Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 541 do 550 (z 572)
  • Autor
    Wpisy
  • yucca
    Uczestnik
      Liczba postów: 588
      w odpowiedzi na: winny się tłumaczy #41412

      Anno Mario, myślę, ze warto zastanowić się przed podjęciam decyzji co zrobić, nad tym co jest przyczyną twojego niezdecydowania. Myślę, ze nie wiesz jak się zachowac, dlatego, ze z jednej strony zalezy CI na opinii tych osób z Twojej rodziny, które w Tobie widzą kogoś złośliwego i wrednego. Ty się z tym nie zgadzasz i chciałabyś, zeby inni (zwłaszcza rodzina) nie doszukiwali się w Tobie złych intencji. Z drugiej strony wiesz, ze oni mają takie a nie inne podejście do tłumaczenia sie.

      Ludziom jest tak wygodnie, bo jeśli założysz, że ktoś jest złosliwy i wredny, wtedy nie musisz się zastanawiac, czy moze samemu czegoś nie robisz nie tak. A gdy jeszcze dołozysz do tego podejście, ze winni się tłumaczą, to już w ogóle pozbywasz sie problemu poczucia winy, poczucia popełnienia błebu. Przy takiej konfiguracji po prostu nawet się nie zastanawiasz. Tak traktowane są kozły ofiarne.

      Pytasz czy sie tłumaczyć czy nie. Ja mówie – zdecydowanie NIE. Dlaczego. Po pierwsze i tak to nic nie da, tylko ugruntuje rodzinę w swojej opinii o Tobie. Bo skoro znów się tłumaczysz, to oni nie muszą się martić spięciem i nieciekawą sytuacją. Bo tłumaczać się jak gdyby bierzesz winę na siebie.

      A po drugie skup się raczej na tym by poradzić sobie z potrzebą bycia docenioną i dobrze postrzeganą przez rodzinę. Gdy bedziesz sie czuła wartościowa sama przed sobą, to bedziesz miałą w nosie co pomyśli o Tobie rodzina. Jest jeszcze jedna przyczyna dla ktorej odradzam tłumaczenie sie. Puki bedziesz sie tłumaczyc puty nie dasz sobie mozliwości poczucia, ze nawet gdy jesteś jakoś skłócona z rodziną, możesz sie uśmiechac i dobrze czuc. Podejrzewam, że do tej pory sie tłumaczyłaś, wyjasnialas, co nic nie dawało, czułas się podle, a oni potrafili jeszcze Ci wyrzucac, ze jesteś "taka" i dawac rady, żebyś się zmieniła (ja tak mialam przynajmniej).
      Zmuś sie, chocby Cie to mialo kosztowac dużo wysiłku (poczatki sa najgorsze) i obserwuj co sie bedzie dziać dalej. Moze w końcu to ktoś przyjdzie do Ciebie i bedzie chciał wyjasnić swoje zachowanie. Weź na przetrzymanie po prostu 😉 , jesli im na Tobie zalezy to predzej czy później zechcą z Toba porozmawiać, a jak nie, to pomyśl, czy warto się liczyć ze zdaniem ludzi którzy mają w nosie wasze stosunki? Podejdz do sprawy obserwacyjnie , zyczę powodzenia i wytrwałości 🙂
      yucca

      yucca
      Uczestnik
        Liczba postów: 588

        "najgorsze jest to ze nie wiem co mnie tak denerwuje w tym piciu.moj chlopak ostatnio spytal sie mnie czego sie boje-ze bedzie robil mi awantury,zachowywal sie agresywnie-czego?a ja nie potrafie na to pyt odpowiedziec.nie wiem"

        Waniu, na to pytanie niestety nikt Ci chyba nie odpowie, musisz się sama tego dowiedzieć od siebie.

        Natomiast po opisie tego jaki jest Twój chłopak na trzeźwo i po piwku można dojść do wniosku, że to człowiek któremu bardzo brakuje miłości, bliskości, uczuć. Nikt CI pewnie nie zagwarantuje tego, że kiedyś się nie zmieni na przykład w despotę ale myślę, że jeśli na razie nie przejawia złości czy agresji to dobrze by było zachęcić go do terapii DDA (chyba Tobie też by ona się przydała). Nie wiem czy z nim o tym rozmawiałaś, myślę, że warto zrobić cokolwiek co pomoże wam obu się przemóc i dzięki rozwojowi nie popełniać błędów rodziców i nie marnować życia na lęki, smutki, bezradność i … alkohol. A to, że jesteście we dwoje może wzmocnić waszą motywację do działania 🙂
        Pozdrawiam
        yucca

        yucca
        Uczestnik
          Liczba postów: 588
          w odpowiedzi na: DDAAteista #41095

