Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 85)
  • Autor
    Wpisy
  • aktywny187
    Uczestnik
      Liczba postów: 87
      w odpowiedzi na: Brak znajomych #484567

      Klara1357, co o tym wszystkim myślisz, i jak czujesz ?

      aktywny187
      Uczestnik
        Liczba postów: 87
        w odpowiedzi na: Brak znajomych #484559

        Prawda dda93 . Czasu i wytworzeniu nawyku…. Dlaczego inni nie muszą chodzić na terapię…. kiedyś się zastanawiałem?…

        Bo mają dwóch psychologów w domu… I oni codziennie uczą ich jak żyć, myśleć, wyrażać uczucia…. Tylko muszą to być zdrowi emocjonalnie…..

        Przyznam szczerze, że wiedzieć to jedno, a stosować to w zyciu codziennym to duży problem, to sztuka…. 😁

        Wytworzyć nawyk dobrego myślenia o sobie…. To duży problem… dla każdego…

        Poradzić sobie z odrzuceniem, wysmiewaniem, poniżaniem, pogardą

        aktywny187
        Uczestnik
          Liczba postów: 87
          w odpowiedzi na: Brak znajomych #484554

          „O bulimii też rozmawiam na terapii… Masakra… Mi się na początku wydawało, że z rok, półtora i będę uleczona.”

          Nie masakra tylko, bardzo dobrze….

          Jakbyś o tym nie rozmawiała, byloby jeszcze gorzej…,a z czasem mogłabyś zacząć pić, żeby sobie ulżyć… Zaczęłabyś się staczać po równi pochyłej….

          im więcej mówisz przezywasz tym bardziej te uczucia z Ciebie wychodzą….

          Im lepszy kontakt z emocjami, tym lepiej panujesz nad swoim  zachowaniem… Nawet kubeł na smieci trzeba raz na jakiś czas opróżnić….

          Niestety nie którzy myślą, że psycholog to czarodziej i weźnie przestawi magiczną wajchę w głowie… Byłem chory,…. buch… na drugi dzień jestem zdrowy. 😁

          Człowiek który, przeżył wypadek, i leży na intensywnej terapii…nie jest wypisany do domu na drugi dzień…. Dodatkowo potrzebuje kilku lat, aby wrócić do pełnej sprawności….

          Myślenie życzeniowe, tak ma być, bo ja tak chcę… Zniekształcenie rzeczywistości….

          Niestety proces zdrowienia jest bolesny. Wymaga czasu. MUSZĄ BYĆ PEWNE ETAPY….!!!, a każdy etap ma inne potrzeby i Inaczej przejawia się w życiu …

          Nic co jest trwałe nie wzrosnie w ciągu jednego roku….

          Tak jak drzewo jak jest małe jest chwiejne…. Można je wyrwać jedną ręką…. A po kilku latach już to dla Ciebie stanie się niemożliwe… Trzeba lat…. cierpliwości…..

          Przestań się zachowywać wobec siebie tak jak Twoi rodzice…!!!

          Piszesz jak Cię zranili, a co Ty robisz sama sobie…. Każdego dnia….

          Okaż sobie zrozumienie, akceptację, życzliwość..( to czego tak bardzo pragniesz od innych) .., przestań złościć się na siebie o to że nie zachowujesz się tak byś chciała… To jest „zdrowienie”… wymaga czasu….

          Problemy, kłopoty, nigdy się nie skończą.. Tak ma każdy człowiek., nawet Ci zdrowi….

           

           

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
          aktywny187
          Uczestnik
            Liczba postów: 87
            w odpowiedzi na: Brak znajomych #484552

            Powinaś się zastanowić czy nie masz bulimia…

            „mało, jem, bardzo, kontroluję swoją wagę”

            „Chodzi mi w tym o to, że czasem ta kontrola pęka. Zaczynam się obżerać,”

            aktywny187
            Uczestnik
              Liczba postów: 87
              w odpowiedzi na: Brak znajomych #484550

              Trzeba kontynuować terapię, żeby nie było jeszcze gorzej… Potrzebna osoba wykwalifikowana.. Ja nią niestety nie jestem…. 😁

              aktywny187
              Uczestnik
                Liczba postów: 87
                w odpowiedzi na: Brak znajomych #484543

                „Nie wiem w sumie, co powiedzieć o mojej rodzinie.”

                Wyobraź sobie małe dziecko, które patrzy i nic z tego nie rozumie… Dwoje ludzi którzy są całym światem roztaje się…. Jakby cały świat się rozpadał… całe istnienie tego dziecka traci sens… Nie ma dla kogo być… Co czuje…. nie lęk, tylko przerażenie…

                Przypomnij sobie i poczuj…. TO….

                aktywny187
                Uczestnik
                  Liczba postów: 87
                  w odpowiedzi na: Brak znajomych #484541

                  „Przechodziła terapię, przez co często stara się mnie analizować, a ja bardzo tego nie lubię, bo czuję, że odbywa się to w atmosferze oceniania.”

