Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 59)
  • Autor
    Wpisy
  • meduza
    Uczestnik
      Liczba postów: 61

      Ja Cie doskonale rozumiem. Raz chodziłam do takiej pani psycholog, ktora pomijajac fakt, że chyba nie zajmowala się DDA i nie wiem czy mogła mi pomoc, to prawie w ogole za mna nie rozmawiala. Mnie to okropnie wkurzalo, bo ja jej powiedzialam z jakim problemem do niej przyszlam (to nie bylo zwiazane w ogole z DDA, tzn. bylo ale wtedy o tym nie wiedzialam – ale to jest w ogole niewazne). Ona na kazdych kolejnych zajeciach oczekiwala ze to ja bede mowic. A gdy jej zwracalam uwage, ze zle sie z tym czuje bo nie wiem o czym mam mowic, wiem jaki mam problem i po to do niej przyszlam zeby mi pogla (co nie znaczy ze oczekiwalam aby powiedziala mi co zrobic, ale wlasnei zeby ze mna porozmawiala, wytlumaczyla czemu dzieje sie tak czy tak) to ona mowila ze przerzucam odpowiedzialnosc za terapie na nia.

      Moim zdaniem sa pewne granice – psycholog nie wezmie odpowiedzialnosci za twoje zycie, ale za terapie to juz owszem powinien. To tak jakby adwokat mowil ze nie wezmie odpowiedzialnosc za sprawe z ktora sie do niego przychodzi i ktora prowadzi Ci w sadzie. Pacjent musi wspolpracowac, ale moze nie wiedziec jak i uwazam ze to obowiazkiem psychologa jest wskazac kierunek i mozliwosci z ktorych pacjent skorzysta lub nie i reszta (co stanowi ta wazniejsza niewatpliwie czesc) rzeczywicie zalezy od pacjenta.

      Wiec pogadaj z tym psychologiem do czego to zmierza.

      meduza
      Uczestnik
        Liczba postów: 61
        w odpowiedzi na: O co chodzi…?? #67555

        zbig zapisz:

        jeżeli mogę coś jeszczxe dodać, to takie porównywanie że on ma większy problem niczemu nie służy (poza oczywiście spojrzeniem na siebie jako na tę leliję białą). ”

        Oczywiście nie warto nie komunikować tego drugiej stronie, a przynajmniej nie zasadzie licytacji kto ma gorzej:) Ale w ogole, to moim zdaniem warto jak najbardziej zdawać sobie z tego sprawe. A my – DDA raczej mamy z tym problem.

        Dlatego też (to takie moje wyjaśnienie) ja napisałam wprost co o tym myślę, bo uznaję że mamuska2000 jako DDA po prostu nie umie sama ocenić WLASNEJ sytuacji. Inaczej na Nasze sprawy patrzy ktoś z zewnątrz. Ja sama też tak mam, jak patrze na cos z boku potrafie powiedziec, co jest nie tak, kto postępuje niewłaściwie i czy druga strona przesadza, czy wręcz przeciwnie mimo oznak że jest zle – bagatelizuje sytuacje. A w swoim życiu, swoim związku – nie. No wiec uznałam że mamuska2000 wlasnie po to napisala, zeby ktos to obiektywnie ocenił.

        meduza
        Uczestnik
          Liczba postów: 61
          w odpowiedzi na: Mam problem #67544

          A może to właśnie jest normalne? Ze czujesz się źle, jak ktos Ciebie lekceważy a ona tak zrobiła. Nie gada się z kims myjąc zęby czy jedząc kanapkę, szczególnie przy kims kogo dopiero co się poznało. Rozumiem, że w domu się to może zdarzyć, siłą rzeczy, ale w takiej sytuacji jak przedstawiłeś to nie świadczy o niej najlepiej. A co do wymówek, że nie ma czasu – niestety pewnie się rozmyśliła i nie miała odwagi wprost powiedzieć. Wybrała technikę żeby Ciebie zniechęcić.

          Ale skoro lekceważy ludzi to naprawde nie masz czego żałować.

          meduza
          Uczestnik
            Liczba postów: 61
            w odpowiedzi na: O co chodzi…?? #67521

            Witam!

            Ja stawiam taką teze, ze oboje jesteście niezle zakręceni:)

            Skoro jesteś DDA to masz problem, w sensie zrujnowania życia emocjonalnego, psychicznego. Zajmij się tym, bez względu na relacje rodzinne. Masz prawo do pomocy i nie żałuj sobie tego prawa – książki, terapia to po prostu pomoże Tobie w życiu, w tym żeby było Ci lepiej z samą sobą.

