Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak żyć z kimś chorym na dda?

Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 110)
  • Autor
    Wpisy
  • Katarzynka21
    Uczestnik
      Liczba postów: 808

      No Starling, w tytule jest "Chory na dda" i do tego sie odnioslam.

      Co do roznic, zeby nie cytowac regulek medycznych. Powiem, ze mowienie o DDA jako o chorobie to tak jakby mowic, ze ktos kto sie jąką, sepleni jest chory. To sa wady, a nie choroba. To tak jakby mowic, ze ktos kto jest leworeczny jest chory. To tak jakby mowic o kims niesmialym ze jest chory itd. Mozna tak mowic, ale to nie jest wlasciwe okreslenie. Nie sadze jednak, zeby to byl brak dystansu. Wynika to raczej z faktu,z e denerwuje mnie, ze sami DDA uwazaja sie za chorych, a to kompletna bzdura, absurd. Wielokrotnie podkreslalam na tym forum, ze DDA to nie choroba, to nie cos co sie leczy, ale cos nad czym sie pracuje! Choroba zaklada pewna bezsilnosc, a tu bezsilnym nikt nie jest. Denerwuje mnie jak ktos robi z siebie kaleke tweirdzac, ze jest DDA. Lub innych pod kaleki podciaga. Tyle.

      starling
      Uczestnik
        Liczba postów: 197

        AIDS – Acquired Immune Deficiency Syndrome
        szkoda mi w sumie czasu na te idiotyczną dyskusję (czy DDA to choroba czy syndrom)
        Nie moge nie być złośliwa – dodatkowym zaobserwowanym na niniejszym forum objawem DDA jest alergia na słowo 'choroba’

        joel44
        Uczestnik
          Liczba postów: 110

          starling napisał

          Jesli ona rozumie ze jej problemy wynikaja z bycia DDA , wie cokolwiek o DDA, chce sie leczyć masz szanse zeby ten związek uratować, jak mi się wydaje – pod pewnymi warunkami, a za taki warunek uwazam rozmowę nt terapii.
          Widocznie tak juz jest w tym popieprzonym świecie, nawet jesli chcesz dla kogos najlepiej jest to tylko twoje chcenie, nie przekłada się na zmianę woli drugiej osoby.
          Z drugiej strony – chroni to osobistą wolność kazdego, nawet jesli obiektywnie pozwala na krzywdzenie samego siebie.

          W sumie zgadzam sie z Toba robie tak samo jak ty. Tylko ze moja eks przeszla juz terapie i wie czy mjest DDA. Na kilka tygodni przed rozstaniem mowila ze chce wrocic na terapie. Teraz gdy zglebiam problem DDA widze dlaczego nie rozumialem czasem jej zachowac, dlaczego wydawaly mi sie dziwne. Pozdrawiam

          Katarzynka21
          Uczestnik
            Liczba postów: 808

            Starling, wiec powiem Ci tak. Ciekawe jest to, ze Ci ktorzy nie przeszli terapii i o DDA wiedza bardzo niewiele jakos uwazaja DDA za chorobe, a Ci po i z duza na ten temat wiedza juz zazwyczaj tak nie uwazaja. Moze da Ci to cos do myslenia. I gwarantuje Ci, ze nie jestem uczulona na slowo "choroba". Znam po prostu jego zwiazek z DDA- a jest zaden.

            Beatrix
            Uczestnik
              Liczba postów: 161

              Bardzo ale to bardzo ciekawa dyskusja:)
              Chyba nie mogę Tobie poradzić "jak żyć z kimś chorym na dda", bo sama jestem od dzieciństwa na to "chora".:) Przynznam, że gdybym miała możliwość wyboru, to chyba nie wybrałabym tej własnie "choroby", może inną;)
              No ale z moich marnych, jak stwierdzam czytając Wasze wypowiedzi, doświadczeń mogę pwoiedzieć tylko tyle, że porozmawiaj z dziewczyną na której Tobie zależy i o którą chcesz walczyć. My "chorzy" na dda mamy to do siebie, że ciężko się z nami rozmawia, zazwyczaj trzymamy wszystko w tzw. sobie. Zapytaj ją czy ona chce tak samo bardzo jak TY?? A jak będzie chciała, to już dojdziecie do porozumienia jak tę sprawę załatwić:)

              Pozdrawiam Cię serdecznie
              P.S. wiem jak trudne może być życie z DDA ale jak to przebrniesz to będzie najpiękniej na świecie, bo kochamy jak nikt inny na świecie:)