          Brad, ja tez jestem ateistką i nie przeszkadza mi to w samorozwoju, fakt nie robię tego sposobem 12 kroków, ale po swojemu, bo mimo wszystko jakoś mi się to dziwnie kojarzy, a poza tym nie widzę takiej potrzeby gdyż każdy z nas może sobie wypracować własny sposób na rozwój, wiedze mamy w sobie. Co do artykułów, to masz rację, ze w większości DDA łączone jest z programem 12 kroków, ale zapewniam Cię, że jeśli poszukasz książek czy art. bardziej o samorozwoju niż o dda (co przecież w sumie bardzo się pokrywa), to znajdziesz kilka ciekawych pozycji. Warto choćby przejść sie do empiku, gdzie mozesz w spokoju przejrzeć kilka książek i zobaczyc czy jest to odpowiednie dla Ciebie czy raczej nie. Osobiście polecam pozycje Anthon’ego de Mello i Alice Miller oraz Wojciecha Eichelbergera.

          Możesz poczytać sobie też o satanizmie racjonalnym (i proszę wszystkich czytających moją wypowiedź o niemylenie tej filozofii z sektami gwałcącymi dziewice i zarzynającymi koty 😉 bo to tylko zbieżność nazwy i jedno z drugim nic wspólnego nie ma- piszę to żeby się jakaś burza nie rozpętała ). Ogólnie DDA wierzące czy niewierzące ma takie same szanse na rozwój, nikt nie jest pominięty, przecież sami decydujemy co jest dla nas dobre a co nie 🙂
          Pozdrawiam
          yucca

          yucca
          Uczestnik
            Liczba postów: 588

            Jerzy! Od prawie roku masz w domu tę samą sytuację, mniemam, że skoro nadal masz dość, to znaczy, że pomimo rozmów, próśb i różnego typu zabiegów Twoja dziewczyna nie zmieniła się na tyle by zaspokoić Twoje oczekiwania. Nie będę dociekać czy to on jest "winna" Twoim frustracjom, czy Ty sam, bo możliwe, że prawda jest taka, że nikt tu nie jest winny, a jedynie nie pasujecie do siebie. Wiec jeśli żadne zabiegi mające na celu dopasowanie waszych potrzeb i działań nie dały rezultatów to chyba przyszła pora na to by zdecydować czy być razem mimo to i przestać zwracać uwagę na to czego ona NIE ROBI a skupić się na tym co ROBI, czy się po prostu rozejść. Jak na razie to Ty chciałbyś być razem, ale podejrzewam, że nie z nią, a całkiem z kimś innym, z kimś silnym, dojrzałym, poukładanym, posiadającym inne cechy niż posiada Twoja partnerka. Cóż, masz dziewczynę taką jaką masz, i jeśli nie chcesz z jakiś powodów odchodzić to pozostaje jedynie akceptacja innych dobrych rozwiązań nie ma, a już na pewno nie jest nim marudzenie i brak decyzji i jakieś czekanie na cud, bo skoro Twoja dziewczyna nie widzi sensu w leczeniu, zmianie, a nawet nie dostrzega problemu to nie licz na cud, bo na cuda trzeba ciężko pracować 🙂
            Pozdrawiam
            yucca

            yucca
            Uczestnik
              Liczba postów: 588

              Ja i mój chłopak mamy własnie teraz ten dylemat, przeprowadzić się do jego rodziców czy nie… Jego ojciec jest alkoholikiem od lat, ma miażdzyce i jest po powaznej operacji (chyba troche na własne zyczenie), matka jests chorowana, ale silna psychicznie, tylko mam wrażenie że przegina z kontrolą. Oboje są już ok. 60-tki i mieszkają sami. Gdy do nich jedziemy namawiają nas zebyśmy u nich zamieszkali zamiast wynajmować dom. Jest im coraz ciężej, mają niewielkie gospodarstwo, i wszystko by było spoko, gdyby nie fakt że ojciec pije…
              Zamiast odpuścic sobie tę gospodarkę (obydwoje mają dochody) to ojciec próbuje przegadać nam ze on nie zgodzi się na to by ją zlikwidowac, że bedzie nieszcześliwy bo nie zmieni siebie i sie nei przyzwyczai, a sam nie ma sił… czyzby to była manipulacja?, próba ucieczki od zmiany za pomocą kogoś innego? Wciąż powtarza matce ze po co człowiek ma dzieci skoro go zostawiają samego… ale pomijając już fakt, że dzieci nie ma sie po coś, to gdzie on był jak te dzieci były małe i potrzebowały go, którą knajpę wtedy odwiedził… Brat mojego chlopaka całkowicie wyrzekł się tamtego domu, nie chce nawet nic w spadku. Mój chlopak jeździ tam i pomaga w czym sie da, bo nie potrafi ich zostawic samych. Pomaga im weekendami, inwestuje w remont ich domu, ale oni (a zwlaszcza ojciec) chcą wiecej… Powiem tylko tyle ze nam dobrze samym, oboje juz dość dużo problemow z dda mamy za sobą, wychodzimy z tego, ale czy powrót do "korzeni" tego nie zniszczy? Boje sie, ale czuje ze nadejdzie taki dzień, ze coś się popieprzy i ktoś bedzie musiał tam mieszkac zeby pomóc…
              Może nie potrafie tego wszystkiego pojąc bo sama sie nie musialam wyprowadzac, moi rodzice zmarli i zostalam sama, a mój chlopak, gdy go "wyciagnełam" stamtąd odżyl, a teraz, im dłuzej tam nie mieszka, tym chyba bardziej sie o nich martwi, nie pozwoli złego słowa powiedziec, choc kiedys pamietam jak bywało źle.
              Pozdrawiam
              yucca

