Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 601 do 610 (z 630)
  • Autor
    Wpisy
  • dda93
    Uczestnik
      Liczba postów: 630
      w odpowiedzi na: Miłość a DDA #480714

      Taliana00, takie relacje nigdy nie są banalnie proste, czy ktoś jest DDA, czy nie jest. U Ciebie może być o tyle trudniej, że z powodu swojej sytuacji potrzebujesz delikatności i przyjaźni, a zarazem związek damsko-męski często zawiera w sobie takie elementy jak odrobina _zdrowej_ zazdrości i odrobina rywalizacji – gdyż każda ze stron chce mieć pewność, że ta druga osoba jest tak samo zaangażowana.

      Próbujcie. Rozmawiajcie. Bez tego nic nie będzie.

      Dla Ciebie odsłonięcie się (stopniowo i powoli) może być ważne, bo gdy powiesz o swoich problemach, być może zobaczysz w swoimi chłopaku nowe pozytywne cechy (np. opiekuńczość). Jeżeli zaś na Twoją prawdę o sobie odpowie on ucieczką lub obojętnością (w co raczej wątpię, bo z opisu na to nie wygląda) – to oznaczałoby, że nie był wart Twojego drogocennego czasu.

      Będziesz miała wszystko czarno na białym. A kto nie ryzykuje, nie odnosi sukcesu.

      Co mnie najbardziej martwi, to jak niepewnie czujesz się sama ze sobą. Na pewno powinnaś wzmacniać swoją osobowość, siłę ducha, zdolność do radzenia sobie z problemami – mieć oparcie w sobie, w Sile Wyższej, w terapii (każdemu wedle potrzeb) – bo po prostu wtedy będzie Ci łatwiej.

      Szukanie pomocy to dobry pomysł. I nie odkładaj tego na „kiedyś”, już teraz rób tyle, ile się da.

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 630

        No tak, ale co TY możesz w tym zmienić? Możesz na przykład poprosić ją o chwilę rozmowy (tak, żeby kolega nie był zazdrosny) i powiedzieć jej: „Słuchaj, moim zdaniem Twoje zachowania wyglądają na nieprzepracowany syndrom DDA. Nie chciałabyś z tym zacząć wreszcie coś robić?”.

        Podaj jej na przykład adres jakiejś stronki o DDA lub tego forum. Niech sobie poczyta o DDA na przykład w Wikipedii na początek. To zawsze możesz.

        Ale zdrowienie emocjonalne to długa droga, i jak przy każdym zdrowieniu najważniejsza jest wola samej zainteresowanej, a nie to ile osób na świecie będzie ją próbowało w tym wyręczyć 😉

        Poza tym: dlaczego aż tak emocjonalnie „wsiąkłeś” w tą sytuację? Temu bym się przyjrzał, bo to mnie mocno zastanawia…

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 630

          Borsuk91, dla mnie rozwiązaniem tego problemu (czy przynajmniej próbą jego rozwiązania) było postawienie granicy, do jakiej dane zachowanie akceptuję, a powyżej jakiej już nie.

          Przykład: Z jednej z prac często zdarzało mi się wracać komunikacją z kolegami. Generalnie w autobusie/tramwaju/pociągu picie alkoholu jest zabronione, ale przeważnie nikt tego nie egzekwuje i wiadomo jak to wygląda. Postawiłem sobie granicę taką, że jeśli widzę, że któryś z moich kolegów wyciąga JEDNO piwo i je po drodze dyskretnie wypija – a przy tym nie bełkocze, nie zachowuje się głośno, nie przewraca, nie zaczepia innych podróżnych itd. – to jest to dla mnie emocjonalnie bezpieczne.

          Potraktowałem takie sytuacje jako „naukę tolerancji” (choć nadal chodzi o zachowanie prawnie karalne), żeby nie świrować z emocjami, gdy ktoś wyciągnie butelkę piwa (bo jedno piwo to i ja z rzadka wypijam – ale nie w komunikacji).

