Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Więzienna klatka własnych myśli

Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 65)
  • Autor
    Wpisy
  • Jakubek
    Uczestnik
      Liczba postów: 931

      „Gdy czytam o takich rzeczach to dochodzę do wniosku, że, ze swoją wrażliwością, zupełnie nie nadaję się do „tego” świata 😟”.

      Moim zdaniem wrażliwość to DAR.  Nakłada on na nas obowiązek pokonania naszych słabości (też wynikających z przeszłości DDA) i stania się ludźmi szczęśliwymi. Dlatego, że świat nas potrzebuje. Zdrowych.

      Czerwonewino
      Uczestnik
        Liczba postów: 99

        Wrażliwość = Dar 🤔, nigdy tak tego nie postrzegałam. Z mojej perspektywy to przekleństwo. Trudno mi utożsamiać wrażliwość ze szczęściem.

        Czerwonewino
        Uczestnik
          Liczba postów: 99

          Kiedy tracisz kontakt z ciszą, tracisz kontakt ze sobą. Kiedy gubisz kontakt ze  sobą – zatracasz się w świecie” (Eckhart Tolle)

          Potok myśli, nieustający w mojej głowie, powoduje ciągły szum, czasami krzyk. Tak bardzo trudno jest mi osiągnąć stan ciszy. Chwile, w których udaje mi się go osiągnąć – celebruje z wielkim pietyzmem.

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez Czerwonewino.
          Jakubek
          Uczestnik
            Liczba postów: 931

            Wielu autorów twierdzi, że bez osób wrażliwych, introwertycznych, empatycznych, ludzkość nie przetrwałaby. Są „cichym” warunkiem istnienia naszego gatunku.

            Powszechne dziś postawy, takie jak  ekstrawersja, przebojowość, narcyzm, skupienie na zaspokajaniu własnych potrzeb, itd. mogą funkcjonować tylko dzięki rzeszy ludzi wrażliwych.

            Czerwonewino
            Uczestnik
              Liczba postów: 99

              Dziękuję za to przesłanie. Bardzo głęboka myśl, dająca dużą przestrzeń do przemyśleń.

              Czerwonewino
              Uczestnik
                Liczba postów: 99

                Może pozwoli mi spojrzeć na własną wrażliwość z innej perspektywy 🥰

                truskawek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 581

                  Nie myślę o tym zwykle, ale lubię swoją wrażliwość. Ona mi się kojarzyła z cierpieniem, ale teraz mam poczucie, że to cierpienie nie wynika z samej wrażliwości, tylko z dysfunkcjonalnych wzorców jak ją wyrażać, zwłaszcza w relacjach z ludźmi. Życie z wrażliwością jest dla mnie smaczniejsze, pełniejsze, bardziej zabawne i ciekawe.

                  W drugą stronę podobnie – wolę mieć kontakt z ludźmi wrażliwymi, a nie z tymi pozbawionymi wrażliwości, tak jest mi milej i ciekawiej. I tak samo – znam osoby wrażliwe, ale z dysfunkcjonalnymi zachowaniami, i wtedy się od nich dystansuję, natomiast gdy są otwarte i biorą za siebie odpowiedzialność, to skracam dystans.

                  Czerwonewino
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 99

                    Truskawku, pytanie co każdy z nas rozumie przez wrażliwość? Ja mam poczucie, że moja wrażliwość jest czymś na co nie mam wpływu. Objawia się w różnych okolicznościach i przechodzi przez wszystkie płaszczyzny mojego życia. Mam w sobie wrażliwość na piękno słowa, na piękno muzyki, na piękno flory i fauny, na krzywdę ludzką, na krzywdę zwierząt, na emocje innych i wiele innych. Zapewne niektóre z moich wskazań mogłyby zostać uznane za empatię czy inteligencję emocjonalną, ale według mnie wrażliwość na pewnym poziomie jest z nimi nierozerwalnie związana. Nie istnieją bez siebie, są kompatybilne. Dlatego też, mimo wychowania się w dysfunkcyjnym środowisku, jakoś nie potrafię przełożyć na swoje „poletko” założenia, że wzorce, które wskutek tego się we mnie wdrukowały, negatywnie wpływają na zdrową ekspresję wrażliwości. Nie potrafię ubrać swojej wrażliwości w jakieś ramy. Przynajmniej tak mi się wydaje 🤔
                    Chyba, że masz np. na myśli zdobycie przez wrażliwego DDA/DDD umiejętności obrony przed osobami, które mogą chcieć jego wrażliwość wykorzystać do własnych celów.

