Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Porażka,pomocy…

Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 165)
  • Autor
    Wpisy
  • ewelka1982
    Uczestnik
      Liczba postów: 4746

      Bo ja w innych wierze,a w siebie nie.A z tego co piszesz to jestes kobieta myslaca,ktora probuje cos zrobic ze swoim zyciem

      kulfon
      Uczestnik
        Liczba postów: 156

        Hejka

        Przysłowia są mądrością narodu, bajki są mądrością Felicji 😀 Po interpretacji shreka, która mi jakąś taką ulgę przyniosła:) tak, zgadza się, obejrzałam zaplątanych , a co! 😛

        dzieki za cynk heh.

        ale co do gertrudy mam zupełnie inne odczucie, tzn , ze ona byla mila , ale to bylo podszyte zlosliwoscia tak naprawde. No i to wykorzystanie swiatła jakie ma w sobie dziecko.. faktycznie, ona nie chciała krzywdy roszponki, to był efekt uboczny. "KOcha" ją , bo coś od niej chce, więzi ją, wykorzystuje , manipuluje…
        Felicja, TY babci nie oceniasz, Ty babcię usprawiedliwiasz ‘’pojawilam się w idealnym momencie, kiedy jej potrzebna była tarcza… a Tobie potrzebna była milosc i uwaga.. jak nie chciala z dzaidkiem sypiać , to powinna była jakoś to rozwiązać, kupić drugie łóżko, rozłożyć namiot czy cokolwiek innego , a nie osłaniać się małą dziewczynką ( nałożyła moim zdaniem na Ciebie odpowiedzialność , mialas ja chronic przed chlopem (tym samym chlop be ). Ja tak mocno reaguje (oczywoscie babci nie znam, pewnie dobra kobita, nie zdawała sobie sprawy też skrzywdzona itd. Itd.) , bo jak bylam mala ( okres przedszkolno-podstawowkowy) to spalam z ojcem w 1 lozku ( mama w lozku obok!!!!! ) i dlugo nie widziałam w tym nic zlego i jakos nie łączyłam tego faktu z niewyjaśnioną wrogością mojej mamy, starszych sióstr wobec małej mnie. I nie umiem zrozumieć co Ci moi rodzice mieli w głowach, poważnie. A ja , wiele dziewczynek wierzy ponoć, ze zajmą miejsce mamy, a ja, ja nie musiałam wierzyć .. nie iwem , co im na mozg padlo, nie znam motywow.. alejak o tym mysle, to się wstydze po prostu , czuję ze moja sfera seksualno-intymna zostala przekroczona wtedy … ze ojciec miał wreszcie kogos kto go kochal i słuchał i trzymal jego strone , a mama.. a mama na to pozwolila , tak jakby oddala mnie mu (żeby mieć spokoj??nie iwem)..

        Anyway z tym chlopem, to nie musi byc tak, ze albo bedziesz sama i szczesliwa albo z chlopem i mu sie poddasz. tym bardziej, ze w bajce on nie przyjechal ratowac roszpunki, ona nie czekala na niego, sama zdecydowala, ze ucieknie. on byl jak wisienka na torcie od losu he he, ona potrzebowala przewodnika, samej mogloby byc jej za ciezko.warto dac sobie czasem pomoc (nawet jesli to bedzie ten straszliwy chlop, przed ktorym nas babcie i matki przestrzegaly -moje rowniez ;D

        a poza tym cytat z bajki ”wez macha aż do pięt” hihi, tego nie nauczą Cię na szkoleniu z technik oddychania:)

        a wiecie, nie pamietam kto pisal o cwiczeniu wlasnie , zeby zwizualizowac sobie kogos , kto Cie kocha i akceptuje i komu ufasz i sprobowac spojrzec na siebie jego oczami, zeby to poczuc …

        ewelka – to ja Ci powiem, ze ja wierzę w Ciebie, ze często dodajesz otuchy swoim postem , chocby kilka slow, ale to mi sie bardzo podoba i że mnie też tak kiedys nie raz wprawilaś osobiśćie w dobry nastroj i poczucie ulgi.