          Kiedy natomiast jeden z kolegów wypijał piwo, żeby popić nim wcześniej wypitą setkę wódki, to już robiłem wszystko, żeby z takim kolegą więcej nie jechać.

          Możesz na to spojrzeć jeszcze z innej strony: Jeżeli czujesz, że ktoś powinien spędzać z Tobą czas inaczej niż pijąc w Twojej obecności, jest to normalne i zdrowe. Widać już wiesz, że zasługujesz na więcej! 🙂 A to jest bardzo pozytywne. Jeżeli oczekujesz od faceta, żeby Cię wziął za rękę i zaprowadził na spacer do parku, nawiązując interesującą rozmowę i rzeczywistą emocjonalną bliskość – zamiast prostacko chwalić się liczbą osuszonych browarów – podążaj w tym kierunku! 🙂

          Ja na przykład kiedyś przyjąłem zasadę, że na randki nigdy nie powinno się chodzić pod wpływem alkoholu (nawet jeśli randka jest w pubie). Bo po co, jeśli obecność osoby płci przeciwnej jest od picia zdecydowanie ciekawsza? Poza tym będąc przytępionym przez nawet niewielkie dawki alkoholu łatwiej powiedzieć coś głupiego, zmarnować szansę na coś dobrego, czy dużo gorzej znieść skutki ewentualnego odtrącenia.

          Co do pijanych kobiet, o których wspomina Jakubek, ja mam tendencję raczej, żeby przejawiać wobec nich nadmierną opiekuńczość. Nie są aż tak złe w porównaniu do kobiet z natury (po trzeźwemu) agresywnych, dominujących i wulgarnych. Kiedyś odtykałem zlew po przyjaciółce, która schlała się w trupa w dniu swoich urodzin. Żałowaliśmy jej wtedy i odholowaliśmy do łóżka – gdyż bolała nad tym, że wychowywała się bez rodziców – zapominając o tym, że problem alkoholowy ma swoją drogą. Ale jest to zachowanie współuzależnieniowe – nie godne polecenia.

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 630

            Hipokampus, odpowiedź jest przykra i prosta: NIE robimy interesów z alkoholikami, którzy nie rzucili picia. Nieważne, czy to będzie ojciec, przyjaciel, czy brat. W 99,9% (pozostałe 0,1% chyba tylko w filmach) choroba alkoholowa jest silniejsza od człowieka. Człowiek na nią chory będzie Cię oszukiwał, wykorzystywał, pasożytował na Tobie – wszystko po to, żeby zaspokoić swoją chęć picia. Wszystko to może Cię wpędzić w nieliche problemy (kredyty, długi, odpowiedzialność cywilno-prawna, rozbite auto itd. itp.) i możesz przez tą „dobroć” przegrać własne życie (np. jaka normalna kobieta zwiąże się z Tobą, czy zechce mieć dzieci, kiedy Twój ojciec będzie Cię wykorzystywał?).

            Moim zdaniem jesteś już w odpowiednim wieku, żeby się usamodzielnić. I odciąć od rodziny – nie w znaczeniu, żeby się do niej nie przyznawać, ale żeby zacząć żyć na własny rachunek. To nie Twoja rola być głową TEJ rodziny – Ty może będziesz kiedyś chciał mieć rodzinę swoją własną.

            Co do miłości, o której pisze zagubionaKalinka, najlepiej wyrazić swoją miłość do ojca-alkoholika stawiając mu ostre granice. Jest to tak zwana „twarda miłość”, o której mówi się na mityngach AA. Tylko zostawiając alkoholika samego ze sobą i ze skutkami jego własnego postępowania możesz zwiększyć szanse, że w końcu się ogarnie i zacznie szukać pomocy (lub nie, ale na to wpływu nie masz).

