Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Tęsknota po terapii #485167
Przeczytałam cały ten wątek i czytając go poryczałam się, jestem pod ogromnym wrażeniem Waszej mądrości życiowej i umiejętności przekazywania jej w tak klarownej formie. To, co piszecie jest skarbnicą wiedzy i oby to forum nie wygasło jak inne fora, bo to byłaby wielka strata.
Wracając do wątku, ponieważ autorze zbierasz opinie, i ja się wypowiem, choć naprawdę w porównaniu z tym, co inni tu już napisali, ja nic nowego już nie wniosę. Mogę jedynie powiedzieć, że na pewien sposób Cię rozumiem w tym Twoim poszukiwaniu ciepła, tej matczynej energii, jestem nawet w stanie Ci uwierzyć, że to nie ma podtekstu seksualnego (choć jak trafnie zauważył dda93, „Jedna sprawa to to, co świadomie deklarujemy, a druga to to, do czego w sposób nieświadomy możemy zmierzać. Ja bym sobie tak bezgranicznie w tej kwestii nie ufał. Bo zawsze mogą zadziałać u nas jakieś mechanizmy „w tle”, zwłaszcza gdy jesteśmy dodatkowo obciążeni bagażem DDA, AA czy np. SLAA. „). U mnie sprawa jest nieco bardziej klarowna, ponieważ odczuwam to samo do niektórych kobiet, co wynika z Twoich opisów, a jestem heteroseksualną kobietą. Opisywałam to w moich pierwszych postach na forum. Jeśli chcesz to poszperaj w moich postach, może znajdziesz coś dla siebie. Nie mam żadnych złotych rad, bo to trzeba po prostu „przeżuć, przetrawić i wydalić”. A proces ten może być długi. W moim przypadku wspierany lekturą wielu podobnych do mojego przypadków. Dlatego podaję moją sytuację jako jeden z takich przykładów – może znajdziesz dla siebie jakieś punkty odniesienia i będzie to dla Ciebie kolejny powód do upewnienia się, że to typowy schemat DDA. A dzięki temu będzie Ci może łatwiej odnaleźć się w tej sytuacji.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 1 miesiąc temu przez
j.b. Powód: zjadło akapit
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #485166Pokuszę się o stwierdzenie, że „można wyjść z DDA, ale DDA nigdy nie wyjdzie z ciebie”. Nie wiem, czy utożsamiacie się z tym stwierdzeniem, mam nadzieję, że nie.
Bo ja już od lat funkcjonuję niby „normalnie”, tworzę zdrowe relacje, interakcje itd. Ale jednak są momenty, w których mój schemat dziecka niewidzialnego się uruchamia w sferze emocjonalnej. Czyli nawet jeśli zachowam się „normalnie/właściwie/odpowiednio/w sposób niezaburzony/ w sposób funkcjonalny” to i tak wewnątrz mnie jestem potem cała emocjonalnie rozwalona, rozmyślam o sytuacji, przeżywam ją wielokrotnie i zastanawiam się, jak mogłabym ją inaczej rozegrać.
Tak było też ostatnio. Pod koniec marca musiałam upomnieć się o opłaconą usługę. Usługę zakupiłam, opłaciłam, więc należała mi się. A mijały dni i firma mi jej nie włączała i nie włączała. Zwlekałam z upomnieniem się o nią w nadziei, że mają mały problem techniczny, albo że musi minąć jakiś tam czas od uruchomienia do wdrożenia jej u mnie, albo że osoba tym się zajmująca ma dużą kolejkę zadań i że może wkradło się jakieś opóźnienie. W końcu jednak minęło 28 dni marca + kilka dni lutego od zamówienia usługi (którą opłaciłam z góry już od marca a dalej nie miałam) i już musiałam zadzwonić. Zadzwoniłam więc do obsługi i uprzejmie poprosiłam o wyjaśnienie sprawy. Okazało się, że wystarczyło małe czary-mary ze strony mojego rozmówcy i usługa już była aktywna. Zazwyczaj byłabym zażenowana już tym, że komuś zawróciłam głowę, a przecież to była sprawa, którą oni zawinili, więc miałam pełne prawo się do nich zwrócić! Ale cóż. Tym razem postanowiłam również upomnieć się o to, by nie płacić za miesiąc, w którym usługi nie miałam. Oczywiście chcieli mnie spławić, że jak już mi włączyli w tych ostatnich trzech dniach to muszę zapłacić za marzec itd. Ale ja powiedziałam, że te 3 dni to mnie już nie zbawią i wolę by mi włączyli ten abonament od kwietnia i za cały miesiąc zapłacę. To się próbowali wykręcić, że już włączyli, to nie będą wyłączać, ale po kilku przekierowaniach z jednego działu do drugiego w końcu się okazało, że mogą to w równie prosty sposób jak włączyli, wyłączyć i dogadałam się, że będę mieć ten abonament od kwietnia. No i niby ok. Dlaczego miałabym płacić za coś, z czego nie zdołałam skorzystać przez ich niechlujstwo? Ale ja tak strasznie przeżywam i analizuję tę sytuację, po co w ogóle już się tym zajmowałam itd. Po prostu frajerstwo mentalne się we mnie odzywa – lepiej cicho siedź, niech cię golą za darmo a ty się ciesz. Jak ja nie lubię tej mentalności w sobie, tej zahukanej trzęsącej się galaretki…
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #484980Śniło mi się, że byłam pierwszy dzień w nowej pracy. Nowe koleżanki zdziwiły się, gdy dowiedziały się, że mam już 29 lat (one miały 23). Pomyślałam, że chyba jakimś cudem musiały przeczytać moje CV i to dlatego myślały, że jestem młodsza. Bo miałam wrażenie, że z mojego CV wynikał poziom wykształcenia i doświadczenia zawodowego przeciętnej 22 – latki.
