Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Czemu ludzie racjonalizują i wypierają? :( #39554
Jest mi znane to co mowisz Mago. Nie będe się rozpisywać powiem tylko, że nie można mieć "za dobrze". U mnie mowili tak rodzice, bo im się wydawało, że skoro mam kieszonkowe i najlepsze zabawki (bo oni przecież mieli tylko misie wypychane słoma) w zamian za ich uwagę i miłość, to już powinnam fruwać pod niebiosa i przede wszystkim DAÆ IM ¦WIETY SPOKOJ… a okazuje się, że gowniara zamiast się cieszyć i być wdzieczna, ciagle chce czegoś innego. Nie umieli się przed samymi soba przyznać do problemow z bliskoscia, wiec woleli uznać, że mam za dobrze. A ja bym ta cała kasę oddała za bliskość…
annaanna napisał:
„Nie mowiłam o rodzinie , tylko o tych bliskich ktorych kochamy.Nie jest to niestety prawda,że jeżeli mamy ludzi bliskich i oddanych nie myślimy o samobojstwie,.”
Nie polemizuję z tym jak jest u Ciebie, ale nie mow, że to co pisze jest ogolnie nieprawda, bo w moim przypadku jest. Trudno mi zrozumieć dlaczego np. Ty masz kłopoty z samobojczymi myślami jednocześnie majac kochajacych ludzi wokol , wiec nie bedę się wypowiadać, ale wiem jak jest w moim przypadku i właśnie o tym pisałam. Może znow najważniejsze jest to by dać innym prawo do wyboru… a nie chronić ich przed nimi samymi… To tak MOIM ZDANIEM, a każdy niech robi i myśli co chce.
I jeszcze jedno, nie wiem o jakim przymusie piszesz, moze o takim wewnętrznym, ale czym jeśli nie przymusem jest mowienie "nie masz prawa" lub "to egoizm zostawiać bliskich"? To taki sam przymus. i choć może Ciebie takie słowa trzymaja przy życiu – bardzo dobrze że coś takiego masz- to innych moga wpędzać do grobu. Np mnie kiedyś takimi słowami mogłabyś pozbawić chęci do życia.Więc proszę o to byśmy mowili za siebie i nie rozciagali swojego pogladu na innych uznajac że tylko nasze spojrzenie jest prawdziwe.
Anno, ja chyba opacznie odebrałam Twoj pierwszy post. Jako przedłużenie tego wszędobylskiego okołoświatecznego gadania o tym co trzeba w sprawie śmierci, jak pomoc umierajacym i jakie uczace jest towarzyszenie śmierci, ktore mnie po prostu dołuje.
A odnośnie Twojego drugiego pytania, o strach przed śmiercia. Ja się nie boję śmierci, jako niebytu czy bytu innego, nowego, gdzieś tam "w świetle". Swoja droga kiedyś bardzo dużo o tym czytałam. Natomiast jako długoletni świadek chorob i śmierci bliskich potwornie boję się cierpienia jakie potrafi towarzyszyć umieraniu. Każdy reportaz o cierpiacych i umierajacych wzbudza we mnie wspomnienia tego cierpienia u bliskich. Od kilku dni właśnie nie mogę się chwilami pozbierać, ogladajac wszystkie te wzmianki o misteriach śmierci panskiej, to co zrobiono zamiast grobu panskiego badajże w szczecinie. Może do niektorych to średnio przemawia, a mi przypominaja się momenty z mojego zycia w ktorych jako nastolatka musialam się sama borykać ze śmiercia matki, i wokol nie było nikogo. Wiem, że wtedy nie wyrażałam swoich uczuć, emocji bo musiałam być silna, znieść zbyt wiele (nie bede wchodzić w szczegoly) i nadal to we mnie siedzi, najcześciej gdy zapominam to wraca w okropnych snach. Pamiętajac o samotności umierajacych nie zapominajmy rownież o samotności żegnajacych.
