Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 831 do 840 (z 919)
  • Autor
    Wpisy
  • Jakubek
    Uczestnik
      Liczba postów: 931
      w odpowiedzi na: Wpisujcie maile. :) #467517

      Do Sara 77:

      Może załóż swój wątek i opisz osobistą historię. Już samo pisanie pomaga poukładać niektóre sprawy.

      Pozdrawiam:)

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Do Just a Girl:

        Miło usłyszeć, że nie jesteś bezradną księżniczką i potrafisz samodzielnie pokonać trudniejsze okresy. Zdejmuje to ze mnie trochę odpowiedzialności:), którą sam sobie narzuciłem, chociaż nikt o to nie prosił. Coś w Twoich postach wyzwalało we mnie opiekuńcze reakcje – chyba nie ta sugestywność avatara?. Zawsze skrycie tęskniłem do funkcjonowania na równych prawach z kobietą, ale też nigdy nie potrafiłem tego zrealizować i czasami sporo wysiłku wkładałem w to, by zakłócić stan względnej równowagi.

        Do Fenix Fenix:

        W powszednich sytuacjach zainteresowanie ze strony kobiety raczej nie budzi we mnie zażenowania czy chęci ucieczki. O ile nie przekracza ono pewnej granicy bliskości, którą sam wyznaczam. Kiedy jednak kobieta chce się bardziej do mnie zbliżyć, faktycznie zaczynam czuć się niepewnie, zastanawiam się, jaki cel jej przyświeca, co chce osiągnąć i czy sprostam jej oczekiwaniom. Szkoda, że tyle jest niedopowiedzeń w relacjach damsko męskich, że tracimy gdzieś w toku naszego wychowania/wzrastania umiejętność szczerej rozmowy z płcią przeciwną i komunikowania jej swoich potrzeb, a potem musimy uczyć się tego na nowo w terapiach.

        Pozdrawiam

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Do Fenix Fenix:

          Bardzo mi się podoba Twój avatar. Rozgrzewa niebieskawy wątek wątek. Często noszę się na niebiesko, bo uważam, że do mnie pasuje, ale może to tylko przyzwyczajenie.

          Co do moje rycerskiej postawy, to, utrzymując średniowieczną konwencję, czasami bardziej przypomina ona postawę giermka: służyć i chronić (bez oczekiwania wdzięczności). Jest to uciążliwy kod myślowy, bo faktycznie większość kobiet staje się dla mnie – narzucam sobie takie spojrzenie – uciśnionymi księżniczkami. Ten rys nieszczęścia, smutku, słabości często zwraca moją uwagę. Przy takiej kobiecie przynajmniej wiem, jakie mam zadanie – poprawić jej nastrój. To bezpieczna, dobrze rozpoznana przeze mnie, sytuacja. Gorzej z kobietami niezależnymi i poukładanymi. Przy nich nie za bardzo potrafię się określić, czasem próbuję wmanipulować je w rolę nieszczęśliwej księżniczki, ale najczęściej opierają się i prowadzi to do spięć.

          Dziekuję, za Twój komentarz, bo to chyba jedne z najcenniejszych słów, jakie tu „usłyszałem” – że dojrzała kobieta nie potrzebuje rycerza, ani bycia księżniczką. Uświadomiłem też sobie, że taki rycerz, to rodzaj życiowego włóczęgi, zaprawiony w ratowaniu, ale raczej niezdolny do stworzenia stabilnego domowego ogniska. Zawsze będzie go ciągnęło w ekscytujący świat pełen księżniczek wypatrujących z okien wysokich wież samotnego jeźdźca na białym koniu. Typowy chłopiec, który nie chce mieczyka-zabawki odwiesić nad kominkiem.

          Cudownie móc tak rozmawiać z kobietami jak z Wami. Dlaczego to się nie udaje w realnym świecie?