        pozdrawiam dziewczyny

        a tak poza tym

        ewelka1982
        Uczestnik
          Liczba postów: 4746

          Dziekuje za mile slowa:blush:

          Eugenia
          Uczestnik
            Liczba postów: 7086

            Ewelka, a ja mam to samo co Ty-wierzę w innych, a w siebie to już jakoś tak mniej. Zawsze kiedy patrzę na czyjąś sytuację, to choćby była najbardziej pogięta pod słońcem to widzę sto tysięcy wyjść i zagrzewam do boju tę osobę. Za to u siebie jakoś tam mniej to widze i mniej mi też zależy…
            Ewelka, Ty jesteś tak silna kobieta, ze szok! Nigdy Ci tego chyba nie napisałam, ale zadziwia mnie Twój spokój i logika działania, przecież Ty w ciąży jesteś! I mało tego, znajdujesz jeszce siłę i ciepłe słowa żeby innym pomagać. Kochana kobieta z Ciebie:):kiss:

            Kulfonie, no właśnie ja bym babci nie chciała usprawiedliwiać, ale to jest kochana kobieta, altruistka, nonkonformistka itd Tylko typ bluszcz emocjonalny, ona myśli, że na tym polega wrażliwość. Wiesz, kiedyś się zorientowałam, że jej ulubionym kwiatem jest…narcyz:laugh: Ja jej wiele zawdzięczam, bo mogłam u niej mieszkać, ojciec by mnie chyba zabił z resztą nawet u niej potrafił mnie dopaść i zezwać. Ona mi naprawde pomagała, to była taka moja przystań. To są fakty, ona bardzo mnie kocha z resztą przez ostatnich kilka lat ostro się pokłóciłam z nią-tzn ona gardzi kłótnią jako taką, ja jestem nawrana;) A przez jakieś 20 lat uważałam ją za chodzący ideał i wkładała mi z resztą wiele ideałów, które sa zupełnie do niczego tzn teoretycznie nie, ale wolałabym żeby nauczyła mnie zycia, a nie bujania w obłokach… I wiesz odnosze wrazenie, ze ona coś zaczyna rozumieć ehhh;) Co się stało już się nie odstanie. A spójrz na moich rodziców, Kulfon oni sobie dali ukraść dziecko, spójrz jacy byli niedojrzali tak naprawdę. No właśnie się zastanawiałam kiedyś nad tym skąd się biorą te dzieci rozrywane przez rodziców, te synusie mamusi, te córusie tatusia itd Doszłam do wniosku, że …………w małżeństwie nie są najwazniejsze dzieci!! Gdyby tak było KK nie dawałby slubu osobom, które dzieci mieć nie mogą!! Najważniejsza jest relacja między małżonkami, to nie ma problemów z choćby wypuszczaniem dzieci z domu. A tak? No przecież taka osoba się boi co ona zrobi, będzie żyła z kimś z kim NIC ją nie łączy. Po prostu trzeba nauczyć się grać razem w scrabble, żeby móc na starość w nie grać, bo nic innego nam kiedyś nie pozostanie-no może jeszcze wspólne stanie w kolejce po sztuczną szczękę:P

            I niesamowite jest to, co napisałaś z tą wrogością reszty na tę sytuację, no właśnie ja też zaczynałam się w pewnym momencie domyślac skąd wrogość dziadka, ojca, siostry a nawet kuzynek…A dłuuugo zyłam w nieświadomości o co chodzi….Ta Twoja sytuacja też straszna, nawet nie wiem co na to powiedzieć….

