Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 191 do 200 (z 213)
  • Autor
    Wpisy
  • abcd
    Uczestnik
      Liczba postów: 219

      @Open.sky „No dobrze, więc jak to jest u Was? A może w odbiciu – mężczyzna dda i problem z orientacją / kobietami? Z chęcią porozmawiam.”

      Cześć
      Za czasów młodości miałem poczucie niższości w stosunku dziewczyn i nie potrafiłem zrozumieć, że przez jakąkolwiek dziewczynę mogę być chciany i każde zainteresowanie dziewczyny odrzucałem z powodu nieumiejętności okazywania też zainteresowania. Dla mnie kobieta była bytem idealnym. Miałem poczucie, że choćbym nie wiem jak był świetny, to i tak nie jestem godny dziewczyny i w zarodku ucinałem relację. Takie coś może też się przerodzić w odwrotność, czyli w poczucie, że żadna kobieta nie jest mnie godna. I jak najbardziej z powodu tych zaburzeń, w człowieku może zaburzyć się orientacja seksualna i nakierować na tę samą płeć, zwłaszcza jeżeli wcześnie zostanie rozbudzony popęd seksualny, albo pojawi się nerwica natręctw związana z seksem.

      abcd
      Uczestnik
        Liczba postów: 219
        w odpowiedzi na: Bliskość #484178

        …Te wszystkie usterki na forum np. odnośnie wylogowywania i nie zapamiętywania tekstu, który chciało się umieścić, Twórcy forum, powinni jak najszybciej ogarnąć, jeżeli zależy na udzielających się. Ile tekstów przepadło w powodu takich błędów i ilu zniechęciło do udzielania się?


        @Moja_nawa
        dziękuję
        Z tego co zrozumiałem, to te ćwiczenia mają nastawić człowieka na bycie optymistą (nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło). Jeżeli tak, to bardziej ogólnikowo podchodzę, bo z samego faktu, że się urodziłem (zostałem urodzony. Jak właściwie powinno się pisać? 😀 ), jak każdy z nas, świadczy że w sumie powinno się być optymistą 😉

        Cześć @Ivone09
        Przyczepię się trochę do tego co napisałaś 😉 bo, czy chcesz czuć się kochaną, czy być kochaną? 😉

        abcd
        Uczestnik
          Liczba postów: 219
          w odpowiedzi na: Bliskość #484160

          @2wprzod1wtyl , sam do tego nie doszedłem 😉 od jakiegoś czasu mam kilku Księży, których wystąpienia słucham na youtubie i głównie to co piszę (co najwyżej własnymi słowami), to od Nich się dowiedziałem. Ale oczywiście miło mi i dziękuję za „dzięki” 😀
          U mnie było tak:
          w czasie, gdy chodziłem do liceum, nabawiłem się napadowego czerwienienia i pojawił się z tym związany lęk (erytrofobia). Unikałem za wszelką cenę sytuacji powodujący zaczerwienienie na twarzy, a gdy już pojawił się burak, to wycofywałem się jeszcze bardziej z życia społecznego. Teraz lekko się o tym pisze, gdy nabrałem dystansu i ta przypadłość obecnie wygasła, ale gdy byłem w takim napięciu, że wystarczyło spojrzenie kogoś, albo gdy padało słowo po którym następuje reakcja zaczerwienienia i do tego każdy wokół się przyglądał i co gorsza komentował, to chyba najgorsze uczucie jakiego doświadczyłem. Na mnie zadziało to, że gdy pojawiał się rumień na twarzy, to bez zbędnego wczuwania (mimo że straszny hałas w głowie, natłok negatywnych myśli i poczucie gwałtu) znosiłem upokorzenie i zachowywałem się jak gdyby nic( co prawda usztywniało w zachowaniu i trochę jednak paraliżowało to zaczerwienieni na twarzy, ale na tyle na ile byłem w stanie być obok tego, na tyle się starałem). I postanowiłem nie unikać sytuacji, które wyzwalały nagłe zaczerwienienie, jak na przykład zwrócenie uwagi w środku komunikacji miejskiej, gdy ktoś zachowuje się jakby sam był. I trzeba to powtarzać, żeby oduczyć organizm niepożądanych reakcji. Było to bardzo trudne (mimo że nie jestem osobą tchórzliwą i pozostało sporo blizn, ale mimo to uważam że warto). Ale i przyznaję, że jeszcze nie ze wszystkimi lękami udało mi się wygrać. Na przykład jednym z moich problemów jest irracjonalny lęk przed uroczystością ślubną. Ten lęk oddziałuje nawet do tego stopnia, że blokuje wejście w związek. Jest jeszcze wiele innych lęków i rzeczy blokujących, ale to tak dla przykładu.
          W wychodzeniu z lęków na pewno też ogromne znaczenie ma drugi człowiek, ale ten z grupy bliskich i najbliższych, ale i zapewne osoba z podobnymi problemami (bo czuje to samo i zrozumieć można się bez słów).
          Czyli to chyba tak jak napisałeś – trzeba wejść w momencie lęku, wystawić się, nie ulec sabotującym myślom i skrajnym uczuciom, nie starać się tworzyć czarnych scenariuszy, bardziej wyjść ze „strefy komfortu”- jak to @Jjola napisała.
          Ciekawe, bo od kilku dni słucham „Nocne Rozmowy” i trafiłem na temat DDA/DDD i wczoraj właśnie wysłuchałem odcinek o emocjach, uczuciach:

