Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 35)
  • Autor
    Wpisy
  • agniecha
    Uczestnik
      Liczba postów: 35

      Mhm…nie mam teraz czasu zbytnio sie rozpisywac ale nasuwa mi sie Katarzynko jedno -prawdopodobnie Twoj maz nie jest jeszcze uzalezniony ale moim zdaniem jest na najlepszej drodze by takim sie stac.Wybacz,ale nawet dzieci o tym wiedza,ze kierowca nawet po piwku prowadzic NIE MOZE.I wlasnie nimoznosc odmowienia sobie moze byc kolejnym symptomem.A przeciez jest napewno swiadomy konsekwencji.Dlatego moim zdaniem powinnas wyznaczyc granice,isc ta droga,ktora idziesz/terapia/i /oczywiscie w granicach zdrowego rozsadku/byc czujna i ostrozna,jak jestes.pozdr.:)

      agniecha
      Uczestnik
        Liczba postów: 35

        dO PSYCHOAMATORA.
        witaj.Przede wszystkim chcialabym napisac,ze ,,psychologiem -amatorem,,jest wiekszosc z nas piszacych tutaj.Po drugie NIE JESTEM osoba uzalezniona od internetu,a Twoje uwagi na temat osob odwiedzajacych to forum sa niestosowne.Miejsce to umozliwia nam rozmowy na rozne tematy,w tym wzajemna pomoc w rozwiazywaniu swoich wewnetrznych problemow.
        Temat alkoholizmu jest nam szczegolnie bliski i MAMY PRAWO prowadzic dyskusje na ten temat,nawet jesli podchodzimy czasem zbyt emocjonalnie.Poza tym wiekszosc piszacych tu osob to dda-osoby,ktore maja wiele wspolnych cech,ktore rozumieja odczucia i zachowania innych dda.
        Domyslam sie,ze dda nie jestes,wiec nie jestes w stanie zrozumiec co nas gnebi,z jakimi wewnetrznymi problemami walczymy na codzien.Napisales ,,nie kazde picie prowadzi do alkoholizmu,,-zgadza sie,tylko kto jak nie- dorosle dziecko alkoholikow,powinien szczegolnie ostroznie traktowac picie???:blush:

        agniecha
        Uczestnik
          Liczba postów: 35

          Katarzynko,nie ma sprawy za te ,,raz na miesiac,,;) ale tak na prawde trudno okreslic bezpieczna czestotliwosc picia.Zreszta pewnie nie tylko o to chodzi.Ja uwazam ,ze mozna pic okazjonalnie /imieniny,urodziny wesela,sylwester itd/Prawda jest jednak,ze te okazje z czasem sa coraz czestsze.Moze moje opinie nie sa zbyt obiektywne,poniewaz sama jestem calkowita abstynentka z wyboru.Ale czesto analizuje swoja ,,malzenska,, przeszlosc,obserwuje znajomych majacych z tym problem i widze duzo czego nie widzialam wczesniej.Alkoholizm,droga do uzaleznienia to bardzo skomplikowany proces.Nie kazdy rodzi sie alkoholikiem,jednak wedlug mnie sa ludzie ,ktorzy maja alergie na alkohol i powinni go unikac.Symptomem alergii moze byc np.sposob picia-ilosci,picie do nieprzytomnosci,….zreszta nie bede wymieniac,bo sama jestes w temacie i wiesz o co chodzi.Dlatego mysle Katarzynko,ze sama niebawem dostrzezesz,czy maz Twoj ma problem czy nie.W kazdym razie idziesz dobra droga a poza tym uwazam,ze nie jestes przewrazliwiona tylko poprostu ostrozna a tego nigdy za wiele.:)

          agniecha
          Uczestnik
            Liczba postów: 35

            Wiesz ,ja czytajac co napisalas dochodze do wniosku,ze gdybym na poczatku swego malzenstwa byla tak ostrozna i zapobiegliwa jak Ty,a przy tym posiadajac wiedze na temat alkoholizmu,dda i wogole-byc moze uratowalabym swoje malzenstwo.U mnie bylo podobnie-najpierw piwko w sobote,potem kilka okazyjnie/a okazji pojawialo sie coraz wiecej/a potem juz poooszlo..Moj byly maz rowniez bardzo bronil swego picia,Teraz widze,ze duzo mojej winy w tym bylo,gdyz moja czujnosc zostala uspiona,zero reakcji,omam jakis doslownie.Dzis po 15 latach i ,,przejsciach,,patrze na to zupelnie inaczej i uwazam,ze granica miedzy normalnym piciem a,,nienormalnym,, jest bardzo malutka.A walka twojego meza o mozliwosc picia co tydzien/!/kilku piw moze byc symptomem tendencji do uzaleznienia.Dlatego uwazam ze wcale nie przesadzasz,lepiej dmuchac na zimne i zapobiegac.Poza tym to,co powiedzialas na terapii,ze picie raz na tydzien uwazasz za rzadkie-tez mnie troche zaszokowalo,poniewaz ja na tym etapie myslenia na jakim jestem uwazam,ze picie raz w miesiacu jest za czeste !.Pozdrawiam .

            agniecha
            Uczestnik
              Liczba postów: 35
              w odpowiedzi na: zle mi #48279

              Marto111-KAZDY alkoholik jest nieobliczalny i niebezpieczny.Uwierz,ze kazda zona alkoholika odchodzac boi sie -o siebie ,o najblizszych,o to ze ja znajdzie na drugim koncu Polski i zapewne zabije…ale sa na to sposoby i rzeczywistosc okazuje sie o wiele latwiejsza niz wyobrazeniu osob wspoluzaleznionych.Myslenie na zasadzie,,on mnie znajdzie i zabije,,jest rowniez symptomem wspoluzaleznienia.I wlasnie to myslenie nalezy zmienic by zmienic swoje dotychczasowe zycie.A jest to mozliwe,naprawde.Sorry jesli sie przemadzrzam,ale przeszlam sama przez to i uwazam ,ze katarzyna ma racje piszac,ze wasze mamy sa dorosle i same odpowiedzialne za swoje zycie.Wy pomoc mozecie tylko uswiadamiajac je .Pozdr.