            A co do chłopa to ja już właśnie wiem, ze chodzi o lampiony, a jak się jakiś napatoczy to już zupełnie inna sprawa;)

            I musisz przyznać, ze "ta kobyła" była w tym wszystkim najlepsza:P 😉

            Dziekuję za wszystko co napisałaś, bo ciekawie to wszystko widzisz-masz jeszcze troszkę inną perspektywę, dzięki temu pewne puzzle trafiają na swoje miejsce;)

            Edytowany przez: Felicja, w: 2012/06/08 19:41

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              oooo a to Ewelka w ciąży jesteś?? To szacun tym bardziej i wszystkiego naaaaaaj , no właśnie widzisz, czuć od Ciebie taką wrażliwością na innych 😀 i powiem Ci, wybaczyć ojcu czy męzowi to moze poczekac, ale napisałaś , że nie możesz sobie wybaczyć, że byłaś z alkoholikiem.. możesz to rozwinac, bo ja to na swoj sposob w glowie rozumiem i mielę, ale chcialabym , zebys przeczytać jak Ty to czujesz (ja np mam problem z wybaczeniem sobie , ze ladowalam sie w dziwne relacje toksyczne dl amnie, ba , trwalam w nich. )

              .
              Taaaaaa, kobyła pierwsza klasa, a właściwie kobył 😛

              a jeszcze , no nie mogłam się opędzić od tej myśli, jak oni są uwięzieni w tej jaskinii i ich woda zalewa , sytuacja beznadziejna , i on wtedy się otwiera i rzuca ”Julek ”, na co ona też zdecydowała się wyjawić swój sekret o włosach , co to jej świecą i dzięki temu odnalezli wyjście z sytuacji i stali się sobie bliżsi. to tak a propos szczerości w relacjach 🙂 ze czasem trzeba się poddać i otworzyć przed drugą osobą i nagle znajduje sie nowa droge 😉 , może lekka nadinterpretacja , ale tak mi to wskoczyło do głowy 🙂

              No widzisz, czułam że to świetna babka jest! 😛 ja też mam takie świetne kobiety w moim życiu , słowo daję, ale np u mnie to było nieziemsko trudne uświadomić sobie, że nie są ideałami, których potrzebowałam za młodu… Ze w obronie własnych ideałow, własnego świata (który ja w pewnym momencie zaczęłam burzyć chociażby na każdym kroku dziarsko oznajmiać , że ja jestem alkoholik koniec kropka no bo co w końcu kurczę blade, oni twierdzili , że wariat jestem) negowali mnie i mój swiat (jaki by on dziwny i wydumany nie byl dla nich) . w ogole to jest tak jakos ze mna dziwnie, ze ja to wszystko wiem i rozumiem, ale moja rodzina to jak taki szczep wypieraczy(ja tez tego troche mam wobec siebie) .. przesadzasz, nie bierz tego do siebie, jak mozesz tak mowic?, zajmij sie soba, moge przestac pic kiedy zechce, wymyslasz sobie , oj Ty juz masz za duzo wolnego czasu itd itd. i po czesci moga miec racje, tylko , ze .. tak gdzies czuje, ze moja mała Mi tak strasznie pragnie ,żeby uznano w koncu to, ze cierpiala. tak jakby trzymalo to mnie.. nie potrzebuje przeprosin, płaczow , blagan o wybaczenie itd. tylko uznania tego, ze bywały momenty kiedy czułam sie jakby krwawilo mi serce( a np rzucanie wtedy i czego ryczysz, przeciez nic sie nie stalo ..yhh, to bylo okrutne i wpedzalo mnie w tak niewypowiedziana pustke.wystarczylo przytulic. albo moja mama stwierdzila , ze n ie rozumie dlaczego mam nie isc do szkoly , bo nie ma takiej potzreby ( po tym jak mialam rozwalona warge , bo ojciec mnie z piąchy w szale uderzyl – fakt to byl jeden jedyny raz , ale wypieranie tego przez mame jak i ojca , jak gdyby nigdy nic . ej, ja wiem jak to paskudnie brzmi i ze to bylo straszne wobec mnie wtedy , zaluje ze wtedy nie mialam netu i nie bylo tego forum. uhhh, troche polecialam, ale trzymalam to w sobie i chcialo wyjsc.