              Edytowany przez: yucca, w: 2007/05/22 09:58

              yucca
              Uczestnik
                Liczba postów: 588
                w odpowiedzi na: zaufanie.. #39930

                Dziuba, nie wiem czemu to napisałaś, czemu tak o sobie mowisz, to mial być żart… troszkę humoru i swobody… Szczerze nie mam pojęcia o co chodzi…
                Pozdrawiam

                yucca
                Uczestnik
                  Liczba postów: 588
                  w odpowiedzi na: zaufanie.. #39923

                  Dziuba, tylko obawiam się , że to Ci samo z nieba nie sfrunie 😉

                  yucca
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 588
                    w odpowiedzi na: zaufanie.. #39921

                    Hmm,w kwestii zaufania miałam podobnie, choć zachowywałam sie całkiem inaczej. Nie była to kontrola partnera, ale siebie, ciagły strach że on odejdzie, ze mnie zostawi, choć tez nic na to nie wskazywało i nie wskazuje. Starałam sie zachowywać tak żeby nie miał powodu do odejścia, mieć zawsze humor, zawsze lśniacy dom, nawet jak padałam na pysk. Gdy sie zdenerwowałam to mialam koszmarne wyrzuty sumienia, myślałam o sobie że jestem najgorsza zołza na świecie i że z pewnościa jak taka będę to on mnie zostawi. A ta złość była ze strachu, ciagłego napięcia, nakazywania sobie, nieumiejętności odpuszczenia. Mi sie zdawało, że on tego ode mnie wymaga, jako od dobrej partnerki, chociaż on wciaż mi powtarzał, że to niepotrzebne. Aż ktoregoś dnia tak mnie to wszystko zmęczyło, że zwyczajnie sobie odpuściłam… było to po 2,5 roku znajomości. Nie wiem czemu tak długo to trwało. Uwierzyłam mu, zaufałam i przestałam słuchać podszeptow z wewnatrz, tego co mi wkładała do głowy moja nieszczęśliwa matka, tego co mnie sama spotkało w poprzednim zwiazku. Myślę że do wszystkiego trzeba dorosnać, a jeśli już sama dostrzegasz "nienormalność" tej sytuacji i masz powoli dosyć, to jesteś na dobrej drodze 🙂 powodzenia
                    Pozdrawiam
                    yucca

                    yucca
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 588
                      w odpowiedzi na: idealny terapeuta #39892

                      Kmisio a jaka jest rożnica w tym, czy bedziesz taka jak ucza na studiach, czy taka jak widzieliby Ciebie ludzie z forum czy inni DDA? Badz soba po prostu i nie martw sie jeśli jakiemuś pacjentowi nie przypadniesz do gustu. Z terapeutami jest jak z partnerami, na pewno znajda się tacy pacjenci z ktorymi się dopasujesz. Badz soba, rob co czujesz i co myslisz, zaufaj własnej intuicji, a wtedy sama rowniesz będziesz czerpać radość i satysfakcje z pracy, bo przecież nie tylko o dobro pacjenta chodzi.
                      Pozdrawiam
                      yucca

                      yucca
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 588
                        w odpowiedzi na: wyparcie (?) #39722

                        Sprawa jest o tyle śliska, że nie wiadomo do konca na ile umysł pacjenta poddaje sie podświadomie sugestiom terapeuty. Kiedyś czytałam o przypadkach zabiegow przywracania pamięci u amerykanow po amnezji. Okazało się , ze spory odsetek z nich po terapii w ktorych terapeuta upatrywał powod amnezji w traumie zwiazanej z wykorzystywaniu seksualnym w dziecinstwie, "przypomniało" sobie o rzekomym wykorzystywaniu i molestowaniu. Pacjenci najcześciej uznawali, że padli ofiara swoich ojcow lub ojczymow, lecz po wgłębnej analizie w niektorych przypadkach okazało się to fizycznie niemozliwe. Bo np. ojciec juz dawno wtedy nie żył, albo ojczym w okresie na ktory wskazywał pacjent, jeszcze nie zaistniał w życiu pacjenta. Sprawa była dość głośna w stanach, chyba nawet film o tym powstał. Wiekszości przypadkow nie dało sie ani wykluczyc ani potwierdzic.
                        Pozdrawiam
                        yucca

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 541 do 550 (z 572)