Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 181 do 190 (z 203)
  • Autor
    Wpisy
  • „Iść w stronę słońca”
    Uczestnik
      Liczba postów: 203

      Małymi krokami, w każdym dniu zrób postanowienie czegoś, dobrego małego dla siebie, próbuj wyłapywać pozytywne zdarzenia, zapisuj je, może to być na początku sztuczne, naciągane, bezsensowne, ale rób to…masz  wiele zalet…próbuj poszukać czegoś co zajmie Ci czas, nic na siłę, jakby Ci się nie chciało, to odpuść, ale na drugi dzień znowu wróć…pamiętaj małymi krokami…są pozytywy i negatywy, Ty wyłapuj te pierwsze, z czasem i w tych negatywach dostrzeżesz coś budującego dla siebie. Jeśli umiesz wpadać w dół, to i umiesz z niego wyleźć…siłę niewątpliwe masz…podaj sobie rękę…tylko Ty możesz to teraz zrobić. Wierzę, że dasz radę!

      „Iść w stronę słońca”
      Uczestnik
        Liczba postów: 203

        Przeszłam terapię DDA, terapię dla współuzależnionych , indywidualny kontakt z terapeutą,czytałam mnóstwo literatury, pracowałam z książką ABC Emocji, zrobiłam warsztaty złości , stresu, poczucia wartości, asertywność, zajęło mi to około 5 lat. Potem zbliżyłam się do Boga, jeździłam na rekolekcje różne, spotykałam mnóstwo fajnych ludzi…zerwałam destrukcyjne znajomości z koleżankami, które żyły moim cierpieniem. Dużo mi pomogła koleżanka, którą poznałam na terapii DDA.  Dużo wątpiłam, a ona mnie ciągnęła do góry, to była smsowa i e – mailowa znajomość i pomoc, ale niewątpliwie mi bardzo pomogła. Miałam też wsparcie w Babci, po jej śmierci, mieszkałam 2 lata z Dziadkiem, na wsi, tam się wyciszyłam…od Dziadka wiele się nauczyłam…pomógł mi wtedy finansowo,mogłam wziąć kredyt…no i chyba wiara w siebie…taka duża…w między czasie zmarł mój tata…był alkoholikiem, takim w ostatnim stadium rozwoju…zmarł śmierdzący, pijany, stracił pracę, miał długi, żebrał o 2 zł., na piwo…nie miałam z nim dobrych relacji, przed śmiercią pochwalił mnie do sąsiada, pamiętam to…bo mało mnie chwalił, dzięki terapii, pogodziłam się z tym jakie miałam dzieciństwo, napisałam dla niego wiersz, który czytałam w kaplicy. Chciałam, żeby znalazł spokój tam po drugiej stronie….dziś byliśmy zapalić świeczkę na Dzień Dziadka z synem….

        Trzeba szukać „sdsds” drogi do siebie….jest wiele takich dróg, wiedz, że to nie nastąpi od razu…na przeszłość już nie mamy wpływu, ona jest częścią nas, ale trzeba walczyć odzień dzisiejszy, na to mamy wpływ. Powoli, powoli…jest szansa i dla Ciebie!

        „Iść w stronę słońca”
        Uczestnik
          Liczba postów: 203

          Ja nie mam do dziś znajomych,którzy by przychodzili do mnie…spędzam dużo czasu ze sobą, albo z synem. Nie potrzebuję mieć znajomych do polepszania poczucia, mam dobre relacje w pracy z ludźmi i to mi wystarcza. Jeśli straciłaś znajomych, to znaczy, że nie byli ludźmi, którzy by  Ciebie wspierali. Pielęgnuj dobre relacje, mów o problemach ludziom szczerym. Uwalniaj się od toksycznych związków. Zawsze masz wybór. Zawsze jest dobry czas na rozpoczęcie czegoś nowego…płacz,płacz, trzeba wypłakać żal…szukaj faceta, który powie: to jest moja kobieta! żałobę trzeba przeżyć, nie mówię, że jest łatwo w życiu, bo nie jest, ale tylko Ty jesteś w stanie dokonać zmian, nie teraz, teraz odpocznij, popłacz, przyjdzie czas na lepsze jutro, rozjaśni się umysł…może znajdziesz jakieś grupy wsparcia? żeby nie być samej…nie wiem jak u Was, ale ja chodziłam  na warsztaty o poczuciu własnej wartości, asertywność…szukaj drogi dobrej dla siebie, pukaj do różnych drzwi, dasz radę, trzeba włożyć dużo pracy, samozaparcia i się nie poddawać. Wierzę,że kiedyś „spojrzysz w górę, wysoko do słońca.”

