Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 203)
  • Autor
    Wpisy
  • „Iść w stronę słońca”
    Uczestnik
      Liczba postów: 203

      Mam podobnie, odpowiedzialna, wykształcona, zaradna…byłam bohaterem rodzinnym, rzadko chwalonym. Dziś, rzadko coś mi się nie udaje, mimo pracy nad sobą, nad poczuciem wartości, dopada mnie to, że większość rzeczy robię nie do końca dobrze. Czasem tak mam, że coś mi się uda, ważna sprawa, aż duma ze mnie kipi, a moja mama zmienia temat, albo powie: tak? jakby to chodziło o ugryzienie jabłka. Dla ojca nie istniałam, chciał syna, nie lubił  kobiet. Poza tym był bardzo wymagający. W pracy się męczę z ludźmi, którzy w większości nie są odpowiedzialni, drobiazgowi. U mnie ma być poukładane, ma być lojalność. Pochwały chłonę jak gąbka, pielęgnuję. Zaraz bym się z pięć razy rewanżowała. W życiu „góry przenoszę”, ale dla siebie. Wiem, że ten niedostatek pozostanie, deficyt dzieciństwa, który nie da się niczym zapełnić.

      „Iść w stronę słońca”
      Uczestnik
        Liczba postów: 203

        Leczenie przymusowe nie przyniesie efektów, jeśli osoba chora nie będzie chciała się leczyć. Mój tata został zgłoszony na takie leczenie, do ośrodka oddalonego daleko od domu, zamkniętego. Wrócił stopem w kapciach, podpity. Dokumenty i rzeczy nie wróciły do dziś. Mama dzwoniła, ale powiedzieli, że jeśli nie chce wrócić oni nic nie zrobią. Alkoholik musi chcieć, pracować nad myślami, spotykać się z ludźmi, którzy mają podobny problem. Alkoholizm to choroba emocji, regulowania uczuć. Po odstawieniu trzeba nauczyć się żyć bez niego, naprawić relacje. To lata pracy, następują powroty.

        Nie zostawiając dziecka z teściową robisz poprawnie, ona ponosi konsekwencje, a Ty chronisz dziecko. To pierwszy krok to tego, by być może sięgnęła po pomoc. Ochranianie to pomaganie w piciu. Nie patrz na to co ona myśli na ten temat, bo ona głównie myśli, żeby się napić, patrz na siebie i dziecko. Dopóki będziecie tam mieszkać, będziecie w tym żyć, z jej chorobą, ewentualną próbą leczenia. Jeśli masz czas polecam książki, które pozwolą Ci poznać tę chorobę i nie mieć poczucia winy, że nie zostawiasz jej dziecka. Popytaj w mieście przy urzędach działają punkty gdzie można uzyskać porady, pomoc, wypożyczyć książki. Osoby żyjące z alkoholikiem to zazwyczaj osoby współuzależnione (wyleczalne). Szukałam pomocy dla taty, a okazało się, że to, że jej chciałam mogłam jedynie pomóc sobie korzystając z terapii dla osób współuzależnionych. Dowiedziałam się o tej chorobie, spotykaliśmy z ludźmi, którzy przestali pić. Uczyłam się jak nie pomagać mu w piciu, bo robiłam to nieświadomie.Stres, złość, poczucie wartości – praca zajęła mi około 5 lat z przerwami. Tata nie żyje. Alkoholizm to podstępna choroba, która niszczy jego samego i jego rodzinę. Postępująca. Będziecie z tym żyć na co dzień. Macie przepisany dom. Ja po terapii odeszłam od partnera, który popijał. Zostawiłam piękny dom, zamieszkałam z dziadkiem w domu starym, bez luksusów, domu, który dawał mi siłę, gdzie był spokój i pracowałam nad swoim rozwojem. Mieszkając z teściową nie uchronisz siebie i rodziny przed konsekwencjami picia teściowej. Na ludzi za bardzo nie patrz. Trzeba mieć wiedzę odnośnie tej choroby, żeby móć osądzać. Rób to co Ci dyktuje serce, na ile możesz chroń rodzinę.

        Trzymaj się ciepło.

        „Iść w stronę słońca”
        Uczestnik
          Liczba postów: 203

          Dotrzeć do 5 zasad racjonalnego myślenia i nauczyć się ich stosować w życiu codziennym. Pierwsza zasada: Czy moja myśl jest oparta na faktach? Lękasz się czego? gdy Ci brakuje pieniędzy?, co Twoja myśl Ci podpowiada? że ktoś będzie zły? na pewno nie jest to myśl oparta na fakcie, bo tego nie wiesz w tym momencie, więc lęk jest nieuzasadniony itd., Wiem, że to są chwile, ale można powoli można się tego uczyć. Myśl irracjonalną zastąpić racjonalną, opartą na faktach. Nasze myśli, to nasze emocje, które pociągają za sobą zachowania. Wszystko to adekwatnie do myśli jaką sobie wytworzysz. ABC Emocji A. Łastik. to praca nad myślami. Świetna pozycja z ćwiczeniami.

