Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 47)
  • Autor
    Wpisy
  • j.b
    Uczestnik
      Liczba postów: 49

      To prawda, że bycie DDA może wpływać bardzo mocno na sferę relacji i tworzenia rodziny, ale moim zdaniem to nie jest wyrok – jeśli jesteśmy świadomi tego zjawiska i zdobywamy wiedzę na ten temat oraz aktywnie pracujemy nad sobą, to jesteśmy w stanie wyzwolić się spod tego „złego uroku” 🙂

      j.b
      Uczestnik
        Liczba postów: 49

        Cześć Mary Yellan,

        myślę, że częściowo rozumiem Twoje rozterki. Co prawda jestem jeszcze przed 30. ale zostałam mamą i tak znacznie później niż planowałam, z powodów zdrowotnych. To powodowało we mnie obawy, czy kiedykolwiek będzie mi dane założyć swoją rodzinę i tworzyło to poczucie presji czasu. Tak więc wiek to jest też trochę kwestia względna, bo ktoś młodszy może mieć problem z zajściem w ciążę, a ktoś starszy może z tym nie mieć żadnych problemów.

        Chciałam się odnieść do tej kwestii poczucia gotowości – nigdy nie będziemy idealnie gotowi na dziecko. Ale nie musimy być – wystarczy być „wystarczająco gotowym”. Nadmiar myślenia, wybiegania w przyszłość, tworzenia możliwych scenariuszy nie ma sensu, bo macierzyństwo i tak Cię zaskoczy, nie zdołasz przewidzieć wszystkiego – a jednocześnie jest to coś tak naturalnego jak oddychanie. Z początku wszystko będzie nowe, ale szybko nabierzesz praktyki, wystarczy trochę sobie zaufać. Będziesz też mieć wsparcie położnych, pediatrów, są szkoły rodzenia, jest naprawdę dużo możliwości wsparcia dla kobiet w ciąży i po porodzie.

        j.b
        Uczestnik
          Liczba postów: 49

          Przeczytałam bardzo niewiele publikacji na temat DDA, ale w każdej z nich powtarza się motyw konieczności pogodzenia się z tym, że pewnych braków, emocjonalnych deficytów z dzieciństwa już nie uda się nam zrekompensować w życiu dorosłym. To zrozumiałe, jednak czytając te fragmenty mrozi mnie zimny dreszcz… Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie tak prawdziwie zaakceptować, że moje najbardziej fundamentalne potrzeby emocjonalne nigdy nie zostaną spełnione i czy w końcu uda mi się zaprzestać tej kompulsywnej pogoni za wiatrem 🙁 a wy jak to czujecie?

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez j.b.
          j.b
          Uczestnik
            Liczba postów: 49

            Jakubek, Twoje wpisy są mega wartościowe, wkład w to forum nieoceniony 🙂

            Myślę, że to dobry trop z tym pragnieniem „nieodstawania”. Przyznam, że ja nawet przez pewien czas subskrybowałam biuletyn mailowy GUS-u i śledziłam różne dane statystyczne, jeśli znalazłam się zbyt daleko od średniej w czymkolwiek, co dotyczyło mnie, natychmiast obniżał mi się nastrój…

             

            Może zachciałabyś się podzielić , jak również i inni czym jest dla Ciebie/Was ta dorosła kobiecość ?

            Zytko, Twoje pytanie uświadomiło mi, że też nie do końca łatwo uchwycić mi istotę tej „kobiecości”, ale na postawie tych kobiet, które mi imponują w tym zakresie, udało mi się wyszczególnić kilka takich cech. Są to taka życiowa dojrzałość, ogarnięcie, osiągnięcie w odpowiednim czasie odpowiednich w moim subiektywnym mniemaniu rzeczy (ten motyw, który przewija się przez cały ten mój wątek), do tego taka nieskrępowana swoboda bycia przy jednoczesnej umiejętności taktownego zachowania się… W sumie to tak płasko brzmi, gdy to wymieniam, to zupełnie inna jakość na żywo.