Anno. to co piszesz jest na pewno wzniosłe i piekne, tylko czy poparte doświadczeniem? Akurat wczoraj poruszalismy w gronie znajomych ta sama kwestię. Ale moje zdanie jest inne. Może wynika ono z moich przeżyć (za dużo pogrzebow i śmierci wśrod najbliższych – właściwie całe moje dziecinstwo ktoś z rodziny chorował i umierał )
Ja mam już dość serdecznie pokazywania na każdym kroku w telewizji i prasie hospicjow, chorych dzieci, osieroconych rodzin, chorych i umierajacych ludzi (np w przerwie na reklamę). Po prostu mam tego dość. Wystarcza mi własne wspomnienia, własne sny. O śmierci w naszym kraju nie mowi się rzadko, co nie zmienia faktu, iż ludzie od niej uciekaja i często zostawiaja umierajacych samych. Ja tego nie zrobiłam, nie uciekłam, gdy w czasie gdy umierała moja matka uciekli wszyscy, ja przy niej byłam . Czasem bardzo tego żałuję, bo to potworne przeżycie dla nastolatki. Ja mam tego tematu dość i myślcie co chcecie.
Pięknie się o tym wszystkim mowi, z jakaś taka łatwościa przychodzi nam krytyka braku miłosierdzia, łatwo jest powiedzieć, że ludzie chca ukryć chorujacych i umierajacych, łatwo jest wydać opinie, skazany… A ilu z was było przy śmierci bliskich? Ale tak na prawde w chwili śmierci, obok… Sam na sam… Gdy ustaje oddech i ¼renice wariuja…
Echhw odpowiedzi na: Czeski film 8-/ #39443A może wcale nie chcesz być sama, a jedynie uwolnić się od ciagłych wymagan? Nie każdy facet taki jest. Tylko czy to on tyle wymaga czy sama od siebie wymagasz w strachu by go nie zawieść… (wiem, na swoim przykładzie, że i tak bywa) Czy to sa otwarte, wypowiadane przez niego wymagania?
A to, że facet pochodzi z tzw. normalnej rodziny, gdzie rodzice nie pija, nie awanturuja się i nie bija, jeszcze o niczym nie świadczy, przekonałam się o tym na własnej skorze w swoim nieudanym małżenstwie.
Pozdrawiam
yuccaw odpowiedzi na: Nasze ,,ulubione” słowa #39418agatta napisał:
„a moje nieulubione jest krociutkie "ale" niby nic gro¼nego, ale 😉 dzięki niemu czasami udaje mi się zniszczyć wszystkie pozytywne słowa napisane wcześniej.Prosty przykład: mowię sobie "jestem madra i życzliwa ludziom, ale czasami jednak na nich się złoszczę i do tego… " tu można wstawić dowolny cytat oczywiście mowiacy o moich licznych porażkach i wadach. I dzieje się tak,że dobre słowa z wypowiedzi zawartej przed "ale"znikaja , ale; ) zostaje w świadomośći druga część zdania ..
”
No tak, nawet naukowcy udowodnili, że największy przekaz w zdaniu złozonym ma jego ostatni człon. Więc zamiast mowic – "jestem madra i życzliwa ludziom, ale czasami jednak na nich się złoszczę" lepiej powiedziec " czasem złoszczę się na ludzi,ale mimo tego jestem madra i im życzliwa" 🙂
PozdrawiamEdytowany przez: yucca, w: 05.04.2007 09:55
w odpowiedzi na: „Normalne” związki #39414dziuba^ napisał:
”
Tylko co jest najlepsze te "podchody" to byly proba blizszego poznania najpierw kolegi,z ktorym sie zaprzyjaznilam i w zyciu nie myslalam,ze cos zaiskrzy…pierwszy raz nie myslalam o Nim,jak o jakiejs zdobyczy,nie chcialam,za duzo do Niego szacunku mialam[mam]…
az przyszedl dzien MILOSC:D ”No właśnie, ważne jest to co napisałaś Dziubo, czy aby osoby samotne nie chca "za bardzo"? Piszecie o tym jak się odnale¼ć, jak znale¼ć ideał, a mi tu brakuje pewnego ważnego etapu- poznania się. Roztoczyła się tu taka irracjonalna wizja, może marzenie, że oto idealny facet spotyka idealna kobietę i żyja długo i szczęśliwie, a Wy chcielibyście wiedzieć jak sprawić by to Wam się to przytrafiło.