          „Iść w stronę słońca”
          Uczestnik
            Liczba postów: 203

            I będzie Ciebie niszczyła. Nie masz wpływu na mamy zachowanie, postępowanie. Poszukaj dla siebie grupy wsparcia. Jako dziecko mamy, która pije jesteś współuzależniona i możesz sobie pomóc. Nie jest to łatwe. Natomiast walka z nałogiem mamy to walka z wiatrakami, będziesz mieć coraz mniej siły, na swoje życie przede wszystkim. Mama musi zrozumieć, że ma problem i zacząć szukać pomocy. Inaczej nie dacie rady. Jesteś sama, młoda i to bardzo dużo co jest teraz na Twojej głowie. DDa mogą znieść bardzo dużo ,ale mają też prawo do normalnego spokojnego życia i tego szukaj. Dla siebie.

            „Iść w stronę słońca”
            Uczestnik
              Liczba postów: 203

              Terapia to ciężki kawałek drogi. To, że poszedł na nią do bardzo ważne dla Ciebie i związku. To nie oznacza, że Ty stałaś się mniej ważna. To właśnie dzięki niej Wasz związek może być lepszy. DDa to ludzie, którzy mają problem z emocjami, z uporządkowaniem ich. Dzieciństwo spowodowało, że niektóre emocje nie mogły być odczuwane, więc zostały poupychane.  W dzieciństwie trzeba było czasem przetrwać. Dziecko bało się o rodzinę, a jednocześnie musiało ukrywać, że jest w takiej rodzinie. W rodzinie alkoholowej jest zasada: nie czuć, nie mówić, nie słuchać. Dlatego potem w dorosłym życiu jest nam tak źle, mamy problem z emocjami.

               

              Przeczytaj proszę „Lęk przed bliskością”, jest tam jeden rozdział poświęcony partnerom DDa. Myślę, że pomoże choć trochę to ogarnąć.

              „Iść w stronę słońca”
              Uczestnik
                Liczba postów: 203
                w odpowiedzi na: Awanturujący rodzice #464954

                Jeśli były mąż Ciebie wykorzystywał nie szukaj już tam pozornego wsparcia. Mój partner też mnie wykorzystywał, a ja ciągle myślałam, że jest zaradny, a był po prostu cwany. Podwieszał się pode mnie i wykorzystywał do spełniania swoich celów.

                 

                Zazwyczaj straszne wydaje się to co z boku, dopóki tego nie dotkniemy. To, że ciągle mieszkasz w toksycznym środowisku osłabia Ciebie, Twoje myślenie jest negatywne i dlatego się boisz. Odeszłaś od męża, duży krok, szukasz mieszkania kolejny krok. Czy masz pracę? czy zarabiasz na tyle, żeby utrzymać mieszkanie? przeanalizuj to. Zawsze można poszukać kogoś do wspólnego mieszkania i opłaty będą na pół. Realnie rozważ to wszystko. Trzeba się odciąć od toksycznego środowiska, żeby zacząć żyć spokojniej, spokojnie pracować nad sobą w terapii. Potem spojrzysz na to inaczej, stwierdzisz, że przeprowadzka nie była aż tak straszna. Poradzisz sobie na pewno. DDa to w większości zaradni ludzie, którym brakuje wiary, bo podcięto im skrzydła. Ja odeszłam od partnera z małym dzieckiem, nie miałam pracy. Mi terapeutka zaś  powiedziała, że sobie nie poradzę, tym bardziej, że wróciłam do domu gdzie pił mój ojciec. Ja nie miałam już siły, a widziałam, że tam wracam tylko na chwilę. Potem zamieszkałam z dziadkiem, znalazłam pracę, kupiłam mieszkanie, wynajęłam je. Zarobiłam na remont. Skończyłam studia. Kupiłam jeszcze dwie działki, które spłacam, ale jestem na tyle zaradna i oszczędna, że się już nie boję. To wszystko trwało, nie było jak pstryk. Pełno różnych emocji i zawirowań. Syn już jest większy. Dzięki temu na sezon podjęłam dodatkową pracę. Mamy swój kąt, swój kawałek podłogi. Mamy swój bezpieczny świat. Patrząc z boku na to nigdy bym nie uwierzyła, że można było sobie poradzić w tym wszystkim, a jednak można. Nie potrzebuję już od lat terapeutów, dalej pracuję nad sobą, czytam dużo. Ale czuję się wolna, przede wszystkim z poczuciem bezpieczeństwa, które tak naprawdę zapewniłam sobie ja, w środku swojego wnętrza. To wszystko jest możliwe. Wiem, że czasem się boimy i wolimy siedzieć w tym co jest, nawet jeśli to destrukcyjne, bo to znamy i wiemy jak sobie w tym radzić. Masz dużo siły i całą tę siłę, którą „marnujesz na dom rodzinny”, wykorzystasz w swoim nowym miejscu. Przede wszystkim potrzebujesz spokoju. Uporządkowania myśli i uczuć.