             

            j.b
            Uczestnik
              Liczba postów: 49

              Przez to wszystko upływ czasu mnie przeraża. Nie zdążyłam w odpowiednim czasie przeżyć pewnych fundamentalnych rzeczy, które są potrzebne do prawidłowego rozwoju emocjonalnego, a na których realizację jest za późno. Chodzi mi zwłaszcza o relację matka – dziecko. Nie mam wzorca kobiecości, nie było też tej kobiety, która by mi dała bezwarunkową akceptację, przez co teraz podświadomie w starszych od siebie kobietach doszukuję się jakiegoś matczynego lub siostrzanego „wzorca” i źródła owej akceptacji. Bardzo brakuje mi aprobaty ze strony kobiet i kiedy kobieta powie mi coś miłego, to już „przepadłam”. Wspominam to później godzinami jakby to było nie wiadomo jakie święto lasu. Jest mi źle z tym, bo jestem już dorosłą kobietą i sama powinnam być już dawno ukształtowana a czuję, że nigdy nie będę. Zawsze świat kobiet będzie dla mnie czymś nieosiągalnym, jestem na etapie małej dziewczynki, która się zastanawia, jak to będzie kiedyś, być dorosłą kobietą. Ale dla mnie to „kiedyś” nigdy nie nadeszło na poziomie mentalnym.

              j.b
              Uczestnik
                Liczba postów: 49

                Może to głupie że patrzy się na innych, ale niestety wyścig trwa nawet gdy nie chce się w nim brać udziału

                To prawda, nie jesteśmy samotnymi wyspami. Żyjemy w środowisku społecznym i życie całkowicie bez żadnych punktów odniesienia nie jest możliwe. Uważam, że zasada „nie porównuj się do nikogo” jest trochę wyparciem rzeczywistości. Lepiej uświadomić sobie, że taki mechanizm istnieje, skąd się bierze i w ten sposób go przepracować.

                 

                Dziś trochę myślałam na ten temat i to nie jest tak, że ja się porównuję, bo ktoś coś ma i wtedy ja też zaczynam chcieć tego samego, tylko na odwrót: jeśli jest coś, co ja chciałam mieć/dokonać, a ktoś to ma, to wtedy się pojawia to poczucie. Podam dwa przykłady, jeden na to kiedy się NIE porównuję i drugi – kiedy się porównuję:

                1. miałam kiedyś sąsiadkę, która miała bardzo utytułowanego doga de bordeaux. Na ścianach miała mnóstwo dyplomów, na półkach statuetki i pęki medali, jakie ten pies zdobył na wystawach. Ale wcale jej nie zazdrościłam tego psa, bo chociaż psiak był oczywiście przesympatyczny, to ta rasa i w ogóle świat wystaw mnie nie interesuje. Ja miałam wtedy uratowanego kundelka i nie zamieniłabym go na 10 takich dogów.
                2. Jestem w wieku, w którym jeśli ktoś szedł na studia, to ma już dawno co najmniej tytuł magistra i parę lat doświadczenia zawodowego. To jest coś, o czym JA sama z siebie od lat marzyłam i w tej sytuacji już się porównuję – że robię dopiero studia pierwszego stopnia, nie mam żadnego doświadczenia w branży którą studiuję, za to tkwię w prostej pracy gdzie większość załogi to młodziki dopiero nabywający swoje jakieś pierwsze doświadczenia. Również głupio mi będzie szukać praktyk, bo wszyscy będą tacy „młodzi i dynamiczni” a tu taki piernik przyjdzie przyuczać się od zera 😀 co prawda teraz ludzie z czasem się przekwalifikowują i nie jest to takie rzadkie jak kiedyś, ale w moim przypadku nie mam a sobą jakiejś branżowej historii i boję się, że będę wyglądać na pogubioną w życiu zawodowym niezaradną osobę (w sumie to prawda).
                j.b
                Uczestnik
                  Liczba postów: 49
                  w odpowiedzi na: Porozmawiamy? #483540

                  Hej, ja też chętnie porozmawiam, a jak znaleźć takie grupy lub mityngi? Patrzyłam tutaj na mapkę, ale to chyba nieaktualne u mnie w miescie 🙁

                  j.b
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 49

                    Czy jesteś pewna uczciwości tego człowieka? Czy on przypadkiem, próbując wzbudzać Twoje współczucie, nie zakrywa tym jakichś niewygodnych faktów i nie manipuluje Tobą? Patrząc na to z boku, trochę za dużo w tym wszystkim zmian wersji, kręcenia i kombinowania.

