Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Porażka,pomocy…

Przeglądasz 10 wpisów - od 131 do 140 (z 165)
  • Autor
    Wpisy
  • kulfon
    Uczestnik
      Liczba postów: 156

      znam doskonale te sytuacje , kiedy nastepuje aktywacja niechcianych uczuc i zalewam emocjami zaskoczona osobe. i tak bardzo nie znosilam takich sytuacji, wiec chcialam je kontrolowac, a najlepiej kontrolowac cos, czego nie ma. hehe, rozumiem ze TY jestes stalą choinką z wieloma roznymi ozdobami, wiszacymi sobie to tu , to tam:P ja sie czuje, jak medium, gdzie przelaza przeze mnie duchy /emocje. ale gdzies ktos kiedys porownal wypierane emocje do glodnych , ujadajacych iuwiazanych psow. I ze pojawiaja sie te momenty wlasnie, kiedy te psy sie zrywaja z lancucha – to wtedy , kiedy wyskakuja te dziwne uczucia nie tam gdzie powinny .. mozna te psy znowu zlapac, przywiazac na grubszym lancuchu, zamknac w piwnicy jesczze glebiej albo mozna psy nakramic i zaczac powolutku je oswajac. wtedy zamiast biegac na slepo i kasac i szalec ze slina w pysku to posluchaja , keidy powiesz im , nie biegnij tam na slepo, chodz tu do mnie:D

      No to dobrze sie maskowalas, jak latami nikt nie wiedzial. Ja np jak bylam mala czesto plakalam i powtarzalam ze nikt mnie nie rozumie, nei wie co ja przezywam, ze jestem z tym sama.. i przestalam w koncu probowac nawet wyjasniac , mowic o swoich emocjach. Glownie przed sama soba.

      Eugenia
      Uczestnik
        Liczba postów: 7086

        Swietne to porównanie z tymi psami….coś w tym jest im bardziej
        to uwiązane albo schowane, tym bardziej wściekle atakuje.

        Nieźle to rozebrałaś u mnie z tym kumplem, az sama się nad tym zaczęłam zastanawiać….to dobry człowiek nie powiem, ze nie, ale tak samo dojrzały jak i ja…I wszystko jest ok kiedy się nasze niedojrzałości spotykają gorzej jak chce się coś na serio przegadać…W ogóle doszłam do wniosku, ze najlepiej to by chyba było gdybyśmy rzeczywiście kontaktu nie mieli,bo ja już się źle w tym czuję, taka prawda. Po prostu oboje jesteśmy niedojrzali, jak takie dzieci…Czasami mi się wydaje, ze podobni ludzie do siebie ciągną…Są sytuacje w których mogę na niego liczyć i sa takie, ze zupełnie nie, on jest spoko ale ma narcyzowate zapędy…..

        Z tym nic nierozumieniem i brakiem wyjaśniania, to też, bo nawet jak coś próbowałam to słyszałam, że sobie wymyślam, ze to jakieś urojenia są. W ogóle dzisiaj zaczynam ostro żałowac tego, ze jednak maksymalnie nie wykorzystałam szansy wyjścia z domu, trochę to jednak inaczej wyglądać nie mogło z wielu powodów, ale jednak….Bo powrót do domu i dalsze robienie ze mnie wariata doprawdy mi nie sprzyja….

        Wiesz co jest najgorsze? że ja mam też problemy z emocjami pozytywnymi. Np kumpela, wyskoczyła mi ostatnio z tekstem, ze strasznie za mną tęskniła i ja wiem, ze tak jest. Mnie wmurowało, powiedziałam, ze ja też bo to jest prawdą. I nie wiem co to za uczucie było w tym momencie, że może ona zaraz się zorientuje za kim tęskni i to odwoła, a ja już jej zdążę uwierzyć, ze jestem wazna i będzie bardzo bolało…..A celowo podałam przykład tej koleżanki, bo……………to jest zupelnie irracjonalne uczucie w tej sytuacji, bo…………znamy się ponad 20 lat i ona już widziała takie stany u mnie i wszelkie możliwe dziwne akcje i metamorfozy, ze raczej nie mam podstaw żeby myśleć, że jej się nagle odwidziało! Jakie to jest poryte……………………na pozytywne jeszcze gorzej reaguję niż na negatywne………….