          Ejże FF, jakoś dystansujesz się podkreślając odmienność avatara, a przecież jest on najbarwniejszy, najlepiej dostrzegalny i najsilniejszy wizerunkowo. Bardzo dobrze. Trudno zrobić z Ciebie księżniczkę:)

          Pozdrawiam

          Jakubek
          Uczestnik
            Liczba postów: 931

            Do Fenix Fenix:

            Minęło trochę czasu, ale cofam się do Twoich dawnych postów, bo poruszyłaś ważne dla mnie tematy – podobieństwo naszych przeżyć i zdrada psychiczna.

            8 lipca 2017 o 17:15 pisałaś o podobieństwie naszych reakcji w związkach. Że pozwalaliśmy partnerom na burzenie naszego poczucia wartości i nie umieliśmy się temu przeciwstawić.

            Kiedy myślę o związku z K. jasno widzę, że K. również była ofiarą tego układu i to bardziej bezbronną niż ja. Ja przynajmniej miałem wypracowane przez lata sprawne mechanizmy obronne. Tymczasem K., zanim mnie poznała, została bardzo skrzywdzona przez swojego mężczyznę. Została dosłownie przeczołgana przez prawdziwy survival psychiczny. Wyszła z niego poraniona i w zupełnej rozsypce. We mnie upatrzyła sobie szansę na nowy początek i odbudowanie życia. Ta presja, której mnie poddawała, miała ze mnie zrobić kogoś, kto będzie w stanie unieść ciężar jej planów. W pewnym sensie ofiarowała mi całą siebie, z niewypowiedzianą prośbą, bym postarał się dla niej, dla nas, trochę zmienić.

            Dała mi właściwie wszystko, co kobieta może dać mężczyźnie. Oprócz jednej rzeczy. Mężczyzna co prawda tego nie potrzebuje, ale ukryte we mnie dziecko kwiliło za tą rzeczą nieustannie. Nie zapewniła mi poczucia całkowitego bezpieczeństwa emocjonalnego, poczucia, że jestem kochany miłością nieograniczoną, bezwarunkową i „matczyną”. Nawet ta jej niewypowiedziana prośba, bym się „dostosował”, stanowiła dla mnie zagrożenie, była ciosem w moją niezależność, niedopuszczalnym warunkiem.

            Mimo to, myślę, że z równą determinacją chcieliśmy uczynić ten związek udanym. Problem polegał na tym, że żadne z nas nie miało doświadczenia w tworzeniu udanych związków. W poprzednim związku K. musiała niemalże odciąć się od własnych emocji, żeby jakoś przetrwać. W zastępstwie skupiła uwagę na zewnętrznej formie, na rytuałach i rolach. Uciekała od rozmów o uczuciach.

            Miałem jednak wrażenie, że otwiera się powolutku, jak skorupka małża, wygląda niepewnie na zewnątrz, badając otoczenie. Myślę, że w pewnym okresie czuła się przy mnie bardzo bezpiecznie. A ja dobrze czułem, ile znaczą otrzymywane od niej dary, w kuchni, w sypialni, w sklepie odzieżowym. To nie były prozaiczne czynności. One były fundamentem, na którym miała ziścić się wizja – dwuosobowy światek, który już na zawsze stworzymy razem. A potem z dumą przedstawimy przed oczy temu wielkiemu Światu. Nie starczało mi odwagi, by tę wizję uczynić naszą.

            Chyba to nas najbardziej różniło. Ja chciałem ukryć nas przed cudzym wzrokiem, stworzyć malutką enklawę wzajemnego bezpieczeństwa, domek-skorupkę dla dwóch ślimaków, być może wydawało mi się, że jesteśmy zbyt słabi na konfrontację z tym wielkim Światem, a przynajmniej ja nie czułem się na siłach. Natomiast K. miała ogromną potrzebę udowodnienia temu Światu – który w jej mniemaniu już uznał ją za przegraną – że jednak udało się, że podniosła się z kolan, powstała z popiołów i niepowstrzymanie zmierza po swoją porcję szczęścia. Ze mną u boku. Centralnym punktem tego Świata, który już wszem i wobec obwieścił przegraną K., była dla K – jej matka.