              jednoczesnioe moj dorosly wie, heh, ze to nalezy do mnie, pogodzenie się z tym, uznanie siebie, odpuszczenie , nie babranie sie na oslep w przeszlosci.. i zeby tak posępnie nie bylo , to ja sobie dobrze radze w odzyskiwaniu siebie , zdrowia psychicznego i fizycznego ;)))

              heh, i nawet jak będą stać w tej kolejce po szczękę , to sobie nawet biedaki nie pogadają za bardzo 😛

              ewelka1982
              Uczestnik
                Liczba postów: 4746

                No bo we mnie jest to takie uczucie,taki zal mam do siebie ze wzgledu na dzieci.Moj maz pije tak gdzies od 4 lat,ja mialam swoje zasady,plany.Po tym jak wychowywalam sie u alkoholika,powiedzialam sobie,ze bede inaczej zyc.I na poczatku bylo ok.A potem to juz z gorki mam zal do siebie,ze wczesniej nie odeszlam,ze zlamalam tyle zasad ktore mialam,ze przez tracilam do siebie szacunek,ze godzilam sie na to,na co nie chcialam,bo mnie ciagnelo do tego jakby.mam do siebie ten zal.Ale tez wiem,ze na tamta swiadomosc tak robilam.Teraz mam inna,moge siebie zmienic.Nie tylko maz zle robil,ja rowniez.Ale ja swoje zycie naprawiam pomalutku.I sobie to wybacze

                Eugenia
                Uczestnik
                  Liczba postów: 7086

                  Wiesz Kulfon, ja uwielbiam kiedy mi coś napiszesz, gdyby wywalic kilka szczegółów mogłabym się podpisywac pod większością zdań;)

                  To samo mam, ja tylko chcę uznania, że ja też cierpiałam, też nie chcę przeprosin, płaczu ,nie wiem czego tam jeszcze. Też ciągle mi wkręcali, ze wymyślam. Ja pitolę toż to można rozdwojenia jaźni dostać od czegoś takiego…No i te dobre kobiety ehhh to prawda co było dobre to było, ale co było tłamszone to też było. One być może nieświadomie wiele rzeczy robiły, ale ostro pokaleczyły. U mnie właśnie ta idealna babcia pasąca mnie ideałami, próbująca przerobić na grzeczną dziewczynkę, co jej czasami przez moją wrodzoną naturę kiepsko wychodziło, do tego ona broniła mamy nawet jak ta się na mnie wyzywała, to ona mi mówiła, ze muszę jej przepuszczać, bo ona jest taka silna i bohaterska i tyle ma na głowie. No ok miała tyle na głowie, nerwy jej to zszarpało i w ogóle, ale dziś myślę, ze nie wolno kogoś tłumaczyć, nie do tego stopnia. Ehhhh

                  Ewelka, a Ty nie miej żalu do siebie, być może nawet podświadomie weszłaś w to samo, to nie jest Twoja wina….

                  Wiecie co ja sobie uświadomiłam? Ze ja jestem między młotem a kowadłem. Chodzi mi o to, że chcę się wyniesć z domu, a z drugiej strony panicznie się tego boję. Wiem, że musze wyjsć z domu i tym razem na dobre, a z drugiej strony mnie to w jakimś przewrotnym sensie ratuje, ze w tym domu jestem. Bo nie mam możliwości siedzenia w tej swojej jaskini, bo mam ludzi wokół siebie i w ogóle. A z drugiej strony wiem, że najzdrowiej jest wyjśc z domu i…….boję się, ze wyjdę i będe piła. Bo ja już wiem, ze znieczulanie uczuć to jest jedno, ale wiem co znieczulam najbardziej-samotność……Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że ja się przyznam do tego, że jest mi samej źle to wyśmiałabym. Nie wiem czy to nie jest jedyne miejsce w którym o tym mówię 😛 Ale nie chce mi się już wymyślac różnych dzikich teorii i okłamywać samą siebie.Nie chce mi się, bo to byłoby kręcenie się w kółko. Nie wiem co ja mam zrobic:(:(:(

