Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 9 wpisów - od 51 do 59 (z 59)
  • Autor
    Wpisy
  • meduza
    Uczestnik
      Liczba postów: 61

      Witaj!

      Dobrze, że piszesz i uważam że nikt nie ma prawa Ciebie krytykować za to że wyciągasz rękę o pomoc. Obwinianie Cie o użalanie się nad sobą wcale Tobie nie pomoże, nawet jeśli tak jest.

      Ja spróbuje dać radę, ale pomóc Ci też nie pomogę bo musisz isc na terapie, lub przynajmniej poczytać fachową literature.

      Otóż po pierwsze – czy ojciec czy matka pije, czy z innego powodu Cie zaniedbuje i nie daje Ci miłości to w ogóle wszystko jedno. A jeśli jedno z rodziców już pije – to drugie choćby nie wiem ile miało chęci, to tez nie da dziecku miłości, nie da tego co dziecko potrzebuje najbardziej – czyli siebie! Wiec ludzie którzy tu pisza, ze dostali od matki (zony alkoholika) super wsparcie i wogóle, to chyba nie mają swiadomości o tym co ich w zyciu tak naprawde spotkało. A zeby się tego dowiedziec trzeba sięgnąć przynajmniej po literature. Zeby sobie życie "naprawić" to chyba trzeba terapii. Tylko prosze mnie zle nie zrozumieć – ja nie uważam żeby te matki były czemukolwiek winne!
      Wiec po pierwsze masz taką samą sytuację jak kazde DDA.

      Co do tego jaką jesteś Matką- napewno najwspanialszą jaką umiesz, ale musze Cie zmartwić, wiem że to będzie przykre – ale skoro sama nie dostałaś milości i wzorca, to nie dasz go dziecku chocbys nie wiem jak chciała i wiem że napewno chcesz tego najbardziej na swiecie. Najpierw musisz naprawic swoj swiat, "urodzić sie znowu", dostac to co Ci rodzice ( matka ) zabrali. To jest bardzo trudne, i wracam ponownie do tego jest potrzebna terapia. To wynika z prostej zasady, możemy dać dziecku tyle ile sami mamy, czyli tyle ile dali nam rodzice. Wiem że to okropnie przykre dla Ciebie, ale skoro tu przybyłas na to forum, to znajdziesz rozwiązanie Twoich problemów, bo to znaczy że bardzo Ci zalezy.

      Moja propozycja dla Ciebie – na poczatek poczytaj literature, proponuję Ci ksiązki podane tu na tej stronie, w szczególności "wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików", dzięki której zrozumiesz co się stało, dzieje w Twoim życiu. Polecam Ci też bardzo artykuły które są zamieszczone również na tej stronie i książkę Wojciecha Eichelbergera, nie pamietam dokladnie tytułu chyba "jak dobrze wychować nasze dzieci" czy cos takiego.

      Samo przeczytanie tej literatury bardzo Ci pomoże psychicznie, mi pomogło ogromnie. Nie jestem matką, ale zamierzam bardzo dokładnie zapoznać się z dalsza literaturą na ten temat bo uważam że może ona bardzo pomóc. Przede wszystkim DDA nie zdaje sobie sprawy wlasnie z tego, że pewnych rzeczy nie przeskoczy. TZn. mysli – nie popełnie tych bledow co matka/ojciec/ bede inny, i na pozor jest kompletnie inny, ale to niczego nie zmienia – daje swojemu dziecku tak samo malo jak dostal od swoich rodzicow. Ale glowa do góry, jestes na bardzo dobrej drodze, wystarczy że chcesz, że podejmiesz trud (książka, terapia) to odniesiesz sukces.

      Zyczę Ci powodzenia!

      meduza
      Uczestnik
        Liczba postów: 61

        Dziękuje Wam bardzo, bardzo za słowa wsparcia. Wczoraj udało nam się porozmawiać, myślę ze ta rozmowa rokuje duże nadzieje, w ogole sam fakt chyba że pogadaliśmy to duży postęp. Myśle ze on po prostu zwątplił w moją miłość, tzn. tak powiedział i myslę ze to prawda. A zwątpił bo jestem DDA i mam niestety chyba wszystkie symptomy, łącznie z wewnętrzną koniecznością ciągłej kontroli i niestety nieumiejętnością cieszenia się życia.Ale ponieważ było mu naprawdę przykro, to sam chciał ze mną porozmawiać i musze powiedzieć, że bardzo bardzo zaluje że wcześniej nie udało mi sie do tego doprowadzić. Ale to przeciez obie strony muszą chciec rozmawiac, moze to wszystko musiało sie wydarzyć, żeby on taką ochotę nabrał. W każym razie bardzo pomogło!

