Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak żyć z kimś chorym na dda?

Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 110)
  • Autor
    Wpisy
  • dziuba^
    Uczestnik
      Liczba postów: 579

      [u]Jak sobie radzić z takimi osobami?[/u]

      Przede wszystkim zrozumieć, że to tylko wzorce psychiczne. Nawet jeśli ktoś taki na Ciebie wrzeszczy (nauczyciel, szef, policjant), miej świadomość, że wynika to z jego ograniczonego spojrzenia na świat.

      Zawsze trzeba wszystkie sprawy stawiać jasno. W przypadku szefa z wzorcami DDA domagać się określenia zasad współpracy na piśmie, bez pozostawiania miejsca na jakiekolwiek niedomówienia.

      Nie pomagać DDA w narzekaniu. Jeśli już zacznie narzekać, uciąć temat stwierdzeniem, że lepiej się zająć znajdowaniem rozwiązań.

      Absolutnie nie przejmować się tym, że nie spełniamy wymagań DDA. Nie czuć się winnym, nawet jeśli popełnia się błędy. To jest po prostu nierealne, żeby DDA zadowolić. DDA nigdy z niczego nie będzie zadowolone, dopóki nie pozbędzie się swoich wzorców.

      Nie wspomagać DDA w knuciu intryg przeciwko innym. Otwarcie rozmawiać z ludźmi o tym, co się dzieje.

      DooSHek znalazlam to w necie…

      Netka
      Uczestnik
        Liczba postów: 512

        Dzięki dziuba, ja szukałam i szukałam i tylko ta książka mi przyszła na myśl 😉
        DooSHek to mój mail myszka00@buziaczek.pl napisz proszę to coś Ci wyślę …

        Dla mnie jedynym KATEM do tej pory jest starling 😉 Gratuluję 😉

        Anonim
          Liczba postów: 233

          duzo duzo milosci garsc cierpliwosci szczypta zrozumienia mnostwo ciepla mnostwo usmiechu pyprzytulac niedodawac liosci:) [img size=133]http://dda.pl/components/com_simpleboard/uploaded/images/imagesxxx.jpg[/img]

          starling
          Uczestnik
            Liczba postów: 197

            tobie netka chyba coś się pomyliło. Jedna rzecz która ci się pomyliła to taka że to forum służy wyłącznie przytulaniu i pocieszaniu. Druga rzecz to taka że skoro jestes DDA to masz monopol na wypowiadanie się w tym temacie. A trzecia – ze jak to przeczytam to się popłaczę 😉
            i tyle, pamiętam twoją dyskusję z dj shipem i wiem że czasem nie umiesz powstrzymać się przed niemerytoryczną złośliwościa, dlatego twoje ew kolejne posty na mój temat zostawię bez komentarza, jakoś się oprę pokusie 😉

            joel44
            Uczestnik
              Liczba postów: 110

              Starling napisales z elepiej dla nie DDA jest odejsc ale to nie prawda – to jest ucieczka . Ja sam nie jestem DDA i bylem w zwiazku z DDA -ona odeszla z sobie znanych powodow- ale ja nadal kocham i zrobie wszystko by ja odzyskac i wspolnie popracowac nad problemem zwanym DDA. Prawdziwa milosc czasem polega n poswiecaniu sie, z drugiej strony najlatwiej jest uciec, schowac sie itd.

              starling
              Uczestnik
                Liczba postów: 197

                Joel, problem jest bardzo złożony a ja nie chcę opisywać tu moich naprawdę bolesnych przeżyć. Ja też nie chciałam odejść, walczyłam o niego jak umiałam. Kiedy wpadłam na 'pomysł’ ze jego absurdalne zachowania moga miec związek z DDA czytałam wszystko co mi wpadło w ręce, szukałam kontaktu z psychologami, osobami DDA…
                Własciwie to identyczny post jak twój mogłabym napisać jakieś półtora roku temu 🙂

                Jesli ona rozumie ze jej problemy wynikaja z bycia DDA , wie cokolwiek o DDA, chce sie leczyć masz szanse zeby ten związek uratować, jak mi się wydaje – pod pewnymi warunkami, a za taki warunek uwazam rozmowę nt terapii.
                Widocznie tak juz jest w tym popieprzonym świecie, nawet jesli chcesz dla kogos najlepiej jest to tylko twoje chcenie, nie przekłada się na zmianę woli drugiej osoby.
                Z drugiej strony – chroni to osobistą wolność kazdego, nawet jesli obiektywnie pozwala na krzywdzenie samego siebie.

                Edytowany przez: starling, w: 2007/10/23 21:48

                Edytowany przez: starling, w: 2007/10/23 21:49

                janusz96
                Uczestnik
                  Liczba postów: 572

                  >>>>>Prawdziwa milosc czasem polega n poswiecaniu sie <<<<< ….. byc może ….ale nie na leczeniu się …za kogoś 🙂

                  Edytowany przez: janusz96, w: 2007/10/23 21:54

                  Katarzynka21
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 808

                    Nie wypowiadalam sie jeszcze na tym watku. Weic sie wypowiem, bo wkurza mnie sam temat. NIE MACZ CZEGOS TAKIEGO JAK CHORY NA DDA. DDA to NIE CHOROBA, w klasyfikacji chorob nie wystepuje!!!!

                    Co do poswiecen. Jesli ktos jest z osoba z SYNDROMEM DDA, to albo (jak za Starling) "Run Forrest Run…" albo ciezka praca, wsparcie, duzo straconych nerwow, kilka miesiecy mniej zycia, zlosc, gniew, bol, zalamanie, poczucie kleski, poczucie zawladniecia, chcec ucieczki, poczucie winy, az w koncu…moze…szczescie. I powiem tak, jesli ktos to wszsytko przejdzie to zostaja glebokie rany, bo musza zostac, ale to co powstanie bedzie glebokie i trwale, oparte na poznaniu, zrozumieniu wielu problemow (nie tylko partnera, ale i swoich), przywiazaniu, dbaniu o dobro tej drugiej osoby, trwalosci. To okres, ktory w zyciu osoby bez DDA jest niezmiernie znaczacy, bo trudny jak nigdy wczesniej, ale tez otwiera oczy na innych, na ich bol, uczy zrozumienia, ale tez obrony samego siebie.

                    starling
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 197

                      gdyby 'mój’ DDA czy DDD, bo nie jestem pewna, chciał sie leczyć nigdy bym go nie zostawiła. I nie mam nic więcej do dodania.

                      chociaż nie, mam do dodania to że nie ja zaczęłam pisać o 'chorym na DDA’. Może wasz syndrom uniemozliwia minimalny dystans do zagadnienia, dla mnie nie istnieje najmniejsza różnica między chorobą a syndromem. Może ktoś mi ją wskaże ?

                      Edytowany przez: starling, w: 2007/10/24 13:21

                      sztywny
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 409

                        Napiszę tylko tyle, że ja i tacy jak ja posiadają syndrom i mierzą się z nim mając wielkie szanse na wyjście z niego poprzez pracę indywisualną i grupową. Choroba natomiast to jest to co ciebie dopadło, a wyleczyć się z niej będzie ci niezmiernie trudno, bo tej choroby niestety nie dostrzegasz.
                        Popłaczę sobie troszkę nad tobą, i niech ci ziemia i tak dalej …

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 110)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.