Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Dziś czuję się …..
-
AutorWpisy
-
Sorry że w takim stylu ale chce mi się pawia puścić, kiedy poznaje prawdę o sobie, o swojej przeszłości. Na myśl o dda i zmagania się z tym na prawdę ostatnio mi się niedobrze robi.
Traveler, czuję dokładnie to samo. I zastanawiam przy okazji, czy uda mi się w końcu w satysfakcjonującym stopniu wygrzebać z tego bagna, które jeszcze nieraz wciąga w codziennych sytuacjach.
bladaewa dokładnie to wciąga jeszcze w codziennych sytuacjach. U mnie to tak, że im większa świadomość tym jaśniejsza przeszłość, szczególnie teraz kiedy pojawiły się te same schematy, wpadki i problemy co dokładnie 7 lat temu. I tak się przyjrzałem sobie i nic mi się nie chce. Przynajmniej wiem czemu ostatnio taki nerwowy chodziłem i w sumie jeszcze trochę nerwy mnie trzymają.
Jeśli masz świdomość, to połowa sukcesu, chociaż boli. Przeszłość, wciąż chyba jeszcze obwiniam rodziców za wtłoczenie mnie w te cholerne schematy.
Mnie za to złapał niejasny smutek i pustka, znowu się czułam jak pięcioletnie, opuszczone dziecko. Staram się sobą wtedy zajmować, ale czasem mam już dość ciągłego domyślania się siebie – co czuję, o co mi może chodzić. Żmudna robota, ale pewnie opłacalna. Na pewno.Z tym obwinianiem, oskarżaniem, osądzaniem rodziców, w moim przypadku jeszcze Boga i ludzi, którzy mnie skrzywdzili to myślę że niedawno się uporałem. Rodzicom przebaczyłem w sumie codziennie powielam ten akt. Sam aż się dziwię że przestałem przeklinać ludzi i Boga, oceniać itp. Nawet zacząłem im życzyć dobrze. To chyba z Bożą pomocą przyszło, bo sam siebie bym tego tak nie przerobił. Ale właśnie cały mankament pojawia się tu, że przestałem osądzać i obwiniać innych(chyba już całą energię i emocje wyrzuciłem) i nie pozostało mi już nic innego jak spojrzeć na siebie. Właśnie nie dawno łatwo mi było zwalać na innych. Teraz pojawiły się schody. Bo jestem zmuszony przyjąć prawdę o sobie samym jako ktoś sam, a nie w połączeniu z rodzicami i kimś innym, i to boli. Też jestem zdania, że pomimo ból się opłaca. Tylko też jak napisałaś to przyglądanie się sobie w końcu zamęcza.
„Sorry że w takim stylu ale chce mi się pawia puścić, kiedy poznaje prawdę o sobie” – to coś o mnie.
Po za tym czuję się dziś beznadziejnie i walczę z myślami dot. czynności przymusowych.
Dobrze, dobrze, że się tak dzieje. Ja w takim razie, mimo słabnącej złości na rodziców (kuuliminacja nastąpiła rok temu) – wciąż uciekam od pełnej odpowiedzialności za siebie. Ha, cenna myśl. A właściwie też łapię się coraz częściej na paskudnych zachowaniach i otwieram oczy – to ja taka jestem? Ano widocznie. JA, i co z tym zrobić..
To trzymam kciuki za ten ból, oby oczyszczający.Jak uporaliście się ze złością, żalem do rodziców, sprawców itp., bo jak na razie to potrafię się od tego uwolnić, bo wtedy za moje życie będę już tylko ja winny.
pablo998, ja chodziłam na psychoterapię i tam przypominałam sobie różne rzeczy – to co mi zrobili i co ja czułam. W pewnym momencie, gdy byłam pogrążona w stanach lękowych, ta złość sama się ze mnie wylała. Była przyczyną lęków, które tylko są przykrywką dla prawidziwych emocji- zbyt biolesnych do skonfrontowania. Lęki bronią nas przed nimi. Jako katalizator, jeśli nie psychoterapię, polecam audycje Tomka Kosiorka pt. Zostaw Wiadomość, o DDA. Sporo spraw dzięki nim dotarło do mnie.
I wyłam jak wilk nad swoją krzywdą, biłam poduszkę, krzyczałam podczas biegania. Pojechałam na święta i powiedziałam im wszystko, co mnie boli i jak bolało, będąc małą dziewczynką.
A jednak mimo wszystko żal i złość czasem jeszcze ze mnie wypływają drobnym strumieniem.A wracając do tematu wątku:
Dzisiaj jadę do domu po długim czasie, jestem rozstrojona.
Dwójka małych dzieci, oto moi rodzice. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.