            Bądź przygotowany na to, że kiedy zaczniesz już mieszkać sam i pracować na własny rachunek Twój pijący tata może przychodzić do Ciebie po pożyczki (na alkohol, albo żeby załatać dziury spowodowane piciem alkoholu), będzie chciał, żebyś to Ty go zatrudnił itp. Bądź wtedy gotów powiedzieć „NIE”. I bądź gotów na budowę nowych relacji z nim kiedy/jeśli zacznie na poważnie trzeźwieć.

            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 630

              Przepraszam, jeśli to, co powiem, zabrzmi grubiańsko, ale: no i co z tego?

              Taka jest dynamika związków – jeśli ktoś sobie coś czasem ubzdura, to sam musi z tego wyrosnąć. Nie da się grając w tenisa odbijać piłki po obu stronach boiska – za siebie i za drugą osobę. Tym bardziej, że Ty jesteś w tym meczu, jak rozumiem, tylko kibicem, a nie jednym z graczy.

              Przepraszam, ale 24 i 26 lat to już wiek, kiedy ludzie powinni prezentować sobą pewną dorosłość, dojrzałość emocjonalną, cokolwiek rozumieć z otaczającego ich świata i ponosić pełną odpowiedzialność za swoje czyny i zachowania – a nie zachowywać się jak zagubione nastolatki. Wszystko na ten temat.

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 630

                Niegdyś mój kolega z terapii DDA uzasadnił swój stosunek do alkoholu tak: „Czy jeśli ktoś w mojej rodzinie kiedyś skaleczył się szkłem, to znaczy, że mam nigdy nie brać do ręki szklanki?”. Dla mnie nie było to tak oczywiste. Pijani faceci na ulicy zawsze wyprowadzali mnie swoim widokiem z równowagi.

                Osoba pod wpływem alkoholu jest czasem agresywna, a często „tylko” uciążliwa i generalnie dopiero uczę się traktować to bez emocji. Że nie każdy pijak to zagrożenie. Że to tylko taka choroba.

                Borsuk91, ja na Twoim miejscu patrzyłbym, czy facet, który pije, po alkoholu jest nadal sobą i czy jesteś ważna dla niego. Bo jeżeli woli wchłanianie dużych ilości alkoholu od pobycia z Tobą, to już źle wróży.

                Wszystko jest dla ludzi. Sam nie jestem totalnym abstynentem, lecz mój stosunek do alkoholu określiłbym jako nieufny. Bo wiem, że to zdradliwy przyjaciel, przyjemność lub ulga chwilowa, a problem może być na resztę życia.

                Jeżeli komuś z powodu ostrego picia urywa się film – dobrze kombinujesz – jest to jeden z podręczników objawów choroby alkoholowej. Może niekoniecznie za pierwszym i jedynym razem, ale jeśli się powtarza…

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 630

                  Hej. Przede wszystkim, jak to śpiewał kiedyś Wojciech Młynarski „Róbmy swoje”. Czyli ta dziewczyna ma sama za siebie rozwiązywać swoje problemy, a Twój przyjaciel ma sam za siebie rozwiązać problem, jaki ma z dziewczyną, a nie Ty za niego. Bo to się już robi taki „łańcuszek współuzależnienia od złych emocji”.

                  Ty ewentualnie, jako dobry przyjaciel, możesz uświadomić koledze, że ona ma problem (ze sobą) i on ma problem (z nią, ale jeśli się pakuje w taką relację, to może ze sobą także). Powinni szukać pomocy.

                  Wszystko wydaje się fajne i proste, kiedy ludzie są młodzi. Sam jako dwudziestoparolatek próbowałem nieraz dokonywać rzeczy niemożliwych. Ale uwierz mi, niektóre błędy młodości mogą się ciągnąć potem w rodzinie do późnej starości i przechodzić z pokolenia na pokolenie. A tego chyba nikt nie chce?…

                  dda93
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 630

                    Hej. Z tego co rozumiem, nie jesteś np. uzależniona od alkoholu czy innych substancji odurzających, co mogłoby być czymś w rodzaju poważnej choroby. Natomiast „syndrom DDA/DDD” to tylko określenie umowne, nie jest to żadna szpitalna jednostka chorobowa, więc po co się krzywdzić piętnowaniem się, przypinaniem sobie takiej etykiety.