            Uff. Tak trudno mi pisać o K. Zmierzałem do tego, czego już nie zdążę dziś opisać (może kiedyś do tego wrócę) – nie byłem w tym związku bierną ofiarą. Krzywdziłem K. w równym stopniu, jak czułem się krzywdzony przez nią. Ale nie cały czas. Poczucie szczęścia i nieszczęścia przeplatały się.

            Hmmm… To wszystko takie smutne.

            Dobranoc

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              Hej Just a Girl,

              Uwierz, że to tylko przejściowy okres samotności. Dzisiaj z zazdrością obserwowałem na drogach rodziny powracające znad morza. Jak Ty masz dobrze, że możesz tam wyskoczyć w każdej chwili! Ode mnie to niezła wyprawa. Mam nadzieję, że jednak tam się wybiorę.

              Weekendy, to faktycznie dziwny czas. Chciałoby się spędzić je z kimś bliskim. Wymyślam dla siebie różne „wypelniacze”, czasem spotkam się ze znajomymi, ale to nie to samo co czas tylko we dwoje. Dziś akurat odwiedzili mnie znajomi, którzy poznali się podczas karnawału w Rio de Janeiro. Polecieli tam osobno, jako single i nie znając się wcześniej, a wrócili jako para i są już ze sobą od pięciu lat. Choć akurat obecnie trochę negatywnie iskrzy między nimi, co mnie smuci, ale wierzę, że pokonają kryzys. Oboje są sporo po trzydziestce. Wydają się świetnie dobrani pod względem zainteresowań – trafili na siebie jak w korcu maku.

              Trochę wiary dziewczyno.

              Jedno mogę stwierdzić, warto zakosztować nowych środowisk i okoliczności w poszukiwaniu znajomości. A już na pewno – wg mnie – niezbyt dobrym pomysłem jest szukanie tej bliskości, o której mówisz/marzysz w granicach własnej firmy, czy nawet branży (co nie znaczy, że to czasem nie może się udać). Jednak, mimo, że jest to w pozornie łatwiejsze, a „obiekty” wydają się być na wyciągnięcie ręki, uważam, że miłość przenikająca się ze sferą zawodową napotyka niestety wiele trudnych do pokonania przeszkód. Można czasem spróbować zmienić schemat, np. zajrzeć pod kasztan. Nie wiem czy to, co piszę ma sens, bo tylko miałem wrażenie, że te nietrafione znajomości miały też jakieś konotacje zawodowe.

              Przykładem zakodowanego u mnie stosunku do kobiet, niech będzie wyznanie, że po Twojej skardze, że Ci źle, natychmiast uruchomiło mi się myślenie, że muszę to zmienić, coś zrobić, żebyś wyszła z dołka, uśmiechnęła się, może nawet powinienem(!) zaroponować Ci spotkanie nad morzem. Trudno mi powstrzymać to poczucie odpowiedzialności za moje rozmówczynie, ale pracuję nad tym.

              Jeśli wyjadę nad morze pozdrowię je od Ciebie.

              Pozdrawiam:)

              Jakubek
              Uczestnik
                Liczba postów: 931

                Do JAG i FF:

                Wkleiłem sobie avatar, żeby trochę uporządkować wygląd wątku. Chociaż teraz widzę, ze trochę zbyt niebieski, jak u Just a Girl. Może zmienię na inny kolor. Fenix Fenix, też Ciebie namawiam:)

                Dobranoc:)

                Jakubek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 931

                  Do Just a Girl:

                  Zwróciło moją uwagę to, że często określasz się jako „niewidzialne dziecko”. Ciekawi mnie, czy to jakaś „typowa” (w sensie podręcznikowym) rola dziecka w rodzinie, którą przypisano Tobie w toku terapii? Czy może to Twoje własne odkrycie i określenie? Dlatego o tym piszę, bo czytając Twoje posty, wcale nie odnoszę wrażenia, że byłaś taka niewidzialna. Odbierałaś rodzeństwo z przedszkola, sprzątałaś mieszkanie przed przyjściem mamy, założę się, że wykonywałaś jeszcze inne czynności. Dorośli musieli mieć świadomość, że to wszystko samo się nie zrobiło. Już bardziej przypominasz taką bajkową „niewidzialną” wróżkę, która pod nieobecność dorosłych rozwiązuje za nich różne problemy, a oni przychodzą na gotowe i traktują to jako rzecz oczywistą.

