– Kiedy zauważyłeś, że jesteś DDA?

Myślę, że nie każdy to zauważy, bo nie każdy chce to widzieć… Niektórzy w ogóle żyją w nieświadomości i zakłamaniu, że ich dzieciństwo było "normalne", bo przecież inni mają gorzej. Przynajmniej tak było u mnie. Zawsze tłumaczyłem sobie, że przecież tak musi być… że ojciec może pić i nas torturować psychicznie i fizycznie, bo przecież to mój ojciec, on chce dla mnie jak najlepiej.

Zacząłem widzieć, że ze mną jest coś nie tak, jak zaczęły się pierwsze kontakty z koleżankami. Widziałem, że ja jestem w stanie zrobić wszystko za odrobinę miłości… A na dodatek byłem strasznie zakompleksiony. Uważałem, że mi się nic nie należy… Byłem zamknięty w sobie. Uważałem, że jestem gorszy od innych, i że wszyscy są lepsi, a ja jestem do ich dyspozycji.
Jedyną rozrywką był dla mnie sport, dzięki któremu dzisiaj zapewne nie piję. Choć miałem okres w życiu, że byłem blisko powielenia błędu ojca. