Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #487484
Hej Ceber,
Mam żonę i syna. Mieszkam w dużym mieście – tym samym, co Oliwia (przypadek).
Można mieć rodzinę i być wewnątrz samotnym.
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #487481Hej Oliwia, mam to samo. Samotność, dno, pogodzenie się z tym dnem, pustka, zimno, odcięcie się od siebie, ludzi i świata. Oczekiwanie na śmierć, chociaż w zasadzie to już jestem martwy. Bo żyje już tylko moje ciało. Nie mam już gdzie uciec. Ale też już nie mam siły nigdzie uciekać. Niedługo 50 lat na karku. To już bliżej, niż dalej. Pozdrawiam Cię z tej mojej czarnej i zimnej pustki. Może za tym wszystkim jest… Światło?
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #486233Ale ja jestem chudy jak szczapa 🙂
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #486222A potem, w innym czasie, po krótkich przerwach od jedzenia, obżeram się ciężkimi rzeczami. I potem zdycham. To wszystko, aby tylko nie czuć siebie, nie mieć kontaktu ze sobą. Błędne koło. Bo nie wytrzymuję ze sobą prawdziwym – gonię za tym mną,m stworzonym w mojej głowie
Ale ten ja, stworzony w mojej głowie, ta wydmuszka mnie, w którą wierzyłem tyle lat i do której cały czas uciekałem od siebie zwykłego,m szarego, beznadziejnego, ta wydmuszka umiera. Coraz bardziej. A ze sobą prawdziwym, codziennym, zwykłym, szarym, beznadziejnym nie wytrzymuję. Więc grozi mi choroba psychiczna lub coś gorszego. Bo nie mam już w co uciekać od siebie, a ze sobą prawdziwym nie wytrzymuję. Więc albo to wytrzymam jakoś, albo oszaleję. Nawet jedzenie w dużych ilościach już nie pomaga w stłumieniu siebie. Bo wszędzie tylko ja prawdziwy, zwykły, szary, codzienny, beznadziejny.
I wszędzie tylko ci zwykli, szarzy, codzienni i beznadziejni ludzie… Ich też nienawidzę, jak siebie.
I tylko wszystko czarne, coraz bardziej czarne…
Źle ze mną.
P.S. po około 5-7 latach, blisko rok temu zakończyłem terapię. Na moją prośbę. Nie było mnie już stać na 4-5 spotkań w miesiącu. Bo łączna cena wynosiła prawie tyle, co kredyt mieszkaniowy. Ehh
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #486200<p style=”text-align: justify;”>Hej Oliwia,</p>
Mam niestety to samo. I też już się odrywam od wszystkiego. Jak człowiek, który żegna już się ze wszystkim.Jedyne, co mi jeszcze pomaga, to w miarę regularny ruch (spacery po parku) oraz czasowe odpoczynki od pokarmów i płynów. I zimne prysznice. Czyli fizyczne bodźce, które są jeszcze w stanie wpłynąć na moją psychikę.
Ale i tak jestem już wrakiem.
Kopę latek i pozdrawiam z Wro.
M.
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #484895Hej Oliwia, hej Jakubek.
Wspieram Was. Bo mam to samo. Odrealnienie od świata. Poplątanie. Brak sił, by znów zaczynać od nowa.
Więc siedzę w moim cieniu. Odizolowany. Robię tylko to, co muszę.
Żadnych marzeń, żadnych celów. Żyję tylko dlatego, że trzeba.
Pozdrawiam Was i trzymam za Was kciuki. Mimo wszystko.
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #484365Hej Oliwia,
Spróbuj zmiany diety na lzejszą: dużo surowych warzyw, trochę mniej gotowanych, jak najmniej nabiału i mięsa.
A w godzinach porannych, najlepiej codziennie, kilkugodzinne posty na wodzie, np 2-3 godzinne. Tzw post przerywany.
Mi to zaczęło pomagać. A znasz mnie i wiesz, że u mnie wszystko wyglądało (wygląda?) jak u Ciebie.
Im lżejsze jedzenie (najlepiej jak najwięcej surowe) i im dluższe przerwy od jedzenia, tym psychika się poprawia, emocje uspokajają, pojawia się głębia, której wcześniej nie było. Spróbuj. Nic na siłę. Po troszeczku. Dla mnie kiedyś też to był szok. Teraz mi pomaga. 🙂
Trzymam mocno za Ciebie kciuki.
A i może czasem pójdź do ludzi do kościoła – mi to pomaga. Daje nadzieję, daje oparcie. Ale nic na siłę. Spróbuj. 🙂
Pozdrawiam,
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #483993<p style=”text-align: left;”>Hej Oliwia,</p>
Trochę czasu minęło.Nie wiem, co Ci napisać. Chyba niestety nie umiem pomóc. Bo w gruncie rzeczy mam podobnie. Staram się, ale wychodzi jak wychodzi. Chodzę od lat na terapię i stosuję bardzo lekkostrawną „dietę”, wówczas gdy czuję się lżej na żołądku i w jelitach, to czuję się lepiej psychicznie. W sensie, nie ma takiej totalnej tragedii. Ale sam już nie wiem – w życiu wegetuję. Staram się trzymać blisko rodziny i spędzić czas na łonie przyrody i zwiedzać turystycznie Dolny Śląsk. Jeśli się oczywiście zmobilizuję…
Pozdrawiam
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #475193Oliwia,
Współczuję, bo wiem doskonale, co czujesz. Bo dokładnie mam to samo. Ten swój powyższy post napisałaś również o mnie: brak sensu, brak sił, rezygnacja, zimność, samotność, poddanie się. Nie wiem, jak Ć pomóc, bo nie wiem jak sobie samemu pomóc. A białych tabletek też nie chcę łykać, bo dla mnie to tak, jakbym już przestał istnieć.
Mój mail na priv: ramoiram@wp.pl
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #474522Hej,
Od poniedziałku idę do nowej pracy, więc już się stresuję.
Dlatego uciekam myślami gdzie tylko się da. 🙁
Jak rozpoczne pracę i będzie mi po jakimś ciężko, to może wrócę na terapię?
-
AutorWpisy