Jakoś tak dziwnie, czuję się dobrze i ogólnie radzę sobie fajnie ze wszystkim, ale smutek pewnej osoby mnie też smuci. Nie umiem wspierać ludzi, a przynajmniej takie mam wrażenie.
Lekki niepokój mi towarzyszy, bo wygrzebał się problem z przeszłości i będę musiał nad nim popracować. Ale z drugiej strony się cieszę że to mi pomoże:)
A teraz słucham Chopina:P działa jak dobra terapia:laugh: