Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Knockin' On Heaven's Door…
Otagowane: #wsparcie #rozwójDDA #edukacjaDDA
-
AutorWpisy
-
Cytat z Szatańskich wersetów, które ostatnio nadrabiam. Facet opisuje jak na artystowskiej imprezie poznał przyszłą żonę:
„Stała pośrodku sali pełnej aktorek o trockistowskich poglądach i przyszpiliła go spojrzeniem oczu tak jasnych, tak jasnych. Nie odstępował jej przez cały wieczór, a ona nie przestawała się uśmiechać, a potem wyszła z innym mężczyzną.”
Dalej już wszystko toczyło się standardowo (dopisek mój):
„Wrócił do domu i marzył o jej oczach i uśmiechu, jej smukłości, jej skórze. Uganiał się za nią przez dwa lata. […] – Pozwól mi – błagał ją, grzecznie wijąc się na jej białym dywanie, by potem na nocnych przystankach autobusowych czekać z poczuciem winy cały utytłany w białych kłaczkach. – Uwierz mi, to ja jestem tym jedynym.”
Tak to właśnie się dzieje.
Nie ma znaczenia czy jesteś kobietą czy mężczyzną.
Jeżeli niewłaściwie trafisz wychodzisz tak samo poraniony.
Moje rany już się zagoiły, zostały jeszcze, coraz bledsze, blizny.Tobie również tego życzę.
Cześć FF:)
Ja właśnie ostatnio staram się nie liczyć, że to będzie „trafienie”. Próbuję nie obciążać znajomości rozbudowanymi oczekiwaniami (że skończy się w łóżku, zostaniemy parą, itp.). Po prostu czerpię przyjemność z obecności, z rozmowy, ze zwykłych okoliczności.
Nawet nie sądziłem, że udział w mityngach wyzwoli we mnie takie zadowolenie z przebywania wśród ludzi. Wchodzę tam w bardzo wiele interakcji, tak różnych od interakcji zawodowych, wśród których głównie ostatnio się obracam. Ta dziewczyna jest interesująca i trochę się zafiksowałem na niej, ale nie muszę zmierzać do czegoś więcej bez przekonania, nie muszę nadinterpretowywać gestów, spojrzeń, słów, bo najpewniej byłaby to mylna interpretacja. Mogę ją po prostu nieco cielęco uwielbiać:)) i nic z tym dalej nie robić. Od rozstania z K nikogo tak nie uwielbiałem, więc odświeżam w sobie w ten sposób cały szereg nieco przywiędłych emocji, a rozkwitną one być może w innym czasie i w stosunku do innej osoby.
Dlatego nie mam tutaj wielkiego lęku przed skrzywdzeniem, bo – całkiem świadomie i z rozwagą – nie angażuję się całym sobą w tę relację. Co w przeszłości często mi się zdarzało i nie było zdrowe.
Całkiem rozsądnie prawisz 🙂
Trochę mnie zaniepokoiły Twoje słowa o odświeżaniu przywiędłych emocji. Tak jakby ta dziewczyna była poligonem ćwiczebnym, a jak będzesz w pełni przygotowany ruszysz na tę właściwą walkę.
Chyba, że źle odebrałam Twoje słowa.W pewnym sensie to trafne określenie. Jednak nie ona jest poligonem ćwiczebnym a sama relacja z nią. Odkrywam, sprawdzam i zmieniam siebie w tej relacji i w każdej innej mityngowej. Staram się przy tym hamować moje niezbyt zdrowe „ego” i dbać o wrażliwość i szacunek dla drugiej strony. Nie wyczuwam jakiegoś wielkiego zaangażowania u dziewczyny, to raczej moja wyobraźnia, więc też próbuję podejść do tego lekko. Gdybym wyczuł coś poważniejszego nie igrałbym sobie z cudzymi uczuciami.
Ale nie jest to przygotowanie do jakiejś przyszłej bitwy w innej sprawie. Nie planuję takiej. To jedynie odkrywanie na nowo, że mam w sobie różnorodne emocje i przyglądanie się im z większym niż kiedyś zrozumieniem.
Ludzie z grupy mityngowej pozwalają mi te emocje odnajdywać. Każdy inne.
W takim razie Twoja odpowiedź mnie uspokoiła. Nie legło w gruzach moje pozytywne wyobrażenie o Tobie. 😉
Cieszę się, że na powrót mogę czytać Twoje wpisy. Kojarzysz mi się z takim wrażliwym poetą epoki Romantyzmu 🙂
Tym bardziej rażą mnie zachowania K., o których wspominałeś we wcześniejszych postach.
Chciałabym usłyszeć od mężczyzny, który mi się podoba, że ja jemu również dlatego, że jestem interesująca a nie tylko dlatego, że wyglądam tak a nie inaczej.
Takie małe moje przemyślenia.
Pozdrawiam
Jakubku a jak byś się zachował, gdybyś wyczuł coś poważniejszego ze strony tej dziewczyny? Gdyby ona okazywała prawdziwe i szczere zainteresowanie Tobą?
Oczywiście jeżeli mogę o to zapytać.Ze strony tej, to nie wiem. Jestem raczej tylko pod jej urokiem, a i wyczuwam u siebie jakiś niezdrowy podtekst męskiej rywalizacji. Nie bardzo wierzę w związek, ani nawet udaną relację, dwojga dda, którzy nie przepracowali przeszłości. Pewnie byłbym „unikaczem”, starając się nie zwodzić równocześnie, chyba że złamałbym zasady i postanowił spróbować, nie bacząc na konsekwencje. Nie wiadomo. Wolę bezpieczne założenie, że to tylko efekt wygłodzenia samotnością. Myślę, że w każdym innym środowisku znalazłbym sobie podobny „obiekt zainteresowań” (że tak nieładnie, ale prawdziwie, to określę), a środowisko mityngowe akurat najmniej się do tego nadaje (no a tego innego obecnie nie mam).
Słowem nic pewnego nie da się powiedzieć.
A innej?
Żart 😀Sam wiesz co dla Ciebie jest dobre. Ja chyba jestem większą ryzykantką, albo zamknęłam i wyrzuciłam już klucze do poprzedniego związku i przeszłości.
Albo jedno i drugie.:-)
Zauważyłam, że lepiej wychodzę kierując się tym co czuję, a nie tym co sobie wygłówkuję. W szczególności, jeżeli chodzi o ludzi. Nie oznacza to, że od razu też ślepo wierzę.Powodzenia Jakubku w drodze do siebie, życzę Ci również spotkania na Twej drodze mądrej kobiety 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.