Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 628)
  • Autor
    Wpisy
  • dda93
    Uczestnik
      Liczba postów: 628

      DDA czy nie – to nie to chyba tutaj jest istotne. Można odnieść wrażenie, że Twoja żona wychowała się na nietypowych dość wzorcach – bo zwykle to kobiety są bardziej skłonne do okazywania uczuć, czy nawet świadomości ich posiadania w ogóle.

      Oziębłość kobiety może być spowodowana różnymi sprawami. Stosowaniem leków antykoncepcyjnych, przeciwlękowych, przeciwdepresyjnych (zwłaszcza przy tych pierwszych libido leci na łeb, na szyję)… Zmianami hormonalnymi po porodach (opada „chemia” z czasu, gdy byliście tylko we dwoje)… Przemęczeniem związanym z wychowaniem małych dzieci… Depresją poporodową, która staje się początkiem utajonej przewlekłej depresji…

      Jeśli Twoja żona była ofiarą przemocy, ciąża i poród w jakiś karkołomny sposób też są w stanie te urazy wyciągnąć.

      W innym skrajnym przypadku mogłeś też trafić na osobę, której zależało tylko na spełnieniu się w roli matki, a nie na byciu w związku. Najgorsze, że zakładnikami i poszkodowanymi takiej sytuacji stają się Bogu ducha winne dzieci…

      Czy Ty w jakiś sposób się do tego mogłeś przysłużyć (pracoholizm, brak udziału w pracach domowych, alkohol, nieobecność, nadmiar złości?), że żona Cię nie chce, to już pewnie sobie sam możesz najlepiej odpowiedzieć.

      Czy Wy w ogóle chcecie jeszcze być razem? Czy macie wspólne tematy, oprócz dzieci? Czy czerpiecie radość ze swego nawzajem towarzystwa? Od tego chyba bym zaczął.

      Gdyby ktoś się zajął Waszymi dziećmi przez parę godzin czy pół dnia (babcia? kuzynka?), to jak spędzilibyście ten czas? Kiedy ostatnio byliście w kinie, na kawie, na spacerze tylko we dwoje?

      Pójście na parę wizyt do psychologa samemu może też nie być złym pomysłem – bo z czasem zauważysz, jak życie w takim wypalonym wraku związku toksyczne jest dla Ciebie.

      Niestety, wybór jest między złym a niedobrym. Partner i dzieci najlepiej jeśli są w komplecie. Dopóki da się związek ratować, warto próbować. Jeśli się nie da, będziesz musiał nauczyć się żyć z raną…

      Tak jak ja…

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 628
        w odpowiedzi na: Wspomnienia… #487341

        Tak mi przyszło do głowy, że duża część zdrowienia z DDA polega na pozbyciu się czarnego filtra z naszych okularów, który – niczym przeciwieństwo różowego filtra – mówi nam, że całe nasze dzieciństwo było złe, wszyscy ludzie mają złe intencje, ja też jestem zły, a cały świat jest do niczego.

        Nawet najczulszy rodzic nie przebywa z dzieckiem 24/7 i nawet strażnicy w obozach zagłady śpiewali czasem „Cichą noc”.

        Może więc pora odkłamać nasze dzieciństwo i znaleźć w nim także dobre elementy? Przypomnieć sobie…

        Podwórko bajecznie pokryte kwitnącymi mleczami wiosną…

        Smak i kolor gruszek z sadu babci i dziadka…

        Radość z kolejnego odcinka komiksu w 'Świecie Młodych”…

        To, jak śpiewaliśmy przy naszej ulubionej Dobranocce…

        Brązowego konika na biegunach kuzynki, która parę lat temu odeszła na raka…

        Głupie żarty w szkole z kolegami, którzy jako dorośli zapili się lub targnęli na własne życie…

        Smak ulubionego batonika z namiastką czekolady…

        Zabawę w film akcji w łanie kukurydzy i sąsiada, który dla żartu pogonił nas z batem…

        Radość z prezentów pod choinką…

        Odkrywanie muzyki z kaset i winyli…

        Nasze dzieciństwo było też momentami fajne. Innego już mieć nie będziemy.

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 628
          w odpowiedzi na: Wspomnienia… #487339

          Najprostsza rada: Napisz do siebie to samo, co napisałaś koledze w sąsiednim wątku.

          Ty już wiesz, co masz robić, trzeba tylko (lub aż) zacząć to robić. Może czasem warto spróbować budować swój dom na zasadzie kontrastu, na przykład: w moim domu jest porządek i spokój, noce służą do spania lub innych spokojnych aktywności, nikt nikogo nie kopie, nikt nie krzyczy – oczywiście bez skrajności w drugą stronę. Moc dzieciństwa leży w ciekawości świata i nie rozpamiętywaniu.

          Dużym problem jest złość, i to jest oddzielny problem.

          Mi, pomimo, że moje dzieciństwo już dawno minęło, czasem jeszcze trud sprawiają mechanicznie przychodzące do głowy etykietki – słowa moich rodziców – „dorobkiewicz”, „dewotka” i inne – i trochę czasu zajmuje dojście do tego, że świat nie jest czarno-biały.

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628
            w odpowiedzi na: Void #487334

            Pisząc o „Sojuszniku” miałem na myśli Coś, czy raczej Kogoś, kto kieruje Twoim życiem. Twoją Siłę Wyższą. Przecież mimo wszystkich tych złych doświadczeń nadal jeszcze żyjesz, więc coś Ci jeszcze jest tu pisane. Masz coś tutaj jeszcze do zrobienia.

            Z Twojego opisu osobowości wielorakiej wygląda na to, że możesz mieć objawy dysocjacyjne, typowe dla osób, które znalazły się w sytuacjach, w których każdy wolałby się nigdy nie znaleźć (przemoc, wykorzystanie – w sytuacji, gdy młody człowiek jest jeszcze zależny od rodziców, a przez to kompletnie bezbronny).

            Też mnie to mogło spotkać, gdyby nie nadmierna religijność i oziębłość mojej matki… A tak, zostałem przez nią „tylko” osiodłany emocjonalnie, jako dziecko na siłę i wbrew woli postawione w roli osoby dorosłej (którą mój ojciec wtedy też niezbyt chciał być).

            Takie sytuacje jak piszesz lubię porównywać do bycia zamkniętym w skorupce jajka. Czasem ktoś z zewnątrz do Ciebie zastuka. Ale to Ty musisz też powoli rozbijać tę skorupkę od wewnątrz. A rolą przyjaciół i terapeutów jest pomóc Ci uwierzyć, że warto.

            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 628

              Wybacz, ale z tego co napisałaś wywnioskowałem, że bardzo tę sytuację z przyjaciółką przeżyłaś. Stąd moje zastanowienie, czy była to wtedy jedyna bliska Ci osoba.

              U mnie można powiedzieć, że kilka szans na fajne przyjaźnie przepadło z powodu moich przeprowadzek do innych miast. Czasem też nie wierzyłem, że ktoś chce się ze mną zaprzyjaźnić. Bo myślałem, że gdy jest w związku (nie miałem wtedy jeszcze świadomości istnienia małżeństw, z których „już uleciał gaz” i że związek to nie wszystko) lub gdy między nami jest spora różnica wieku to nie potrzebuje. Czasem też może po prostu sam czasowo nie zadbałem.

              W ogóle chyba żyjemy w czasach, kiedy czas poświęcony komuś jest najcenniejszą, bo rzadką, walutą. Ludzie są zagonieni pracą, obowiązkami rodzinnymi, spłatą kredytów, dokształcaniem się i pogonią za dobrami materialnymi. A pozorna łatwość kontaktu – ale przez media elektroniczne – sprawia, że jesteśmy społeczeństwem ludzi takich jak w filmie „Ona”, tylko klikających i gadających do swoich małych pudełek. Kontakt osobisty często prawie zanika. Osoba przeniesiona w nasze czasy z XIX wieku pewnie poczułaby się u nas jak w domu dla obłąkanych.

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 628

                Szarotko, a czy Ty może nie popełniasz tego błędu, który robi wiele osób DDA i samotnych, że wszystkie swoje nadzieje pokładają w jednej osobie?

                Taka osoba najczęściej ucieka, bo może nie chciała aż takiego poziomu bliskości, albo szybko czuje się przeciążona bagażem cudzych trosk, albo wręcz osaczona, albo po prostu nie odpowiada jej rola bycia kimś idealnym.

                W normalnym życiu takie przyjaźnie, polegające na stopieniu się razem dwóch dusz, chyba niezmiernie rzadko się zdarzają, a nieudane próby często kończą się jakąś mniejszą lub większą katastrofą.

                Raczej jest miejsce na kogoś z rodziny, koleżankę z pracy, kolegę z kółka zainteresowań, przyjaciółkę ze szkoły… Czasem porozmawiasz o pogodzie z sąsiadką, czasem opowiesz pół historii swego życia komuś nieznajomemu. Nie ze wszystkimi da się rozmawiać o wszystkim. No i oczywiście bardzo ważne miejsce zajmują partnerka lub partner.

                Dopiero to wszystko razem daje Twoim relacjom pełny obraz. Fajnie można się tego nauczyć w grupie terapeutycznej lub na mityngach – że jest wokół wiele osób i każda z nich inna, każda ma swoją historię.

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 628
                  w odpowiedzi na: Void #487315

                  Nie mogę powiedzieć po prostu „przykro mi z powodu tego, co Cię spotkało”, gdyż zabrzmi to jak wyświechtany banał.

                  Rozumiem, że jesteś pod stałą opieką psychiatry (ze względu na halucynacje, rozdwojenie i próby samobójcze) oraz psychologa?

                  Jeśli mieszkasz w dużym mieście, masz większe szanse na kontakt z terapeutą, który specjalizuje się w tak trudnych sprawach.

                  Myślę, że Twoja walka toczy się o zachowanie Twojej ludzkiej godności. I że masz w tym poważnego Sojusznika, skoro już dwa razy zadbał o odcięcie Ci stryczka.

                  Co się mocno przebija w Twojej historii, to fakt, że jednak spotykasz na swojej drodze życzliwych ludzi. Tylko pewnie zbyt często milczysz, uciekasz, nie pozwalasz im się poznać. A szkoda, bo bardzo pomogłaby Ci pewnie obecność kogoś w jakikolwiek sposób bliskiego, kto zrozumie złożoność Twojej sytuacji, a jednocześnie dla kogo będziesz człowiekiem, a nie tylko „przypadkiem”.

                  dda93
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 628

                    Zachowanie Twojego partnera w stylu „moja rodzina jest OK, Twoja nie jest OK.” jest moim zdaniem grubo nie w porządku. Za wyjątkiem sytuacji, gdybyś zdradzała objawy „nie odciętej pępowiny” (wizyty u mamy codziennie, noclegi u niej, zdanie taty ważniejsze niż ustalenia z partnerem) – ale z Twojego opisu nic takiego nie wynika, więc zachowanie męża wydaje się niesprawiedliwe, aroganckie, po prostu nie fair.

                    Tak sobie myślę, że jako osoba w tym związku dojrzalsza emocjonalnie i mądrzejsza możesz próbować zmienić koleje losu proponując Wam OBOJGU pójście na terapię par. Może wtedy coś drgnie i Twój pan zorientuje się, że oprócz pogarszania się jakości Waszej relacji ma też ogromny problem ze sobą.

                    Gdy go namawiasz na terapię DDA, może nie pójdzie tylko na takiej zasadzie, żeby Ci zrobić na przekór. On sam musi dojść do wniosku, że potrzebuje pomocy, do czego szczeniackim „piwkowaniem” nie dojdzie – tu trzeba dojrzałych rozwiązań.

                    W takiej sytuacji jest trudno. Nie możemy zmienić drugiego człowieka, jeśli on sam nie chce iść na lepsze.