          „Iść w stronę słońca”
          Uczestnik
            Liczba postów: 203

            No to koniec! albo początek czegoś nowego dla Ciebie? początki są straszne, wszystko beznadziejne, ale to mija…u każdego w różnym czasie.

            Ja odeszłam po 13 latach, byłam sprzątaczką, kochanką do łóżka, księgową jego, stróżem jego domu, gdy wyjeżdżał do pracy, …nie szanował mnie od początku, a ja głupia myślałam, że zmienię świat. Wydzielał mi pieniądze, pokazywałam mu rachunki co kupiłam…on, hulał z kolegami, jeździł taksówkami, nie wracał na noce,a ja go szukałam…kiedyś gdy nie miałam na paliwo, usłyszałam „pożycz od rodziny, jak nie będziesz busem jeździła”, syn miał wtedy rok. Po jego narodzinach było coraz gorzej…Wlazłam w to samo bagno co matka, wiedziałam jak w nim pływać, bo tego uczyłam się latami…chyba od urodzenia?, bo ojciec nie chciał mieć córki…

            Pewnego dnia się spakowałam i wyjechałam…wróciłam do domu,do  ojca alkoholika, do tego z którego uciekłam…było mi wstyd, ale i czułam obojętność…

            Podnosiłam się około 4 lat, nie wiem czy to długo? dziś nie potrafię zrozumieć jak można było dawać sobą tak pomiatać? zatracić siebie, dawać krzywdzić, tak traktować…

            odzyskałam kobiecość, zmieniły się moje ruchy, sposób patrzenia na życie…jeździłam na warsztaty o kobiecości, rekolekcje…zaczęłam otaczać się ludźmi, którzy szanują słowo drugiego człowieka. Destrukcyjne znajomości zakończyłam. Skończyłam studia, kupiłam mieszkanie z ogródkiem, dostałam dobrą pracę i pracuję z fajnymi ludźmi…

            Dziś minęło chyba już 9 lat, od dnia kiedy odeszłam…było ciężko, jestem niezależna, osiągnęłam poczucie bezpieczeństwa, stabilność emocjonalną. Nie wiem kim byłam wtedy? DDA  żebrającym o jego uwagę, o szacunek, o miłość, która miłością nie była…

            Nie myślę o tym kim byłabym gdybym tam została,,,czasem się widzimy gdy przyjeżdża po syna, dziś bym nie spojrzała nawet na niego jako kandydata dla mnie.

            Nie radzę nigdy nikomu co mają robić, ale mogę Ci powiedzieć, że zasługujesz na faceta, który po Ciebie przyjedzie te 120 km., który będzie pragnął każdej minuty bycia z Tobą, kiedyś ktoś powiedział, że największym żebractwem jest żebrać o miłość.

            Życzę Ci dobrych wyborów, nie zatracania siebie, swojej osobowości, zaopiekuj się swoim „wewnętrznym dzieckiem”, we dwoje jest raźniej.

            Pozdrawiam cieplutko!

            „Iść w stronę słońca”
            Uczestnik
              Liczba postów: 203

              Do czl: witaj, w syndromie DDA nie ma zdrad emocjonalnych czy fizycznych, można „zwalać” winę we wszystkim, bo ja jestem DDA to mi wolno odrzucać czyjeś uczucia…DDA wywodzą się z różnych domów. Równie dobrze, mógłbyś być związany z osobą, nie DDA, która w podobny sposób by Ciebie zdradzała fizycznie, bądź emocjonalnie.

              Większość osób w dzisiejszym świecie pochodzi z dysfunkcjonalnych rodzin, kwestia tego jak sobie radzą, czy chcą siebie  naprawiać…a i z na pozór normalnych rodzin też dzieci mają różne zachowania…ideałów nie ma…nie ma jednego worka na ludzi DDA, że wszyscy są źli, albo lepsi, albo kradną itp., itd., w środku pozostajemy zawsze ludźmi: dobrymi, bądź złymi, chcącymi się leczyć, bądź nie….nikt nie ma wszystkich syndromów takich samych i nie ma takich samych schematów…

              Twoja była dziewczyna na pewno ma szereg objawów DDA, a od tego dochodzą jeszcze inne problemy….niekoniecznie związane z DDa. Są ludzie DDA, którzy tworzą wspaniałe, ciepłe związki. Są ludzie, których rodzice pili, a oni nawet nie tkną alkoholu. Są ludzie, których rodzice dali miłość, nie pili, a oni piją, bo gdzieś się pogubili….

              na terapii dla współuzależnionych było starsze, spokojne małżeństwo. których syn się rozpił, okradał ich, uciekał z domu. Przyszli po ratunek i szukanie drogi dotarcia do syna. Szukali swoich błędów wychowawczych, gdzie je popełnili, może byli za dobrzy, może za mało wymagali?