                    Ja zupełnie inaczej odebrałam tę historię… może sposób, w jaki autorka to opisała na to wpłynął, ale jak dla mnie sprawia to wrażenie jakby to ona była niedojrzała do tego związku i nie ma to wiele wspólnego z DDA faceta. On się w niej zakochał, zaangażował, tak wiele dla niej poświęcił i zmienił w swoim życiu, a co go za to spotkało? Jakieś chore jazdy emocjonalne i wyżywanie się na nim:

                    Jednak zakochał się we mnie – wyjechał na 2 miesiące po to by zarobić na to, żeby przeprowadzić się blisko mnie. I zrobił to już po 4 miesiącach relacji – ja go wtedy niszczyłam, nie szanowałam kompletnie, a on to przyjemował na siebie, przepraszał, płaszczył się – czego tym bardziej nie akceptowałam.

                    Ciągle go przy tym zamęczała opowiadaniem o swojej depresji – oczywiście, partnerzy powinni się wspierać wzajemnie, ale ona jemu wsparcia i stabilności emocjonalnej nie zapewniła. Więc sorry, ja się nie dziwię, nawet mężczyzna niebędący DDA nie zasługuje na takie huśtawki i w końcu miał prawo mieć tego dość i szukać szczęścia gdzie indziej… Po takich jazdach facet może być kompletnie pogubiony emocjonalnie, a jeszcze będąc DDA to już tym bardziej… Teraz kiedy autorka widzi, że jej się grunt pod nogami wali, bo pewnie myślała, że będzie miała cały czas na zawołanie swój „worek treningowy”, to teraz się ocknęła.

                    j.b
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 49
                      w odpowiedzi na: Badania dotyczące DDA #483523

                      zły wątek…

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 1 miesiąc temu przez j.b.
                      j.b
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 49
                        w odpowiedzi na: da się z dda? #483409

                        To nie wierz, masz do tego pełne prawo. Zwłaszcza, że jesteś w trudnej relacji z kobietą DDA, prawda? Odczułeś na własnej skórze bardzo negatywne przeżycia z żoną, która ma duże trudności w obszarze waszej relacji, więc na pewno jest Ci trudno teraz spojrzeć na ten temat obiektywnie.

                        Ja ze swojej strony mogę tylko wspomnieć o oczywistym fakcie, że DDA to bardzo szeroki worek pojęciowy i pomimo wielu cech wspólnych, poszczególne osoby DDA bardzo się między sobą różnią pod względem przeżywanych trudności. Np. ja nie mam problemów z relacjami damsko – męskimi i od 10 lat jestem w szczęśliwym małżeństwie. Moje objawy DDA są skupione w innych obszarach – głównie związanych z edukacją i rozwojem zawodowym.

                        Dodatkowo, nikt nie lubi być wrzucany do jednego worka na podstawie jednej etykietki – w tym przypadku „DDA, to znaczy, że nie nadaje się do związków” – tak samo jak nikt nie chciałby, by inni go oceniali, bo np. jest powiedzmy, szczupłym szatynem, a kilku szczupłych szatynów dokonało w jakiejś okolicy kradzieży i teraz inni w tej okolicy twierdzą, że wszyscy tacy to złodzieje. Dlatego rozumiem reakcje sprzeciwu na takie uogólnienia. To prawda, że bardzo wiele osób DDA ma trudności z tworzeniem zdrowych związków, ale po pierwsze – nie wszyscy, po drugie – każdy ma inny stopień nasilenia swoich trudności i wreszcie po trzecie – każdy ma inny stopień elastyczności, podatności na pracę nad sobą, skłonności do autorefleksji itd. 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 47)