Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zdrowienie, katharsis, nirwana

Przeglądasz 10 wpisów - od 431 do 440 (z 457)
  • Autor
    Wpisy
  • onlysingle
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Twoja historia pełna jest trudności, ale pokazuje też twoją ogromną siłę i determinację. Nie poddałaś się w obliczu życiowych wyzwań, ale zawsze starałaś się znaleźć rozwiązania. To dowodzi twojej niezwykłej wytrwałości. Brawo za to, że radzisz sobie z przeciwnościami losu i dzielisz się swoją wiedzą z innymi, którzy mogą być w podobnych sytuacjach. BRAWOOOO

      ECHH porypane jest to życie
      Upoluj Singla

      Fenixx
      Uczestnik
        Liczba postów: 74

        Do onlysingle

        Mój wpis nie miał na celu zebranie braw.

        Ale z dobrego wychowania – dziękuję;-)

        Dawno dawno temu zaczęłam tu pisać z myślą o pomocy głównie jednej osobie, żeby uwierzyła, że jest wystarczająco mądra.

        Licząc po cichu, że może zacznie przez przypadek  czytać. Taka trochę prywatna wersja „Samotności w sieci” ale w drugą stronę, bo dwie osoby najpierw poznały się w realu.

        Baaardzo dłuuuga historia prywatna z reinkarnacjami w tle :-p

        Fenixx
        Uczestnik
          Liczba postów: 74

          Osiągnięcie

          Dojście do momentu, w którym uważam, że w moim życiu jest miejsce na wiele fajnych rzeczy, w tym także materialnych, ładnych, dobrych gatunkowo nawet, nazwijmy to „z klasy premium”.

          Nie z powodu szpanerstwa, podnoszenia swojej wartości czy ego ale dla własnej przyjemności, bo …… zasługuję na to jak każdy inny.

           

          MysiaPysia
          Uczestnik
            Liczba postów: 1

            Ile czasu zajęło Ci dojście do względnego spokoju? Czyli takiego, gdzie nie było natłoku myśli, które paraliżują i nie pozwalają podjąć decyzji. Jestem teraz w takim momencie, że próbuję nie blokować emocji, ale to powoduje tak nagły napływ różnych myśli i emocji, że nie jestem w stanie podjąć decyzji nawet co do tego co zjem na śniadanie czy jak będzie wyglądał mój dzień. W jednej chwili jestem spokojna i wiem czego chcę a kilka minut/godzin później już nic nie wiem. Czuję się zaniedbywana (chyba najbardziej przez samą siebie) i niedoceniana. Sytuacja się diametralnie zmienoa (pogarsza) po wizycie u mojej mamy, która nigdy mnie nie akceptowała taką jaka jestem, za to wychwala w mojej obecności wszystkich dookoła. Jestem w stanie dużo wytrzymać ale tym razem jestem już zmęczona tymi wahaniami i szukam jakiegoś rozwiązania, żeby chociaż na chwilę poczuć spokój

            Fenixx
            Uczestnik
              Liczba postów: 74

              Porządkowanie swojego życia zaczęłam w 2013 roku.

              Trudno mi określić ile czasu zajęło mi osiągnięcie względnego spokoju, bo to było już dawno temu.

              Na pewno takim momentem było rozdzielenie mojego ojca jako ojca od ojca alkoholika. A kolejnymi etapami było zrozumienie dlaczego nim się stał.

              Jeżeli masz problem z natłokiem myśli skontaktuj się z psychiatrą, bo może będzie w stanie zaproponować Ci jakieś leki wyciszające niekoniecznie silne psychotropy. Może dzięki temu będzie Ci łatwiej przerabiać różne zranienia.

              Fenixx
              Uczestnik
                Liczba postów: 74

                „Moje myśli opiekują się Tobą. Niezależnie czy bez Twojej czy za Twoją zgodą”

                Edward Stachura

                Fenixx
                Uczestnik
                  Liczba postów: 74

                  Przeżywanie żałoby i droga do wewnętrznego spokoju czasem bywa bardzo kręta i prowadzi do zaskakujących miejsc. Zwłaszcza jeżeli ze zmarłym, nie pogodziliśmy się za życie.