                    Może czasem spróbuj przypomnieć swojemu mężowi tę osobę, którą w nim pokochałaś. Może ten Ktoś jeszcze jest w nim… Może już trochę mniej…

                    W każdym razie w tym życiu z „tykającą bombą zegarową” życzę Ci dużo rozwagi, uważności, ciepełka i spokoju. Szukaj dla siebie wsparcia i bądź dobra dla siebie i dzieci.

                    dda93
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 628

                      Tak, związałeś się z pedantką, która dzieciństwo DDA kompensuje sobie wynikająca z lęku nadmierną kontrolą. Też tak mam. Jeśli Ty wyznajesz zaś filozofię „przewróciło się, niech leży” i rzucasz do prania skarpetki zwinięte w kulkę, Wasze codzienne życie będzie piekłem, jeśli się nie spotkacie gdzieś po środku drogi.

                      Do tego nie widać w Waszych wzajemnych zachowaniach typowej dla bycia w relacji wzajemnej życzliwości i zaprzestania dzielenia na „moje” i „twoje. Fałszywa troska („Chcesz może pić? To sobie nalej!”). Jej izolacjonizm i może Twoje zbytnie wygodnictwo. Wypominki typu „bo ja kupiłam Ci dziś płatki”. To może ujdzie, gdy już ludzie nudzą się sobą po 10-20 latach i idą w stronę rozwodu, ale na początku?!…

                      Spotkałeś też osobę, która na własne życzenie chce iść w alkoholizm. I ma problem z poczuciem własnej wartości – za którymś razem ktoś z tych piszących do niej „głupków” okaże się „fajny” i będzie po herbacie. A zaufanie i wierność są ważnymi filarami związku.

                      Może też przyjrzyj się sobie, bo znamy tylko Twoją część prawdy. Do psychiatry poszedłeś „z powodu rozwodu”? To trochę strzelanie z armaty do wróbli… Co więc Ty w tej relacji robisz nie tak? Faceci w związkach często szybko kapcenieją – robią się otyli i leniwi, bez polotu, idący po linii najmniejszego oporu – czy udało Ci się tego uniknąć?

                      Do tego być może Twoja partnerka weszła w związki zbyt wcześnie i niedojrzale. Nie „wyszalała się” u progu dorosłości, więc teraz zachowuje się jak pies urwany ze smyczy (takie mam wrażenie).

                      Dużo osób po rozwodach ciągnie za sobą mentalny bagaż tego co było. A utrzymanie zdrowych relacji z dziećmi, gdy jest się w nowej relacji, wymaga też naprawdę sporo mądrości i rozwagi.

                      Wybacz, ale szanse, by Wasz związek przetrwał kolejne pół roku, oceniam słabo. Bliskość, intymność, dobry seks są jak super glue – potrafią połączyć nawet drewno ze szkłem – ale na krótko…

                      dda93
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 628

                        Renata, ja bym to widział tak:

                        Przede wszystkim unikaj domu rodzinnego, ich alkoholizm to ich bagno, niech sprzątają je sami. Ty musisz teraz ratować siebie, bo sama masz trudną sytuację…

                        Psycholog, terapia, grupy wsparcia – tak! – i myślę, że to już najwyższy czas.

                        Tylko psychiatry i faszerowania się „pigułkami szczęścia” unikaj – dopóki nie wchodzisz w zamiary samobójcze z poważną myślą o ich realizacji.

                        Nie martw się, nie Tobie jedynej przydarzyło się uciekając z piekła domu rodzinnego trafić z deszczu pod rynnę. Wiele kobiet DDA to spotyka…

                        Na pewno znajdą się ludzie, którzy Cię będą wspierać w dążeniu do lepszego życia, ale kilka pierwszych kroków musisz, niestety, wykonać sama.

                        Dlaczego? Bo gdyby ktoś próbował Cię z tego za rękę wyciągnąć, tak jak marzysz, w pierwszej reakcji mogłabyś się takiej zmiany wystraszyć. I tylko gdy zrobisz to sama, efekty będą bardziej trwałe.

                        A przede wszystkim, trzymaj się ciepło, Dziewczyno ♥️ I myśl ciepło o sobie, bądź dla siebie dobrą przyjaciółką w tej walce.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 628)