          PS też słucham Ojca Zatorskiego. 😉


          @Moja_nawa
          , dziękuję, czy przeczytałaś już całą?
          Jeżeli tak, to czy zechciałabyś się podzielić przykładem ćwiczenia z tej książki, bo przyznaję, że nigdy nie czytałem tego typu poradników i niezbyt wiem na czym ćwiczenia miałyby polegać. Raz za czasów szkoły byłem u psychologa i pamiętam, że było jakieś ćwiczenie z kolorami.

          Cześć @Jjola 🙂

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez abcd.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez abcd.
          abcd
          Uczestnik
            Liczba postów: 219

            Kurde balans! X. Piotr Pawlukiewicz przemówił do nas z Nieba 😀
            Wszedłem na youtuba, wszedłem na ów kanał (algorytm zaproponował- a sprawdzę) i patrzę, że coś o Wierze, to wysłucham, a w nagraniu o terapiach i nawet o dzieciach alkoholików wspomniane 😉 może być i przypadek, zbieg okoliczności, ale ja tam nie wierzę w przypadki 😉

            abcd
            Uczestnik
              Liczba postów: 219
              w odpowiedzi na: Bliskość #484145

              I ja dziękuję, Moja_nawa, miło mi 🙂

              To tak jeszcze dodam, bo też mi to pomogło, że wszystkie uczucia jakie w człowieku mogą zaistnieć są pozytywne. Wiadomo, jedne ostrzegają, inne potwierdzają, jeszcze inne są niechciane, albo pożądane, ale mimo wszystko są pozytywne – sygnalizują zawsze coś. I dlatego właśnie nie powinno się tracić rozumu na rzecz uczuć, emocji, bo mogą człowiekiem poniewierać niemiłosiernie i uczynić ogromne spustoszenie.

              Udanego i miłego dnia 🙂

              abcd
              Uczestnik
                Liczba postów: 219
                w odpowiedzi na: Bliskość #484133

