Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 291 do 300 (z 628)
  • Autor
    Wpisy
  • dda93
    Uczestnik
      Liczba postów: 628

      Co do depresji, nie musi ona oznaczać prób samobójczych. Co do samej interpretacji, dla jednych może być to tchórzostwo, dla innych ostatnia możliwość sprzeciwu wobec Stwórcy. Moim zdaniem życie bez celu i chęci zmiany może być większym tchórzostwem (i nie mam tu na myśli żadnej konkretnej osoby).

      Oczywiście, nie zachęcam Cię do sprawdzania trwałości małżeństw Twoich koleżanek 😉 Miałem na myśli raczej to, czy np. rozmawiając z kobietą widzisz, że ona jest atrakcyjna (co nie musi oznaczać chęci demolowania jej związków), czy odbierasz ją tylko na poziomie zwykłej komunikacji z kimkolwiek.

      Faktycznie, trudno tu znaleźć jakiś jeden jasny powód.

      Natomiast osobiście daleki byłbym interpretacji, że „tak jest, bo tak musi być”. Bliższy jestem interpretacji, że tak jest dziś, bo jutro może ma przynieść coś zupełnie innego.

      Czasem w życiu jest jak w komputerowej grze – nie możesz przejść na inny poziom dopóki nie znajdziesz sekretnych drzwi. A zmiany przychodzą zupełnie niespodziewanie.

       

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 628

        Mam wrażenie, że trochę tu kręcimy się w kółko: Nie próbujesz, bo Ci nie wychodzi. Nie wychodzi Ci, bo nie próbujesz. I tak jakoś wszystko bez przyczyny. Tymczasem taki stan rzeczy MUSI mieć jakąś przyczynę.

        Przyczyną mogłoby być na przykład Twoje niskie poczucie własnej wartości, które sprawiałoby, że wszystko jest skazane na porażkę zanim się jeszcze zacznie.

        Przyczyną problemów mogłoby być, gdybyś cierpiał na depresję.

        Przyczyną mogłoby też być Twoje silne rozczarowanie z przeszłości (o niczym aż tak traumatycznym jednak nie piszesz).

        Przyczyną mogłaby być też Twoja ogólna niewiara w sens związków, wynikająca z obserwacji małżeństwa Twoich rodziców.

        A dlaczego pytam o matkę? Dlatego, że wiele żon alkoholików robi krzywdę swoim synom mówiąc: „Zobacz, Twój ojciec jest do niczego. Nie bądź taki jak on.” – „Wszyscy mężczyźni są do niczego” – a w domyśle: „Ty też jesteś do niczego”.

        Tymczasem rzeczywistość zwykle jest bardziej złożona – z reguły kiepski mąż alkoholik i kiepska dysfunkcyjna żona chodzą w parze.

        Twój ojciec pewnie nie był aniołkiem, ale to niedobrze, jeśli dziecko jest wciągane w wojnę pomiędzy rodzicami. Na ile Twoje przekonania na temat ojca są wynikiem Twoich własnych przemyśleń/obserwacji, a na ile zostały Ci wpojone?

        Jeśli matka mówi synowi „Twój ojciec jest zły”, to podkłada rozwijającej się w chłopcu męskości bombę z opóźnionym zapłonem. Pomijając już to, że wiele nieszczęśliwych żon-matek ma nierealne i beznadziejne wyobrażenie o tym, jak młody mężczyzna powinien się zachowywać wobec młodej kobiety – więc zastosowanie ich nauk jest receptą na porażkę.

        Z tego, co piszesz, swoje relacje z kobietami traktujesz tylko w kategoriach aseksualnych (kolega – koleżanka, brat – siostra). Czy samo to nie wydaje Ci się zastanawiające?

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 628

          Pawle, wspominasz o ojcu jako anty-wzorcu – a jak wyglądały Twoje relacje z matką? Czy myślisz, że na Twoje obecne położenie mogą rzutować jakieś Twoje przekonania na temat płci przeciwnej albo związków w ogóle?