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #484916Ale już dokładnie przemyślałam oraz skonsultowałam sprawę, tak, że już nieaktualne 🙂
No nieźle a ja dopiero się rozkręcałem 😉
A tak serio wpis w tym wątku przyniòsł mi taką autorefleksję a co za tym idzie pomògł mi w zobaczeniu jak łatwo jest komuś coś ukazywać (np. zalety terapii) a jednocześnie złapałem się na tym, że sam po 1.5 roku terapii zrezygnowałem i pòki co nie wròciłem. Zgodnie z zasadą łatwo jest komuś radzić a samemu nie wdrażam (nie oznacza to, że to co napisałem nie ma wartości, ale bardziej, że sam z tego nie korzystam w tym momencie) 🤭
Tak przy okazji to taki mały kolejny dowòd, że czasami jest nam potrzebny drugi człowiek w tym momencie Ty dzięki czemu coś zobaczyłem, do czegoś zainspirowałem.
Tak będę chciał się za to zabrać, bo jeszcze sporo i u mnie do przepracowania zwłaszcza, że powody przerwania terapii nie są tak oczywiste gdy tak się nad tym zastanowiłem.
Życzę sił i umiejętności patrzenia z ròżnych perspektyw na tą samą sprawę
To mi bardzo miło, że coś w moim wątku mogło Cię skłonić do przemyśleń. Dla mnie to też bardzo cenne, że mogę czytać tutejsze wątki – starsze jak i nowsze – i wyciągam dla siebie dużo inspiracji i punktów widzenia.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 4 miesięcy temu przez
j.b.
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #484902I jeżeli przyjmiemy to za fakt możemy postawić kolejną, że izolowanie jest samo napędzającym się kołem.
To prawda.
Już na koniec możesz powiedzieć tutaj co Cię zewnętrznego odpycha od grupy?
Nie mogę pisać o konkretach wspomnianej sytuacji, bo zobowiązuje mnie do tego kontrakt grupy. Ale już dokładnie przemyślałam oraz skonsultowałam sprawę, tak, że już nieaktualne 🙂
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #484896To natomiast, że rezygnujesz z grupy z powodu czegoś, co, jak piszesz, wydarzyło się „tylko w Twojej głowie” wydaje się dość niepokojące.
Doprecyzuję. Nigdzie nie napisałam, że to się wydarzyło tylko w mojej głowie. Jedyne co opisałam to reakcje w mojej głowie w odpowiedzi na zaistniałą sytuację. Zastanawiałam się, czy te reakcje były adekwatne, a także z czego wynikały. Sytuacja była zewnętrzna (poza moją głową).
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #484854Z jednej strony zgadzam się z Tobą, z drugiej – te przykłady, które podajesz to mocno praktyczne dziedziny, a psychologia wydaje mi się bardziej teoretyczna. Kiedy widzę tą terapeutkę z tej grupy, to w sumie ona nie robi nic poza kiwaniem głową, ewentualnie dopytuje o jakieś szczegóły tego, co ktoś mówi i tyle. W ogóle to przypomina bardziej jakieś spotkanie towarzyskie niż jakąś grupową „pracę” nad sobą.
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #484823To nie jest grupa o profilu DDA, a i ja nie zgłosiłam się tam z powodu problemów z tego obszaru tylko z powodu nieradzenia sobie po kryzysie, którego doświadczyłam w ubiegłym roku. Nie wiem, czy moje odczucia mają związek z tym, że:
- jestem DDA
- czy z tym, że nie do końca sobie radzę ze sobą po wspomnianym kryzysie
- czy z powodu mojego wrodzonego temperamentu i charakteru.
Grupa jest bezpłatna (finansowana m.in. ze środków unijnych), prowadzona przez terapeutkę.
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #484821Dziękuję za wirtualne tulaski 😀
Ja nie chodzę na profesjonalną terapię. Może to błąd… Ale wątpię, czy taka terapia dałaby mi coś, czego bym jeszcze nie wiedziała, bo wiem już bardzo wiele. Mam głowę napakowaną teorią, ale nijak nie potrafię jej zastosować.
Od grudnia przyjmuję leki przeciwdepresyjne. Jestem rozczarowana ich działaniem, może zbyt wiele sobie w związku z nimi obiecywałam. Żeby chociaż minimalna poprawa była…
Żeby nie siedzieć ciągle w swojej głowie, zapisałam się na pewną „grupę wsparcia”. Ale i tam mi źle. Takie myśli, że:
- nie pasuję tam
- jestem tam „niepożądana”
- nikogo i tak nie obchodzi co mam do powiedzenia
Po ostatniej grupie poczułam wstręt i niechęć do ludzi. Już tam raczej nie wrócę. Próbuję racjonalnie rozważyć, co się wydarzyło w mojej głowie na tym spotkaniu, ale trudno jest mi się przebić przez ten neurotyczny chaosik. Jedyne, czego jestem pewna to to, że nie lubię ludzi, nie interesują mnie oni, że chcę się przed nimi ukryć, że nie potrafię nawiązywać relacji i właściwie są mi one niepotrzebne.
Od męża również oddalam się.
w odpowiedzi na: Kolejny upadek – jak sobie poradzić? #484793Był tu poruszony problem wiary w kontekście DDA, więc chciałabym polecić ten filmik – to (moim skromnym zdaniem) bardzo ciekawe świadectwo chłopaka z rodziny z problemem alkoholowym https://www.youtube.com/watch?v=gWCF6rwFhgs
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 1 miesiąc temu przez
-
AutorWpisy