        kulfon
        Uczestnik
          Liczba postów: 156

          hehe, no nic Felicja, zdaje sie ze musisz sie pogodzic z tym, ze Twoja koleznaka tesknila, bo jestes dla niej wazna i co gorsza moze Cie lubi dokladnie taka jaka jestes 😛 i widzisz, mam podobnie, u mnie tez pojawia sie lek paniczny, ze ja uwierze a tu bach , ona powie ze jednak nie jestem taka fajna. i zawsze istnieje ryzyko . szczegolnie jesli zaufanie jest zalezne od kogos ..

          jakas terapeutka zaproponowala na grupie, zeby zamiast czekac na zaufanie od kogos ( tzn . najpierw musi mi dac powody, zebym zaufala) od razu wejsc bezpardonowo z zaufaniem do ludzi – raczej poczekac jak ktos zrobio cos, co co jest niegodne zaufania, niz jak zrobi cos , co jest godne zaufania. wiem, ze to pokrecone ( i nie mylmy tego z naiwnoscia – wszystkim ufam , bo wszyscy mnei kochaja, chca dla mnie dobrze itd). Ale dda znaja uczucie zachwianego zaufania – zadna to nowosc – i badz co badz umieja sobie z tym radzic/chociazby przez minimalizowanie kontaktu albo zrozumienie).

          to tak jak z domniemaniem niewinnosci… podejrzanemu trzeba udowodnic winę. kiedys ( dawno jeszcze temu , nei iwem kiedy) bylo tak, ze trzeba bylo udowodnic niewinnosc, a jak nie udalos ie tego zrobic to do pudla.

          eh, ja patrz, wrocilam do domu i tez mi nie sluzy, i zaczelam sie zastanawiac co jest w tym domu takiego, czego chce. a raczej czego nie ma , a ja wciaz chce.. a nie moge sie pogodzic z utrata. u mnie to jest tak , ze dusza czesc mnei tkwi z przeszlosci, tzn, nie ze rozpamietuje moje zycie czy krzydy , nie nie. ta czesc ma wciaz nadzieje, ze sie ulozy. ze rodzice beda sie kochac jak nalezy, ze ojciec przestanie pic i zajmie sie nami, ze ktos mnie nauczy zamiast ignorowac itd heh, po prostu chyba mysle, ze tutaj znajde utracone dziecinstwo.. ale jak sama nazwa wskazuje , juz po ptokach. utracone ( jakze to negatywnie brzmi ,,,) dlatego czesto pisze o 5 stopniach zaloby. nie odzalowalam swojego dziecinstwa. nie pogodziliam sie ze strata tak ogromna.. stad dorosle dziecko.

          widze jedna mozliwosc , przejsc zalobe po swiom dziecinstwie, tak jak przechodzi sie zalobe po stracie kogos b bliskiego

          Eugenia
          Uczestnik
            Liczba postów: 7086

            Nom trudno mi całkowicie i bez obaw przyjąć to, że najwyraźniej taką mnie lubi i akceptuje i za taką własnie tęskni;) Dziwne uczucia się wtedy we mnie budzą…Do przepracowania to i tyle…;)

            Kulfon, gdybyś chciała to mój mail gipsiok1@wp.pl jeśli się nie odezwę zbyt szybko to sorki, ale mam strasznie napięty teraz czas;)

            Ciekawe to z tym zaufaniem….Wychodziłam już sama z tym, ALE trzeba jednak uważać, po prostu trzeba uważać i tyle…Ale i tak warto moim zdaniem ryzykować, pomimo tego jak może się to kończyć…

            No mnie dom ewidentnie nie służy…..Trochę jak na taki a nie inny stan powrót był mimo wszystko dobrym rozwiązaniem, ale na dłuższą metę nie da rady…Pamiętam, ze jak weszłam w próg po ostatnim wyjeździe miałam jedno ciekawe uczucie-że właśnie wiadro pomyj zostało wylane na moja głowę, a ja zapadam się w bagno. Serio, takie miala uczucie po powrocie do domu….sporo to pokazuje….
            Nie jest to dobre środowisko na rozwiązywanie swoich problemów, bo zbyt wiele rzeczy jest nadal podsycanych. Raczej ciągnie mnie to do tyłu….

