuchania. Rewelacyjny kawałek Bass astral x Igo (oczywiście według mojego subiektywnego ja 😊)

                  Dla uspokojenia emocji…

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    Najbardziej dramatyczne jest to, że krzywdzenie dzieci przybiera często wymiar niemalże instytucjonalny. Choćby przez to, że różne rozbudowane instytucje (z obszaru religii, kultury, sportu, pomocy społecznej) nie są zainteresowane ujawnianiem swych niedoskonałości i ciemnych stron. W warunkach zmowy milczenia krzywdziciele dzieci funkcjonują najlepiej.

                    Polecam choćby zeszłoroczny raport nt. niemieckiego eksperymentu „wychowawczego”: https://www.focus.pl/artykul/szokujacy-eksperyment-dzieci-pod-opieka-pedofilow-nowe-fakty

                    W mojej niedalekiej okolicy kilkanaście lat temu była głośna sprawa chłopięcego chóru i jego dyrygenta, o czym pewien dziennikarz napisał książkę „Maestro”.

                     

                     

                     

                    Czerwonewino
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 99

                      Przerażające. Czytałam o tym w zeszłym roku. Prawdę mówiąc nie jestem w stanie żadną cząstką swojego jestestwa tego ogarnąć. Nie jestem w stanie ogarnąć jak to możliwe, że instytucje publiczne działały w myśl jego zbrodniczych założeń. Czy to jakaś chora wiara w nieomylność „autorytetów” czy też wygoda, bo „trudne” dzieci można było gdzieś „upchnąć” i mieć problem z głowy?

                      A pamięć o Helmucie Kentler w kręgach psychiatryczno-psychologicznych ma się całkiem dobrze. Niektórzy do dziś rozpływają się nad jego „wielkim” wkładem w rozwój psychologii.

                      Gdy czytam o takich rzeczach to dochodzę do wniosku, że, ze swoją wrażliwością, zupełnie nie nadaję się do „tego” świata 😟

                       

                      Czerwonewino
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 99

                        Postanowienie z ostatniej sesji terapeutycznej – w tym tygodniu żyję zgodnie z prawem małej dziewczynki do „nie bycia idealną” 🥰

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 65)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.