                  Cieszę się, że o tym napisałaś…., bo gdybyś mi nie napisała wprowadziłaś byś mnie w błąd… 😁

                  Mnie się wydaje, że mój styl pisania jest taki analizujący, taki narzucający, pewny siebie…. Choć w realu to raczej wstydliwy jestem…..

                  Niestety musisz mi wybaczyć… Inaczej nie umiem pisać…., choć by chciał…. Moją intencją nie jest ocenianie Ciebie, czy twojego zachowania… tylko żebyś na swoje problemy spojrzała z innego punktu widzenia…., żeby Ci było lżej… A inny punkt widzenia wywołuje inne emocje…. Mnie nie chodzi o zachowanie, tylko usunięcie niepotrzebnego bólu…

                  „Tata wyprowadził się z domu, jak miałam jakieś 12 lat, potem trochę wracał, aż w końcu mama złożyła o rozwód. Wyprowadziłyśmy się, z tatą miałam słaby kontakt, widzimy się na święta.”

                  Myślę, że tu tkwi cały problem… Masz ogromny lęk przed opuszczeniem…. Jakakolwiek kłótnia, rozstanie ciągle powoduje że odzywa się ból zwiazany z odejściem ojca…. I dla tego doprowadza Cię to do rozpaczy…..

                  Każde rozstanie przypomina Ci odejście ojca….

                  Jak ojciec odszedł mogłaś myśleć „Jestem gorsza, wybrakowana nie zasługuje na miłość, szacunek…, bo gdybym zasługiwała to by został…”

                  Czułaś się odrzucona, i dla tego teraz za nic w świecie nie chcesz dopuścić do rozstania…. za wszelką cenę….. Uratować związek, byle tego znowu nie przeżywać….

                  ” moja mama błagała, żeby nie wychodził, potem krzyczała.”

                  Twoja mama też może ten sam problem….

                  „Ogólnie u mnie w domu nie potrafiono się kłócić, tylko zawsze był krzyk.”

                  Nie trzeba się klócić… Wystarczy powiedzieć…. lub napisać….

                  Sama napisałaś, nie lubię jak ktoś mnie ocenia… Można powiedzieć, że to wyrażenie złości w postaci preferencji…

                  I za to ja Cię szanuje…

                  Mogę się dostosować lub nie…. Ale nie wprowadzasz mnie w błąd… Nie krzywdzisz siebie i mnie….

                  Mnie dlatego, że dajesz mi szanse poprawy zachowania w miarę moich możliwości…. Ja nie czytam z kart , i nie zmienię zachowania dopóki mi o tym nie powiesz…. 😁

                  Jeśli faktycznie chodzisz na terapię, to moim zdaniem powinnaś się bardziej skupić na relacji z ojcem, na dzieciństwie…. Skoro chodzisz na terapię i nie ma efektów to trzeba spróbować inaczej…. Powinnaś na terapię poruszyć ten problem…. Albo zmień terapeutę…..

                  Ja dopiero jak poszedłem do drugiego czułem się zrozumiany…

                   

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                  aktywny187
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 87
                    w odpowiedzi na: Brak znajomych #484535

                    „Czuję się okropnie, że poruszyłam nasze prywatne tematy.”

                    To uczucie minie, tak jak każde…

                    Jesteś człowiekiem, i dla tego popełniamy błędy… Niby nic złego nie jest w tym, że się mówi innym o swoich problemach… Problem w tym, że to co powiesz ktoś kiedy może wykorzystać kiedyś przeciw waszemu związkowi… Nigdy nie wiadomo, jakie ktoś ma intencje… Czy nie jest to falszywy przyjaciel…

                     

                    „A ja każdą emocję chłonę jak gąbka. Nie jestem w stanie się odciąć. Pracuję nad tym i dalej nie wychodzi. Nie mam nikogo, komu mogłabym się wyżalić i w końcu te emocje uciekły.”

                    Ja Cię rozumiem, kiedyś sam tak miałem. Myślałem, że ludzie są dobrzy i mili… Tak, tacy są, ale czasem są wredni…

                     

                    ” Nie mam nikogo, komu mogłabym się wyżalić”

                    Ale tak naprawdę chodzisz na terapię np indywidualną?

                    Czy o wszystkim rozmawiasz, a może nie chodzisz?

                    Że znajomych ludzie nigdy nie zrobisz dla siebie grupy terapeutycznej…. Zapomnij…

                    Po ranisz innych ludzi i samą siebie… Po oni nie wiedzą o co chodzi…. Spotykają się po to aby pogadać o głupotach, pośmiać się a nie roztrząsać jakieś wydarzenie sprzed kilku lat….

                    Poza tym potrzeba co najmniej z dwóch psychologów na spotkaniu, aby pokierować, panować nad tym co się dzieje, nazwać to, pilnować granic…

                    „Po prostu chciałam wyrzucić z siebie wstyd.”

                    A może to nie był wstyd, a złość na partnera….
                    Wiesz po czym po czym poznać, że ktoś obgaduje Ciebie, bo sam obgaduje innych…. Smutne, ale prawdziwe…

                    „Aktywny187, masz rację, tak powinno być, ale nie mam zaufanej osoby,”

                     

                    Ja nie mam racji, nigdy nie napisze PRAWDY, tylko  napisze SWOJĄ SUBIEKTYWNĄ OPINIE !!! ….

                     

                    A w związku z tym czasami się mylę…. A tym bardziej pisanie o życiu, zachowaniu kogoś jest bardzo problematyczne…. Dlatego że nigdy nie weznę odpowiedzialności za Twoje życie…

                    Biorę odpowiedzialnosc za to co napisze, ale nie za to jak Ty to zrozumiesz, jakie wywoła to w Tobie emocje… I co gorsza jakie mogą być konsekwencje…., jeśli uwierzysz w to co napisze…. 😁

                    Jak nie masz zaufanej osoby?

                    Powinnaś iść na terapię indywidualną….

                    „Chyba liczyłam szybko na to, że ktoś powie „macie kryzys, ale wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży. Okazało się, że reakcja była inna. Mój błąd..”

                    Ze spotkania przyjaciół, nie zrobisz grupy terapeutycznej…., bo to jest nie możliwe…., bo wszyscy nie wiedzą o co chodzi…..I nie każdy chce w tym uczestniczyć…. 😁

                     

                    „Już zaczynam wątpić, że uda mi się polepszyć moje poczucie wartości.

                    Napisałaś dużo o związku, sobie, parnerze… A jak mało o dzieciństwie, rodzicach….

                    O wszystkim tylko, żeby nie poruszyć, starych bolesnych sytuacji, wspomnień….

                     

                     

                     

                     

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                    aktywny187
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 87
                      w odpowiedzi na: Brak znajomych #484524

                      „dbałam o to, żeby każdy czuł się dobrze w moim towarzystwie.”

                      To nie możliwe 🙆… Nie ma nic złego jak troszczymy się o innych….

                      Problem w tym, że przesadzamy i zapominamy o sobie… Najpierw uszczesliw siebie, a dopiero innych… Przynajmniej zawsze jedna osoba wyjdzie zadowolona Ty sama…. 😁

                      ” Po zerwaniu woleli spotykać się z nim.”

                      Nie wiadomo…, może są w związku a partnerki mogą być zazdrosne….

                      A po tym każdy sam ma swoje problemy…. Nie wiadomo co powiedział twój były….

                      Taka śmieszka z Ciebie rozweselić, opiekować się kim.. rozładować atmosferę…. . może tak było w domu rodzinnym… Zostałaś tak wyuczona…..

                       

                      „bardzo chcieliśmy oboje, aby wszyscy nas lubili.”

                      Katastrofa…. Wychodzi brak akceptacji do siebie….

                      „zaczęłam na niego narzekać, opowiadać wszystko, co mi leżało na sercu. Wszyscy też go zaczęli krytykować.”

                      Masz prawo krytykować, ale lepiej nie robić tego publicznie…. Co jest w rodzine, związku  powinno w nim zostać… Ewentualnie można zapytać się o radę… Ale powinna to być ZAUFANA Osoba….

                      ” w ogóle że jestem jakas powalona”

                      Nie prawda, możesz zachowywać się niepoprawnie, tak że konsekwencje są bolesne…..smutek, ból..,

                      To niestety niezaspokojone potrzeby z dzieciństwa… zrozumienia, życzliwości, akceptacji, uznania, docenienia….

                      Tym się różnie człowiek dorosły od dziecka… Dziecko czeka że je ktoś pochwali, doceni… Człowiek dorosły zdrowy emocjonalnie to po prostu robi…. I wydaje mu się, że tak powinno być…

                      Ma poprostu taki nawyk w sobie…

                      Główne źródło zaspokojenia Twoich potrzeb zawsze powinno być w Tobie…. A inni ludzie są tylko małym potwierdzeniem, że zasługujesz na szacunek….

                       

                      To idzie prosto udowodnić…. 😁

                      Wyobraź sobie, że ja Ci powiem

                      „Jaka ty jesteś inteligentna, mądra, wspaniała, fajnie spędza się z Tobą czas….”

                      Pewnie poczujesz radość…. Czy ja ją spowodowalem ?

                      Nie ja, to TY SAMA, tak sobie powtarzasz, wierzysz w to zaczynasz „widzieć” w otaczającej rzeczywistości, że tak faktycznie jest…

                      Ja Ci powiem tylko raz, a ty chodzisz i powtarzasz sobie w głowie to 1000 razy…😁.

                      I dla tego zaczynasz czuć spełnienie…

                       

                       

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                      aktywny187
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 87

                        Nie wiem czy pytanie do mnie ale napiszę…. 😁… Oczywiście nie prawdę, tylko OPINIĘ…..

                        Oczywiście mogę kogoś zawsze urazić, bo nie znam danej osoby….

                        „Nigdy nie zastanawiałem się, ile ZŁOŚCI moja matka musiała mieć w stosunku do ojca, który nie dawał jej wsparcia w małżeństwie.”

                        Problem moim zdaniem nigdy nie tkwi w ilości „złości”, tylko w sposobie jej wyrażania…..

                        Można na kogoś na krzyczeć, zwyzywać, od idiotow, chamów, debili…. (złość która nie ma granic…), presja emocjonalna… Tak Ci dokucze, że zrobisz tak ja chce… Brak szacunku dla drugiego człowieka…. jego uczuć wrażliwości…

                        A można powiedzieć

                        „Nie spodobało mi się twoje zachowanie” , „Jest bardzo nie zadowolona z twojego zachowania”, „Nie rób tak więcej”, „” Przestań”,” Ja mam inne zdanie” Złość ma granice. – nie przekracza granic szacunku do drugiego człowieka….

                        Złość dobrze jest połączyć z szacunkiem np. złoszczę się, mówię o niej ale nie podnoszę głosu…

                        Złość to tak naprawdę „miłość do samego siebie” .

                        Czy matka tę niewykrzyczaną złość mogła przelewać na relację z synem?

                        Złości, żeby wyrazić nie trzeba wykrzyczeć… 😁 Wystarczy powiedzieć… o niej… już sam fakt, że powiemy o niej i że druga osoba ma świadomość daje ulgę….

                        Trudno mi to ocenić, prawdopodobnie mogła, ale na pewno nie robiła tego świadomie….

                        Wystarczy, że człowieka coś po złości w pracy, popsuje się samochód, brakuje pieniędzy… kredyty… Przychodzi do domu dziecko ma lekcje nie odrobione… I taka osoba o byle głupotę dostaje ataku szału… Ale dziecko nie wie, że to nie onie chodzi, i myśli, że ono jest wszystkiemu winę, źle, niedobre, bezwartościowe, nie zasługuje na nic dobrego….

                        Do swego ojca miała sporo pretensji i żalu.

                        Myślę jakby poszła na terapię, opowiedziała o tym co przeżyła, wyraziła złość, oburzenie.. Byłaby innym człowiekiem, inaczej by się zachowywała…. Nie odzywały by się te stare emocje, bo ona by je uwolniła….

                        Ludzie stanowczy, łagodni nie mają problemów ze złością, bo wyrażają ją na bieżąco  i do WŁAŚCIWEJ osoby i w konkretnej SYTUACJI..

                        Mąż był rozczarowaniem.

                        TO niemożliwe… Każdy człowiek ma określone zalety i wady…. Raczej przestał spełniać preferencje. A może za duże wymagania…

                        „przyzwolenia na słabość emocjonalną u dziecka”

                        Raczej nie słabość, tylko potrzeby emocjonalne….

                        Np. potrzebę szacunku, akceptacji, zrozumienia, uznania, podziwu, przynależności, bycia kim ważnym…

                        Może „karała” mnie za niedostępność emocjonalną tych dwóch ważnych mężczyzn w jej życiu?

                        A jak szanowała samą siebie, jak liczyła się ze swoim zdaniem, uczuciami… Czy lubiła siebie, jak siebie oceniała…. To jakim jest się dla innych pokazuje jakim dla siebie…

                        Pod złościa może być ukryty lęk… boję się bliskości, bo nie wiem jak się zachować więc zaatakuje….

                        Albo smutek…

                        Ja akurat ma inaczej, jak się po złoszczę, to robię się smutny…

                        Chowam złość w sobie, ukrywam, a na zewnacz pokazuje smutek… że mi coś nie pasuje…

                        Złość ma kierunek na zewnacz zmusza do działania – zlikwidować zagrozenie, smutek – waga kieruje się do srodka – zaopiekuj się sobą…

                        Gniew gniewowi nigdy nie jest równy są jeszcze pewne „niuanse”

                        Trzeba patrzy o co nam tak naprawdę „chodzi”, bo może to nie złość, a np niezadowolenie….

                        I tu potrzebne jest „koło uczyć”….

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 85)