Mam 23 lata, jestem DDA.

 

Odkąd pamiętam moja matka pije, a uświadomiłam to sobie w wieku 13 lat. Od tej chwili zaczęłam się wstydzić za nią, wcześniej tego nie zauważałam? Najgorsze jest chyba to, że to matka piła, ojciec nie miał problemu z alkoholem. Nigdy. Z perspektywy czasu cieszę się, że chociaż ojciec był w porządku. To chyba jego od zawsze miałam za wzór. Choć nie do końca?

Jak wyglądało moje dzieciństwo? W podstawówce byłam jedną z najlepszych uczennic w klasie, nigdy nie było ze mną problemów wychowawczych, byłam dobrym dzieckiem, od zawsze bardzo wrażliwym. Od rozpoczęcia gimnazjum szło mi coraz gorzej w nauce, a później całkowicie ją ?olałam?. Nie zależało mi na ocenach, wynikach?to był taki przeskok, bo to co kiedyś wydawało się łatwe do nauczenia zaczęło mi sprawiać coraz więcej trudności. Chcę dodać, że zawsze nasza rodzina była szanowana, lubiana, zawsze z bratem byliśmy nakarmieni i dobrze ubrani, mieliśmy świetne kontakty z rówieśnikami.

Pamiętam kilka obrazków z dzieciństwa dotyczących mojej matki. Pamiętam gdy raz wróciła bardzo późno do domu, stałam w piżamie w korytarzu i nie umiałam zrozumieć co się stało. Moja matka zataczała się i obijała o ściany, a szklanka, którą trzymała w dłoni rozbiła się w drobny mak pod moje stopy. Matka uklękła i zaczęła zbierać rozbite szkło, a ja strasznie płakałam bo nie wiedziałam co się dzieje.

Pamiętam też jak raz była tak pijana, że doszło do strasznej awantury. Mój ojciec pod wpływem złości roztrzaskał szybę w drzwiach, a rozbite kawałki wbiły się w nogę mojej babci, która chciała ?ratować? moją matkę, a swoją córkę przed ręką ojca. Wtedy mój ojciec zamkną się z moją matką w łazience, wsadził ją pod prysznic i zaczął polewać wodą. Pamiętam ten strach, mój i mojego brata, że chce ją zabić, że już nigdy jej nie zobaczymy.

Utkwiło mi w pamięci też wspomnienie, gdy późną porą szliśmy za rękę z matką do domu. Była pijana i przewróciliśmy się na drodze, wszyscy w trójkę. Pomyślałam wtedy tylko, że dobrze, iż nas nikt nie zobaczył. Matka nigdy nie powiedziała do mnie ?kocham cię?. Nigdy też nie usłyszałam tego od ojca. Powiem więcej ? brzydziłabym się usłyszeć takie słowa z ich ust. Nie wiem dlaczego, po prostu nie wyobrażam sobie tego. Co więcej ? moja matka pewnego razu mi powiedziała, że mojego brata bardziej lubi ode mnie, a na pytanie ?dlaczego?? usłyszałam, że przekonam się sama jak urodzę kiedyś syna. Bardzo bolały mnie jej słowa, często też do nich wracam, ból nie mija. Dziwię się też koleżankom, które mi opowiadają o bardzo zażyłych relacjach ze swoimi matkami. Nie chciałabym nawet mieć takich kontaktów z rodzicami. Dla mnie jest do po prostu dziwne?

