Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Bliskość

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 74)
  • Autor
    Wpisy
  • Ivone09
    Uczestnik
      Liczba postów: 13

      Szybko, bo od rana w pracy…

      To zabrnęliśmy teraz w mroczne zakamarki😉 Chodzi mi bardziej o to, że to nie jest normalne angażowanie się w związek… Za długo by opowiadać jakie mam schizy, bez terapii się nie obejdzie, ale dzięki 🙂

      abcd
      Uczestnik
        Liczba postów: 218

        Nie no, w niedzielę pracować to przesada- powiedz szefowi, że jeżeli przymusza, to będzie smażył się w piekle!

        Nie zabrnęliśmy, w takie ślepe uliczki nie zachodzę.

        A tam Ivone, pisz i wyrzuć z siebie, może ktoś lepiej zrozumie. W końcu też między innymi po to owe forum. 🙂
        Czy to może chodzi o to, że masz problem związany z nimfomanią?

        Ivone09
        Uczestnik
          Liczba postów: 13

          W sprawie tej pracy w niedzielę to u Obajtka trzeba byłoby interweniować😅

          Nie jestem nimfomanką, nie w tym rzecz. Dziękuję,że chcesz mnie wysłuchać @abcd, choć to historia jakich wiele. Wielodzietna ,uboga rodzina.Ojciec alkoholik znęcający się psychicznie i fizycznie.Matka współuzależnione, egocentryczna ,nie potrafiąca okazywać miłości Odwieczne poczucie wstydu przed rówieśnikami,poczucie,że jest się gorszym.Brak tożsamości,brak własnej wartości,brak miłości, nigdy nie opuszczający lęk czy ojciec znów wróci pijany, czy położy się spać czy będzie awantura.Do dziś nie umiem sobie wybaczyć jak ojciec znęcał się nad matką i kazał nam na to patrzeć,kilkuletnim dzieciom.A ja stałam,patrzyłam,płakałam i nic nie zrobił, bo się bałam.Poczucie winy, bo nie było nikogo, kto by powiedział,że to nie moja wina.Nadal tego w sobie nie przerobiłam.Ojciec nie żyje, a ja nadal nie potrafię mu wybaczyć.

          To zdeterminowało całe moje dotychczasowe życie. Być kochaną za wszelką cenę, szukania własnej wartości w oczach innych,brak asertywności(robienie wszystkiego,żeby tylko zadowolić tę ukochaną osobę,nawet gdy nie miał na to ochoty).Nie umiem stawiać granic, bo boję się stracić tę wyidealizowaną połówkę, do której lgnę nawet jeśli ta mnie krzywdzi.

          Ciągle źle wybieram.Po 10 letnim związku z alkoholikiem nabawiłam się Hashimoto i psychicznie jest mi momentami bardzo ciężko. Najgorsze jest to,że kiedy rzeczywistość i problemy przygniatają próbuję sobie ulżyć alkoholem,a dokładnie wiem dokąd prowadzi ta droga.Gdy byłam dzieckiem uciekałam w świat fantazji i książek.Teraz zostały mi tak naprawdę tylko książki,bo nie umiem już tak jak dziecko marzyć.Zresztą to nie jest rozwiązanie fantazjować,że jest się kimś innym, kimś lepszym…
          <p style=”text-align: left;”>Nie umiem radzić sobie ze stresem,każdy najmniejszy problem urasta do rangi mega, nie do pokonania. Jest tego mnóstwo. Chciałabym nauczyć się nie uzależniać swojego szczęścia od tego czy ktoś mnie kocha czy nie…Nie umierać z tęsknoty i nie przechodzić od histerycznego płaczu do apatii.</p>
          Dziękuję,że mogłam się podzielić tym co mnie rozwala od środka

