Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Knockin' On Heaven's Door…

Przeglądasz 10 wpisów - od 321 do 330 (z 687)
  • Autor
    Wpisy
  • Fenix
    Uczestnik
      Liczba postów: 2551

      „Po ponad dwóch latach takiej walki (niepozbawionej porażek) widzę w sobie dużo dobrych zmian. Za nic nie chciałbym cofnąć się do takigo ?siebie?, jakim byłem przed tym okresem. A ufam, że będzie coraz lepiej.”

      Jakubku nawet nie wiesz jaką radość sprawiło mi to co napisałeś na innym wątku a co zacytowałam powyżej. Wiele razy wchodząc tutaj na forum zastanawiałam się jak sobie radzisz, czy zmieniasz swoje życie i czy ulega ono stopniowej poprawie.

      Dlatego szczerze się cieszę z tego co napisałeś. Doskonale pamiętam Twoje wcześniejsze wpisy i zawsze czytając to co pisałeś miałam obraz niezwykle inteligentnego człowieka, który wiele dostrzega, dużo czuje i dużo myśli. To czasem bywa trudne ale w tym również tkwi wewnętrzna siła.

      Wszystkiego dobrego Jakubku

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Jakubku życzę Ci powodzenia w Twojej wędrówce. W innym wątku pisałeś o sukcesach innych. Jesteś tutaj na forum już trzy lata. W moim odczuciu robisz postępy, nie poddajesz się. Uważam, że to jest olbrzymi sukces, bo zmiany we własnym życiu są chyba najtrudniejsze. Wykorzystaj to co z pewnością masz w sobie – inteligencję.
        Powodzenia

        Fenix

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Fenix.
        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 630

          Jakubek napisał:

          Odkąd sięgam pamięcią moje życie upływa między prętami ciasnej, acz niewidzialnej, klatki. Napierają na mnie ze wszystkich stron, ograniczają w sferze fizycznej, seksualnej, intelektualnej, emocjonalnej i we wszystkich pozostałych sferach, które dla normalnego, zdrowego człowieka są źródłem radosnej aktywności i drogą do samorealizacji. Dla mnie są one niestety źródłem permanentnego cierpienia i wewnętrznego rozdarcia.

          Piękny, wręcz poetycki opis 🙂 Słowa te, jak piszesz, pochodzą sprzed co najmniej trzech lat, wiec mam nadzieję, że wiele się przez ten czas – na plus – zmieniło.

          Dla mnie lekarstwem jest czasem nie kopać zbyt głęboko. Pozwolić, żeby rana zaschła i zabliźniła się. Może czasem wszystkie te przeszkody i trudności są dla nas wskazówką – że skoro ta droga jest zanadto kamienista, może po prostu wybraliśmy w którymś momencie niewłaściwą drogę. A może rozwiązania niektórych problemów są prostsze i bliższe niż nam się wydaje…

          W praktyce wiem, że to nie takie łatwe 🙂

          Fenix
          Uczestnik
            Liczba postów: 2551

            @dda93 napisałeś, że dla Ciebie lekarstwem jest czasem nie kopać zbyt głęboko i pozwolić, żeby rana zaschła i zabliźniła się.
            Lepiej czy wygodniej?

            Z własnego doświadczenia mogę napisać, że to co próbujemy zakopać lub nie dopuścić do głosu, prędzej czy później wraca z jeszcze większą siłą.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Fenix.
            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              Świętowałem dzień przesilenia letniego spacerem pod kilkusetletnimi dębami. Rosły tam paprocie, ale ktoś już zerwał kwiat. Znalazłem 1 grosz na ścieżce pod pałacem hrabiowskim. Pewnie ten, co zerwał kwiat stał się bogaty i zgubił. Był też kamienny ołtarz na pagórku, umazany chyba krwią. Strach pomyśleć, co tam się działo w nocy Kupały. Na stawie pełno białych piór, chyba pozostałość po seksie łabędzi. Pływały zmęczone. Piękne ptaki. Potem jeszcze spacer nad rzeką. To był dobry dzień. Dzięki Feniks za przypomnienie, że to ważna starosłowiańska noc i dzień.

              Krótko mogę powiedzieć, że od pierwszego tu wpisu w czerwcu 2017 roku:

              • przeżyłem dwa poważne i problematyczne zauroczenia, z których już prawie wyleczyłem się,
              • miałem krótki renesansowy epizod z K (towarzysko-emocjonalny), który chyba nas oboje przekonał, że już nie mamy do siebie powrotu,
              • odniosłem spore sukcesy zawodowe i finansowe, które zakończyły się gwałtownym spadkiem na początku tego roku i teraz mam spore kłopoty, ale znoszę to zastanawiającym spokojem (niepokojącym?),
              • niemalże całkowicie odciąłem dawne, niesatysfakcjonujące kontakty i znajomości, przyznałem sobie prawo, do otaczania się tylko takimi ludźmi, wśród których dobrze się czuję,
              • rozbiłem swoją samotność, poznając nowe osoby (kobiety i mężczyzn), z którymi mam bliskie i szczere kontakty. Dziś mogę w każdej chwili zadzwonić do kogoś, by zwierzyć się z problemów lub zaproponować wspólne wyjście na spacer lub do miasta (to było niemożliwe kilka lat temu), w większości są to osoby ze wspólnot 12 krokowych,
              • unormowałem relacje ze starzejącą się matką (nie poświęcam już tak dużo czasu jej sprawom i nie mam wyrzutów sumienia, kiedy wybieram siebie), a także czuję, że wybaczyłem jej,
              • Miałem w tym czasie dwóch terapeutów, jeden behawioralno-poznawczy, drugi psychodynamiczny. W obu coś mi nie pasowało. Dziś myślę o kobiecie terapeutce, ale jeszcze nie zdecydowałem,
              • odcinam aktywności, nawet prestiżowe, które uznaję za przeszkodę w Zdrowieniu,
              • chodzę nadal do grup 12 krokowych (zaczynają wracać do swoich salek po epidemii),