                Cześć Twoja_nawo 😀

                Może uświadomić sobie, że człowiek nie jest zlepkiem uczuć i popędów, i to że miotają czasami człowiekiem czy to uczucia, czy popędy, to człowiek jest w stanie być ponad to? Mnie takie uświadomienie pomogło. I bardziej rozumowo podejść do sprawy? I wtedy mimo całego dyskomfortu i reakcji organizmu spróbować z całych sił przełamać to poczucie i powiedzieć osobie, która jest Tobą zainteresowana (i Ty też tą osobą), żeby nie odbierał źle tego paraliżu, bo u Ciebie to normalne? Nawet kosztem np. wygłupienia się, albo tego że ogarnie zaraz ogromny lęk? Zdaję sobie sprawę, że to prawie niemożliwe, gdy człowiek tkwi w takim paraliżu. Ale jeżeli absztyfikant okaże na tyle ogarnięty i wrażliwy po takim zapewnieniu, to postara Ci się zapewnić warunki(między innymi swoim zachowaniem) by ułatwić poczucie bezpieczeństwa, swobody i pozbycia się tej reakcji.

                abcd
                Uczestnik
                  Liczba postów: 219

                  Cześć Outsid3r

                  Ale by dojść do empirii, to trzeba najpierw uwierzyć, że warto sprawdzić 😉
                  Kiedy tylko statystyka to statystyka, ale nauka to raczej coś więcej, niż tylko doświadczenia. Uczony też teoretyzuje (nie chodzi o to, że w oderwaniu o rzeczywistości).
                  Wiadomo, jeżeli nie ma powtarzalności w doświadczeniu, to znakiem tego błędna nauka. Tak to widzę i wydaje mi się, że możemy się zgadzać, tylko chyba różnimy się w tym co rozumiemy pod pojęciem „wiara”.