                  Anonim
                    Liczba postów: 20551

                    A teraz z zupełnie innej beczki. Chcę się gdzieś wygadać, bo gryzie mnie taka jedna sprawa związana z relacjami i pomyślałam, ze to akurat dość dobre miejsce na to, bo neutralne dla mnie. A że nie widze potrzeby produkowania nowego wątku, bo to jakby wpisuje się w mozaikę moich problemów, to opisze to w moim wątku. (Jezu kochany, zebym ja tak wszystko w zyciu traktowała poważnie jak ten mój wątek to byłoby cudownie:laugh: :laugh: :laugh: )

                    Straszliwie mnie nurtuje relacja z jedną z bardzo bliskich mi osób. Jest to kolega, którego znam chyba od 15 roku życia. Ta relacja nie byłą wcale intensywna przez wiele lat z różnych powodów-każdy miał swoje życie i czasami widywaliśmy się przy okazji jakichś tam wypadów, bo mamy wspólnych znajomych. Przez lata to się rozwijało z nawet bardzo długimi przerwami-rocznymi, półrocznymi. No wiadomo też, ze kolega to nie koleżanka, to ta relacja też taka zażyła choćby z tego powodu być nie może.

                    Jakieś dwa lata temu zbliżyliśmy się do siebie bardziej, a raczej mieliśmy okazję lepiej się poznać-zaprosił mnie na wesele i to była całkiem ciekawa wyprawa na drugi koniec PL;) Obawiałam sie tego, bo wiedziałam, ze jest wóz albo przewóz bo spędzenie 48h non stop ze sobą odkrywa pewne karty. Pamiętam, ze jechałam z nim jak na ścięcie, ale się nie zawiodłam, bo okazało się, ze mieliśmy okazję się lepiej poznać, stwierdził tylko, ze myślał, ze ja mimo wszystko jestem grzeczna dziewczynka hahaha:D:P Ale jakoś go to nie odstraszyło co zobaczył, a mnie doprawdy można wiele oj wiele zarzucić.

                    No ale do rzeczy. Relacja jest zupełnie czysta między nami i tak było i tak będzie-przynajmniej ja niczego innego nie przewiduję. (nasi rodzice chyba chcieliby czegoś innego ale już sobie odpuścili) To w sumie jest jedyny chyba facet z którym spałam bez mrugnięcia okiem w jednym pokoju, bo traktuję go jak brata. Właśnie byliśmy też jeszcze na innym wypadzie i tez całkiem fajnie było.

                    I wszystko byłoby piękne i cudowne gdyby nie to, że zachowywaliśmy się jak dzieciaki przy czym jeden dzieciak dosć źle reaguje na drugiego, a że oboje jesteśmy narwani uraźliwi to ostatecznie wyszła z tego masakra masakryczna. Ja też potarfie nawalać np spóźniać się, wybuchnać śmiechem-on niby ma poczucie humoru, ale właśnie ten jego uraźliwy chłoposzek potrafi zrobić nagle minę na Ramzesa normalnie, ale co ciekawe on moze się śmiać.

