Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 161 do 170 (z 208)
  • Autor
    Wpisy
  • Makenzen
    Uczestnik
      Liczba postów: 219

      Gratuluję wszystkim Wam sukcesow i życzę kolejnych 🙂 Tomek, onomatopeja to d¼więkonaśladownictwo, zatem wyrazy pochodzenia onomatopeicznego, to te, ktore sa derywatami od wyrazow d¼więkonaśladowczych (np. bęc, brzdęk, bum, bzz; bzyczeć, buczeć, brzęczeć i wiele, wiele innych).

      Makenzen
      Uczestnik
        Liczba postów: 219
        w odpowiedzi na: misie- patysie #16949

        b_t, nie przejmuj się. Inspiracja do napisania mojego ostatniego posta był ostatni post Viatora w tym watku, skierowany do mnie. Absoltnie nie uraziła mnie żadna z Twoich wypowiedzi tutaj, przeciwnie – bardzo się cieszę z Twojej reakcji na to, co tu ostatnio spłodził Viator i dziękuję Ci za to. Zależy mi na tym (zreszta nie tylko mnie), aby tu było miło, przyjemnie i kulturalnie i żeby nie dochodziło do żadnych konfliktow, obrzucania się błotem, inwektyw i oszczerstw.
        Pozdrawiam!

        Makenzen
        Uczestnik
          Liczba postów: 219
          w odpowiedzi na: misie- patysie #16922

          Viator – Dziękuję za "dobra radę".

          Ta strona została założona w pewnym konkretnym celu. Osoby wypowiadaja się tutaj w większości przypadkow z zamiarem podzielenia się doświadczeniami wynikajacymi ze zmagania się z poważnym problemem, uzyskania pomocy, rady, wsparcia, a także po prostu porozmawiania ze soba czy pożartowania – normalnie, kulturalnie. Nie powinno tu być miejsca na wypowiedzi poniżej poziomu. Ale skoro zdarzaja się tu(jak zreszta wszędzie w necie) ludzie majacy nieco inne podejście do rzeczy – to pozostaje mi im tylko wspołczuć i ubolewać nad tym, że w miejscu, ktore daje nam szansę poczuć się bezpiecznie i "wśrod swoich", dochodzi do takich incydentow. Trudno, taka mentalność co poniektorych i nic się na to nie poradzi.

          Edytowany przez: makenzen, w: 26.11.2005 00:02

          Makenzen
          Uczestnik
            Liczba postów: 219
            w odpowiedzi na: misie- patysie #16835

            I jeszcze to bieganie między samochodami po moście z jednej strony na druga.
            Dla spragnionych wrażen warszawiakow mam jeszcze inna propozycję do zorganizowania na moście średnicowym: podkładanie monet pod pociag. Takie fajne płaskie się robia.

            Makenzen
            Uczestnik
              Liczba postów: 219
              w odpowiedzi na: misie- patysie #16750

              pisanie bajki

              Uczestnicy imprezy dziela się na kilka zespołow lub pary. Organizator zabawy wymyśla bohaterow i słowa-klucze. Następnie każdy zespoł losuje po dwa słowa-klucze, a pierwszy zespoł dostaje kartkę, na ktorej organizator napisał poczatek bajki (jedno lub dwa zdania). Zespoł dopisuje dalszy ciag, w ktorym musza się znale¼ć słowa-klucze, po czym zagina kartkę tak, by było widać tylko jedno lub dwa ostatnie zdania i przekazuje ja następnemu zespołowi. Następny zespoł czyni tak samo i na koniec organizator publicznie odczytuje całość. Zespoły musza zgadnać, gdzie były słowa-klucze we fragmentach dopisanych przez "konkurencję".
              Poniżej wklejam to, co powstało podczas jednej z moich imprez.