                  Pozdrawiam:)

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    Do Just a Girl: (ad post o 10.57)

                    Ładnie podsumowałaś tę naszą wspólną potrzebę. Troszkę ją tutaj sobie nawzajem zaspokajamy.

                    Fenix Fenix:
                    Ta obawa przed wystąpieniem publicznym dotyczy na przykład uczestnictwa w grupie wsparcia. Niby nikt tam nie ocenia, ale…

                    Co do relacji z K. sam już nie wiem, czy przyjmowałem jej zachowania z przyjemnością i naprawdę byłem z tym szczęśliwy (może to sobie wmawiam). Jakoś zadowalało/uspokajało mnie to, że K. się śmieje – nieważne, że akurat ze mnie, z mojego stylu ubierania się czy innych zachowań. Ten jej śmiech był dla mnie bardzo ważny, oznaczał, że w danej chwili jest szczęśliwa. Chyba jednak miałem poczucie, że odbywa się to trochę moim kosztem, kosztem mojego, mało zresztą stabilnego, poczucia własnej wartości. Czasami, w obronie własnej, delikatnie protestowałem. Częściej jednak uciekałem w milczenie, wycofanie. Byłem trochę jak Just a Girl, na której ktoś się wyładowuje, a ona coraz bardziej zamyka się w sobie. Przepraszam Just a Girl za to porównanie, ale to podobieństwo postaw, pomimo różnicy płci, już wcześniej rzuciło mi się w oczy – być może jednak podłoże tych reakcji, u każdego z nas leży gdzie indziej. Z domu rodzinnego wyniosłem bardzo silne przekonanie, wpojone zapewne przez matkę, że mężczyźnie, w żadnych okolicznościach, nie wolno gniewać się na kobietę. Nie wolno na nią krzyczeć. Nie wolno jej odmawiać. Nie wolno jej ubliżać. Nie wolno robić tego wszystkiego, co robił mój ojciec.

                    Buccaneer:
                    Czy masz za sobą jakieś doświadczenia z terapią? Bez takiego kroku niestety będzie trudno. Nie trać czasu.

                    Przepraszam, ale na razie nie mogę więcej pisać. Czuję potrzebę usprawiedliwienia się, jak przed starymi i dobrymi znajomymi, że niestety nie mogę dzisiaj wpaść w odwiedziny. To miłe uczucie:) Może późną nocą albo jutro.

                    Pozdrawiam:)

                    Jakubek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 931

                      do Fenix Fenix:
                      Dopisek do mojego ostatniego postu:

                      Aczkolwiek nie jestem pewien czy dobrze Cię zrozumiałem, z tym dawaniem całej siebie w nadziei na miłość. Przyjąłem, że to przenośnia.

                      Jakubek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 931

                        Właśnie tutaj mamy miłe towarzystwo.

                        Co do niepewności, odczuwam ją także podczas wystąpień publicznych. Jakoś próbuję sobie z tym radzić, ale efekty nie są najlepsze.

                        Może tu byście coś doradziły.

                        Fenix Fenix,
                        co do odkrywania się stopniowo, to faktycznie tak można rozniecać zainteresowanie potencjalnego wybranka/wybranki. Jednak wydaje mi się, że na tym etapie osiągania wewnętrznej równowagi lepiej już nawet walić prosto z mostu, czego się oczekuje i od razu odsiewać osoby szukające innych „wrażeń”, niż wikłać się w niejasne sytuacje i podchody, z których trudno będzie później się wyplątać bez kosztów emocjonalnych.

                        Co nie oznacza rzecz jasna, że nie należy zaczynać od łagodnych kroków i najpierw dążyć do zwykłej znajomości, a potem ewentualnie dać jej szansę na dalszy rozwój lub nie. Chodzi mi o generalną wytyczną, żeby raczej upraszczać relacje z ludźmi, niż je komplikować.

                        Pozdrawiam

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 831 do 840 (z 919)