                    I właśnie, ja nie wiem, sama już nie wiem o co kaman. Bo jaka ja jestem to wiem. Kilka razy doszło do ściny to potrafiłam rękę wyciągnać, on z resztą z dwa razy też tak zrobił. ALE to się wszystko jakoś tak skumulowało niebezpiecznie w pewnym momencie. Nie chcę też zanudzać szczegółami, ale podam kilka przykładów. Np wkurwia mnie właśnie ta uraźliwość, on może się śmiać a ja nie? no sorrryyyy Na dodatek to jest typ manipulujący emocjami ja tego nienawidze, no jak kurwa mac dorosły facet może robić minkę na zranionego psiaka i pytać: "aha to już mnie nie lubisz?" Ja jebię! a co ja mam w tym momencie robic? Mówić: nie nie no coś Ty jasne,ze lubię. Mam ochote powiedziec-nie kurwa nie lubię idioto, skoro nie widzisz, ze się z tobą zadaję to chyba znaczy, ze lubię. Co za ludzie….Ja się rzadko kogoś pytam o takie rzeczy, bo mi wstyd, bo wiem, że odpowiedź mogłaby być nieszczera,albo wymuszona właśnie, a na coś takiego to ja sram. Wolę raz na rok coś usłyszeć, ale z odruchu serca, a nie zeby się pomiziać słowami. Tzn ja mogę to robić, ale mnie zawsze od lukru zęby bolały… Do tego jej zazdrosny towarzysko-ja tak nazywam ludzi, którzy nie mogą zniesć, ze się ma innych znajomych nawet jeśli oni sami też mają! A co ja kurwa mac jestem czyjaś własność? Albo to przygadywanie: aha jedziesz tam a mnie nie zabierzesz? No nie kurwa nie zabiorę, ty też jeździsz i w życiu by mi nie przyszło do głowy zeby się wciskać. No dziecko no normalnie pięciolatek. A chłop jest 4 lata ode mnie starszy! Własnie ja wszystko kumam, to maminsynek, jedynak, ale ja się w jego matkę bawiła nie będe, mnie to męczy.

                    No dobra doszło do eksplozji, zerwałam kontakt-tak ja to zrobiłam!!! I wiecie co? Ja sie chyba wcześniej bałam,że go starce, bardzo lubię towarzystwo tego człowieka, a w tamtym momencie postawiłam wszystko na jedną kartę. I to uwalnia!!! Oczywiście poczuł sie urazony, bo gdyby on zerwał byłoby inaczej, nasrałam na to. Tak naprawdę czekałam w progu az on wyciągnie rękę. A ten idiota co zrobił? Cyrk zrobił. Wiedział co mnie moze zaboleć, bo on trochę jednak mnie zna, to wziął i zaprosił naszą wspólną koleżankę na wesele i jeszcze przyjechał do niej 10 km na rowerze chociaż kurwa chyba z 3 lata u niej nie był! On wiedział dobrze,ze będe się z nią wieczorem widziała niże ona triumfuje, bo to jest następna dziecinna zadrośnica. I to chyba przesądziło całą sprawę…..Ten cyrk przy wciąganiu ludzi z zewnątrz żeby mi dojebać.

                    Wyciągnęłam do niego rękę jakiś czas temu i dałam do zrozumienia, ze jak chce mozemy mieć kontakt ALE dałam też do zrozumienia, ze cyrów nie będzie.Och och wielki mościpan zorganizował spotkanie. A wiecie dlaczego to zrobiłam? Wszystko sobie poukładałam. Ja czekałam w progu na niego i zrozumiałam, ze on się NIGDY nie zmieni,ze to jest jego ograniczenie wewnętrzne ta chora duma. Jasne było miło, nam sie zawsze dobrze gada, ale to on mnie powinien przeprosić za całokształt i wiem,ze tym wie. Tak samo widziałam, ze wie,ze przegiął z tym cyrkiem z tą koleżanką głupi nie jest i wie, ze to juz był strzał ktory ja zawsze zapamiętam. I wiecie co? i tak odjebał kakę na tym spotkaniu, no cóż duma mu na coś nie pozwoliła i widział,ze śmiać mi się chce. Ale jak widac najważniejsze jest zrozumieć, ze ktoś jest taki a nie inna i ta relacja nigdy inna nie będzie.

                    Fajnie, odzywa się, ale mnie on w jakiś dziwny sposób już brzydzi za te dziecinne zachowania, za to, ze jest dorosłym facetem a zachowuje się jak dziecko. I ja się zastanawiam dlaczego ja mam szczęście do takich osób, bo mam. Do tego typu dzieci. W sumie w domu próbowano tą ich "przykrością" manipulować nie wiem, się nadal zastanawiam.