              Dawno, dawno temu w tajemniczym zamku u podnoża niebezpiecznych gor, z ktorych przebywajacemu w nich podrożnikowi wszelkie przewodniki radza jak najszybciej salwować się ucieczka, nieoczekiwanym zrzadzeniem losu zdarzyło się spotkać trzem śmiałkom: Luke’owi Skywalkerowi, Wodnikowi Szuwarkowi i Minogowi Rzecznemu. Myliłby się jednak ten, kto by przypuszczał, że spotkanie to było czystym przypadkiem. Wszyscy oni wykonywali niebywale niebezpieczna i niesłychanie tajna misję, od ktorej powodzenia zależały losy zaginionego krolestwa Metropatii. Jedynym sposobem uratowania bytu politycznego owej starożytnej monarchii, w opinii ekspertow, było sporzadzenie wykresu żelazowęgla. Był jednak osobliwy warunek: ten projekt musiał być wykonany…
              Tym projektem była przepyszna kolacja dla ukochanej trzech mężczyzn: Luke’a Skywalkera, Wodnika Szuwarka i Minoga Rzecznego. Jednak, niestety, żaden z nich nie posiadał kulinarnych talentow. Kolacja – coż mały standard: kotlet schabowy, ziemniaki w mundurkach i sałatka warzywna. Na deser jogurt „light” – 0% tłuszczu – dbajac o linię. Kolacja jednak okazała się wpadka trzech panow. Ukochana, po skonczonym posiłku, wyszła trzaskajac drzwiami ze stwierdzeniem, że nie chce ich więcej widzieć. Coż – brak talentu kulinarnego znaczy czasami zawod miłosny. Słuszne jest przysłowie: „przez żoładek do serca”.
              Ale był rownież świadom tego, że nie ma lepszego środka na złamane serce, niż sok z żuka – wszak jest to najbardziej znany eliksir miłosny. Produkowany od wiekow według starej receptury, a te najlepiej przecież zna babcia!
              Postanowił się dłużej nie wahać i udał się w daleka międzygwiezdna podroż do babci, ktora mieszkała w małej, przytulnej sondzie kosmicznej na planecie PipCipPrztykCykBzyk.
              „Dzien dobry, Babuniu” – powiedział Luke Skywalker.
              Babcia podniosła wzrok znad robotki – akurat spod jej palcow wychodziła lewa – jak stwierdził Luke – czerwona skarpetka.
              „To dla ciebie, Luke” – powiedziała babcia – „bo z tego, co się zdażyłam zorientować, notorycznie gubisz lewe skarpetki.”
              W skarpecie oczywiście znajdował się mikrofilm z rozkazami od Babci – szefa Ligi Sprawiedliwych. Luke jako Stachanowiec Wśrod Sprawiedliwych miał za zadanie zinfiltrować kartel landrynkowy, produkujacy narkolandrynki udręki i ekstazy. Tajemniczym szefem kartelu był, rezydujacy w zamku nad jeziorem, Wodnik Szuwarek. Znana słabościa Szuwarka był doskwierajacy mu brak prawdziwej miłości (miał jedynie dealera i kolportera, Minoga Rzecznego, ktorego jednak nie potrafił był pokochać). Rozkaz na mikrofilmie Luke’a był prosty: uwieść Szuwarka jako fałszywa żona, a następnie zapuszkować. Tego dnia, gdy Luke przysiagł Szuwarkowi wieczna miłość małżenska, uwiodłszy go perfidnie, podał mu zupę zaprawiona landrynka z udręka. Osłabiony i otumaniony Szuwarek nawet nie oponował, gdy Skywalker zakładał mu kajdanki. Uczynił to jednak z ciężkim sercem: chciał wykonać rozkaz Babci, ale oznaczałoby to rownież uwięzienie Minoga – dealera kartelu, w ktorym Luke rozpoznał swojego krewnego i mutację.
              Ociagajac się z wykonaniem wyroku, ściagnał na siebie gniew Ligi i został czasowo zawieszony w czynnościach.
              Powodujac się honorem, Luke poślubił Szuwarka za więziennymi kratami. Ach, coż to był za ślub.
              Ich sielanka nie trwała długo: oto bowiem doszło do konfliktu małżenskiego, spowodowanego niemożnościa znalezienia consensusu co do podziału rol w tym świeżym zwiazku. Luke Skywlaker chciał być bowiem strona dominujaca, czego znowu nie chciał zaakceptować Szuwarek. Kłotnie przerodziły się w bijatyki, a te doprowadziły do morderstwa. To Szuwarek załatwił Luke’a popielniczka PKP (będacej z reszta pamiatka z ich wspolnej szczęśliwej wyprawy…).