            Ale…

            Obstaję również przy tym, że Twój Małżonek ma bardzo duży problem, który moim zdaniem bardziej Wam obojgu szkodzi. Problem Twojego Męża opisuje m.in. W. Eichelberger w książce "zdradzony przez ojca" (tak w tej, tam własnie autor ten dokładnie opisał zachowanie Matki Twojego Męża i wpływ tego zachowania na jego rozwój i dalsze życie). Niestety nie wiem co Ci poradzić w tej kwestii:( Mozesz się dokształcić, ale to nic nie zmieni, ponieważ to Twoj maż musiałby zechcieć pójsc na terapie, czy chociaż przeczytać parę ksiązęk na ten temat.
            Pomysł zbiga mi się bardzo podoba:) Wiec może zastosuj go, w nadziei że w koncu będziecie mogli ze swoim Małżonkiem na spokojnie i "dorośle" pogadać. Jeśli tak się stanie, a po drodze zapoznasz się troche z tematem nie tylko DDA, ale też problemu występującego w rodzinie Twojego Męża, to może zainteresujesz tematem i jego. Może jak zrozumie co się stało w jego życiu, też zdecyduje się cos z tym zrobić.

            Ale sama nie mam najlepszych doświadczeń w rozmowach ze swoją drugą połową, wiec prosze tego nie uznawać za radę eksperta.

            Jeśli ktoś ma w tym zakresie jakiś pomysl, to chetnie też posłucham:)

            meduza
            Uczestnik
              Liczba postów: 61

              No to jeszcze raz powtarzam, że nie ma co się bać i nie ma za co dziękować:) Jak się będziesz bać to zawsze sobie pomyśl – nic nie muszę robić, mam prawo decydować o sobie i mam prawo sobie pomagać, zrobię to jak zechcę i w takim tempie żeby czuć się z tym dobrze:)

              meduza
              Uczestnik
                Liczba postów: 61

                No cóż, co zrobisz to już zależy tylko od Ciebie, ale pamietaj że droga – zapomnieć i życ dalej to droga donikąd, a dokładnie do życia z problemami osoby z DDA przez całe życie. Oczywiście na terapie niewiele z nas ma czas, ale zanim dojdzie do terapii, zanim się ktoś na to zdebedzie to zwykle zaczyna własnie od przeczytania ksiązek. Na to chyba czas masz?

                Ale nie chodzi o to żeby Ciebie namawiać, znasz Naszą opinię i teraz już sama decyduj.

                meduza
                Uczestnik
                  Liczba postów: 61

                  Och, na pewno więcej:) Gdybyśmy była sama, plus ja czy inne osoby z tego forum to nikt nie pisałby na ten temat książek:)

                  A swoją drogą – jak już przeczytasz coś na ten temat to proszę napisz o swoich wrażeniach, jestem bardzo ciekawa jakie będą Twoje odczucia.

                  Pozdr!

                  Edytowany przez: meduza, w: 2009/10/08 13:31

                  meduza
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 61

                    Niektóre książki są też na stronie internetowej chomikuj.pl – np. ta ksiązka Eichelberlgera o wychowaniu dzieci, polecam tego autora, naprawde potrafi tak wszystko wytłumaczyć i opisać na przykładach, dając człowiekowi z jednej strony świetną szkołę a do tego nie wprawiając w poczucie winy, czy przeświadczenia, że skoro robiło się do tej pory nie tak, to jest się do niczego, tylko wrecz przeciwnie – uświadamia jaki miały wspaniały potencjał w sobie i to jest strasznie pozytywne.

                    meduza
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 61

                      agniesno zapisz:

                      Znam wiele osob DDA,ktorzy wiecznie uzalaja sie nad soba,czujac nienawisc do ktoregos z rodzicow, lub obojga.Jest to tak ciagle,ze stalo sie to niemal rysem ich osobowosci,o pretensjach do calego swiata nie wspomne.Jest to bardzo meczace,zwlaszcza dla ich przyjaciol czy partnerow nie DDA ciagle wysluchiwanie tych samych narzekan,jak starta tasma, powtarzanych milion razy.Nie raz czytalam o tym na tym forum ich wypowiedzi,ze tak uzalamy sie nad soba,skupiajac sie nad soba,ze zapominamy o nich i o cieszeniu sie zyciem,ktote przecieka nam przez palce.

                      .”