                    Jakubek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 931

                      Mi się wydaje, że wrażliwość można rozumieć, jako cechę osobowości (coś wrodzonego, jak temperament), a jej wyrażanie (ekspresja) może już pozostawać pod wpływem różnych dysfunkcyjnych wzorców zachowań nabytych w naszym rozwoju. U siebie obserwuję ostatnio napady tkliwości w obliczu mniej lub bardziej „wzruszających” bodźców (scenka z życia, jakiś film, czytanie własnych prac 12 krokowych, własne i cudze wypowiedzi mityngowe, itp.). Uznaję, że to przejaw mojej (pobudzonej?) wrażliwości, jednak de facto niewiele wnoszący do procesu zdrowienia, w jakim (chcę wierzyć) znajduję się. Łatwo mi takie „ekscesy” obrócić w użalanie się nad sobą (i światem), znaleźć w nich powód do rezygnacji, izolacji, alienacji. Dużo trudniej odnaleźć ich źródło, wydobyć z nich siłę i przekształcić w konstruktywne działania dla własnego rozwoju.

                       

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez Jakubek.
                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez Jakubek.
                      truskawek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 581

                        Chyba, że masz np. na myśli zdobycie przez wrażliwego DDA/DDD umiejętności obrony przed osobami, które mogą chcieć jego wrażliwość wykorzystać do własnych celów.

                        Tak, to na pewno miałem na myśli. Jedną z rzeczy, jakich się nauczyłem ostatnio jest to, że nie przed każdym chcę się tak samo szeroko otwierać. Na przykład w pracy mam fajną atmosferę, ale z większością osób tam w ogóle nie rozmawiam o swoich uczuciach. Najwyżej czasem wspomnę, ze szkoda mi że tak jesteśmy odizolowani i trudno sobie pogadać, ale nie więcej.

                        Oczywiście jeśli komuś nie ufam, to faktycznie bym mówił o ochronie siebie. Ale w większości chodzi raczej o panowanie nad swoimi granicami i tym, jak blisko z kimś chcę być. Łatwo mi wpadać w skrajności – albo ukrywam wszystko, albo otwieram się nie sprawdzając ani jak druga osoba to przyjmuje, ani czy jestem na to rzeczywiście gotowy, i to najlepiej w jednej chwili, czyli taki skok na główkę. Uczę się regulować ten dystans.

                         

                        Dlatego też, mimo wychowania się w dysfunkcyjnym środowisku, jakoś nie potrafię przełożyć na swoje „poletko” założenia, że wzorce, które wskutek tego się we mnie wdrukowały, negatywnie wpływają na zdrową ekspresję wrażliwości. Nie potrafię ubrać swojej wrażliwości w jakieś ramy. Przynajmniej tak mi się wydaje 🤔

                        Wrażliwość to dla mnie sposób przeżywania, różne rzeczy mogę z tym zrobić.

                        Może przykład z wrażliwością seksualną będzie najbardziej wyrazisty: jak ktoś mnie pociąga, to mogę sobie to przeżywać w wyobraźni, mogę trochę kokietować, a mogę też powiedzieć o tym wprost. Jak lubię muzykę, to mogę iść na imprezę i potańczyć, puścić na wieży w domu, posłuchać w słuchawkach idąc, złapać za gitarę albo posłuchać ciekawego filmiku o teorii muzyki. Przeżywam jedno, ale zachować mogę się różnie, to ja decyduję jak.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 65)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.