              Edytowany przez: makenzen, w: 23.11.2005 21:25

              Makenzen
              Uczestnik
                Liczba postów: 219

                Tomek23, jeśli Twoje pytanie skierowane było do mnie, to… oto odpowied¼: "Wyrazy pochodzenia onomatopeicznego we wspołczesnym języku czeskim i polskim". A jeśli pierwsze zdanie z Twojego ostatniego posta też było skierowane do mnie, to… DZIEKUJE! 🙂

                Makenzen
                Uczestnik
                  Liczba postów: 219
                  w odpowiedzi na: poezyjnie… #16608

                  ¦winskie zażalenie

                  Człowiek, choć niby madry, ma ten głupi zwyczaj,
                  ¯e często nasze imię sobie wypożycza.
                  I bezczelnie – gdyż czuje się stworzenia panem –
                  Chrzci rożne swoje sprawki naszym godnym mianem.
                  Niech ktoś komuś nabru¼dzi albo zło uczyni,
                  To zaraz o nim mowia, że łobuz naświnił!
                  ¯e świnia, że świntuch, że świnstwo – cholera!
                  Tak sobie biedna świnia każdy twarz wyciera.
                  Protestuję stanowczo i w poczuciu racji!
                  I żadam dla świn pełnej rehabilitacji
                  A za krzywdę moralna godziwej nagrody!
                  Dowody? Proszę bardzo. Przedstawiam dowody:
                  Czy świnia wydeptuje po parkach trawniki
                  I w lesie pozostawia po sobie śmietniki?
                  Czy świnia rżnie na drzewach idiotyczne serca
                  I miła leśna ciszę swym wrzaskiem przewierca?
                  A ktoż to w sztok pijany przechodniow znieważa
                  I po błocie ulicznym bezwstydnie się tarza?
                  Kto dzikie awantury po knajpach wyczynia
                  I potem żonę bije? Czy też może świnia?
                  Nie mnie także świnia, klnę się ze łza w oku,
                  Pożyczyć? „do pierwszego”. Oddać – „za poł roku”.
                  A czy widział kto kiedy w chlewie przy korycie,
                  By świnia świni stołki podstawiała skrycie?
                  By świnia rozrabiała, pisała donosy,
                  By o swoich zasługach piała wniebogłosy?
                  Nie! Nigdy! To wszystko ktoś inny, nie świnia!
                  A świnia? Ta wam wszystkim tylko korzyści przyczynia.
                  Siedzi sobie w chlewiku, pokwikujac z cicha,
                  Pomyje sobie chłepce i ziemniaki wpycha.
                  A wszystko po to, by potem z owej świnki
                  Każdy z was jadł kiełbasy, boczki oraz szynki.
                  Z tych faktow moja racja dość jasno wynika.
                  A więc nie tykać świni! Wara od tucznika!
                  Bo może tak się zdarzyć – tu ostrzegam ludzi!
                  ¯e gdy jedna ze świn drugiej napaskudzi,
                  Ta druga, kręcac ryjem, z wyrzutem jej powie:
                  Słuchaj no, moja świnio! Ale z ciebie człowiek!

                  (L. J. Kern)

                  Makenzen
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 219

                    napisałam i obroniłam pracę magisterska na trudny i mocno zaniedbany przez badaczy temat
                    sama się nauczyłam grać na gitarze
                    mam wspaniałych Przyjacioł
                    jestem dobrym kierowca
                    mam talent muzyczny i zdolności lingwistyczne

                    Makenzen
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 219

                      To zupełnie jak ja. Wyobra¼cie sobie taka sytuację: wchodzę na obronę pracy, recenzent mowi: "Bardzo mi się podobała pani praca". A ja na to: "Naprawdę się panu podobało takie byle co?" Coś takiego to chyba tylko ja jestem zdolna zrobić B)
                      To nie Ty sobie nie dajesz prawa do szczęścia, tylko ten Twoj krytyk, ktorego trzeba kopnać w de i nie słuchać. Trzymam za Ciebie kciuki do zsinienia i pozdrawiam!

                      Makenzen
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 219
                        w odpowiedzi na: poezyjnie… #16530

                        Dziękuję za pozdrowienia, odwzajemniam i życzę rozwiazania supełkow!
                        Ja sięgam po poezję tym chętniej, jeśli jest ubrana w muzykę. Poezja i muzyka stanowia piękne połaczenie!
                        W ogole Muzyka jest moja Największa Miłościa, ja jej nie tylko słucham, ale przeżywam, chłonę każda komorka ciała, czuję, jak ona wnika we mnie i rozlewa się po moim wnętrzu. Angażuję w doświadczanie Muzyki każdy moj zmysł. Do tego uwielbiam śpiewać i grać, jestem od tego uzależniona, robię to zawsze i wszędzie. Ale to dobre uzależnienie 🙂
                        Trochę odbiegłam od tematu, więc już się poprawiam i w następnym poście zapodam wierszydło.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 161 do 170 (z 208)