Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Knockin' On Heaven's Door…

Przeglądasz 10 wpisów - od 161 do 170 (z 687)
  • Autor
    Wpisy
  • Jakubek
    Uczestnik
      Liczba postów: 931

      Do Fenix Fenix:

      Minęło trochę czasu, ale cofam się do Twoich dawnych postów, bo poruszyłaś ważne dla mnie tematy – podobieństwo naszych przeżyć i zdrada psychiczna.

      8 lipca 2017 o 17:15 pisałaś o podobieństwie naszych reakcji w związkach. Że pozwalaliśmy partnerom na burzenie naszego poczucia wartości i nie umieliśmy się temu przeciwstawić.

      Kiedy myślę o związku z K. jasno widzę, że K. również była ofiarą tego układu i to bardziej bezbronną niż ja. Ja przynajmniej miałem wypracowane przez lata sprawne mechanizmy obronne. Tymczasem K., zanim mnie poznała, została bardzo skrzywdzona przez swojego mężczyznę. Została dosłownie przeczołgana przez prawdziwy survival psychiczny. Wyszła z niego poraniona i w zupełnej rozsypce. We mnie upatrzyła sobie szansę na nowy początek i odbudowanie życia. Ta presja, której mnie poddawała, miała ze mnie zrobić kogoś, kto będzie w stanie unieść ciężar jej planów. W pewnym sensie ofiarowała mi całą siebie, z niewypowiedzianą prośbą, bym postarał się dla niej, dla nas, trochę zmienić.

      Dała mi właściwie wszystko, co kobieta może dać mężczyźnie. Oprócz jednej rzeczy. Mężczyzna co prawda tego nie potrzebuje, ale ukryte we mnie dziecko kwiliło za tą rzeczą nieustannie. Nie zapewniła mi poczucia całkowitego bezpieczeństwa emocjonalnego, poczucia, że jestem kochany miłością nieograniczoną, bezwarunkową i „matczyną”. Nawet ta jej niewypowiedziana prośba, bym się „dostosował”, stanowiła dla mnie zagrożenie, była ciosem w moją niezależność, niedopuszczalnym warunkiem.

      Mimo to, myślę, że z równą determinacją chcieliśmy uczynić ten związek udanym. Problem polegał na tym, że żadne z nas nie miało doświadczenia w tworzeniu udanych związków. W poprzednim związku K. musiała niemalże odciąć się od własnych emocji, żeby jakoś przetrwać. W zastępstwie skupiła uwagę na zewnętrznej formie, na rytuałach i rolach. Uciekała od rozmów o uczuciach.

      Miałem jednak wrażenie, że otwiera się powolutku, jak skorupka małża, wygląda niepewnie na zewnątrz, badając otoczenie. Myślę, że w pewnym okresie czuła się przy mnie bardzo bezpiecznie. A ja dobrze czułem, ile znaczą otrzymywane od niej dary, w kuchni, w sypialni, w sklepie odzieżowym. To nie były prozaiczne czynności. One były fundamentem, na którym miała ziścić się wizja – dwuosobowy światek, który już na zawsze stworzymy razem. A potem z dumą przedstawimy przed oczy temu wielkiemu Światu. Nie starczało mi odwagi, by tę wizję uczynić naszą.

      Chyba to nas najbardziej różniło. Ja chciałem ukryć nas przed cudzym wzrokiem, stworzyć malutką enklawę wzajemnego bezpieczeństwa, domek-skorupkę dla dwóch ślimaków, być może wydawało mi się, że jesteśmy zbyt słabi na konfrontację z tym wielkim Światem, a przynajmniej ja nie czułem się na siłach. Natomiast K. miała ogromną potrzebę udowodnienia temu Światu – który w jej mniemaniu już uznał ją za przegraną – że jednak udało się, że podniosła się z kolan, powstała z popiołów i niepowstrzymanie zmierza po swoją porcję szczęścia. Ze mną u boku. Centralnym punktem tego Świata, który już wszem i wobec obwieścił przegraną K., była dla K – jej matka.