              Margo
              Uczestnik
                Liczba postów: 244

                naprawde bardzo ciekawa dyskusja…
                dla mnie dda – to nie choroba, ani patologia, ani cos zle sie kojarzacego.
                dorosle dzieci alkoholikow to dorosli, ktorzy byli wychowywani w domu w ktorym byl alkohol. poprzez takie dziecinstwo wyrobili w sobie pewne postawy obronne aby przetrwac w takiej a nie innej rzeczywistosci…problem zaczyna sie najczesciej gdy wyrywaja sie z domu, lub po prostu opuszczaja dom rodzinny, gdy zawieraja blizsze znajmosci, czy zawiazuja nowe przyjaznie, blizsze zwiazki…

                pewne nawyki, schematy postepowan, ktore wyrobili sobie przez lata zyjac w otoczeniu alkoholu, lub innej dysfunkcji , zyli w takim kokonie, pozornie ochronnym. kokonie pelnym zaprzeczenia, iluzji, braku uczuc, braku zaufania, ciepla, bliskosci.
                wchodzac w zwiazki z innymi osobami, porzucajac ten kokon niektorzy zaczynaja nie radzic sobie z samym soba…cos nimi targa, czuja jakis wewnetrzny przymus powtarzania swoich zachowan w stosunku do bliskiej osoby, tak jak to robili w domu rodzinnym.
                to jest ta czesc podswiadomosci, ktora dziala mechanicznie..podobna sytuacja z dziecinstwa majaca miejsce w zyciu doroslym powoduje powrot do zachowan pierwotnych, wyuczonych w domu rodzinnym.

                i dlatego potrzebna jest terapia aby pomoc sobie w funkcjonowaniu w zyciu doroslym.
                uczy: nie kryc emocji, mowic otwarcie co sie czuje, nie godzic sie na niesprawiedliwosc,
                nauczyc sie postepowac konsekwetnie, zaczac byc odpowiedzialna osoba, ponosic odpowiedzialnosc za swoje slowa, czyny ,zachowania…

                nie dam ci gotowej recepty :zostac czy odejsc.
                mozesz posiąść wiedze o dda, odnalezc pewne schematy postepowan, aby moc uchronic siebie przed np. niesprawiedliwymi atakami …
                chron siebie, i nie pozwol aby ten zwiazek zmienil ciebie, twoje widzenie swiata, siebie..
                odpowiedz przyjdzie sama….
                pozdrawiam 🙂

                joel44
                Uczestnik
                  Liczba postów: 110

                  Dziekuje Ci Margom za ostatnie slowa. 🙂 Wiem ze gotowej recepty nie otrzymam ale chociaz bede mogl rozwazyc co dalej robic.

                  DooSHeK
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 6

                    Jeśli ktoś poczuł się urażony użyciem wyrazu "chory" mogę zmienić na "syndrom". Pisząc ten temat nie wiedziałem jeszcze o tym, że tego nie określa się mianem choroby. Dzięki za wszystkie wypowiedzi. Czytam i staram się znaleźć jakąś recepte i odpowiedź na postawione pytanie.

                    Nasuwa mi się w związku z tym inne pytanie a mianowicie jak może zareagować ktoś z syndromem DDA w przypadku rozstania? Czy jest możliwe przewidzenie reakcji związanych z tym tak jak możliwe jest przewidzenie niektórych zachowań osób z syndromem DDA?

                    joel44
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 110

                      Ja moge powedziec tyle ze osoby z DDA bardzo sie tego obawiaja jak sa w zwiazku i ciagle szukaja potwierdzenia ze tej drugiej osobie zalezy. Przynajmniej takie sa moje doswiadczenia. Natomiast jesli chodzi o odejscie DDA to jest to bywa ze jest to nagle i nieoczekiwane (doświadczenia własne).

                      Katarzynka21
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 808

                        DooShek, pewnie mozna przeiwdzeic reakcje, ale to w duzej mierze zalezy od rodzaju zaniedban, reakcji obronnych, deficytow z dziecinstwa itd. Z tego co slysze na forum to sa osoby, ktore sa bardzo zaciete i boja sie zblizenia. Dla nich pewnie rozstanie to potwierdzenie, ze na ludziach nie mozna polegac, ze CI co kochaja odchodza, dlatego trzeba byc twardym itd. Stad jako reakcja mogloby wystapic obojetnosc. Natomiast to co jest mi blizsze to ogromna potrzeba posiadania bliskiej osoby, zaspokojenie deficytu z dziecinstwa, takiej normalnej potrzeby dziecka, bliskosci i bezpieczenstwa. Rozstanie byloby dla mnie (szczegolnie przed terapia, bo teraz bardzo duzo sie zmienilo), utrata kogos kogo absolutnie potrzebuje. Polaczone z tym moje sklonnosci depresyjne i autoagresja, prowadzily by do glebokich zaburzen, rozstrojow, apatii, a i zlosci, agresji, chceci utrzymania tej osoby za wszelka cene. Jak dziecko, ktore potrzebuje, a jest mu zabrane. Jak dziecko, ktore ma swoje potrzeby i w sposob dziecinny (poprzez zlosci, agresje i manipulowanie) chce ich bronic uzywajac jednoczesnie juz wyuczonych, doroslych metod.

                        Mi to sie wydaje ogolnie rzecz biorac, ze osoba stabilna emocjonalnie, godzi sie z rozstaniem. Szanuje prawo drugiej osoby do wyboru odpowiednio innego sposobu zycia. Oczywiscie jest to ciezkie, ale w sposob dojrzaly potrafi to przelozyc na rzeczywistosc i swoje zycie. Natomiast osoby z pewnymu niedomogami emocjonalnymi zachowuja sie jak dzieci, ktore walcza lub wycofuja sie, jednoczesnie nieakceptujac tej sytuacji i ja negujac.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 110)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.