              Przyszłość jawi mi się jako czas wyzwań, ale czuję wewnętrzny spokój. To zalążki zaufania wobec opatrzności (że jednak będzie dobrze) i wobec siebie (że sobie poradzę). Poza mityngami, pracuję z wewnętrznym dzieckiem oraz uczestniczę w warsztatach 12 krokowych. Jestem dobrej myśli.

               

              Fenix
              Uczestnik
                Liczba postów: 2551

                Możesz odebrać moje słowa jak chcesz. Ale jestem z Ciebie dumna.

                Dlaczego?

                Bo nie odpuszczasz. A na to potrzeba dużej wewnętrznej siły i konsekwencji. Praca nad zmianą siebie i swojego życia to najtrudniejsza praca.

                Trzy lata to naprawdę mnóstwo czasu. Dzisiaj to sobie szczególnie uzmysłowiłam podczas spaceru w moim ukochanym lesie. Dopiero teraz zobaczyłam jak się zmienił od mojego powrotu do niego. Miejsca, w których cztery lata temu były prześwity dziś są już gęsto zarośnięte. Zmienił się mój ukochany las, zmieniłam się ja i zmieniło się moje życie.

                Nie zmieniło się tylko jedno, nadzieja, że ostatni mężczyzna w moim życiu w końcu odnajdzie spokój i uporządkuje swoje życie.

                Powodzenia Jakubku 🙂

                 

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  <p style=”text-align: justify;”>A, zapomniałam dodać.</p>
                  Lubię te Twoje liryczne? opisy. 😉 Szczególnie, że nigdy nie potrafiłam tak pisać i zawsze wypracowania wywoływały we mnie nerwowość. Zdecydowanie jestem lepsza w działaniu niż opisywaniu. 🙂

                  Fenix
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2551

                    Ciekawą miałeś wycieczkę

                    Dęby kojarzą mi się z druidami i mądrością.

                    Znalezienie pieniędzy to podobno oznaką szczęścia tylk trzeba je wprowadzić dalej w obieg.

                    Kamienny zakrwawiony ołtarz kojarzy mi się z satanizmem i Lucyferem czyli pierwszym buntownikiem i wolnomyślicielem 😜

                    Białe pióra symbolizują podobno opiekę Aniołów a łabędzie to zdaje się monogamiczne ptaki czyli może symbol wiecznej miłości.

                    Z przymróżeniem oka 😉😂

                    dda93
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 630

                      Fenix napisała:

                      @dda93 napisałeś, że dla Ciebie lekarstwem jest czasem nie kopać zbyt głęboko i pozwolić, żeby rana zaschła i zabliźniła się.
                      Lepiej czy wygodniej?

                      I lepiej, i wygodniej, i ma to większy sens. Nie wolno pozostawiać bez rozwiązania fundamentalnych problemów. Nie warto jednak też uruchamiać całej terapeutycznej machiny dla – mówiąc oględnie – dupereli, które same się wyprostują przy jakiejś innej okazji.

                      Nie warto też liczyć na to, że KIEDYŚ (nigdy nie wiadomo kiedy) dojdzie do „całkowitego wyzdrowienia”, które poza teoretycznymi rozważaniami nie istnieje 🙂 A przynajmniej nie jest osiągalne metodami terapeutycznymi…

                      Próbowałaś kiedyś wypić herbatę (nie-ekspresową), którą cały czas ktoś w tym czasie miesza? 😉 Albo w chwili, gdy jest zalewana wrzątkiem? Podobnie z terapią. Czasem proces ten trzeba w dobrym momencie zatrzymać. Dopiero wtedy wszystko się „ustoi”, zobaczysz warstwy klarowne, którymi się ucieszysz i paprochy, które można zignorować albo wyrzucić – dopiero wtedy widać efekty.

                      Jakubek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 931

                        Moim zdaniem w całym procesie Zdrowienia (czyli uwalniania się od syndromu DDA, o ile przyjmiemy koncepcję istnienia takiego syndromu) nie chodzi o ciągłe terapeutyzowanie się. Terapia, to tylko jedno z narzędzi, pomagających nam w odnalezieniu/odzyskaniu źródła radości i satysfakcji z życia. Świat jest bogaty w rozwiązania i – poza terapią – oferuje nam wiele innych narzędzi. Chodzi o to, by nigdy nie ustać w wysiłku docierania do tego źródła i czerpania z niego.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 321 do 330 (z 687)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.