              agniecha
              Uczestnik
                Liczba postów: 35
                w odpowiedzi na: zle mi #48239

                Zgadzam sie w stu procentach z Katarzynka.Wspoluzaleznienie to cholerna pulapka,w ktorej tkwi cala rodzina/w tym rowniez wy/.I wasza troska o mamy nie jest niczym innym jak jednym z symptomow wspoluzaleznienia.Poza tym to przeciez zadaniem matki jest troska o dziecka ,a nie odwrotnie.Uwazam ,ez jedyny sposob w jaki mozecie pomoc swoim matkom jest rzeczowe uswiadomienie problemu i sposobu w jaki mozna z tym skonczyc i odzyskac godnosc i spokojne zycie.Pisze troche z wlasnego doswiadczenia-jestem dda i byla zona alkoholika:( Pare lat zylam w tym bagnie w przeswiadczeniu,ze tak juz musi byc/bo nie chce odejsc…dla dobra dzieci../???/…bo nie mam gdzie pojsc…bo nie utrzymam sie sama …itd-te wykrety moznaby wymieniac i wymieniac…/Dopiero po fachowym uswiadomieniu w poradni ds.alko zroaumialam ze moge zmienic los swoich dzieci.Dzis moge powiedziec ,ze jestem szczesliwa.Nie pomozecie swoim mamom sluchajac ich uzalania sie nad losem a tylko rozsadna rada.Wy zaczynacie nowe zycie wchodzac w doroslosc i teraz /w przeciwienstwie do przeszlosci/to wy macie na nie wplyw.A mamy….coz,jesli nie posluchaja waszych rad…musza meczyc sie nadal,lecz nie powinny obarczac tym was.Pozdrawiam serdecznie.

                agniecha
                Uczestnik
                  Liczba postów: 35
                  w odpowiedzi na: stracone nadzieje ( ? ) #47770

                  ciesze sie,ze moglam Cie pocieszyc jestem pewna ,ze dobrze pojdzie.To,ze Twoja mama sie leczyla bardzo pomoze w sprawie-nie trzeba bedzie dodatkowych dowopdow i swiadkow.Ja nie mialam doslownie nic na bylego meza/zadnych obdukcji,interwencji policji,zadnego leczenia/a ponadto nie pracowalam w okresie trwania malzenstwa a mimo tego moj ,,wlasciciel,, dostal wyrok eksmisji.Pojdzie dobrze zobaczysz.Poki co pozdrawiam i zycze powodzenia.:)

                  agniecha
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 35
                    w odpowiedzi na: stracone nadzieje ( ? ) #47685

                    Witaj Lukra.Pisze na wlasnym przykladzie w temacie mieszkania-pare lat temu rozwodzilam sie z mezem/alkoholikiem.Mielismy mieszkanie,ktorego maz byl wlascicielem i glownym najemca,natomiast ja z dziecmi bylam tylko zameldowana.Mimo tego sad orzekl eksmisje meza z jego mieszkania.Nie mialo znaczenia ,ze to wlasnie on byl wlascicielem.Ale oczywiscie najwazniejsze bylo to ,by rozwod byl przeprowadzony z orzekaniem o winie.Dodam,ze moj maz sie wczesniej nie leczyl i nie mialam zadnych dowodow na to ze jest alkoholikiem.Sad poprostu dal mi wiare.W sprawie Waszej rodziny jestem przekonana,ze rowniez tak bedzie musicie jednak pamietac by rozwod byl Z ORZEKANIEM O WINIE.To jest bardzo istotne.Wiem,ze przykre to jest tymbardziej ,ze chodzi o osobe bliska ale sama wiesz,ze jesli nie bedziecie postepowac rozsadnie roznie moze sie to skonczyc.Co do straconych nadzieji…twoje zycie dopiero teraz sie zaczyna,teraz kiedy jestes dorosla i jest ono zalezne tylko od Ciebie.Pozdrawiam i zycze duzo sily,:)

                    agniecha
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 35

                      Sorry,jesli Cie urazilam-wierze,ze mialas dobre intencje.Doskonale rozumie Ghandi,jej odczucia ,sama nieraz odczuwalam podobnie-nieodparta chec pouzalania sie nad soba i….no wlasnie…przytulenia/przynajmniej wirtualnego/Dlatego pomyslalm ,ze przede wszystkim nalezy jej wspolczuc.My dda czesto sie gubimy,nie widzimy realnej rzeczywistosci podczas,gdy wszyscy dookola ja widza.Czesto taka wlasnie konkretna porada jest potrzebna.nie zapominajmy jednak,by bylo to taktowne i by okazac odrobine serca osoabie,ktora w tym mom encie tego potrzebuje.A my dda potrzebujemy tego szczegolnie .coz…poza tym co mnie urazilo w 99 procentach zgadzam sie z twymi poradami.tyle,ze ja osobiscie przekazalabym je w inny sposob.Pozdr.

                      agniecha
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 35

                        DO KATARZYNKI>>>>Kazdy znas ma prawo nawet pouzalac sie nad soba na tym forum,wyplakac i oczekiwac wspolczucia i zrozumienia.Twoje rady sa mądre i owszem,ale…wyluzuj i okaz dziewczynie troche serca…..i ciepla ,bo z twojego postu wieje chlodem…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 35)