Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Dziś czuję się …..
-
AutorWpisy
-
W końcu ktoś napisał to, co i mnie rzucało się w oczy czytając forum, a czyta się nieprzyjemnie.
Użalanie się nad sobą to jedno, współczucie sobie i branie odpowiedzialności za swoje życie (bez zwalania jej na toksycznych rodziców) to drugie.Jesteśmy odrębnymi od rodziców jednostkami i to już nasz biznes, żeby o siebie zadbać.
Chcecie coś robić – to róbcie.Z drugiej strony – rozumiem, że zdobycie takiej wiedzy to długi proces.
Jacek 2002. Oczywiście, że mi się zdarzało. Ale to nie służyło mojemu wzrostowi. Nic mi nie dawało, czułam się jeszcze gorzej. Teraz już się nie użalam, szkoda mi na to czasu 🙂 Wolę zrobić coś przyjemniejszego i coś co na 100% poprawi mi humor. Jeżeli użalanie nic mi nie daje to po prostu na logikę-po co mi to ???
Zdarzało mi się ale..już mi się nie użalam..:)Kiedy myślę o syndromie DDA to wydaje mi się on bardzo delikatną i indywidualną „materią”. Statystyki są jakie są ale mówią między innymi o ogromnych trudnościach ludzi uzależnionych czy współuzależnionych. Tak to już bywa że niektórym proces zdrowienia zajmie całe życie a niektórym w ogóle nie będzie to dane – smutne ale prawdziwe. Gdybym więc miał hipotetycznie znaleźć się w tej drugiej grupie to myślę że łatwiej było by mi przyjąć słowa zrozumienia i wsparcia . Wsparcie właśnie -moim zdaniem oczywiście- polega na zrozumieniu tych którzy być może nie są jeszcze na „moim” etapie 🙂 No właśnie…gdyby to wszystko dało radę wziąć na logikę ..pewnie nie byłoby w ogóle problemu:) Życzę spokojnego dnia:).
Zdarzało mi się ale..już się nie użalam..:)Kiedy myślę o syndromie DDA to wydaje mi się on być bardzo delikatną i indywidualną „materią”. Statystyki są jakie są ale mówią między innymi o ogromnych trudnościach ludzi uzależnionych czy współuzależnionych. Tak to już bywa że niektórym proces zdrowienia zajmie całe życie a niektórym w ogóle nie będzie to dane – smutne ale prawdziwe. Gdybym więc miał hipotetycznie znaleźć się w tej drugiej grupie to myślę że łatwiej było by mi przyjąć słowa zrozumienia i wsparcia . Wsparcie właśnie -moim zdaniem oczywiście- polega na zrozumieniu tych którzy być może nie są jeszcze na „moim” etapie 🙂 No właśnie…gdyby to wszystko dało radę wziąć na logikę ..pewnie nie byłoby w ogóle problemu:) Życzę spokojnego dnia:).
Masakra… Moje pierwsze od dawna próbowanie ustalenia „granicy”… Niby przyjęte z szacunkiem ale nie jestem pewna czy dokładnie przekazałam to chciałam przekazać… Czuję się przez to trochę jak kaleka… Ale hej, to zawsze lepsze niż pozostawienie sprawy bez komentarza! 🙂
….
Podjęłam ważną decyzję, decyzję, która okazała się wielką pomyłką. Wyjechałam za granicę by po tygodniu wrócić do kraju, choć miało być zupełnie inaczej. Czy się obwiniam? Odpowiedź brzmi NIE. Choć teoretycznie może mogłabym ale po co? Nie dam sobą pomiatać za parę groszy. Wierzę, że jeszcze uda mi się wyjechać, spełnić marzenia.. wszystko co dobre pewnie dopiero przede mną. Póki co, czas szukać pracy tutaj, u nas, w cudownej Polsce 😊 Mimo trudności życie nie jest złe i ja jestem wystarczająco dobra. Ten wyjazd choć był krótki i nieudany dał mi kolejną dawkę doświadczeń. Każdy ma prawo do niepowodzeń.
Właśnie uzmysłowiłam sobie, że mam prawie wszystkie te materialne rzeczy, które miały uczynić mnie lepszym, szczęśliwszym człowiekiem.. dałam się zapędzić w chory róg pożądania rzeczy. I nie jestem szczęśliwa.
To znaczy jestem, czasami, a czasami nie. Brakuje w moim życiu KOGOŚ, wiem, że bla bla ludzie nas nie mogą uszczęśliwiać, ale czasem fajnie byłoby mieć jakieś mocne ramię, które spojrzy na całą sytuację chłodnym wzrokiem. Jestem młoda a chciałabym już mieć wszystko; szczęście,męża, dzieci, ułożone życie zawodowe, piękny dom … i co gorsza czuję się winna, że tego nie mam, chociaż ledwo wychyliłam głowę zza burty szkoły.
Zdałam maturę i znalazłam się w potrzasku. CO DALEJ? I łatwo powiedzieć, że wystarczy zrobić po prostu jakiś krok, może nawet próbowałam już stąpać po tym niepewnym gruncie i nagle BACH. Wypadek. 10 dni temu miałam wypadk, w którym miałam nieopisaną ilość szczęścia. I chociaż nic nie pamiętam z chwili zdarzenia,nabycia paru zadrapań, lekko wygolonej głowy i paru szwów jestem cała i stosunkowo zdrowa.
Życie to kalejdoskop. Los uświadamia mi to ostatnio coraz częściej, że nie wszystko można zaplanować, przewidzieć i to mnie przeraża. A to wszystko nazywam życiem.
Ludzie w różnym czasie i w różnym tempie dochodzą do równowagi. Jedni bardziej się użalam, drudzy mniej, ale czemuś to służy.
Obyś miał rację
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.