Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Knockin' On Heaven's Door…

Przeglądasz 10 wpisów - od 141 do 150 (z 687)
  • Autor
    Wpisy
  • Fenix
    Uczestnik
      Liczba postów: 2551

      Odnośnie przenośni czy nie przenośni

      To nie była przenośnia.
      Jestem już na takim etapie życia, że nie interesują mnie zabawy w kotka i myszkę. Uważam jednak, że znajomość powinna rozwijać się stopniowo od wzajemnego poznawania się i na wszystko jest odpowiedni czas. W ten właśnie sposób chronimy siebie i unikamy rozczarowań.
      A w ochronie siebie byłam ekspertem

      Jaki jest to rodzaj wystąpień ? Inaczej podchodzi się do wystąpień przed kimś „ważnym”, inaczej do szkoleń a inaczej np. do swoich pracowników.

      Just a girl
      Uczestnik
        Liczba postów: 78

        Możemy opisywać to co czujemy różnymi słowami, ale tak naprawdę cała nasza trójka szuka w relacjach z innymi potwierdzenia, że jesteśmy ok, że jesteśmy ważni. Że jesteśmy „wystarczający”. Zauważcie, że mimo różnych historii i różnych reakcji na różne zdarzenia, wszystko sprowadza się do potrzeby otrzymania akceptacji, uwagi, miłości.

        buccaneer
        Uczestnik
          Liczba postów: 35

          Witam obserwuję waszą wymianę zdań od pewnego czasu, w końcu nie wytrzymałem i postanowiłem zabrać głos. Skłonił mnie do tego post Just a Girl, z wczoraj o nie byciu dość dobrą w moim przypadku dobrym. Prawię się popłakałem, jakbym czytał o sobie. Jestem od was sporo młodszy, ale doskonale rozumiem wasze rozterki, mimo że nie umiem ubrać tego tak pięknie w słowa jak wasza trójka :). Dobrze wiedzieć że gdzieś tam są ludzie którzy myślą i czują podobnie do mnie, a w dodatku są tak, poukładani i świadomi swoich uczuć. Ja jeszcze tego nie potrafię, jestem dopiero na początku swojej drogi, ale dajecie mi nadzieję, że może mi też się uda, trzeba tylko tego bardzo chcieć. Mam straszny mętlik w głowie, może kiedyś bardziej rozwinę swoje myśli, a póki co pozdrawiam was serdecznie i wszystkich to czytających.

          miłego dnia 🙂

          Fenix
          Uczestnik
            Liczba postów: 2551

            Do Just a girl gwoli wyjaśnienia :

            Może moje słowa zabrzmiały brutalnie i oschle, nie miały na celu sprawienie przykrości. Wynikały z faktu, że mam już wyrobione poglądy na wiele spraw i nie mam obaw w wyrażaniu własnego zdania. Staram się jasno przedstawiać to co myślę.
            W żaden sposób nie oceniałam Ciebie czy Twojego zachowania.

            Na podstawie tego co piszesz, wyłania mi się obraz bardzo wrażliwej, ufnej osoby z olbrzymią potrzebą bycia kochaną i akceptowaną. Czyli to co sama napisałaś.

            Wybacz jeżeli moje słowa sprawiły Ci przykrość.

            Pozdrawiam ciepło 🙂

            Fenix
            Uczestnik
              Liczba postów: 2551

              Do Jakubek:

              W życiu chyba każdego dziecka jest okres walki o względy rodzica przeciwnej płci. Może właśnie w ten sposób kształtuje się nasza tożsamość płciowa?
              Wraz z dojrzewaniem, przestajemy widzieć w rodzicach potencjalnego partnera/partnerkę. Poza tym relacje ojciec – syn czy matka – córka,bardzo często nie należą do najłatwiejszych. Mądrość rodzica powinna prowadzić do stworzenia właściwych stosunków.

              Szacunek do matki jest niezmiernie cenną cechą mężczyzny i może przekładać się na jego stosunek do kobiet.

              Więź matki z synem jest bardzo wyjątkowa i żadna kobieta nie powinna z nią walczyć. Jednak to mężczyzna powinien zdać sobie sprawę, że te dwie ważne kobiety (matka i partnerka) pełnią w jego życiu zupełnie różne role. Mimo wszystko łączące się na pewnej płaszczyźnie. Dla dobra związku nie powinien szukać w swojej kobiecie drugiej matki, nie powinien w jakiś sposób zmuszać jej do wejścia w taką rolę.