                  A co do urojenia, to akurat sam Bóg przecież uniżył się dla każdego z nas do tego stopnia, że stał się jednym z nas w Jezusie Chrystusie (czyli Stwórca stał się dla nas stworzeniem), z samego Nieba do nas zstąpił (Pan i nasz przyjaciel Jezus Chrystus jest w pełni człowiekiem i w pełni Bogiem, różni się od nas tym, że co prawda ma naturę ludzką taką jak każdy z nas, ale i ma naturę boską i w związku z tym żadnego grzechu) by odkupić winy każdego z nas, dać Wolność do Miłości, pokazać i przykazać(w sensie nauczyć) Miłość, i wskazać drogę do prawdziwego życia (czyli między innymi w Miłości, Prawdzie). I zobacz w jakich warunkach został zrodzony i przyjęty na świat, zobacz jak Go potraktowaliśmy, jak umarł, a mimo to nie przestał ani na sekundę nas kochać i wziął każdego z nas grzechy, by każdy z nas mógł dostąpić zbawienia i życia w pełni, w Niebie, już bez obciążenia grzechem, bez zniekształconego obrazu, bez ciągot do złego. Nawet to, że Chrystus pozostał z nami (w Kościele katolickim(powszechnym dla każdego), który założył dla nas)) w formie chleba świadczy, że nie jest tak jak piszesz. Każdego człowieka ma na względzie (każdy człowiek dzięki takiej formie (chleba) może przyjąć Chrystusa i pojednać się z Bogiem Prawdziwym). Nawet o to zadbał Bóg. Także nie opowiadaj, że ma nas gdzieś. 😉 Bóg każde życie podtrzymuje i każdego obdarza wszelkimi łaskami jakie człowiek chce i oczywiście jest zdolny i gotowy przyjąć. Ale Bóg się nikomu nie narzuca, bo szanuje człowieka i w związku z tym jego wolność, bo czy miłość najlepiej nie kwitnie w wolności ( nie w rozumieniu swawoli)? Na pewno, jeżeli prawdziwie chcesz pojednać się z Bogiem, to największą przeszkodą jesteś Ty sam (wiadomo, środowisko w którym człowiek żyje, światopogląd, który został wpojony, bądź nie, też to wszystko może utrudniać), bo Bóg cały czas wyciąga dłoń i chce brać Twoje (każdego z nas) grzechy na siebie.
                  Pod spodem z deka trochę popłynąłem i opisuję dosyć chaotycznie jak u mnie było z nawróceniem. Tak tylko dla informacji, że może być to denne czytanie i raczej dla mało kogo.
                  Sam kiedyś plułem na Boga, za wszystkie nieszczęścia, że od małego mam przypadłość zwaną nadpotliwością pierwotną (dłonie i stopy wiecznie mokre i w związku z tym permanentny stres, byle tylko nie podać komuś dłoni (a jednocześnie pragnienie dotyku), byle ktoś nie zobaczył mokrych stóp (ultra kompleksy i wstyd). Teraz już jestem po operacji przecięcia nerwu ( Nie- nie sam się zoperowałem 😀 ), który odpowiedzialny za mokre dłonie. Normalnie mogę dotykać!) ;że w wieku dojrzewania popadłem w fobię społeczną, szkolną i dorobiłem się napadowego czerwienienia (obecnie chyba wygasło). Obwiniałem Boga za to, że od małego praktycznie dzień w dzień ojciec narąbany, że kłótnie w domu z non stop( to znaczy ojciec w sumie to aż tak się nie kłócił, bo jak był nachlany, to „jedynie” obijał się o wszystko i bełkotał, że wydaje nam się, że jest upity (he he, a na drugi dzień z samego rana, jak gdyby nic :D. No ale wiadomo, typowe dla alkoholika wypieranie prawdy- jest to rodzaj choroby psychofizycznej); że stres i wstyd nie do wytrzymania. Ale po pewnym traumatycznym doświadczeniu…(pierwsza i jedyna dziewczyna najpierw po około 4 latach „związku” praktycznie z dnia na dzień powiedziała, że zrywa, a w sumie to był pierwszy człowiek przed którym otwierałem się nawet w problem( bo tak to zawsze staram się ukrywać) tylko że to był związek głównie oparty na przyjemnościach, tylko na uczuciach i częstym seksie, aby tylko jak najlepszy orgazm poczuć- tak rozumieliśmy miłość. Oczywiście słabe i bardzo niedojrzałe. A kulminacją było, gdy po jakimś czasie od rozstania zechciała oddać mi telefon, który pożyczyła i zapomniała heh skasować rozmowy z programu, który zainstalowałem trochę wcześniej, bo potrzebowałem wtedy jakąś rozmowę nagrać. I tak któregoś dnia wziąłem ten telefon, żeby ogarnąć i zbędne rzeczy pokasować i przed usunięciem zacząłem sprawdzać nagrane rozmowy. I kto da wiarę, że były nagrane jej rozmowy z facetem, który zdradzał z nią żonę (np. brał dziecko w wózku na spacer i w tym czasie rozmawiali o ostatnim seksie)? Ciekawe doświadczenie poczuć jak autentycznie kruszą się nerwy w człowieku. Po tym nabawiłem się kompulsywnych zachowań głównie w sferze seksualnej, dodatkowo też ucisku w gardle zwanego globus histericus. Naprawdę myślałem, że takie akcje to tylko w filmach. Ale w pewnym sensie dzięki temu wydarzeniu otworzyłem się na Łaskę Nawrócenia, zrozumiałem że mimo wszystko dobrze- i dla niej i dla mnie, stało się, że nastąpił koniec (przestała też zadawać się z tym facetem i ogarnęła życiowo), bo jestem pewny że hm…teraz ja przepraszam za określenie, ale lepiej oddającego nie znajduję (ale byliśmy wtedy jak zwierzęta w rui)…że zakopulowalibyśmy się na śmierć, po prostu. Dno. Ale jakimś cudem byłem w stanie wybaczyć z głębi serca, żadnej nienawiści( boskie uczucie), wziąć całą przeszłość na klatę, przeprosić Boga, każdemu bez wyjątku wybaczyć krzywdy i pokochać każdego człowieka i poprosić o wybaczenie krzywd, które i moim udziałem, zapragnąłem z całego serca szczęścia dla niej, ale i dla każdego człowieka w tym i dla siebie i Pan Bóg wykorzystał ten moment, że moje serce zmiękło i obdarzył mnie Łaską Nawrócenia, którą akurat w tym momencie byłem w stanie przyjąć. Od tego momentu zmieniła się perspektywa, inaczej już pojmuję świat, inaczej bliźniego, uwierzyłem w Boga i walczę sam ze sobą, żeby zawierzać Bogu jak najwięcej, a nie kierować się jakimiś lękami, zwątpieniami, pesymizmem i tego typu smęceniem (nie jest łatwo). Wiadomo, cały czas trzeba się nawracać i prosić Boga o wsparcie, bo do końca życia jest się upadającym grzesznikiem, ale i z Bożą pomocą, to nie dość że można wstać to i wzlecieć jest możliwym- nie ma już rzeczy niemożliwych. A jeżeli w człowieku pokora, to i nawet sam diabeł nie jest w stanie takim człowiekiem zawładnąć. To wszystko piszę, bo mam wrażenie, że rozumiem Twój stan (nie myśl sobie ziomek, że jesteś wyjątkowy z tą ciętością na Boga : P )bo tak jak napisałem- miałem podobnie. Ale na 100% jeżeli prawdziwie, z głębi serca jakoś doprowadzisz do tego, by Bóg mógł dać Ci Łaskę Nawrócenia i zechcesz to przyjąć, to na 100% jest taka możliwość, każdy ma taką możliwość. Bo ściśle pojmując, to to po co się człowiek urodził, to po to by żyć wiecznie w Miłości, w pełni szczęścia z Bogiem i bliźnimi (ale i ze zwierzętami- bo czemu nie? 😀 ).