      Uff. Tak trudno mi pisać o K. Zmierzałem do tego, czego już nie zdążę dziś opisać (może kiedyś do tego wrócę) – nie byłem w tym związku bierną ofiarą. Krzywdziłem K. w równym stopniu, jak czułem się krzywdzony przez nią. Ale nie cały czas. Poczucie szczęścia i nieszczęścia przeplatały się.

      Hmmm… To wszystko takie smutne.

      Dobranoc

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Do Jakubek :

        Według mnie oboje byliście dla siebie ofiarami, jednak każde z Was pełniło tę rolę na innym etapie związku. Czy K. była bardziej bezbronna, śmiem wątpić. Ale to spróbuję wyjaśnić wieczorem.
        Twoje ostatnie dwa posty nasunęły mi jedno spostrzeżenie i sam częściowo o tym już napisałeś.
        Zachowujesz się jak rycerz, który chce uratować księżniczkę i zasłużyć na jej dozgonną, wieczną miłość.
        Zachowujesz się tak nawet wobec mnie i JAG. Częściej ruszasz z odsieczą na ratunek JAG, bo czujesz, że to ona jest słabsza niż ja i to ona potrzebuje pomocy. (To nie jest żaden wyrzut w stosunku do Ciebie).
        Wiesz dla dziewczynki, bo nie kobiety taki rycerz w srebrnej zbroii jest bardzo pociągający, ale w zdrowym związku nie chodzi o to, żeby być wieczną księżniczką. W zdrowym związku obie strony dają przede wszystkim wzajemne wsparcie emocjonalne.
        Myślę, że rola wiecznego rycerza jest bardzo obciążająca dla mężczyzny.
        Zastanawia mnie, czy okazywanie zwykłej ludzkiej sympatii i zainteresowania Tobą, wzbudza w Tobie niepewność, zażenowanie i chęć ucieczki. Zwłaszcza jeżeli jest to kobieta. Ja tak miałam w stosunku do mężczyz.

        Masz rację, to smutne, że życie tak nas doświadcza. Jestem jednak pewna, że te ciężkie przeżycia tylko nas budują i prowadzą do dobrego, które i tak nadejdzie.

        Teraz zauważyłam, że mój avatar jest w zupełnie innych barwach niż Wasze. Czuję się trochę jak odmieniec 😉

        Pozdrawiam ciepło 🙂

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Do Fenix Fenix:

          Bardzo mi się podoba Twój avatar. Rozgrzewa niebieskawy wątek wątek. Często noszę się na niebiesko, bo uważam, że do mnie pasuje, ale może to tylko przyzwyczajenie.

          Co do moje rycerskiej postawy, to, utrzymując średniowieczną konwencję, czasami bardziej przypomina ona postawę giermka: służyć i chronić (bez oczekiwania wdzięczności). Jest to uciążliwy kod myślowy, bo faktycznie większość kobiet staje się dla mnie – narzucam sobie takie spojrzenie – uciśnionymi księżniczkami. Ten rys nieszczęścia, smutku, słabości często zwraca moją uwagę. Przy takiej kobiecie przynajmniej wiem, jakie mam zadanie – poprawić jej nastrój. To bezpieczna, dobrze rozpoznana przeze mnie, sytuacja. Gorzej z kobietami niezależnymi i poukładanymi. Przy nich nie za bardzo potrafię się określić, czasem próbuję wmanipulować je w rolę nieszczęśliwej księżniczki, ale najczęściej opierają się i prowadzi to do spięć.

