Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Szczęśliwe związki #64538
Wiez Agus to ostatnie to miało być pytanie, nie chciałam, żeby zabrzmiało jak stwierdzenie. Ja się zastanawiam. Może ktoś zna odpowiedź, hę?
w odpowiedzi na: Pomóżcie nie wiem co zrobić – siostra przyjeżdża #64537Wiesz ja mam siostrę, młodszą o dwa lata (ma 22 lata) i jest to mała terrorystka, rozpuszczona przez ojca. Zawsze dostawała i dostaje to, co chce. Kiedy nie chciałam jej czegoś dać, biegła do rodziców i płakała. Robi to do tej pory, biegnie do mamy i beczy. Moje kontakty z nią są delikatnie mówiąc cieżkie. I rozumiem Ciebie. Jakbym się wyprowadziła to nie wiem czy chciałabym ją w swoim mieszkaniu. Zwłaszcza, że on stale mnie krytykuje i traktuje jak gorszą od siebie, ale jak przychodzi co do czego to jest dobra i kochana. Zazwyczaj jestem głupia i zasadnicza. Nie doradzę Ci, ale powiem, że Cię rozumiem.
Pewne jest, że jeśli nie będziesz jej ufał to Wasz związek nie ma szans. Zastanawiam się czy rozmawiałeś z nią o tym. Chyba nie, co? Ja wiem, że nie chciałbyś przeżywac po raz kolejny tego, co już było. Zapewniam Cię, że w ten sposób nie uciekniesz przed tym, bo będziesz uciekał stale. Ja uciekałam, a teraz jestem z chłopakiem, który pije alkohol. Oczywiście w rozsądnych granicach, ale kiedyś wydawało mi się, że muszę być z osobą, która będzie abstynentem. A życie powiedziało nie. Stale dręczyły mnie obawy, że kiedyś i on wpadnie w alkoholizm, i że wszystko znowu wróci. Tylko ile można żyć ze strachem i chować się do mysiej dziury. Nie uciekniemy przed cierpieniem, choćbyśmy nie wiem jak chcieli.
Myślę, że faktycznie wyolbrzymiasz, to jest jej przeszłość. Warto zaufać jeśli się kocha.w odpowiedzi na: Szczęśliwe związki #64534Wiesz Kati to wszystko zależy od tego czym dla Ciebie jest szzęście. Nie musi nim być to, co uważa większość. Warto się zastanowić czy Ty się nie zmuszasz do "bycia szczęśliwą" w tym związku. Zastanów się.
A tak na mrginesie, obawiałam się, że ten wątek tak właśnie się skończy. Czy to ma być dowód na to, że DDA nie potrafią stworzyć szczęśliwych związków, czy tego, że nie potrafimy mówić o własnym szcześciu i kiedy jesteśmy szczęśliwi uciekamy stąd, a wracamy, gdy znów nam źle.w odpowiedzi na: dotyk a agresja #64458Po pierwsze nie wiem czy to ma związek z byciem niewidzialnym dzieckiem, bo ja też nie lubię tłoku, nie lubię być dotykana przez obcych ludzi. A ja dzieckiem niewidzialnym nie byłam, raczej bohaterem.
Po drugie z tego, co dowiedziałam się na studiach tłok, tłum w autobusie, w klubie itp. jest to sytuacja patologiczna. Dokładnie takiego słowa użył mój wykładowca. Są 4 stopnie zbliżenia miedzy ludźmi. Nie pamiętam dokładnie nazw, ale ta pierwsza to intymna i jest to już dotyk. Tutaj dopuszczamy tylko osoby nam bliskie: rodziców, partnera/kę, dzieci itd. Kiedy ktoś przekracza tę granicę, ktoś obcy czujemy się niekomfortowo. Nie jest to nic nienormalnego. Gdy zdarza się to w autobusie, w kolejce do kasy czy dyskotece może wywoływać niechęć a nawet agresję. Obcych nie wpuszczamy nawet do przestrzeni osobistej (około 45 cm, mniej więcej na wyciagnięcie ręki). Z obcymi czujemy się komfortowo dopiero w przestrzeni społecznej. Więcej możesz przeczytać tutaj http://www.sprawynauki.waw.pl/?section=article&art_id=1053
Pozdrawiam serdecznie 🙂w odpowiedzi na: Czy DDA sa twardzi? Jak myslicie? #64375A ja, chyba jak zwykle, powiedziałabym, że są różni. Różni w różnym czasie… Tylko tyle.
w odpowiedzi na: Nie mam siły już walczyć z jej DDA #64374Nie chciałam Cię urazić. Chcę zrozumieć…
w odpowiedzi na: Szczęśliwe związki #64373Nie wiem czy mam się obrażać. Nie, nie chcę. Biorę głęboki oddech i przyglądam się co się stało ze "szczęśliwym" tematem. Niestety to samo co z wieloma tutaj. Nie rozumiem słów, że "piję" do Ciebie. A może rozumiem. Jakiś czas temu sama odbierałam bardzo osobiście i personalnie wypowiedzi, które mnie denerwowały, jakby ktoś rzucał mi to w twarz, a nie mówił do wszystkich bywalców forum. Mam takie wrażenie, że czujesz to podobnie. Ale to moje wrażenie, nie stwierdzam niczego na pewno.
Załuję, że nie zostałam zrozumiana. To forum służy do tego, żeby się wyżalać, wypłakiwać, opowiadać o swoich problemach, próbować sobie radzić z nimi. Cel pewnie był taki, żeby po prostu móc porozmawiać, ale wygląda tak jak wygląda,przynajmniej w większości. Nie spodobało mi się jednak, by na podstawie wypowiedzi osób tu przychodzących tworzyć "statystykę" szczęśliwych i nieszczęśliwych związków DDA. To nie pomaga nikomu. Czasem mam wrażenie, że dobija. Statystki jednak mają wpływ na nasze umysły.
Wiem także, że szczęście jest pojmowane różnie, ale chciałabym, żeby przez ten temat i inni mogli dostrzec, że szczęśliwe związki istnieją. Może byłaby to jakaś nadzieja.
Tymczasem ja dalej czekam na szczęśliwe opowieści o szczęśliwych związach, o szczęśiu wszelako rozumianym 🙂w odpowiedzi na: Nie mam siły już walczyć z jej DDA #64345Tak przeczytałam całe te 14 stron i jestem w małym szoku. Nie jestem pewna czy nic nierobienie jest cechą DDA. Już sam tytuł średnio mi się spodobał "… walczenie z jej DDA". Nie można walczyć z DDA. Myślałam podobnie, gdy zaczynałam terapię, ale DDA to ja i nie chciałabym, żeby ktoś ze mną walczył. Zastanawiam się tylko, co zmieniło się w Twoim i jej życiu, że zdecydowaliście się na ślub? Czasem czytając niektóre historie związków taki jak Twój przypomina mi się piosenka Kasi Kowalskiej "Domek z kart" http://moli.wrzuta.pl/audio/3wQ0IBROJ8Y/kasia_kowalska_-_domek_z_kart
w odpowiedzi na: związki dda z dda:czy zawsze są złe? #64344Nie byłam tutaj nie dlatego, że bałam się pisać, że jestem szczęśliwa, ale dlatego, żeby nie pisać takich postów jak ten powyżej. A poza tym wedle życzenia założyłam temat dla tych, którzy chcą jednak napisać coś wesołego o swoich związkach.
-
AutorWpisy