Witamy Fora Szukam Ciebie Wszechobecne poczucie odrzucenia

Przeglądasz 10 wpisów - od 71 do 80 (z 309)
  • Autor
    Wpisy
  • Oliwia75
    Uczestnik
      Liczba postów: 115

      Hej Ramoiram

      Pisałeś:

      „Właśnie tak sobie myślę od dłuższego czasu, aby powrócić na indywidualną terapię dla DDA. Bo sam sobie z tym nie poradzę. Moje życie zawodowe to katastrofa.”

      jak obie radzisz? Co z pracą? Napisz…..

       

      Ramoiram
      Uczestnik
        Liczba postów: 20

        Hej,

        Od poniedziałku idę do nowej pracy, więc już się stresuję.

        Dlatego uciekam myślami gdzie tylko się da. 🙁

        Jak rozpoczne pracę i będzie mi po jakimś ciężko, to może wrócę na terapię?

        Oliwia75
        Uczestnik
          Liczba postów: 115

          Ramoiram,

          Jak w nowej pracy? Jak sobie radzisz? Napiszesz coś o tym… jeżeli nie chcesz na forum to może na priv?

          Pozdrawiam

          Oliwka

          Oliwia75
          Uczestnik
            Liczba postów: 115

            Doszłam znowu do poważnego kryzysu. Już straciłam nadzieję, że wyjdę na prostą. Próbując zmienić coś w swoim życiu, narobiłam wiele głupstw, zaprzeczyłam swoim wartościom.

            Terapia grupowa, indywidualna, studia psychologiczne a ma wrażenie, że cofnęłam się. Tracę kontakt ze światem, sobą. Nie wiem kim jestem. Odepchnęłam właściwie wszystkich, nie jestem wstanie wytrzymać tego, że komuś na mnie nie zależy. Boję się, że to samo stanie się z moimi z dziećmi. Ta jedyna naturalna więź, która wynika z rodzicielstwa też zniknie. Wiem, że moje dzieci kiedyś przestaną mnie potrzebować, i tak jest dla nich najzdrowiej, ale boję się, że wtedy wszystko się rozpłynie. I nie wiem czy poczuję wolność i ulgę . Może moje istnienie przestanie mieć sens, zniknę.

            Dlaczego potrzebuję sensu i bycia ważną dla kogoś? Dlaczego nie mogę żyć z dnia na dzień wykonując codzienne obowiązki… ciesząc się chwilą. Planując kolejne dni, wydarzenia, podróże, spotkania.

            Mam wrażenie, że spadłam już na dno, zepsułam się na dobre, i nic więcej mi nie pomoże. Chyba zrobiłam się na tyle zimna i nieciekawa, że nikt też nie ma ochoty na moje towarzystwo. Nawet nie mam pretensji. Owszem to brzmi jak żal dziecka, które nie chce walczyć i wziąć odpowiedzialności za swoje działania. Ale wyczerpałam się i uwierzcie mi, że naprawdę próbowałam. Brak mi sił. Dlaczego się teraz tłumaczę….

            Jestem ciągle w dzieciństwie, w tych chorych relacjach, opuszczeniu i karaniu mnie. Jest to na tyle głębokie, ze nie umiem jako dorosła kobieta zmienić tych schematów mojego miejsca w relacjach, grupach. Ciągle wchodzę w rolę ofiary, której nie wolo mówić, skarżyć się i prosić o pomoc. Której zakazano płakać. Nie ma prawa nawet do odczuwania cierpienia, bólu.

            Mój cały dzień jest wypełniony myślami, że już nie mam siły, nie ma sensu i ciągle boli, wszystko boli. Jak zasypiam to płaczę, że jutro jest kolejny dzień, a jak się budzę to zmuszam się do działania. Tak, to brzmi jak depresja. Usłyszałam od terapeuty kilka raz, żebym poszła do psychiatry. Białe tabletki nie nadadzą mojemu życiu sensu a wręcz przeciwnie- codziennie uświadamiają mi, że wszystko już zawiodło, zostałam sama z białymi tabletkami. Dla mnie to porażka. Nie potrafię już przeżywać kolejnych dni ścierając się z ludźmi, z tym czy jestem normalna, czy ze mną jest coś nie tak. Nie potrafię już starać się, zabiegać, prosić, szukać sposobów na dobre relacje.