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628
            w odpowiedzi na: Bliskość #484450

            @2wprzod1wtyl Myślę, że pięknie ująłeś sedno tego, jak czesto postrzegają relacje DDA, które zdają się być odzwierciedleniem ich relacji z rodzicami…

            Zależność – bo rodzic może z nami zrobić wszystko co mu się podoba, my nie możemy mu zrobić nic.

            Osaczenie – bo rodzica nie można zmienić na innego.

            Bezkompromisowość – bo wobec rodzica można się jedynie ślepo podporządkować, obrażać albo buntować.

            Brakuje w tym natomiast istoty partnerstwa – wolnego wyboru bycia z tą właśnie osobą, dialogu między potrzebami i postawami dwojga równorzędnych osób.

            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 628

              Witaj, Pawle 🙂 Mnie też wkurzają teksty typu „miłość sama Cię znajdzie”. Dla mnie to tanie teoretyzowanie i podchodzenie do miłości takie, jakby była wirusem biegunki (choć objawy czasem porównywalne 😉).

              Piszesz o sarkazmie i ironii. Ja byłbym z nimi ostrożny, zwłaszcza wobec nowych w Twoim życiu ludzi. Większość osób lepiej odbiera komunikat „jestem niedoskonały” niż „jestem lepszy od Ciebie, wydajesz mi się śmieszny” – a tak odbierane mogą być czasem ironia lub sarkazm (był tu gdzieś nawet niedawno link o asertywności, gdzie sarkazm był podawany jako przykład zachowań bierno-agresywnych).

              Kobiety bardzo łatwo wyczuwają w mężczyźnie lęk, napięcie, frustrację, niepewność czy złość. I to zwykle je odstrasza – ja bardzo często tak miałem.

              Poza tym warto się liczyć z tym, że jeśli jesteś uporządkowany i poukładany, bliska osoba na pewno wniesie do Twojego życia pewien chaos. Choć będzie to „pozytywny chaos”😉

              Przepraszam, jeśli będzie prostackie to, co teraz napiszę, ale może nie doceniasz swoich możliwości. No bo zobacz, z niesprawną ręką napisałeś dość długi i bardzo rzeczowy post.

              Co więc stoi na przeszkodzie na przykład, żebyś poszedł z jakąś sympatyczną panią na „Diunę”, a potem w zaciszu kawiarni lub na spacerze moglibyście porozmawiać na temat swoich ostatnich lektur S-F? Wbrew pozorom wiele kobiet lubi fantastykę.

              Jak się dobrze rozejrzysz, zawsze jakieś możliwości się znajdą. Tym bardziej, jeśli – z tego co piszesz – w przeciwieństwie do wielu DDA/DDD nie żyjesz w społecznej próżni…

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 628
                w odpowiedzi na: Bliskość #484443

                Hej, jeśli dobrze rozumiem, obaj ci „jednorazowi” faceci byli poznani przez Ciebie w internecie? Ktoś kiedyś fajnie napisał, że na poznawanie ludzi w ten sposób trzeba brać spora poprawkę, bo ryzyko odtrącenia jest wtedy bardzo duże (rzędu 85% czy coś…).

                Zauważ, że każdy z tych mężczyzn próbował szybko „zbić dystans”. Pierwszy obudził w Tobie lęk przed bliskością. Choć może z tym trzymaniem Cię za rękę to był tylko żart. Może mężczyzna desperat. A może sam mający jakieś problemy z bliskością i tylko sprawdzał, czy mu się podobasz (w bliskiej relacji dotyk i węch to najważniejsze ze zmysłów). Drugi może Cię potraktował jako desperatkę lub był cyniczny.

                Będąc w Twojej sytuacji raczej nie zdecydowałbym się na drugą randkę z tym drugim – bo mogłoby to oznaczać fizyczne niebezpieczeństwo dla Ciebie. Takim jak ten pierwszy czasem można dać drugą szansę.

                Dla mnie zawsze niepojęte jest, że dziewczyny, które są z natury czujne i ostrożne, z reguły bardzo łatwo dają się „omamić” czynnemu alkoholikowi, który przez ich mechanizmy obronne często przechodzi „jak przez masło”.

                Może to trochę taki paradoks, że osoba taka jak my (DDA/DDD) często odsiewa związki, które mogłyby mieć jakieś szanse a podświadomie wybiera znane, ale toksyczne.