           

          jjola
          Uczestnik
            Liczba postów: 23

            @Ivone09 Droga, pełne zrozumienie ode mnie, dla Ciebie. Po takich przejściach, to nic dziwnego, że tak lgniesz do innego człowieka, nawet (a może szczególnie) toksycznego i bez terapii ciężko może być to poskładać. Kiedy jeden z moich partnerów powiedział mi, że jest narkomanem to nawet się ucieszyłam, że przecież mogło być gorzej (i tu każdy mógłby wstawić pierwsze lepsze wytłumaczenie, które mogło by być gorsze od narkomanii). Terapia pozwoliła mi znaleźć na to inne spojrzenie: podświadomie szukałam takiego związku, bo tylko na taki związek byłam gotowa, więc nic dziwnego, że się spontanicznie „ucieszyłam”. Dziś uważam, że był mi potrzebny, bym znów trafiła na terapię i przepracowała rzeczy z dzieciństwa i wyleczyła się z potrzeby uleczenia i uratowania kogoś jeśli on sam nie jest na to gotowy – jak od dziecka próbowałam ratować ojca, potem partnera. Związek trwał 3 lata, ale przez rok próbowałam z niego wyjść (rozstania, powroty) czyli w sumie 4. Twoje 10 lat z alkoholikiem, o których piszesz, brzmi mocno. Wydaje mi się, że przeskakując tak energicznie z związku na związek lub trwając w czymś toksycznym tak długo, byle tylko nie być samej, pozbawiamy się możliwości pobycia samej ze sobą i wysłuchania swoich ran (a najlepiej pod okiem terapeuty). Przeszłaś ogrom strasznych rzeczy, z tego co piszesz, i należy Ci się wsparcie. Zaoferuj je sobie, niech to będzie pierwszy krok do zdrowienia, w prezencie od siebie dla siebie. Życzę zdrowia i powodzenia.
            Jola.

            Ivone09
            Uczestnik
              Liczba postów: 13

              Dziękuję  @jjolaile znaczą takie słowa zrozumienia i wsparcia… od jakiegoś czasu myślę o terapii, ale boję się , boję się wypowiedzieć to wszystko głośno, bo wiem, że będę musiała obnażyć się przed kimś i znów stanę się tym bezbronnym, słabym dzieckiem. Nie będę w stanie powstrzymać łez, tak jak teraz , bo za każdym razem to sprawia ból. Ale zrobię to ,bo nie chcę już tak żyć. Jestem wdzięczna, że tu trafiłam. Dziękuję za Twoje wsparcie Jolu i ściskam serdecznie

              jjola
              Uczestnik
                Liczba postów: 23

                Będą łzy @Ivone09, będzie dużo łez podczas terapii, i teraz myślę, że to dobrze, choć też kiedyś się ich wstydziłam. Ten ból musi się wykrzyczeć, wypłakać przed kimś kto zrozumie i wytłumaczy. A że tymi ludźmi nie byli nasi rodzice, nie mogą być nasi bliscy, to najlepszym wyjściem wydaje się być terapeuta. Życzę Ci byś szybko trafiła na dobrego specjalistę.

                jjola
                Uczestnik
                  Liczba postów: 23

                  Acha, co do „bezbronnego słabego dziecka” – owszem czasami tacy bywamy, ale bezbronne i słabe dziecko nie zaczyna szukać terapeuty i pomocy, masz w sobie siłę do walki @Ivone09, by zawalczyć o siebie!

                  Julia 9926
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1

                    Hejo wszystkim, mam 22 lata, i jestem dda, chciałabym porozmawiać spotkać się. Jeśli ktoś ma ochotę najlepiej kobieta mam problem z myśleniem o ciąży w pozytywny sposób.
                    Moj email : julka500.14@o2.pl

                    Ivone09
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 13

                      @jjola tego też się obawiam, czy trafię na właściwego terapeutę, bo wiele osób z różnymi problemami zaprzestaje prób leczenia zniechęcony spotykaniem tych niewłaściwych. Tymczasem dziękuję za zrozumienie i mądre, pomocne słowa.

                      dda93
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 630

                        Ivone09, z tego, co piszesz może Ci pomóc lektura książki Beattie Melody „Koniec współuzależnienia”.

                        Nie tylko to tak masz. I tak jak napisała jjola trudno się temu dziwić przy różnych zdarzeniach z naszych historii. Jak sobie nie zaszkodzić? Przede wszystkim unikać uzależniania się od osób głęboko toksycznych (w aktywnej fazie uzależnienia od substancji chemicznych, mocno przemocowych, psychopatycznych itp.) – one mogą Ci zrobić najwięcej krzywdy.

                        Na pewno przyda Ci się wsparcie terapeuty lub innych życzliwych Ci osób. Samotna walka z tymi problemami może być bardzo trudna.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 74)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.