            lol
            Uczestnik
              Liczba postów: 5504

              kulfon zapisz:

              Felicja, twarda babka jestes, jak chlopiec moze to zrozumiec? eh, ja zawsze powtarzam zes silna itd.. ale doskonale wiem , ze jestes tez niezwykle wrazliwa i czula .. ja wiem, bo z uwaga czytam Twoje posty, choc dominujacy komunikat , ktory z nich plynie, to Jestem niezalezna, z nikim nie chce nawiazywac kontaktow ,odepre z urokiem kazdy atak, usmieje sie z tych co mnie atakują… a jak sie przed kims otworze, to mnie stlamsi.. to dobra zapora , jesli ktos panicznie boi sie bolu..”

              Ała ruszyło mnie:(
              Choć to nie o mnie, ale właśnie tak walcze, że jestem niezależna.

              lol
              Uczestnik
                Liczba postów: 5504

                kulfon zapisz:
                „taaak, sama daje taki komunikat swoja osoba, nie chce pomocy, dam sobie rade, nikt mi nigdy nie pomagal ani nie respektowal mojego slowa .. ale wewnatrz jest placz i wycie o pomoc. Możliwe koleżanko moja, ze to nie przewrazliwienie czy cus, tylko zwykle ,. klasyczne wyparcie niewygodnych uczuc . takie proste. nie zaufam , bo mnie zrani. nie pokaze, ze mnie zranil, zeby nie myslal, ze mnie to dotknelo..”

                To mnie też ruszyło. Tak w padłam w wielkie bagno samotności.Teraz rozumiem mechanizm sama sobie dam rade. odwróciłąm już troszke ogonka i lubie prosić o pomoc i takie tam inne sprawy. wychodze do ludzi, mniej boje sie zranienia. Generalnie jak pisałam wcześniej akcje od 13 roku życia jakbym juz w miare przerobiła, wiem jak zachowywałam sie w trudnej sytuacji i jak sie broniłam. Już powoli dochodze, by tak nie czynic.

                Jednak czy ta moja wysoka samoocena i pewnosć siebie nie ma jakieś walki z najłodszych lat?-mhmmmtam zaczyna sie dziura, jak sie zachowywałam w trudnych sytuacjach?

                lol
                Uczestnik
                  Liczba postów: 5504

                  Ach a teraz wszyscy sie dziwią ż eja buzuje, hehe gadam sama ze sobą, wszystko przeżywam jak mrówka okres. a terapeutka cieszty sie z tego, ze tak sie dzieje. Myśle, ze cieszy sie dlatego, ze właśnie wszystkie emocje chcą wyjść a nie żeby były wyparte.:)

                  lol
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 5504

                    Felicja zapisz:
                    „a wiesz, że na niezłą sprawę zwróciłaś mi uwagę z tym, że nie mówię o swoich emocjach? To ma straszne podstawy tak naprawdę…..widzisz u mnie w domu wszyscy mieli prawo czuć i się z tym obnosili, a ja mówiłam o wszystkim tylko nie o emocjach, a nawet jak zaczynałam to słyszałam od ojca, że nie mam prawa mieć uczuć i emocji-dosłownie. Kobiety znów potraktowały mnie chyba jako silne ramię czy cuś, na dodatek jak zdradziłam jakieś prawdziwe emocje to zaczynała się afera albo było to wykorzystywane przeciwko mnie, no to nauczyłam się kamuflować…nie lubię też tego ciągłego rozpamiętywania i biadolenia, bo kobiety u mnie w rodzinie to lubią. Strasznie to jest pokręcona sprawa u mnie….

                    tym samym najszybciej powiem co ktoś czuje a nie ja sama, jestem na etapie odkrywania tego i dawania sobie prawa do tych emocji i uczuć….<br><br>Edytowany przez: Felicja, w: 2012/09/14 23:09”

                    Na tym polega praca na psychoterapii, by poznawać siebie. By poznawac te emocje. Człowiek by sobie poradzić z trudniejszymi sytuacjami dokonuje różnych reakcji, które w przyszłości moga sie obrócić od nas. Takie radzenie z ytuacji jest na potrzątku potrzebne, bo daje ci ulge, jednak potem moga powodować różne dziwne przypadki. Hehe ale ładnie określiłam działanie mechanizmów obronnych. W danych momentach trudno było Ci sie stawic w odpowiedniej formie emocjonalnej wiec psychika uruchomiła mechanizmy obronne, byś nie czuła tego bólu, który doznawałaś od innych.