                Kiedyś ponoć jakiś wschodni mistrz walk został zapytany przez ucznia: „Jak mogę się stać takim mistrzem jak Ty?”. Mistrz na to odparł: „Najpierw musisz popełniać jak najwięcej błędów”. Myślę, że coś w tym jest. Gdy próbujemy, nie zawsze wychodzi. Ale bez próbowania nie ma nic…

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 628
                  w odpowiedzi na: Może tu… #484422

                  Może być tak, że w tym „fajnym” domu rodzinnym jednak nie widziałaś dobrego wzorca ciepłych relacji międzyludzkich ani wzorca udanego związku.

                  Możesz mieć lęk przed bliskością, który torpeduje wszystkie Twoje poczynania w związkach. Bo bardzo jej pragniesz, a zarazem przed nią uciekasz.

                  Prawdopodobnie masz też niskie poczucie własnej wartości, które działa tak samo (nie tylko w relacjach, ale też na przykład w pracy).

                  Takie rzeczy nie biorą się znikąd, więc problemu raczej sobie nie wymyśliłaś.

                  Ale nie spiesz się z dotarciem do rozwiązania tej zagadki. Może jeszcze nie jesteś gotowa. Wszystko w swoim czasie. Na razie rób to, co możesz.

                  Jeśli docierają do Ciebie filmiki o DDA/DDD, oglądaj filmiki. Możesz też spróbować obejrzeć polski film „Pręgi”.

                  Jeśli nie udaje Ci się z terapią, spróbuj coś poczytać o DDA/DDD lub zajrzyj na mityng.

                  Każda droga jest dobra, która prowadzi do celu. Takie jest moje zdanie…

                  dda93
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 628
                    w odpowiedzi na: Bliskość #484421

                    Martini, mnie się wydaje w takich sytuacjach, że rozwiązanie leży gdzieś w pół drogi…

                    Z jednej strony warto znaleźć partnera, który jest wyrozumiały i wie, że walczysz z przeciwnościami, i wspiera Cię w tym.

                    Z drugiej – nie warto próbować dawać partnerowi okaleczonej wersji siebie – lepiej używać komunikatów typu „Idę do Ciebie. Poczekaj na mnie.” niż „Ja tego (np. bliskości, komunikowania się) nie potrafię i masz się do mnie dostosować.”

                    Z moich obserwacji wiele DDA oczekuje od partnera, żeby stał się ich rodzicem – akceptował bezwarunkowo, pozwalał na wszystko, dawał wiele i niczego nie oczekiwał. A to tak nie działa.

                    Drugą skrajnością są osoby, które wciąż z siebie dużo dają, nie otrzymując nic lub dostając prawie nic – często wybierając podświadomie partnerów niezdolnych do uczciwości i wzajemności.

                    dda93
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 628

                      Hej, Kinia89, a napisałabyś coś bardziej konkretnie? Na przykład: Co Ci dokucza najbardziej? Albo czego potrzebujesz?

                      dda93
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 628
                        w odpowiedzi na: Wewnętrzne napięcie #484363

                        AaMaska, mam wrażenie, że mówisz o dwóch różnych stanach.

                        Ten niepokój, gdy jesteś sam, który wpędza Cię w kompulsje, może mieć przyczynę w jakimś nierozwiązanym problemie, który próbuje przyciągnąć Twą uwagę. Może to być np. samotność, przeżyty uraz, lęk. Jeśli nie wiadomo co to, ja w takiej sytuacji próbowałbym śledzić sygnały z ciała i porównywać z tymi, które już znam.

                        Natomiast to, co nazwać można poczuciem „zatracenia się w pracy” jest stanem pokrewnym medytacji i nie należy go zwalczać, bo to coś pozytywnego. Dla mnie jest to czas oczyszczania serca i umysłu, kiedy „przetrawiam” różne wydarzenia, co wiąże się dla mnie zwykle z dobrymi emocjami. Tyle, że dla mnie nie jest to ucieczka od tu i teraz, tylko poczucie „pełniejszego bycia”.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 291 do 300 (z 628)