              Pytanie: co jest lepsze dla dziecka: czy wychowywanie się w patologicznej bądź dysfunkcyjnej rodzinie, ale byle razem, bo rodzina musi być pełna, czy odseparowanie dziecka od takiego układu, ale narażenie go na rozpad rodziny, wstyd w oczach dzieci…

              nie ma nigdy jednoznacznej odpowiedzi i przewidywania co by było…podejmujemy różne decyzje i ponosimy ich konsekwencje.

              Życzę Tobie znalezienia ciepła, poczucia bycia potrzebnym, akceptacji i spokoju.

              „Iść w stronę słońca”
              Uczestnik
                Liczba postów: 203

                Przeszłość moją o Panie
                Polecam miłosierdziu Twemu.
                Teraźniejszość Twojej miłości
                Przyszłość oddaję w ręce Twojej opatrzności.
                Wczoraj minęło, jutro jeszcze nie nadeszło,
                Mam dzień dzisiejszy, aby kochać.
                Pan jest mi obrońcą, a nie będę się lękał
                Cóż mi zrobi człowiek?
                *
                Bo Ty Panie każesz świecić mojej pochodni;
                Boże mój oświecasz moje ciemności.
                Bo z Tobą zdobywam wały, mur przeskakuję

                Dzięki mojemu Bogu.

                „Iść w stronę słońca”
                Uczestnik
                  Liczba postów: 203

                  Czasem można być samotnym w tłumie ludzi, rodziny, przyjaciół, najważniejsze nauczyć się czuć ze sobą dobrze, poznać siebie..pokochać ze swoimi zaletami, wadami, nawykami..przecież w końcu ze sobą jesteśmy cały czas.

                  Mam w sumie jedną przyjaciółkę, ale nie jest to osoba, która wie o mnie wszystko…spędzamy czas w pracy, są dobre relacje,, pomoc i to jest dla mnie cenne.

                  Spędzam czas z rodziną…, nie mam grona ludzi z  którymi spotykam się często….

                  lubię swoja pracę i kontakt z ludźmi, ale z chęcią wracam do domu i dbam o to by mieć samotność dla siebie, bo jej potrzebuję…syn wyjeżdża do taty…wtedy mam czas na pobycie ze sobą…założyłam mały ogródek, sadzę kwiaty, patrzę jak rosną, mam też kota, który łazi za mną jak żaden facet by nie łaził :), tylko patrzy, aby się przytulić i ogrzać mnie ciepłem. Rozwijam się też duchowo, pogłębiam relacje z Bogiem i dzięki temu lęki już nie są tak straszne…słucham też dużo muzyki „kościelnej”, ładuję w chwilach samotności siebie by mieć siłę na te gorsze dni, które są u każdego. Czasem są dni, że tęsknię za swoja samotnością. Brak mężczyzny najbardziej doskwiera w Sylwester, w Walentynki, ale to tylko 2 dni w roku 🙂

                  „Iść w stronę słońca”
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 203

                    Witaj, każdy z nas ma swój czas na podjęcie terapii, nikogo nie zaprowadzisz pod gabinet terapeuty, a nawet jeśli to zrobi dla Ciebie, to nie wiadomo jaki przyniesie to skutek….jak będzie gotowy, to skorzysta z pomocy albo i nie…