                  Co do trittico, to będzie już piąty dzień z rzędu (a szósty raz ogólnie) i chyba już nie będzie skutków ubocznych, które na początku (między innymi zatkany nos przez co suchość w ustach; w pierwszych dniach za duże libido- to akurat można tez potraktować jako coś pożądanego; trudność z dojściem do siebie po śnie.) Trochę polepsza sen, ale i tak budzę się w środku nocy (ale przed zażywaniem znaczniej większe były problemy).
                  No i jest łatwiej uwolnić się od samoistnie kłębiącego się w głowie natrętnego poczucia bezsensu, wyczekiwania śmierci, niechęci do działania. Teraz jest łatwiej zapanować nad głową, by nie rodziły tego typu ciągi myślowe i myślinienawiści, a gdy już się pojawiają, to łatwiej wymusić w sobie działanie twórcze, czyli w kierunku życia. Ciało zaczyna dobrze reagować na chęć życia, i chęć szczęścia już nawet na tym świecie. Ogólnie już nie boli tak jak wcześniej, gdy chciało się pozytywnie funkcjonować.
                  Podobno dawka lecznicza zaczyna się od 150 mg. Ale jeszcze pozostanę przy 75mg. A tak w ogóle, to jeżeli ktoś nie chce mieć skutków ubocznych od pierwszego przyjęcia, to chyba dobrze zacząć od najniższych dawek (25mg ?). Tylko że wtedy może wydawać się, że lek nie działa? (trzeba sprawdzić samemu na bazie doświadczenia innych, albo skonsultować się z lekarzem z powołania).

                  abcd
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 219

                    Dziękuję za kulturę Outsid3r , to miłe, ale oczywiści używaj słów jakich chcesz, bo jeśli chodzi o kurvienie i inne takie, to tak jak spora większość tu i ja zahartowany 😉 Chociaż, jak najbardziej trzeba mieć w pierwszej kolejności na względzie tych najwrażliwszych i najdelikatniejszych. I wiem, że to co napisałeś i to w jakim tonie, to wynika z troski. Dziękuję. Ale to i ja też przepraszam, że wzburzyłem moją odpowiedzią, dlatego spróbuję wyjaśnić, że niekoniecznie musi tak być, jak założyłeś z serca swego.