                  Tak jak było w moim i mojego ojca przypadku.

                  Przez wiele lat zmagałam się ze złością na ojca, ze wstydem za to że pił, za to że wstydziłam się za niego, za to że doprowadził siebie do śmierci, za to że doprowadził do tego iż musiał być pochowany przez pomoc społeczną.

                  To wszystko z czasem było przemieszane z poczuciem winy, że zawiodłam jako córka.

                  Później wraz z pracą nad sobą przyszło zrozumienie, wybaczenie ojcu, pomogły mi w tym także zapamiętane rozmowy. Również ojca z babcią o jego relacji z własnym ojcem.

                  Nawet nie zdawałam sobie sprawy ile było we mnie jeszcze bólu z powodu tego, że ojciec leży na odległym cmentarzu, z dala od swoich rodziców, którzy go z pewnością kochali, pośród bezimiennych grobów.

                  Krótko przed świętem zmarłych postanowiłam, że przeniosę ciało ojca na miejsce, w którym powinien być. Do grobu dziadków, tak żeby może w jakiś sposób pomóc mu w pogodzeniu się z własnym ojcem.

                  Gdy pojechałam na cmentarz przed wejściem nie mogłam kupić ani kwiatów, ani zniczy bo nie można było płacić kartą. Na miejscu spoczynku ojca okazało się, że zniknęły zupełnie napisy z imieniem i nazwiskiem. Chyba tylko to, że wiele rzeczy już przepracowałam pomogło mi przetrwać widok bezimiennego grobu ojca. Ale jednocześnie umocniło w postanowieniu, że zabiorę go z tego miejsca.

                  Co osiągnęłam?

                  Spokój i poczucie jak by ten sam spokój osiągnął mój dziadek, który zmarł wiele lat przed moim urodzeniem.

                  Może to tylko moje wyobrażenie a może to połączenie z tymi dla których byliśmy albo może nadal jesteśmy ważni.

                   

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 tygodni temu przez Fenixx.
                  Fenixx
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 74

                    Jak zaakceptować własne błędy z przeszłości, nawet te najtrudniejsze do zniesienia dla nas samych?

                    Zadać sobie pytanie: dlaczego postąpiłam wtedy w taki a nie inny sposób, dlaczego podjęłam taką a nie inną decyzję?

                    A później szczerze sobie odpowiedzieć.

                    Istotne czy teraz postąpiło by się tak samo będąc w zupełnie innym miejscu z  zupełnie inną wiedzą i doświadczeniem. Może wtedy nie było innego wyjścia albo własne pogubienie nie pozwalało postąpić lub postępować inaczej.

                    Fenixx
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 74

                      Co było trudne do przyznania się przed sobą i przetrawienia?

                      To, że kilkanaście lat życia spędziło się z kimś, kto zupełnie nie pasował do mnie a ja do niego.

                      Dlaczego?

                      Bo żyło się w przeświadczeniu, że nikt inny nie będzie mnie chciał.

                      Pewnie oboje zabraliśmy sobie kawał życia.

                      To też jest trudne do przełknięcia. Świadomość tego, że samemu też nie jest się krystalicznym. Ale to paradoksalnie pomaga w akceptacji ułomności drugiego człowieka pod warunkiem, że nie stajemy się dla tej osoby „dzieckiem do bicia” czy naprawiaczem cudzych zranień. Bo to każdy musi załatwić sam. Inny człowiek może jedynie wspierać i ewentualnie pomoc zrozumieć samego siebie.

                       

                      Fenixx
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 74

                        Jedna z najtrudniejszych decyzji.

                        Odpuszczenie ratowania ukochanej suczki na siłę, w imię strachu przed własnym bólem rozstania po tej stronie i pozostawienie jej decyzji o tym ile jeszcze chce być ze mną.

                        Cholernie ciężki dylemat i walka czy to co można jeszcze zrobić dla przedłużenia życia nie jest własnym egoizmem i w efekcie skazuje się ukochaną przyjaciółkę na dodatkowy stres.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 431 do 440 (z 457)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.