                    Dobrze mi ta kwarantanna nawet zrobiła, bo….on mnie ściągał w dół. To jest człowiek, który nie chce wyjść z domu (ok on też ma swoją historię tak naprawdę i ja nie chcę tego oceniać, bo ja pewne rzeczy też rozumiem) Mamy jakby inne cele życiowe. Ale co tam-raz na sto lat mogę się z nim widzieć, ale napewno nie odzyskam do niego pełnego zaufania, bo nie chcę. Już nie potrafię, bo on może później znów jakieś cyrki będzie robił żeby mnie zranić bo on się wielce poczuł zraniony? o nie nie, na takie coś juz sobie nie pozwolę…..

                    Myślę, ze podłoże ładowania się w takie relacje tkwi jednak u mnie w chacie, gdzie tak jak gdyby za dużo osób wymagało ode mnie zbyt dużego zaangażowania emocjonalnego, jednocześnie obrzucając mnie wiecznymi fochami. A co ja jestem, misiak przytulanka do przykładania na rany? No właśnie ciekawe czy jest misiu którego ja będe mogła do swoich ran przyłożyć. Ale gdzie tam, ja nie czuję i powinnam się zadowalac tym co dostaję-ależ dostaję widze to, ale czasami mam ochotę powiedzieć-weźcie mi kurwa nie dawajcie niczego i niczego nie oczekujecie…..

                    Może ja za dużo wymagam odludzi, ja już sama nie wiem.

                    Ale jedno mnie cieszy-ogradzam swoje podwórko i mogę nawet zostać na nim sama, ale nie będzie mną tak NIKT manipulował bo mnie to rani. Kiedyś bym powiedziała, ze na to sram, a dziś nie chce mnie się już udawać, boli mnie to i tyle.

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      o żesz TYYYY, ale poleciałaś lekturą:P

                      ale co w końcu się kontakt urwał, czy dalej sie spotykacie?

                      Czy Ty mu się felicja czasem nie podobasz?:) Bo ta dziewczyna może wcale nie była , żeby Cie zranić , tylko wzbudzić zazdrość i żębys zrozumiala , że on cenny i że możesz go stracić ( probuje sobie przypomniec moje zagrania damsko-meskie z tej serii własnie , na dziecinnego manipulatopra :P)

                      ja iwesz co, z moim chlopem (dda), czasem potrafimy sie jak takie totalne szkraby kłócić , smiechu warte , on do mnie wola , ze ja mu nei bede mowic , co on ma robic, ze nikt mu nie bedzie mowil, ja na to, zemam to gdzies, ze jak dla mnei, to moze robic co mu sie zywnie podoba, tylko ze ja nei musze na to patrzec, ha ha ha, raz kiedys zaczal sie pakowac i stwierdzil , ze jedzie w gory , aż żałuje , ze mu sie pakowac nie pomoglam,.. ale nieeee, bylam ta madrzejsza , ze co my robimy itd 😛 teraz sie smieje, bo jak na to z boku spojrzec, to ja wiem np. , ze w jego rodzinie kazdy iedzial najlepiej jak on ma zyc i probowali mu mowic co ma robic itd. i mu sie odpalilo podczas klotni i tak naprawde on juz nie klocil sie ze mna , tylko mial znowu nascie lat i kłocil sie z mama, bratem czy kim tam jeszcze, kto mu czegos non stop zakazywal i krytykowal. I ja tak samo.. jak dla mnei to sa takie zachowania/wyzwalacze , ze ok , mowimy to do danej osoby, ale zebrane to przez kilka dobrych lat .. I jak sie zazębią , to wychodzą z nas gorzkie żale jaki w sobie mamy . ja np. czesto bym chciala , zeby on mnie zrozumial w tej klotni i przyszedl i aaaaaaa przeprosil zwyczajnie ( ale on nie ma nigdy za co przepraszac, swiety mi sie trafil alleluja ;P), powiedzial, kulfoniku, zabciu przepraszam , ponioslo mnie glupote walnalem, nie chcialem czy co tam. to ja wtedy moglabym odpowiedziec , ja tez przepraszam , drazliwa dzis jestem okres mam czy co tam ;P bo ja juz mam przepraszania i rozumienia wszystkiego i wszystkich po dziurki w nosie. o! 🙂