                    Eugenia
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 7086

                      lol zapisz:
                      „Ach a teraz wszyscy sie dziwią ż eja buzuje, hehe gadam sama ze sobą, wszystko przeżywam jak mrówka okres. a terapeutka cieszty sie z tego, ze tak sie dzieje. Myśle, ze cieszy sie dlatego, ze właśnie wszystkie emocje chcą wyjść a nie żeby były wyparte.:)”

                      Tylko Lol, jest jeszcze jedna sprawa w tym wszystkim a mianowicie…..nawet jesli buzuje-co jest dobre, trzeba uważać gdzie się to wylewa. Bo można pozamęczać ludzi. Sama chętnie wybuzowałabym się przed ludźmi, ale wiem, że trzeba bardzo uważać i z resztą szkoda mi kogoś tak męczyć, bo dla kogoś z boku jest to męczące. To forum nawet jest niezłe jeśli o to chodzi i założę się, że w wielu osobach buzuje, ale nie pokazują tego…też o czyms to świadczy.

                      A mówiła Ci terapeutka, że nawet jak coś wypuszczamy czy wprowadzamy w życie i nam przynosi to ulgę, to już niekoniecznie innym i że trzeba mimo wszystko szanowac te granice. Bo czasami ktoś coś odkryje wprowadza to w życie i manifestuje to na każdym kroku nie patrząc na to, że może i jemu ulżyło ale innym nie bardzo…..

                      lol
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5504

                        Felicja zapisz:
                        „A wiesz, ja chyba tak na serio wiem co to za uczucia:) i co w nich dominuje:) ale kocioł mam niezły:) jestem tym typem, który czuje dużo. Już jakiś czas temu powypuszczałam część uczuć, ponoć bardzo się zmieniłam. I chyba nie ma czegoś takiego,że co powinno się czuć, po prostu się czuje to albo to;) u mnie najgorzej jest jak np jest jakieś wydarzenie, które porusza coś co stłumiłam, wiesz o co mi chodzi? że bardzo mnie coś bolało, zaszyfrowałam to i schowałam i nagle w podobnej sytuacji to wybuchło! albo w ogóle czasami mam tak, że mi wyskakują jakieś dziwne uczucia nie tam gdzie powinny, jakby coś się poluzowało i sobie swobodnie latają. W ogóle u mnie one są jak jakies powiązane chusteczki, wiesz-łańcuchy na choinkę można by z nich robic;) jakby wziąć jeden koniec to przy ciągnięciu mógłby się ten łańcuch nie skończyć-idzie lawina. Najgorzej jest wtedy gdy mi co już ta osoba jej postępowanie albo sytuacja przypomina….
                        nie dawałam sobie prawa do wielu uczuć, wydawało mi się właśnie, ze nie powinnam tak czuć, ze to siara, a prawdziwa ja właśnie tak czuje w danej sytuacji i tyle….

                        I gdybym miała wybór wolałabym być tym zimnym typem bez uczuć. Zazdroszczę tym osobom, one chyba większych dylematów nie mają, a ja mam gdzieś w środku melancholiczkę;) z resztą to zabawne, kiedyś jakiś test robiłam na temperament i wyszło, że w sumie ze mnie jest sangwinik, a nieco mniej było z melancholika i choleryka, flegmatyka prawie wcale;) I jak tu Kulfonie z taką mieszanką wytrzymać;) sama ze sobą nie wytrzymuję.

                        W ogóle niezłą zadymę zrobiłam wokół siebie, booooo latami nikt nie wiedział, ze tak naprawdę ja zawsze najbardziej przeżywałam sprawy związane właśnie z emocjami i relacjami, a ludzie wokół mysleli, że wiesz jak miałam jakies hobby i plan to tylko to mnie interesuje-nic bardziej błędnego;)<br><br>Edytowany przez: Felicja, w: 2012/09/14 23:40”

                        Masz nad czym pracować na psychoterapiii:)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 131 do 140 (z 165)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.