                „Iść w stronę słońca”
                Uczestnik
                  Liczba postów: 203
                  w odpowiedzi na: Awanturujący rodzice #464897

                  Boją się, że zburzysz „ich świat”. Lepiej, żeby wszystko funkcjonowało jak w przeszłości. Nie mówić nikomu o niczym.

                  Z każdą wizytą, terapią, będziesz o krok dalej i dalej. W końcu zostaną gdzieś w tyle. Wstydu to narobili sobie. Każdy dorosły sam odpowiada za swoje czyny. Każdy mądry to zrozumie. Ja słyszałam teksty: po terapii cię poj….ło”, tak bardzo boją się, że ktoś ich zdemaskuje.

                   

                  Patrz przed siebie i pracuj. Możesz być z siebie dumna.

                  „Iść w stronę słońca”
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 203
                    w odpowiedzi na: Powrót #464704

                    W życiu tak nas traktują jak sobie pozwolimy. Godzisz się na życie z kimś bez ślubu, głębszych deklaracji. Jeśli dla Ciebie jest to ważne, to dąż do tego. To Twoje wartości. Pytanie czy to ten właściwy? jak możesz na niego liczyć, jak Ciebie wspiera? Dzieci to kolejne obowiązki. Odpowiedzialny mężczyzna, wspierający jest pomocą. Zadaj sobie takie pytania, zanim zaczniesz drążyć o ślubie. Pewnie jemu jest tak wygodnie. Trzeba budować to szczęście swoje małymi krokami. Ja byłam 13 lat bez ślubu. Byłam nieszczęśliwa. Gdy przyszło dziecko było gorzej. On był wygodny. Po terapii, to ja już nie chciałam ślubu. Ślub nie zmienia niczego na lepsze co było złe czy szwankowało. Teraz jestem sama od kilku lat. Szczęśliwa. Zapewniłam sobie poczucie stabilności, bezpieczeństwa. Pewnie, że fajnie jakby był ktoś obok. Natomiast terapia, moje emocje, myślenie jest moje, z tym jak teraz funkcjonuję. Nie oczekuję już by ktoś mi coś zapewnił. Destrukcyjnym związkom mówię dziś „Nie”. Stawiaj warunki, dąż do tego co dobre dla Ciebie. Życie jest Twoje. Czy deklaracja opieki nad chorą jest bezterminowa? masz prawo być zmęczona, masz prawo zmienić zdanie, może jest ktoś obok, kto na przemiennie pomoże?  Nie uciekaj. Tak na prawdę od siebie nie uciekniesz nigdy, jakkolwiek daleko byś wyjechała.

                    „Iść w stronę słońca”
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 203
                      w odpowiedzi na: Powrót #464695

                      Być może na tamten czas nie byłaś gotowa na terapię? powrót, czy dwa kroki w tył, mogą oznaczać trzy kroki w przód. Zadaj sobie pytanie: jak chcesz żyć dalej? na pewno nie tak jak teraz, bo napisałaś , że jest Ci źle. Może na ten moment odłóż relacje z tatą i partnerem, a odszukaj drogi do siebie. Jest to jedyne co możesz zrobić i na co masz wpływ. Niezależnie do której terapeutki pójdziesz, zacznij od czegoś…mnóstwo było nieprzyjemności, które wpłynęły na Twoją przyszłość, na postępowanie i myślenie. Terapia da Ci wiedzę, być może spojrzysz na ojca inaczej…trzeba uporządkować emocje, odczuwać adekwatnie do sytuacji. Negatywne myślenie sprawia , że z reguły w każdej sytuacji czujesz się źle. Nie wiesz co terapeutka pomyśli, a może nic nie pomyśli, tyle osób było u niej przez te lata…Może teraz nadszedł ten czas dla Ciebie.

                      Ja też wróciłam po kilku latach do domu rodzinnego, do ojca, który pił, nie miałam pracy, mieszkania, z małym dzieckiem…mi terapeutka powiedziała, że się cofam. Ale ja wróciłam tam na chwilę, bo na tamten moment nie miałam gdzie pójść. I byłam po terapii. Dziś mam dobrą, pracę, mieszkanie.

                      Słuchaj głosu swego serca, a nie tego co ktoś pomyśli czy powie. Czas wziąć za rękę to zagubione dziecko i wyruszyć w daleką podróż, tylko Ty i Ono 🙂

                      „Iść w stronę słońca”
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 203
                        w odpowiedzi na: Wpisujcie maile. :) #464534

                        edyta.kraj@o2.pl  Jestem wiele lat po terapii. DDA, dla współuzależnionych, maratony…Mam 41 lat.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 203)