                      Przepraszam, nie obraź się, ale chyba czegos nie rozumiesz. Jeśli jakiekolwiek DDA wiecznie się nad sobą użala – to dla tego że nie przeszło terapii, nie rozumie swoich krzywd, nie wie co sie stalo w jego zyciu. I do czasu terapii, a przynajmniej zapoznania się z tematem DDA to poczucie krzywdy i żal będzie!! I wstyd że Ty jako osoba po terapii tego nie wiesz.

                      Osoba ,która napisała tego posta wydaje mi sie że ani na terapii nie była, ani w ogole nie rozumie co sie w jej życiu stało wiec to zrozumiałe i DOBRE że czuje żal!!!!!! Zeby ten żal znikł, żeby ta osoba urodziła się na nowo musi najpierw dowiedziec sie wielu rzeczy. I Ty jako osoba po terapii zamiast jej pomoc, wyjasnić, powiedziec o tym że może być lepiej i co zrobić żeby było lepiej ganisz ją za to że czuje żal, mimo iż ten żal to wlasnie jedyny objaw jej życia, normalnych uczuć, tego dziecka które nie daje się zabić i dzięki któremu własnie ona ma szanse wyjsc z tego. Bo tylko ten żal spowodował że tu napisała, że może czegoś się dowie i w koncu pojdzie na ta terapie!
                      Tak więc o ile agniesno, Twoje uwagi mogłyby się odnosić do osoby po terapii, lub przynajmniej takiej która cokolwiek na temat DDA przeczytała i wie co może z dalszym zyciem zrobić, o tyle wobec Mamuśki są po prostu nie na miejscu:(

                      Mamuśka – całe życie nosisz ten żal w sercu i pewnie całe życie obwiniasz siebie o wszystko, ale całe szczęście, że o tym zalu tu piszesz! licze ze podejmiesz dalsze kroki!

                      Edytowany przez: meduza, w: 2009/10/07 18:43

                      meduza
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 61

                        matka zapisz:
                        „meduza- tak sobie pomyślałam że jeśli tu nie napisze to gdzie? nie mam koleżanek mąż i tak nie słucha wydaje mi sie że ……to zabolało że zostalam posądzona o użalanie sie …”

                        Mam nadzieje że to nie do mnie zarzut, bo ja chyba właśnie stanęłam w Twojej obronie:) przynajmniej taki miałam zamiar, bo mnie też by takie słowa zabolały, w dodatku uważam że są niesprawiedliwą oceną i niesłuszną. Doskonale rozumiem czemu tu napisałas i dobrze, że tak zrobiłas. Ja mam 28 lat i dopiero w tym wieku uświadomiłam sobie, że jestem DDA. Moze to i wcześniej niż Ty, ale z drugiej strony – dlaczego tak pozno, dlaczego nie rok, dwa albo 8 lat temu??
                        Nie ma sensu o tym myśleć. Najważniejsze że nigdy nie jest za pozno.

                        Nie dasz synowi tego co chciałabys mu dać – jeśli pozostaniesz w tym miejscu w którym jesteś. Ale skoro już napisałas, to zrob nastepny krok. Kup książke:) To nie wymaga przełamania strachu i spotkania z terapeutą czy osoba w grupie na terapii. Z książką jesteś sam na sam.sama ze swoim problemem. I absolutnie, ale to absolutnie się nie bój! Po przeczytaniu książki będziesz czuła na pewno żal, pewnie gniew ale i nadzieję i przynależność, znajdziesz swoją tożsamość, zrozumiesz że to nie ty jesteś winna! Bo nie jestes! Tak więc jedyne co wyniknie z tego że kupisz te cholerne książki to wiara w to że będzie lepiej, że można z tego wyjsc ( bo można) a tego widze ze teraz najbardziej potrzebujesz. Tak więc głowa do góry i zamawiaj książki!!! A my tu wszyscy trzymamy kciuki, pamietaj że nie jesteś sama. I masz pełne prawo troche się nad sobą poużalac, bo doznałas w zyciu wielkiej krzywdy. *Zresztą poczytaj książki, tam wszystko jest napisane!)
                        Niestety nikt Cie z tego nie wyciągnie czarodziejską różdzką, trzeba samemu popracować nad powrotem do zdrowia, ale nie samemu w sensie siedze w domu i myśle jak o tym zapomniec, tylko samemu szukać fachowej wiedzy na temat i terapeuty i z terapeutą pracować. To niesprawiedliwe, wiem, ale trzeba przeboleć w zamian dostaniesz zdrowie. Zrób to dla siebie i dla Synka:) Ksiązka – pierwszy krok, gwarantuje że poczujesz się lepiej, twoje lęki są w ogóle nieuzasadnione.Wiem bo sama to przechodziłam!

                        Pozdrowienia dla Was!!!

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 59)