Tylko czym jest ideał, jak nie zbiorem naszych oczekiwan? I jak można to sprawdzić bez zaprzyja¼nienia się najpierw, bez poznania siebie (dłuższego, nie po kilku dniach).
Można skoczyć od razu na głowkę do płytkiego basenu i rozczarować się rozbita głowa. Uważam, że niektorzy przynajmniej wypowiadajacy sie tu chcieliby za szybko przejść od zapoznania do zwiazku. O nowopoznanej osobie za wczesnie myśla jak o potencjalnym partnerze, wtedy wiele faktow umyka. A potem wielkie rozczarowania się pojawiaja, ale to nie ta osoba was rozczarowuje, tylko wasze fałszywe wyobrażenie o niej…I może osoba nie jest toksyczna, zła, tylko nieodpowiednia dla Was, ale Wy tego nie sprawdziliście (lub uznaliście, że to nie powod do odpuszczenia sobie) zanim zaangażowaliście swoje uczucia i zwiazaliście z ta osoba plany. Więc może odpowied¼ na pytanie "jak poznać fajnego faceta/kobietę" brzmi – NAJPIERW POZNAć CZłOWIEKA…
Mam nadzieje że nie zabrzmiało to zbyt strofujaco i pouczajaco ;).
Pozdrawiam
yucca
P.s. A tak w ogole to ideałow nie ma, sa tylko ludzie mniej lub bardziej nam odpowiadajacy 🙂Edytowany przez: yucca, w: 05.04.2007 09:22
w odpowiedzi na: wolność wyboru #39231Przypominasz dziecko ktore tupie nożkami i zalewa sie łzami bo inni nie tancza wokoł niego tak jak ono chce. Skoda słow…
w odpowiedzi na: wolność wyboru #392273 lata temu, po 10 latach znajomości tak po prostu odszedł ode mnie maż, rok wcześniej pochowałam mamę a 3 miesiace wcześniej moj ojciec popełnił samobojstwo. Gdy odszedł maż zarabiałam 400 zł na pol etatu, brakowało mi na wszystko. Dzięki jego zawłaszczeniu mnie nie miałam nawet przyjacioł, byłam sama, w depresji, całe wieczory płakałam, moj maż maltretował mnie, też chciałam sie zabić aż w koncu wezbrała we mnie złość i zrobiłam z tym porzadek. ¯yję i to całkiem nie¼le, bez depresji i myśli samobojczych, bez xanaxu czy innych prochow, wiec jednak można. Ale Ty rob jak chcesz.
w odpowiedzi na: wolność wyboru #39206Krzych, Twoje wypowiedzi przypominaja mi zachowanie kogoś, kto jest strasznie głodny, w domu ma tylko "zeszłoroczny" chleb i spleśniały makaron i zastanawia się co z tych dwoch nieciekawych rzeczy zjeść. Mdli go na sam widok, ale siedzi i mysli Podczas gdy w kieszeni ma wypłatę a za rogiem jest świetnie zaopatrzony sklep spożywczy… Możesz zjeść to co masz w domu i dostać niestrawności czy innej przypadłości, ale możesz też ruszyć zad i iść po zakupy. Ale musisz najpierw dostrzec ta możliwość!
A Twoja chęć skłonienia forumowiczow do odpowiedzi na pytanie "to, czy to" kwituję jednym zdaniem – nie jadam zepsutej żywności, więc ani to ani to. 🙂
Pozdrawiam
yucca -
AutorWpisy