          Dziekuję, za Twój komentarz, bo to chyba jedne z najcenniejszych słów, jakie tu „usłyszałem” – że dojrzała kobieta nie potrzebuje rycerza, ani bycia księżniczką. Uświadomiłem też sobie, że taki rycerz, to rodzaj życiowego włóczęgi, zaprawiony w ratowaniu, ale raczej niezdolny do stworzenia stabilnego domowego ogniska. Zawsze będzie go ciągnęło w ekscytujący świat pełen księżniczek wypatrujących z okien wysokich wież samotnego jeźdźca na białym koniu. Typowy chłopiec, który nie chce mieczyka-zabawki odwiesić nad kominkiem.

          Cudownie móc tak rozmawiać z kobietami jak z Wami. Dlaczego to się nie udaje w realnym świecie?

          Ejże FF, jakoś dystansujesz się podkreślając odmienność avatara, a przecież jest on najbarwniejszy, najlepiej dostrzegalny i najsilniejszy wizerunkowo. Bardzo dobrze. Trudno zrobić z Ciebie księżniczkę:)

          Pozdrawiam

          Fenix
          Uczestnik
            Liczba postów: 2551

            Do Jakubek:

            Ludziom w dzisiejszych czasach ciężko jest zdobyć się na szczerość i otwartość. A nam szczególnie. Obawiamy się negatywnej oceny, tego, że ktoś wykorzysta nasze słabości i nas skrzywdzi.
            Myślę, że jeżeli w czyimś towarzystwie poczujesz się bezpiecznie, zaczniesz się stopniowo przełamywać.
            Mówienie bliskiej osobie o tym co nas boli, co sprawia nam przykrość, pozwala jej poznać nasze myśli, nasz tok rozumowania. W ten sposób tak naprawdę chronimy siebie a druga strona ma szansę, na czasem nieświadome, ranienie nas. Łatwiej też w porę rozpoznać, czy ta osoba nas szanuje, czy liczy się z naszymi uczuciami.
            Jako kobieta dodam jeszcze, że za bardziej męskiego uważam mężczyznę, który nie boi się okazać swoich słabości, nie wstydzi się też czasem swoich łez.

            Odnośnie avatara, nie dystansuję się. Rzuciła mi się w oczy różnica kolorystyki w kontekście etapów, na których jesteśmy.
            Ciekawe, że avatar JAG jest dla mnie taki jeszcze bardzo smutny a Twój bardziej nostalgiczny, melancholijny ale czuć w nim optymizm.

            Pozdrawiam 🙂

            Fenix
            Uczestnik
              Liczba postów: 2551

              Bycie księżniczką jest straaaaaasznie nudne.
              Ileż można tylko siedzieć w tej wieży i czekać na księcia z bajki. Później się tylko mizdrzysz, żeby Cię wyciągnął i wiecznie służył.
              BRRRRRR, OCHYDA.
              😀

              Just a girl
              Uczestnik
                Liczba postów: 78

                Witajcie 🙂
                Na wstępie, Jakubku, po twoim poście z wczorajszego późnego wieczora, miałam dwojakie myśli. Zrobiło mi się miło, nie powiem, w tym sensie, że przejąłeś się moim smutkiem. Jak dobry znajomy, to chyba dość naturalne, czasem robi nam się smutno kiedy bliskim nam ludziom jest smutno. Ale z drugiej strony pojawił się we mnie bunt, bo fakt, miałam wczoraj gorszy dzień, ale przeżyłam go dobrze i świetnie dałam sobie radę. Nie chcę, żebyś wątpił, że daje sobie radę, a przede wszystkim jak nie chcę w to wątpić „dając się uratować”. Juz kiedyś tego próbowałam, nigdy więcej. Daje mi to poczucie, że ja sama zeszłam już z mojej wieży, może zwyczajnie dorosłam.
                Od jakiegoś czasu czuję, że potrzebuję partnera, nie opiekuna.
                Ale mimo wszystko dziękuję za troskę, taką zwyczajną, ludzką 🙂

                Zgadzam się z FF, że zachowujesz się w stosunku do nas często bardzo po rycersku. Zupełnie nie ma takiej potrzeby, jesteśmy w tej dyskusji na równych prawach.