Mój ojciec był/jest szanowanym człowiekiem. Lecz nigdy nie chciał pomóc mojej matce wyjść z nałogu, do tej pory. Bardzo się jej wszyscy wstydzimy, ukrywamy przed wszystkimi choć większość ludzi w naszej wiosce, pracy ojca, jej pracy? wie, że matka jest alkoholiczką. Mimo tego trudno jest nam się z tym pogodzić choć minęło tyle lat od kiedy w tym tkwimy. Moja matka jest już tak wychudzona, że waży jakieś 45 kg, a jest wysoka. Od dwóch lat ma padaczkę, podupadła na zdrowiu. Wygląda jak łachmyta, nie myje się, codziennie chodzi w tych samych ubraniach. Nie gotuje, nie sprząta, nie robi nic. Wraca późno z pracy i od razu idzie spać, w torebce ukrywa piwa. Często przesiaduje w parku i pije, nigdy nie widziałam, lecz dużo osób to potwierdziło. Koledzy z ojca pracy regularnie go o tym informują, lecz on udaje, że nie ma problemu. Wstydzę się jej, nie chcę jej przedstawiać znajomym, nie chcę żeby ludzie kojarzyli mnie z nią. To okrutne, ale tak czuję.

Jak wygląda moje życie teraz? Jestem w 6-letnim związku z chłopakiem. Jest to toksyczny związek, on mnie poniża, obraża a ja tkwię w tym dalej. Często mnie bije, mówi, ze jestem nikim, zwykłym śmieciem lecz ja nie umiem odejść mimo, że nie łączy nas nic. Nie mamy dzieci, ślubu, nie mieszkamy razem. Zamknął mnie w czterech ścianach, nie pozwala na imprezowanie z koleżankami itp., a ja chociaż zdaję sobie sprawę z absurdu tej sytuacji ? nic z tym nie robię. Nie wiem czy go kocham, nie umiem jednak odejść ze strachu przed samotnością. On poznał moją rodzinę i mimo to nie odszedł, inny być może po zobaczeniu z kim mieszkam pod jednym dachem dawno by zwiał.

Poza tym mam nerwicę natręctw (tak mi się wydaje). Lubię też być w roli ?ofiary?. Jestem na ostatnim roku studiów, których nienawidzę. Codziennie dojeżdżam na uczelnię około 70 km w jedną stronę. Nie mieszkam w mieście gdzie się uczę, nie chciałam zmieniać swojego życia, jestem (wydaje mi się) bardzo nieodpowiedzialna. Boję się sama za siebie odpowiadać, boję się pracować, boję się, że sobie nie poradzę, ośmieszę. Czasami tylko popłaczę sobie po cichu gdy nikt nie widzi, wiem, że zmarnowałam swoje życie. Boję się przyszłości, tego co mnie czeka, odpowiedzialności. Nie potrafię zrobić czegoś od początku do końca, zawsze znajdę sto wymówek. Aktualnie piszę prace licencjacką, powinnam oddać już dwa rozdziały, a ja dopiero zaczęłam gromadzić materiały. Codziennie myślę o konsekwencjach takiego traktowania sprawy, ale nic nie robię żeby to zmienić. Mam stany lękowe, od dziecka boję się ciemności. Mimo, że mam własny pokój na górze ? śpię na dole, blisko babci, którą bardzo kocham i dziękuję Bogu, że ją mam. Mam tylko ją i to jest najlepsza rzecz w moim życiu. Babcia ma 83 lata. Gotuje, sprząta. Nie matka ? matka pije, nie obchodzi ją co da na obiad mężowi, dzieciom. Ojciec sam sobie pierze, sam sobie radzi. Matki nie widujemy często, przychodzi późno i idzie do swojego pokoju. Gdy nie pije jest ok, można z nią pogadać.

Pisząc to moja matka jakąś godzinę temu wróciła autobusem z pracy, była kompletnie pijana, a mój kolega z klasy przyprowadził ją do domu. Co za upokorzenie i wstyd. Płaczę, dlaczego ona mi to robi? dotarło do mnie, że dużo osób, których nie podejrzewałam wiedzą o naszej sytuacji. Mieszkam w małej wsi, nie wiem jak mu spojrzę w oczy. Beznadzieja. Myślę jednak, że nie potrzeba mi leczenia, może i bym poszła, ale wstydzę się.

Lusia, 23 lata.