                    Jeżeli jesteś z kimś blisko, osoba ta na pewno prędzej czy później z biegu wydarzeń i/lub od Ciebie samej dowie się, co jest na rzeczy. Możesz wtedy na marginesie napomknąć, że tak i tak się to właśnie nazywa. Ale pamiętaj przede wszystkim o tym, że jesteś i chcesz być osobą normalną i zdrową – bo to jest już dobry początek. Takie jest moje zdanie.

                    Uważaj też, bo czasem to, że jesteś DDD może być użyte przeciwko Tobie. Dynamika związków jest różna, czasem osoby bliskie po kilku latach stają się wrogami. Pewnie rzadko się taka podłość zdarza – ale mi się zdarzyło.

                    dda93
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 630

                      PaniX: Czy jest tutaj osoba która wie jak wyzbyć się ciągłego poczucia niesprawiedliwości i ataków złości będąc DDA ?

                      Jeśli chodzi o gniew, rozwiązanie jest proste i trudne zarazem: Twój gniew może być destrukcyjny, ale możesz go też przerobić na „paliwo” do robienia dobrych rzeczy i dokonywania pozytywnych zmian w życiu Twoim i osób dla Ciebie ważnych. Pomyśl o tym na zasadzie różnicy pomiędzy bombą atomową a elektrownią atomową – niby to samo, a jednak inne.

                      Gniew może być też sygnałem alarmowym, że już nie dajesz rady, że powinnaś zacząć ze sobą coś robić, szukać pomocy.

                      Poza tym proponuję Ci zaprzyjaźnić się ze swoim gniewem, bo być może jest tak, że on Ciebie… chroni. U mnie na przykład złość jest uczuciem, które zastępuje kilka trudniejszych uczuć np. smutek, żal, odrzucenie, poczucie beznadziejności losu, poczucie bycia pechowym czy niepełnowartościowym.

                      Jeżeli chodzi o poczucie niesprawiedliwości – tu znów na własnym przykładzie – może być ono cechą osób, które nauczono (za) dużo wymagać od siebie, a nie stawiać wymagań i granic innym.

                      Na pewno przy obu problemach może pomóc zdobywanie samoświadomości, rozwój osobisty, czyjeś umiejętne przewodnictwo duchowe czy terapia.

                      dda93
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 630
                        w odpowiedzi na: Klamstwo w związku #480666

                        monluk: „dokładnie, kłamanie bez potrzeby, gdzie powiedzenie prawdy nie miałoby żadnych negatywnych konsekwencji dla związku. Tylko po co w to brnąć? Dlaczego słowo „przepraszam” lub „głupio skłamałem, to było bez sensu” które mogłoby wszystko załatwić się nie pojawia? To takie stanie przy swoim, skłamałem i odwal się. Nie mam zamiaru tego prostować.”

                        Myślę, że osoba kłamiąca ma wrażenie, że w ten sposób ma nad czymś kontrolę. Że nie kłamiąc może czułaby się obnażona przed partnerem. Może ma kompleksy, jest niedojrzała, boi się bycia zdominowaną (ku czemu niekoniecznie muszą istnieć realne przesłanki). Dlatego może bronić swojej „tarczy z kłamstw” niczym św. Graala.

                        rasputnik: „po prostu przyciągamy do siebie takie wypaczone osoby, myślę że komuś kto miał za sobą zdrowe relacje szybko by się włączyły syreny alarmowe i wiałby gdzie pieprz rośnie a my – za wszelką cenę próbujemy jakieś życie klecić i trzymamy sie tych swoich związków jakby nic lepszego w życiu nas miało nie spotkać.”

                        Dzięki. Doskonale to ująłeś 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 601 do 610 (z 630)