                FF mi twój avatar kojarzy się z ciepłem. Z ogniem który rozgrzewa od środka i promieniuje na wszystko dookoła. Myślę, że pasuje wyśmienicie 🙂

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  Do Jakubek:

                  Myślę, że każdy jest w stanie się zmienić, tylko sam musi tego chcieć.
                  Nawet dojrzała kobieta lubi jak jej mężczyzna staje się czasem silnym rycerzem a ona może stać się delikatną, eteryczną kobietką.
                  Najciekawsze życie we dwoje jest wtedy, kiedy barwne jest niczym tęcza, kiedy jest w nim trochę cukru i trochę chili. Wtedy jest ciekawiej, bardziej interesująco, bardziej ekscytująco. 🙂

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    Do Just a Girl:

                    Miło usłyszeć, że nie jesteś bezradną księżniczką i potrafisz samodzielnie pokonać trudniejsze okresy. Zdejmuje to ze mnie trochę odpowiedzialności:), którą sam sobie narzuciłem, chociaż nikt o to nie prosił. Coś w Twoich postach wyzwalało we mnie opiekuńcze reakcje – chyba nie ta sugestywność avatara?. Zawsze skrycie tęskniłem do funkcjonowania na równych prawach z kobietą, ale też nigdy nie potrafiłem tego zrealizować i czasami sporo wysiłku wkładałem w to, by zakłócić stan względnej równowagi.

                    Do Fenix Fenix:

                    W powszednich sytuacjach zainteresowanie ze strony kobiety raczej nie budzi we mnie zażenowania czy chęci ucieczki. O ile nie przekracza ono pewnej granicy bliskości, którą sam wyznaczam. Kiedy jednak kobieta chce się bardziej do mnie zbliżyć, faktycznie zaczynam czuć się niepewnie, zastanawiam się, jaki cel jej przyświeca, co chce osiągnąć i czy sprostam jej oczekiwaniom. Szkoda, że tyle jest niedopowiedzeń w relacjach damsko męskich, że tracimy gdzieś w toku naszego wychowania/wzrastania umiejętność szczerej rozmowy z płcią przeciwną i komunikowania jej swoich potrzeb, a potem musimy uczyć się tego na nowo w terapiach.

                    Pozdrawiam

                    Fenix
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2551

                      Do Jakubek:

                      Chyba za szybko tworzysz w swojej głowie daleko posunięte założenia. A to podobno kobiety po krótkiej znajomości,już się widzą na ślubnym kobiercu z gromadką dzieci. 😉
                      Wierz mi, nie zawsze tak jest. Również kobiety, zwłaszcza po przejściach, z wiekiem stają się bardziej ostrożne.
                      Chyba najskuteczniejsze są wdechy, wydechy to pomaga się rozluźnić. Człowiek staje się spokojniejszy, zaczyna bardziej racjonalnie myśleć i łatwiej zapanować nad emocjami.

                      Bardzo ciekawe, że piszesz o niskim poczuciu własnej wartości, o tym że brzydal niby z Ciebie a jednocześnie zakładasz, że kobieta, która poświęca Ci uwagę od razu coś od Ciebie chce i ma jakieś oczekiwania. 😉

                      Pozdrawiam 🙂

                      Just a girl
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 78

                        Jakubku, nie wiem, tak gdybam tylko, ale jak wyglądała w przeszłości Twoja relacja z mamą? Czy nie było czasem tak, że starałeś się być dla niej wsparciem, kiedy tata zawodził? Pocieszałeś, być może opiekowałeś się mamą? To tylko taka luźna myśl, zastanawiam się, czy w jakiś sposób da się porównać rolę, którą pełniłeś kiedyś względem mamy, do ról w jakie wchodzisz w związkach z innymi kobietami już w dorosłości. Czy może Tobie przychodzi coś na myśl?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 161 do 170 (z 687)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.