Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Zdrowienie, katharsis, nirwana
Otagowane: kobieta, poszukiwanie, smutek, syndrom dda, terapia, trudne emocje, zdrowienie
-
AutorWpisy
-
Wiesz ludzie z rodzin dysfunkcyjnych często błędnie postrzegają różne rzeczy. W tym także miłość i zdrowy związek.
Dla mnie prawdziwa miłość jest właśnie spokojna, delikatna a nie wieczne pole walki i wieczne zadawanie sobie bólu. Chęć bycia z kimś i troska o drugiego człowieka, wzajemne zrozumienie są właśnie wyrazem prawdziwego uczucia. Nie oznacza to, że nie ma miejsca na pożądanie, bo to jest zupełnie co innego.
Coś co jest dla nas źródłem ciągłego bólu, napięcia, niepewności nie jest prawdziwą miłością. To jest tylko powtarzany chory schemat tego co się przeżyło w dzieciństwie.
Ja osobiście nie potrafiłabym być z kimś tylko dlatego, żeby nie czuć się samotnie. Dla mnie nie ma związku bez szczerego uczucia.
Jak dla mnie to co opisałaś odnośnie Twojego nowego związku jest taką zdrową relacją. Tylko pewnie ze względu na wcześniejsze doświadczenia, tak trudno Ci uwierzyć.
Wybacz szczerość ale czy Twój były partner nie próbuje Tobą manipulować?
Wiesz nawet mając z byłym partnerem dziecko, można się od niego uwolnić emocjonalnie.
Właśnie staram się od niego odciąć emocjonalnie. A jaki jest? Na pewno jest mistrzem w zwalaniu całej winy na mnie, manipulowaniu mną, szantażowaniu. Wie, że ze wszystkim sobie poradzę, zaopiekuje się dzieckiem, wychowam je, zarobie na nie. On ma teraz swoje życie i swoje problemy.
A obecny partner ? No cóż jest jego całkowitym przeciwieństwem. Spokojny, czuły no i bardzo mnie wspiera. Oczywiście, żebyś nie myślała ja jego też. I ogólnie ten nasz związek tak na pierwszy rzut oko wygląda całkowicie normalnie. Tylko, że ja wiem szczególnie jak teraz czytam sobie trochę to forum, że on jest typowym dda ze wszystkimi tymi cechami i to bardzo nasilonymi. No i poznał mnie w takich okolicznościach kiedy rozstawałam sie z tamtym. Wspierał mnie, był przymnie, potem wyznał, ze w zasadzie wszystko to robi bo mnie kocha. I z jednej strony mam ochotę wysłać go na terapię i wiem, że od razu by poszedł na nią bo chyba jego strach, że z nim zerwe cały czas jest bardzo silny u niego to nie zrobię tego bo wyjdę na hipokrytkę skoro sama zwiewam z każdej. A z drugiej strony boje się, że właśnie w czasie takiej terapii dowie się, że to co do mnie czuje to nie miłość, tylko jakaś chora chęć ratowania mnie tak jak swojej rodziny, albo jakaś niezaspokojona potrzeba bliskości. A wiem, że potrafię ranić najbliższych i to bardzo więc może to ładowanie się dda w toksyczne związki tu właśnie się sprawdza.
Czytając to co napisałaś, zastanawiam się kto w Waszym związku bardziej się boi zerwania. Mam wrażenie, że Ty.
Jak dla mnie jest całkiem normalne, że jak kogoś kochasz, to go wspierasz. Przecież miłość to wspólne podążanie przez życie za rękę. A ty chcesz swojego partnera za coś takiego wysłać na terapię? 🙂
Wiesz jakiś czas temu sama się zastanawiałam, czy to co zaczęłam czuć do mojego Znajomego nie jest właśnie taką chorą potrzebą ratowania, czy wdzięcznością za okazaną mi pomoc. Jednak z czasem doszłam do wniosku, że nie. Rozumiem się z nim, jak z nikim innym wcześniej, mamy podobne spojrzenie na świat i pierwszy raz nie czułam obawy przed otworzeniem się. To co do niego czuję jest związane tylko i wyłącznie z tym jakim jest człowiekiem. Teraz jestem tego pewna.
Wczoraj napisałam, że odpuszczam nie dlatego, że mi nie zależy, bo zależy mi bardzo. Tylko gdyby jemu zależało, to po takim czasie dałby mi do zrozumienia, że on też coś czuje. Myślę, że ze swojej strony pokazałam już wystarczająco, że nie jest mi obojętny. Z jego strony nie było takiego sygnału. Więc nie mam co się łudzić. Nawet jeżeli był kiedyś zraniony, to uważam, że dałam się wystarczająco poznać, żeby mi zacząć ufać i może coś do mnie poczuć. Nie czuję do niego złości, niechęci. Naprawdę chciałabym, żeby był szczęśliwy.
