Hella zapisz:
„A nie, czulam sie w sumie lepiej niz z wlasna rodzina, w sumie tak kombinuje, ze gdybym takie swieta znala to moze i bym je nawet lubiala, moze nawet bardzo lubiala;)
I to tez w pewnym sensie przeklada sie chyba na moj nastroj, bo ja doznalam szoku, nikt tam na siebie nienwarczal, nikt nie jojczal ile to sie musial narobic itp, itd. Bylo poprostu tak serdecznie, naturalnie z usmiechem. Owszem byl alkohol i to rozny, ale nikt sie nie uchlal lub tez nie ciaglal nikogo na sile do domu zeby sie dopic, ba byly nawet tance:laugh: :laugh: :laugh:”
ja nie przepadam za Swiętami z moją familią. Alkoholu nie ma – przynajmniej na stole wigilijnym, ale to nie znaczy, że potem (po powrocie do domu) mój ojciec nie łykał czegoś. Niesnaski, kłótnie, marudzenie, narzekanie zawsze jest. Nie raz się zastanawiałam jak wyglądają Swięta u innych. Ty miałaś okazję to zobaczyć – i bardzo się cieszę. Przynajmniej wiesz, że ten czas może być miły, odmienny od tego jaki znasz. Może i reszcie z nas będzie dane kiedyś to zobaczyć – tego sobie i pozostałym życzę.