                      Eugenia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 7086

                        Kulfonie, tak pogodziliśmy się w końcu ja paznokieć za drzwi musiałam wystawić i to właśnie mnie męczy chyba najbardziej…Jak siedziałam na przeciwko niego to sobie pomyślałam, że jakiś dziwny sposób jestem silna, bo to on okazał się słaby. I zastanawiałam sie przy okazji czy ja kiedykolwiek trafię na kogoś z kim będę mogła iść równo…

                        C0o do tego podobania sie to kwestia śliska… Bo nigdy czegoś takiego między nami nie było, się zastanawiałam nad tym, ale doszłam do wniosku, że my zwyczajnie nie jesteśmy swoim marzeniem. Tak jak już wspominałam w pewnym momencie i jego i moi rodzice się najarali na to, że mogłoby coś z tego wyjść i to straszliwie wiele rzeczy popsuło i namieszało. Ale też zaczynam sie bać, ze mu się spodobałam, bo dziwnie się zachowuje….Jeśli tak dalej będzie musimy zerwać kontakt, bo nie chcę się tym bawic czy coś. Zastanawialam sie nad tym czy mogłabym z nim być i odpowiedź brzmi NIE. Nie mogę mu dać nic więcej niż miłość czysto siostrzana. Mój ojciec mi powiedział: bierz go bierz, bo będziesz miała z nim dobrze, to dobry facet. No własnie gdybym miała się z nim związać, to pewnie tylko z takich pobudek, nie uważasz, że to jest nieuczciwe w stosunku do niego?? A co by było gdybym nagle będąc z nim trafiła na kogoś, kogo naprawdę mogłabym pokochać? Poszłabym mu powiedzieć: słuchaj, byłam z tobą, bo mi było dobrze. Wiesz Kulfon, to jest czasami taka pokusa, bo oboje jesteśmy w takim a nie innym wieku, bo się znamy, bo nam razem w miarę dobrze. Ale związek w takim przypadku byłby aktem desperacji. A desperacja nie jest najlepszym doradcą….Za bardzo go cenię żeby go oszukiwać czy wykorzystywac i tak czasami mam wyrzuty sumienia, ze być może to robię…

                        A co do tej zagrywki, to nie wywołało to we mnie zazdrości, tylko mnie zwyczajnie zraniło, bo on wie dobrze jak ja na pewne sprawy reaguję…A niech sobie będzie z kim chce, ja mu szczęścia życzę. No i niestety, ale tak jak powiedziałam takie dziecinne zagrywki tylko mnie wkurzają, bo co ja mam za nim biec ?

                        Poza tym jego chyba rodzice cisną, Ty Kulfon i to o co, ze oni chca wnuka!!! A co ja jestem inkubator?? Ja nikomu dzieci rodziła nie będę bo im się nudzi. Właśnie, jego rodzice to następny rozdział, to świetne kochające się małżeństwo w stylu cztery pory roku hahahaha 😀 Ale to są jeszcze lepsze rekiny niż moi rodzice, a on też się wydostać stamtąd nie potrafi i co mam zamienić siekierkę na kijek??

                        I podziwiam, ze jesteś w stanie być z osobą, która nie potrafi przepraszać, bo to nie dla mnie. Kojarzy mi się to z moją matką, która była bohaterem, który cały kram ciągnął na głowie i rzeczywiscie dużo nam dawała i w ogóle, ALE ona chyba myśli, ze dzięki temu nie musi używać słowa przepraszam!!!:blink: Ano tak, bohater jest z tego zwolniony za pomocą swoich uczynków hahaha Czasami mam ochotę jej powiedzieć: nie dawaj, nie rób i naucz się przepraszać.
                        Ale fajnie, ze Wy wypracowaliście sobie system dogadywania się bo chyba w końcu w związku o9 to chodzi;)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 165)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.