            Czy świadome poddanie się, zaprzestanie walki będzie moim oskarżeniem?

             

             

            Ramoiram
            Uczestnik
              Liczba postów: 20

              Oliwia,

               

              Współczuję, bo wiem doskonale, co czujesz. Bo dokładnie mam to samo. Ten swój powyższy post napisałaś również o mnie: brak sensu, brak sił, rezygnacja, zimność, samotność, poddanie się. Nie wiem, jak Ć pomóc,  bo nie wiem jak sobie samemu pomóc. A białych tabletek też nie chcę łykać, bo dla mnie to tak, jakbym już przestał istnieć.

              Mój mail na priv: ramoiram@wp.pl

              Oliwia75
              Uczestnik
                Liczba postów: 115

                Ramoiram,

                przykro mi słyszeć, że jest ktoś podobny do mnie, w tym sensie, że męczy się z życiem tak jak ja. Znając (trochę) siebie mogę Ci tylko powiedzieć, że potrzebujesz wsparcia, kogoś bliskiego i terapii. Ciężko mi samej funkcjonować, choć nie umiem sprawić, aby mieć kogoś na stałe blisko. Bliskość powoduje chęć ucieczki i potrzebę wcześniejszego odrzucenia zanim ktoś inny to zrobi. I to jest poza rozumieniem i logiką. Jak instynkt. Chronienie siebie powoduje samotność. Takie błędne koło. Mój umysł, w tej kwestii, działa na poziomie dziecka (ilu latka to nie wiem…) jakby nie dojrzewał, nie uczył się i ciągle odtwarzał te same zachowania.

                Przychodzi mi na myśl póki co tylko rewizja własnych myśli, uczuć i przekonań jako proces dopóki nie znajdzie się gruntu i właściwej drogi i jeżeli jeszcze się to wytrzyma.

                Pozdrawiam

                Nieomylna01
                Uczestnik
                  Liczba postów: 398

                  witaj Oliwia! Przesledzilam cały Twój wątek od początku . Wielokrotnie różne osoby pisały o mityngach dda i je polecały , niektórzy z ogromna żarliwością i głębokim przekonaniem o ich skuteczności . Nie zauważyłam żebyś pisała ze próbowałaś . Nawet odniosłam wrażenie ze ignorujesz te wpisy . Zastanawia mnie dla czego . Dla czego nie skorzystałas z tej szansy ? A może nie doczytałam ? Pozdrawiam .

                  Oliwia75
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 115

                    Beata,

                    bardzo mi miło,że prześledziłaś cały mój wątek, jesteś już kolejną osobą, która to zrobiła. Widocznie zaciekawiło Was w tym coś, skoro zadaliście sobie tyle trudu. Dziękuję.

                    Wiem na czym polegają mityngi dda, jednak nie odpowiada mi ta forma ze względu na to, że tak naprawdę nikt nie czuwa nad przebiegiem spotkania. Toczy się swoim rytmem. Owszem, pewnie dzieją  dobre rzeczy ale i wiele nieporozumień. Ludzie przychodzą i wychodzą, do czegoś też mają prawo.  Tak naprawdę nie ma danych jakie to skutki przynosi. Jestem za konkretną terapią, nad której przebiegiem czuwają wyszkoleni terapeuci. Moje wewnętrzne granice jest łatwo przekroczyć, czego nie chcę doświadczać a potem sama z tym zostawać.

                    Pozdrawiam

                     

                     

                    Nieomylna01
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 398

                      Dziękuje za odpowiedz

                      Nieomylna01
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 398

                        Zaciekawił mnie fakt Twojego w moim odczuciu fatalnego stanu . Zerknęłam kiedy zaczęłaś wątek i byłam ciekawa co robisz bądź czego nie robisz ze mimo upływu czasu wciąż tak cierpisz zmagając się z w gruncie rzeczy z tym samym problemem . Moje doświadczenie zarówno w terapii grupowej jak i indywidualnej oraz mityngach dowodzi coś zupełnie odwrotnego od Twoich wpisów .

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 71 do 80 (z 309)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.