        Tak więc jeszcze raz bardzo Wam wszystkim dziękuje za pomoc:)

        meduza
        Uczestnik
          Liczba postów: 61

          O super, wreszcie jakis konkret! Bardzo dziękuje, za odpowiedz. Proszę napisz jeszcze jak to u Was wyglądało, jakie były efekty, czy są jakies postępy? Ja próbuje bardzo, ale też naprawde ciezko mi cokolwiek zmienic, porozmawiac. Bo jak już dojdzie do siebie to poprostu mnie przeprasza za te chwile słabości, bo tak wlasnie mowi ze to chwile slabosci ktore nic nieznacza. No i tym samym uważa nie ma o czym mowić:)A ja w sumie wiem że on to mowi szczerze, skoro przeprasza, to nei chce już go zamęczać, no i tym sposobem wlasnie rozmow nie ma:(

          meduza
          Uczestnik
            Liczba postów: 61

            Torquemado zapisz:
            „Mnie zastanowiło to co napisałaś: "chcę mieć partnera dorosłego i odpowiedzialnego". Sama jesteś taka? Szczerze w to wątpię. Domagasz się od swojego chłopaka cech, których sama nie masz, a tak bardzo pragniesz je mieć, że wpadasz w złość, gdy rzeczywistość włazi z butami w Twój idelany wizerunek. Kolejna kwestia to to, że zupełnie pomijasz siebie – winny jest Twój partner, a Ty pełna teoretycznej wiedzy jak sprawy powinny wyglądać ustawiasz się w roli sędziego, chociaż miejsce Twoje jest na ławie oskarżonych.”

            Ja staram się ocenić obiektywnie tą sytuację, mam z tym spore problemy, bo jako DDA nie bardzo wiem co jest normą a co nie. Powoli zaczynam to jednak zauważać.
            Zresztą – wcale nie uważam żeby partner był nieodpowiedzialny, może złych słów uzyłam, obrażanie isę wydaje mi sie raczej niedojrzałe a jeśli nieodpowiedzialne to tylko w tych chwilach, które są jednak rzadkie. A co do zasady to uwazam ze to bardzo odpowiedzialny facet.

            A co do mnie? Nie wiem czy jestem odpowiedzialna, ale myślę, że tak. Cokolwiek by sie nie działo z moim zyciem emocjonalnym to ja nie zawalę pracy, nie zostawie kogos bez pomocy z tego powodu, nawet jesli wczesniej smiertelnie sie z nim pokloce. I szczerze powiem, że nie wiem skąd wyciągasz taki wniosek o mojej nieodpowiedzialności? Taka opinia jednak bardzo mnie dziwi, mam wiele wad, ale brak odpowiedzialności to chyba ostatnia rzecz jaką ktokolwiek mógłby mi zarzucić i też nigdy wcześniej z takim zarzutem się nie spotkałam, za to z różnymi innymi owszem. (np. z tym że czepiam się o byle co, że wszystko musze miec poukladane w najlepszym porządku, wiec że mam z tym problem i tu się z Toba całkiem zgadzam, ale to nie ma nic wspolnego z odpowiedzialnością). I bynajmniej nie uwazam zeby ktokolwiek był winny, w ogole tego w tych kategoriach nie oceniam, po prostu chciałam wiedziec czy ktos sie z takim problemem zetknął, jak sobie z tym poradził i czy uważa że taka cecha świadczy o jakiejs dysfunkcji i np. wymaga leczenia, czy może ja panikuję, bo jestem przewrażliwiona i wewnętrznie obawiam się że jako osoba z DDa związe się też z osobą z dysfunkcjami i każdy najmniejszy problem wyolbrzymiam. Ja tylko to chce wiedziec, co nie znaczy, że zostawie partnera z tego powodu jesli tak jest, albo że się obraże albo cokolwiek innego. To jest kwestia drugorzędna co z tym zrobię, sama jeszcze nie wiem,na razie chce wiedziec jak tą sytuację rozumieć czy to swiadczy o jego niedojrzalosci czy nie ( co wcale nie znaczy ze siebie uwazam za całkiem dojrzałą, ani za lepsza, ani za winna czy nei winna, w ogole tak nie mysle o tym)

            Edytowany przez: meduza, w: 2009/10/05 10:05

            meduza
            Uczestnik
              Liczba postów: 61

              No i to co napisałes na końcu to właśnie mnie najbardziej martwi, i niestety potwierdza moją tezę – że obojemy mamy dysfunckcje:( Ja takiego związku nie chce:(

              Oczywiście w tekscie chodziło mi że się "nie da" – moje przeoczenie:) Probowałam zupełnie na spokojnie, nic nie dociera, on uwaza ze to moja wina, że go doprowadzam do takiej sytuacji.

              Oczywiscie zgadzam sie że czasem oczekuje wsparcia, napisalam tak, ale chyba też nie do końca też się zrozumieliśmy. Bo ja z powodu nieotrzymania tego wsparcia nie robię histerii, poprostu w tych chwilach nie zamierzam skakać dookoła niego i wymagam jedynie żeby on to zrozumiał. A nie że mnie koniecznie zalezy zeby on był wtedy rodzicem:) Wiec to nie jest walka o to kto bedzie rodzicem, tylko z mojej strony – żeby mieć spokój, a z jego żeby miec rodzica. Uwazam ze to jednak spora różnica.