                    akt pierwszy (((klaps)))https://youtu.be/VQezBRkX3TE
                    Mam prawie czterdziestkę na karku, a przyjaciółka o prawie 20 lat starsza.
                    Robiła porządki w szufladzie i miała wyrzucać, bo na nią to nie działa.
                    Poprosiłem żeby odsprzedała.
                    Pieniędzy nie chciała.
                    Ale akurat w takich sprawach, nie ma nic do gadania.
                    (cięcie cięcie, tu chór będzie, proszę chór – (((akcja akcja ))))
                    Chyba jesteśmy jeszcze na tyle nie zniewoleni, że można odsprzedać lek z własnej kieszeni?!
                    Cóż to za chory stan, żeby człowiek dorosły, jak Ty czy ja… O mamma mia
                    mamma mia mamma mia let him go!
                    Ok, ale wracając do powagi.
                    Nie jestem narkomanem, nie jestem lekkoduchem. Zanim zdecydowałem o przyjmowaniu, to zainteresowałem się tematem. Oczywiście jeżeli coś by się stało, to do nikogo absolutnie żadnych pretensji- jedynie do siebie, a nawet i nie do siebie. Po prostu, nie wszystko można przewidzieć, jak się działa, to się błędy popełnia (byle tylko z godnością ponosić konsekwencje swoich czynów, ale i czynów innych).

                    Odnośnie wiary i nauki, to akurat nauka bez wiary nie istnieje. Poza tym wiara katolicka, staram się być katolikiem, jest rozumną wiarą. I oczywiście nauka nie musi być sprzeczna z wiarą, ale i religią (i wiara i religia też nie muszą być sprzeczne z nauką). Tylko że są różne nurty nauki. No i też niestety, ale obecnie wiele dziedzin nauki zostało zideologizowane. (a ideologia to jest wiara, ale głupia wiara, oderwana od rzeczywistości). Przykład pierwszy z brzegu: dla jednych naukowców człowiek w łonie, to jeszcze nie człowiek i to jest właśnie zideologizowana nauka, bo według nauki, która szanuje stan faktyczny/ zgodność z rzeczywistością, to człowiek zaczyna się od momentu poczęcia i nawet w pierwszej fazie rozwoju to już człowiek (a Wiara pozwala jeszcze pojąć to, że człowiek, każdy, był i ani na chwilę nie przestaje być w wiecznym rozumie, wiecznej woli samego Boga, czyli jeszcze przed stworzeniem świata każdy z nas już był w planie Boga. ) No i teraz masz naukowca, który ma urojenie, że płód np. w 3 tygodniu to jeszcze nie człowiek (bo np. coś tam się nie wykształciło jeszcze) i na bazie takiej nauki masz medycynę, która zamiast po stronie życia (co z istoty medycyny wynika), uśmierca (aborcja). Jeżeli o taką „naukę” Ci chodzi, to oczywiście wiara rozumna jest w kontrze. Ale w sumie to już wątek na inny temat;)
                    Tylko jeszcze dodam, że w psychologii, nawet psychiatrii sporo szarlatanów, a przecież nauka.

                    abcd
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 219

                      I jak Emeraldzie, spróbowałeś? W sensie, czy zgłosiłeś się już?

                      Outsid3r,  ja tam się jeszcze biję z myślami czy w ogóle iść na kwalifikację, czy jednak samemu, ale tak konkretnie, spróbować ogarnąć się.  Tym bardziej, że mam sprawdzoną hierarchię wartości i jeszcze od przyjaciółki dostałem lek na spróbowanie (trittico cr 75 mg). Od trzech dni  zażywam jedną pigułę, ze dwie godziny przed snem i mam wrażenie, że ten lek chyba będzie dobrze na mnie dział.  U mnie głównie problem z silnym poczuciem bezsensu. A po tym leku mam wrażenie, że trochę lepszy nastrój, nie kłębią się w głowie denne myśli i nawet jak się pojawia poczucie bezsensu, to jestem w stanie przebić się przez to i nie zwracać uwagi tak jak wcześniej.  Czyli wychodzi na to, że wystarczy, że zbiorę się w sobie, zacznę działać prawdziwie z miłości, ze względu na Miłości, ku Bogu, który przecież też Miłością,  pracować nad cnotami, dzięki którym będzie to piękna droga  i wiśta wio do przodu, po drodze trochę poobumierać, przejść przez śmierć i tak do życia wiecznego (ale w Niebie pliska pliska) 😀