              Myślę, że mężczyźni nie zawsze szukają w kobietach swoich rodzicielek. Może bardziej chodzi o potrzebę wniesienia do męskiego, trochę szorstkiego świata kobiecego ciepła, wrażliwości, delikatności oraz o potrzebę bycia otoczonym opieką i w pełni zaakceptowanym ale jako mężczyzna a nie chłopiec. Na tej właśnie płaszczyźnie łączą się role matki i partnerki.

              Zastanowiło mnie to, co napisałeś o zmianach jakie w Twoim życiu wprowadziła K.
              Zastanowiło mnie, dlaczego próbowała zmieniać Cię w trochę brutalny i mało taktowny sposób. ( to jest tylko mój subiektywny odbiór, nie próbuję jej zdyskredytować).
              Zastanowiło mnie dlaczego jej zachowanie przyjmowałeś z przyjemnością.

              Może K. swoim zachowaniem przypominała Ci matkę, której miłości i akceptacji tak pragnąłeś. Matki, która na podstawie tego co napisałeś wydaje się trochę odległa, trochę trzymająca Cię na dystans.
              Może zachowanie K. sprawiało, że potwierdzałeś to co sam o sobie myślałeś, że nie jesteś wystarczając dobry, aby zasłużyć na jej miłość. De facto nie dość dobry, aby zasłużyć na miłość mamy.

              Może w samym rozstaniu z K. nie chodzi o nią samą.
              Może rozstanie z K. pozbawiło Cię poczucia bezpieczeństwa, ruszyło w posadach Twoim własnym, błędnym obrazem siebie.
              Zaczął rozpadać się wielki, gruby mur, który zbudowałeś dla obrony siebie.
              Może czujesz się zagrożony, bo nie wiesz jak sobie z tym poradzić.

              To są tylko moje luźne przemyślenia.

              Na podstawie tego co piszesz pojawia mi się osoba niezwykle wrażliwa, inteligentna, zdająca sobie sprawę ze swoich słabości. Osoba, która jest w stanie odbudować poczucie własnej wartości i być dojrzałym partnerem.

              Potrzeba bycia najważniejszym/najważniejszą dla tej jedynej wybranej przez nas osoby, jest całkiem naturalna i nie ma w tym nic dziwnego.

              Pozdrawiam 🙂

              Just a girl
              Uczestnik
                Liczba postów: 78

                Fenix Fenix, zupełnie niepotrzebnie przepraszasz, nie odebrałam Twoich słów, jako atak czy nawet nieprzyjemny komentarz. Masz całkowitą rację i ja się z Tobą zwyczajnie zgadzam. Wiem, że zdarzyło mi się w ostatnim roku popełniać błędy w relacjach damsko – męskich, nie miałam na tym polu doświadczenia. Tak długo byłam w związku z jednym mężczyzną, że wchodząc w ten nowy świat poznawania innych mężczyzn potknęłam się nie raz i nie dwa. Nie szkodzi, wyciągnęłam z tych błędów lekcję. Jestem przekonana, że jako ludzie jesteśmy zdolni do uczenia się wyłącznie na swoich własnych błędach. Zaczęłam już jasno mówić o tym, czego chcę, na czym mi zależy. Tym sposobem chronię siebie i unikam niepotrzebnych rozczarować, tak jak napisałaś wcześniej. Ale do wszystkiego trzeba dojść, żadna wiedza na temat nas samych nie jest nam dana od tak 🙂
                Także żadnej urazy, bardzo cenię sobie Twoje komentarze i uwagi. Twoje także Jakubku 🙂

                Just a girl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 78

                  Do buccaneer:
                  Witaj, bardzo mi miło, że niejako odpowiedziałeś na mój post. Mnie również wiedza, że są ludzie, którzy czują podobnie jak ja, mają podobne lęki i ograniczenia, są czasem nawet tuż obok. To bardzo pokrzepia, wzmacnia i daje poczucie innego rodzaju więzi. Dwa lata temu, w bardzo trudnym dla mnie momencie przeczytałam książkę Małgorzaty Halber „Najgorszy człowiek na świecie”. Wtedy pomyślałam tak jak Ty, że czuję się tak, jakbym czytała o sobie. Później trafiłam na to forum i wrażenie to odnosiłam jeszcze dziesiątki razy. Dla mnie osobiście jest to wspaniałe doznanie, ponieważ przestałam czuć się „inna niż wszyscy”, przestałam myśleć, że „coś jest ze mną nie tak”. Nawet jeśli nie zostaliśmy kiedyś odpowiednio poskładani, to jest Nas wielu, nie musimy być w tym sami.
                  Zabieraj więc głos w dyskusji, jeżeli tylko masz na to ochotę. Każde z Nas wynosi z tego wątku coś dla siebie, może Ty również coś tutaj znajdziesz 🙂
                  Pozdrawiam

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    Do Just a Girl: (ad post o 10.57)

                    Ładnie podsumowałaś tę naszą wspólną potrzebę. Troszkę ją tutaj sobie nawzajem zaspokajamy.