              Co do sytuacji, to niestety chodziło o dużo bardziej poważne rzeczy, nie bede tu pisac konkretow, ale powiedzmy ze było zdarzenie losowe ktorego skutki trzeba bylo usuwac cały dzien. Doszło do tego przez moja nieuwage, moja wina ewidentna, no i poklocilismy sie bo oczywiscie narzeczony mial pretensje. I obraził sie i zostawił mnie z tym samą, a roboty było na cały dzien, w ogole nie wiedzialam jak sobie z tym poradzic. Dodam że zdarzenie to było bardzo poważne, i nie mozna bylo tego zostawić tylko niestety zająć sie tym natychmiast, i tak straty były bardzo duze.

              meduza
              Uczestnik
                Liczba postów: 61

                Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem. Piszesz, że to jest Nasza zabawa, podczas gdy z postu, jak mi się zdaje wynika, iż jeśli jest to zabawa to tylko jednej strony, a druga strona bynajmniej tej zabawy właśnie nie chce. Bo ja takich rzeczy nigdy nie robie, jak mi sie cos nie podoba, nie pasuje to po prsotu mowie o tym. A Narzeczony sie obraża. No i skoro tu o tym pisze, to znaczy że ani tego nie akceptuje ani nie uważam za normalne, wiec nie wiem za bardzo na czym z mojej strony ta zabawa polega.

                Po drugie piszesz, żeby porozmawiać i ustalić granice. Tylko że znowu po pierwsze, nie bardzo własnie da się rozmawiać, jak ktoś się obraża i wychodzi. Pozniej niestety też się da, probowalam kilka razy. Po drugie – wyraźnie wiele razy mówiłam, prosiłam o to, by mnie nie zostawiał w potrzebie, że humory w takim wypadku niestety trzeba odłożyć. Niestety nic się zmieniło. Po trzecie w końcu i mojej ocenie najważniejsze – na tym polega właśnie dorosłość, że osoba dorosła te granice zna, nie trzeba jej mówić, to dziecku mogłabym tłumaczyć takie rzeczy. A ja bynajmniej nie mam właśnie najmniejszej ochoty bawić się w bycie rodzicem dla swojego partnera. Ale Twój post niestety troche mnie utwierdza w przekonaniu, że to jest właśnie proba zrobienia ze mnie rodzica:(

                Co do zdolności opanowywania to ja doskonale wiem jak do takich sytuacji nie doprowadzać, albo jak je powstrzymać, tylko właśnie chodzi o to, że nie chce brać odpowiedzialności, za jego zachowanie! Ja wiem, że jak wejde w skóre tego "rodzica" to wszystko będzie ok i nie mam żadnych problemów zeby to zrobić, żeby wiedzieć jak to zrobić i kiedy. Tylko nie chcę! Chcę mieć partnera, dorosłego, odpowiedzialnego. I mam spore obawy czy tak jest i dlatego proszę o pomoc w ocenie tego.

                W ogóle za odpowiedz bardzo, bardzo dziękuję, napisałam to co powyżej trochę jako uzupełnienie i żeby mieć pewność ze sie dobrze rozumiemy, bo naprawdę zależy mi żeby ktos spojrzał na to obiektywnie. Bo może ja przesadzam?

                Edytowany przez: meduza, w: 2009/10/04 20:20

                meduza
                Uczestnik
                  Liczba postów: 61
                  w odpowiedzi na: strach #67356

                  Przepraszam, coś mi się nie udało i nie skonczyłam postu – a chciałam tylko dodać że zgadzam się z powyższym stwierdzeniem w 100%!

                  meduza
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 61
                    w odpowiedzi na: strach #67355

                    i tu jest pewne nieporozumienie
                    tylko prawdziwy twardziel może sobie pozwolić na to żeby np. założyć różowe gatki 🙂

                    meduza
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 61
                      w odpowiedzi na: strach #67341

                      Wiesz, każdy człowiek się czasem boi i czasem tak jest, że nie umie tego strachu pokonać. Mnie się wydaje, że życie DDA to ciągła walka ze strachem, każdy tak naprawdę nawet jeśli nawet na pozór prowadzi udane życie i "normalnie" funkcjonuje w społeczeństwie to nie pokazuje innym siebie, tylko zakłada maskę. Bo boi się normalnych ludzi, tak jak Ty. Wiem że to nie jest dla Ciebie pocieszenie, ale pamiętaj że nie jesteś sam:)

                      Pamiętaj że kryzysy mają to do siebie że mijają:) Jeśli jutro będziesz myślec jak usunąc tego posta, to będzie oznaczać, że czujesz się lepiej, więc tego Ci życze!

                      Pozdrawiam serdecznie!

                      N.

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 51 do 59 (z 59)