Od dawna nie czułam się lepiej. Ta chwilowa historia była piękna to fakt. Jednak to nie było TO, ale dała mi coś pięknego, nie chciałam tonąć i zrobiłam sobie prezent, na który nie miałam odwagi, a raczej dopiero go sobie "sprawię" (już jutro :woohoo: :woohoo: :woohoo: ) Sama nie wierzę, że zrobię to, mam nadzieję, że nie wymięknę w ostatniej chwili i jutro dam wam znać co to za "szalony pomysł". Dzięki temu przystojnemu młodzieńcowi zaczęłam baczniej przyglądać się swoim emocjom, przestaje je ograniczać – szczególnie ból i cierpienie, bo wydawało mi się to takie nędzne, ale każdego dnia uczę się, że tak nie jest. NIe jest to łatwe, ale walczę. A miłość? Gdzieś musi na mnie czekać. :blush: Jestem szczęśliwa.