                    trzeba rozmawiać, nie obrażać się, odejść na chwilę na bok, by ponownie wrócić i znowu rozmawiać. Ja wiem, z autopsji, że miewam dni, kiedy wraca dzieciństwo,schematy, postępuję nieracjonalnie, a na drugi dzień jest mi głupio, że tak się zachowałam, ale udaję twardą, a w środku rozmiękła skorupa…a tym bardziej, że Twój partner to facet, któremu może powtarzano dodatkowo „Facet ma być twardy”. Rozmawiaj, że jest możliwość terapii, że to by Wam pomogło, że Ci bardzo zależy na nim i chcesz z nim być. DDA boją się odrzucenia. DDA robią większość rzeczy sami, bo nie chcą prosić o pomoc, większość spraw załatwiali sami, nie miel i pomocy  u rodziców, boję się, że ktoś odmówi im pomocy,albo też, że zrobią to sami najlepiej…Uczucia ukrywa,bo jako dziecko pewnie się tego nauczył, w rodzinach alkoholowych uczucia są pomieszane, powypierane, dziecko tak się zabezpiecza, aby przetrwać…każde na swój sposób. Jest świetna książka „ABC Emocji”, mi się udało z jej pomocą zmienić myślenie, poukładać uczucia, adekwatne do danej sytuacji, ale tu wracamy do punktu wyjścia: terapia, którą On chciałby podjąć. Docenia to na pewno, że jesteś przy Nim…tyle w nim siedzi, a uczuć niektórych nie potrafi okazać…Fajnie,że ma Ciebie, że chcesz odnaleźć drogę do Niego, możesz poczytać literaturę na temat DDA, aby zrozumieć Jego i Tobie by było łatwiej i próbować małymi krokami…to możesz zrobić od siebie, może zostawić jakąś książkę na półce, może On zerknie…i na pewno dużo rozmawiać, DDA potrzebują zapewnienia, że się ich nie popuści, że są ważni…chłoną takie słowa jak gąbka. DDA to w większości wrażliwi ludzie, zaradni, pomocni…trzymam kciuki.

                    Edyta

                    „Iść w stronę słońca”
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 203

                      Witaj Kamilu! Masz 25 lat i podjąłeś „walkę o siebie”, zobacz ile lat jeszcze przed Tobą, ile lat niestraconych…ważne, że pracujesz nad sobą, bo teraz gdy są to początki Twojego zdrowienia trzeba „obłożyć” się środkami zapobiegawczymi. Z terapii pamiętam, że mechanizmy uzależnienia, dają o osobie znać i można w każdej chwili mieć nawrót picia. Mój tata pił, więc byłam na terapii, aby poznać tę chorobę od podstaw. Jest to podstępna choroba. Nie wiem czy byłeś na takiej terapii, ale warto poznać mechanizmy uzależnienia, bo wtedy wiesz jak sobie radzić. Wiem też, że przebywanie w towarzystwie osób nadmiernie pijących też jest niebezpieczne w początkach zdrowienia…dobry terapeuta indywidualny też byłby wskazany….przed Tobą droga do odzyskania siebie, to , że rodzina w różny sposób znalazła się w takich sytuacjach nie przesądza o tym, że Ty nie masz szansy! nie wiem nic na temat schizofrenii więc nie będę się wypowiadać, nie wiem czy jest genetyczna,co też nie znaczy, że Ty możesz zachorować…Ważne, jest tu  i teraz i wielki sukces Twój.

                      Masz szansę na założenie szczęśliwej rodziny, na znalezienie miłości. Te wszystkie przeciwności mogą Ciebie wzmocnić, dać szansę do rozwoju wewnętrznego. Nie poddaj się! Szukaj swojej dobrej drogi, pukaj do różnych drzwi…tylko Ty możesz podjąć próbę i wygrać…czego Ci serdecznie życzę i pozdrawiam ciepło.

                       

                      Edyta

                      „Iść w stronę słońca”
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 203

                        Paradoksalnie to co negujemy w zachowaniach naszych rodziców, sami automatycznie stosujemy wobec własnych dzieci. mój ojciec krzyczał na mojego brata, gdy się uczył, tak samo ja, albo gorzej, nie mam cierpliwości. Wiem, że cierpliwością więcej załatwię niż krzykiem, a jednak…moje dziecko mi mówi: „mamo krzyczysz do mnie”. Teraz jest już starszy, więc jeśli czuje, ze napływa fala złości, mówię mu wprost, „muszę się uspokoić, odejdź, bo tracę cierpliwość”. często go przepraszam, że krzyczałam…kupiłam sobie książkę na temat radzenia sobie ze złością, byłam na warsztatach, jest to normalna emocja, ale należy nauczyć radzić sobie z nią…

                        Przy małych dzieciach jest o tyle gorzej, ze nie wyjdziesz się uspokoić i nie zostawisz go samego 🙁

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 181 do 190 (z 203)