                    Fenix Fenix:
                    Ta obawa przed wystąpieniem publicznym dotyczy na przykład uczestnictwa w grupie wsparcia. Niby nikt tam nie ocenia, ale…

                    Co do relacji z K. sam już nie wiem, czy przyjmowałem jej zachowania z przyjemnością i naprawdę byłem z tym szczęśliwy (może to sobie wmawiam). Jakoś zadowalało/uspokajało mnie to, że K. się śmieje – nieważne, że akurat ze mnie, z mojego stylu ubierania się czy innych zachowań. Ten jej śmiech był dla mnie bardzo ważny, oznaczał, że w danej chwili jest szczęśliwa. Chyba jednak miałem poczucie, że odbywa się to trochę moim kosztem, kosztem mojego, mało zresztą stabilnego, poczucia własnej wartości. Czasami, w obronie własnej, delikatnie protestowałem. Częściej jednak uciekałem w milczenie, wycofanie. Byłem trochę jak Just a Girl, na której ktoś się wyładowuje, a ona coraz bardziej zamyka się w sobie. Przepraszam Just a Girl za to porównanie, ale to podobieństwo postaw, pomimo różnicy płci, już wcześniej rzuciło mi się w oczy – być może jednak podłoże tych reakcji, u każdego z nas leży gdzie indziej. Z domu rodzinnego wyniosłem bardzo silne przekonanie, wpojone zapewne przez matkę, że mężczyźnie, w żadnych okolicznościach, nie wolno gniewać się na kobietę. Nie wolno na nią krzyczeć. Nie wolno jej odmawiać. Nie wolno jej ubliżać. Nie wolno robić tego wszystkiego, co robił mój ojciec.

                    Buccaneer:
                    Czy masz za sobą jakieś doświadczenia z terapią? Bez takiego kroku niestety będzie trudno. Nie trać czasu.

                    Przepraszam, ale na razie nie mogę więcej pisać. Czuję potrzebę usprawiedliwienia się, jak przed starymi i dobrymi znajomymi, że niestety nie mogę dzisiaj wpaść w odwiedziny. To miłe uczucie:) Może późną nocą albo jutro.

                    Pozdrawiam:)

                    Jakubek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 931

                      Do Just a Girl:

                      Zwróciło moją uwagę to, że często określasz się jako „niewidzialne dziecko”. Ciekawi mnie, czy to jakaś „typowa” (w sensie podręcznikowym) rola dziecka w rodzinie, którą przypisano Tobie w toku terapii? Czy może to Twoje własne odkrycie i określenie? Dlatego o tym piszę, bo czytając Twoje posty, wcale nie odnoszę wrażenia, że byłaś taka niewidzialna. Odbierałaś rodzeństwo z przedszkola, sprzątałaś mieszkanie przed przyjściem mamy, założę się, że wykonywałaś jeszcze inne czynności. Dorośli musieli mieć świadomość, że to wszystko samo się nie zrobiło. Już bardziej przypominasz taką bajkową „niewidzialną” wróżkę, która pod nieobecność dorosłych rozwiązuje za nich różne problemy, a oni przychodzą na gotowe i traktują to jako rzecz oczywistą.

                      Pozdrawiam:)

                      Fenix
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2551

                        Just a girl, Jakubek zauważacie jak bardzo podobne były relacje w naszych związkach ? Każde z nas pozwalało partnerom na dodatkowe burzenie naszego niskiego poczucia własnej wartości. Nie potrafiliśmy mówić o naszych uczuciach, nie potrafiliśmy powiedzieć, że coś nam przeszkadza i przeciwstawić się niewłaściwemu traktowaniu. Świetnie nam natomiast wychodziło zamykanie się w skorupach i niszczenie samych siebie.

                        Jakubek odnośnie wystąpień w grupie terapeutycznej, chyba potrzebujesz czasu, żeby poczuć się bezpiecznie. Tutaj nie widzimy siebie, pozostajemy anonimowi. Dzięki temu czujemy się pewniej, łatwiej też jest pisać, bo mamy czas na poskładanie myśli. Nie są one takie chaotyczne jak czasem w bezpośredniej rozmowie.
                        Daj sobie czas.

                        Pozdrawiam 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 141 do 150 (z 687)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.