Wiesz moje zdrowienie dało mi coś bardzo cennego. Poczucie własnej godności. Wiem, że jestem warta, żeby mnie kochać taką jaka jestem. Wiem ile mogę dać od siebie. Jeżeli ktoś tego nie zauważa, chociaż to bolesne, mówię trudno. Przecież nikogo nie da się zmusić do kochania nas i nie o to chodzi.
Na prawdę myślisz że to ja się bardziej boję? Zawsze mi się wydawało, że już jestem w tym wystarczająco zahartowana. 🙂
„Jak dla mnie jest całkiem normalne, że jak kogoś kochasz, to go wspierasz. Przecież miłość to wspólne podążanie przez życie za rękę. A ty chcesz swojego partnera za coś takiego wysłać na terapię? :-)” – Wiesz zawsze myślałam, że tak to tylko w jakimś romantycznym filmie a nie w prawdziwym życiu. Czyli z nim jest wszystko ok? Nie mam się czym niepokoić? Jak ci ktoś codziennie mówi, że cię kocha to też nie jest przesada?
„Rozumiem się z nim, jak z nikim innym wcześniej, mamy podobne spojrzenie na świat i pierwszy raz nie czułam obawy przed otworzeniem się.” – jakbym czytała o sobie. Myślisz, że to jest właśnie wyznacznik, że się kogoś kocha? On mi w zasadzie mówi to samo.
A może Twój obiekt westchnień jeszcze nie jest po prostu gotów na nowy związek i nie chcę Cię zranić dopóki nie będzie pewny swoich uczuć. A nie było żadnego sygnału z jego strony bo jesteś dla niego za ważna, żeby grać z Tobą w jakieś tam gierki dopóki nie będzie pewny, że jest gotów zamknąć wreszcie tamten rozdział. W taki sposób może nic po sobie nie pokazywać a Ty nie zobaczysz, żadnych jasnych sygnałów. Ja np. byłabym tak w stanie robić tylko, że ja mam chyba coś na prawdę nie tak z psychiką. Z drugiej strony znam też takie przypadki, że do końca życia chyba nie będą gotowi, żeby komuś znów zaufać. Wiec z takimi ludźmi zawsze kurcze ciężko utrafić.
Tak, odnoszę wrażenie, że to Ty się boisz. 🙂
Wiesz w życiu bywa różnie, w związku też. Ale to co sprawia, że ludzie są ze sobą długie lata, to podobne spojrzenie na życie, podobne wartości, wzajemny szacunek, wzajemne zrozumienie. Dla mnie właśnie to wprowadza harmonię, spokój, buduje bliskość w związku i to pomaga przetrwać gorsze okresy. Dla mnie to są fundamenty tworzące relację.
Może właśnie dlatego teraz tyle związków się rozpada, bo ludzie zapomnieli o podstawach. Mam wrażenie, że obecnie ludzie stali się bardzo egoistyczni, chcą mieć wszystko szybko, bez większego starania i zapomnieli w tym pędzie o uczuciach innych ludzi. Bardzo często mylą pożądanie z faktyczną miłością.Nie wiem czym się kieruje mój Znajomy, nie jestem nim. Nie wiem co myśli w tej sprawie.
Dzięki Fenix. Jak zwykle Twoje przemyślenia dużo mi dają żeby zastanowić się nad samą sobą. I obym wyciągnęła z tego jakieś wnioski na przyszłość 🙂
No i przepraszam bo znowu zaśmiecam inny temat.
Nie ma sprawy. A co Ty dalej zrobisz, to już zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
To jest Twoje życie. 🙂
I to właśnie jest najbardziej przerażające. Chciałabym mieć tyle siły co Ty. 🙂
Dziękuję 🙂
Może dlatego, że zawsze mimo wszystko byłam niepokorną duszą. Inne dziewczynki marzyły, żeby być księżniczkami, modelkami itp. itd. Ja sobie wyobrażałam, że jestem córką zbójnika w stylu Janosika. 😀
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pippi_Po%C5%84czoszanka_(posta%C4%87)
Mniej więcej to ja 😀
Myślę, że każdy ma w sobie siłę, tylko czasem z różnych powodów jej nie dostrzega lub nie chce dostrzec. 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.