Nie bardzo wiem, od czego zacząć, bo jest tego sporo, a w skrócie nie da się tego opisać…

Spróbuje zacząć od początku.
Może powiem coś o sobie. Mam 22 lata, jestem osobą bardzo wrażliwą, nieraz można by rzec, ąe przewrażliwioną w niektórych punktach. Uwielbiam się przytulać do swojego chłopaka. A facet jak to facet – nie do końca.

Moj tata był alkoholikiem (pisze był, bo niestety 3 lata temu zmarł).
Nie pamiętam go tak bardzo. Nigdy z nami nie mieszkał. Moja babcia(od strony mamy) nie akceptowała go. Pamiętam go może do 8 roku życia (musiał ukradkiem przychodzić do nas).

Przyszliśmy kiedyś do babci (ze strony mojego taty) i tata zawołał mnie i moją starsza siostrę i zapytał, czy chcę, żeby do nas wrócił.
Wtedy trochę zdałam sobie sprawę z tego, co się dzieje. Obiecywał mamie poprawę, ja powiedziałam, że tak, że bardzo chcę, żeby wrócił. Moja siostra powiedziała, że nie wie…

Niestety widziałam go tak normalnie po raz ostatni właśnie wtedy… Moja babcia (ze strony taty) wyrzuciła go z domu… Stał się bezdomnym… Nieraz w szkole śmiali się z tego za mną i nie raz biłam się z innymi o to… Bo jakim prawem ktoś to ocenia… Nie wiadomo, z jakiego powodu ludzie staja się bezdomni…

Dorosłam, chciałam mu pomóc, ale mój tata chyba nie… Tak myślałam, bo jak widział moją mamę, to ją wyklinał… Kiedyś poszedł do więzienia, nie wiem za co. Przysłał swojej mamie kartkę i kazał pozdrowić nas… Nazwał nas byłą rodziną…

Koleżanka z podobnym problemem jak ja powiedziała mi pewnego dnia, że widziała mojego tatę… Powiedziała, że jest bardzo źle, że się słania na nogach… Nie mogłam go odnaleźć…
Kilka dni później zmarł…

I nie mogę wybaczyć sobie, że mu nie pomogłam.
Był strasznie sam z tym wszystkim. Nie mam żadnych pretensji do niego.
Dodam, ze wychowywał mnie dziadek… (niestety też nie żyje – rak). Też był alkoholikiem i nieraz między nim a babcią były straszne sceny… Tak się kłócili, szamotali… Bardzo to pamiętam…

Nie wiem, czemu tak się dzieje… A teraz… teraz zastanawiam się, jaka byłabym, gdyby wychowywał mnie też tata.
Po nim mam zamiłowanie do mechaniki samochodowej, jestem taki trochę pół-facet (tak myślę, że to po nim).

Bolała mnie jedna rzecz ze strony mojej rodziny (kiedy był pogrzeb taty).
Nie bardzo w ogóle moja siostra z mamą chciała iść… Dla mnie było i jest to niewyobrażalne.
Na cmentarzu chciałyśmy wielki wieniec razem kupić, ale moja siostra nie chciała szarfy na wieńcu… Dla mnie było to dziwne.. Ja bardzo chciałam i w końcu kupiłam sama piękny wieniec żółtych gerber…

Napisałam na szarfie „bezwzględna miłość tato”…

Czuję się bardzo dziwnym człowiekiem – zbyt wrażliwa, zbyt szczera – gubię się w tym… I często w myślach lub na grobie proszę tatę o pomoc…

Dodam jeszcze, że wiele różnych przykrych rzeczy spotkało mnie w życiu i nikt tego nie rozumie. Ja wiem, bo to trzeba przeżyć, żeby to zrozumieć.

Ale żeby ktoś się chociaż starał to zrozumieć…

Karolina, lat 22