                      Trochę się bronię przed terapią też dlatego, bo jak sobie pomyślę, że w kółku siedzielibyśmy i każdy swoje historie będzie opowiadał  i ogólnie dyskusja będzie, to następuje we mnie mały paraliż.  Ale z drugiej strony, jak człowiek ma się ogarnąć, to takie paraliże trzeba przezwyciężać i już, nawet jak boli.  I do tego jak sprawdziłem panie prowadzące, to przynajmniej wrażenie sprawiają miłych i znających się na rzeczy. Tylko dla mnie też istotne, czy są to osoby wierzące, bo nie wierzę, że dobrym terapeutą może być osoba niewierząca (to jest inny świata ogląd, inne wartości,  priorytety, wszystko co najistotniejsze inne).

                      A, jakby ktoś chciał na własną rękę brać trittico,  lepiej poczytać na forach z tym lekiem związanych. Pierwszy dzień ścina i człowiek jak na haju i problem ze wstaniem, i następnego dnia trochę głowa boli, ale z każdym dniem coraz mniej tego typu skutków. Przynajmniej u mnie tak jest. He he, małomówny, a rozpisałem się, sory. Ale chyba nie bzdety, tylko konkrety? 😉

                      Miłego wieczoru

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez abcd.
                      abcd
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 219
                        w odpowiedzi na: List do rodziców. #484043

                        Marta_DDA, chciałbym tylko przypomnieć prawdę o człowieku, że akurat wybaczyć możesz, bo każdy człowiek, nawet najbardziej skrzywdzony jest zdolny wybaczyć. Tylko oczywiście, to nie jest takie łatwe, gdy tkwi się w poczuciu krzywdy nawarstwianej latami i to jeszcze od najmłodszych lat. Wiadomo, trzeba dojrzeć, popracować nad cnotą męstwa, popracować nad zmianą postawy (w sensie żeby nie odbierać wszystkiego przez pryzmat bycia ofiarą). I wtedy może zechcesz wybaczyć rodzicom, którzy może też nie potrafili Tobie okazać miłości? Ale to, że Cię ojciec spłodził, a matka urodziła świadczy, że jednak jakaś tam iskierka miłości tliła się do Ciebie. Niektórzy, a z obecną tendencją myślenia w społeczeństwie chyba nawet coraz więcej będzie takich, co nawet nie będą mieli szansy się narodzić.
                        Oczywiście „wygarnąć” (w sensie przeprowadzić rozmowę ultra szczerą, dojrzałą) dobrze by było rodzicom, za to do jakiego stanu się doprowadzili i jak to na Ciebie wpłynęło, ale nie na zasadzie wyrzucenia całego żalu, frustracji, smutku, agresji no… ogólnie tego spustoszenia w którym to wywołało w Tobie, w celu zemsty, a przede wszystkim z miłości i w nadziei na cud pojednania się w rodzinie. Wiadomo, duża praca najpierw nad sobą, by przystąpić do takiej rozmowy, ale jak każda dobra praca procentuje w dalszym życiu. I jak wszystko co dobre- powstaje w trudzie, w znoju, przez pot, krew i łzy.
                        Może wygląda na mądrzenie się, ale jeżeli rodzice mieli problem z wychowaniem do dobra, do miłości, to nauka Kościoła Katolickiego jest ratunkiem i polecam się zapoznać. Sam korzystam i u mnie jest o niebo lepiej.
                        Powodzenia Marta 🙂

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez abcd.
                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez abcd.
                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez abcd.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 191 do 200 (z 213)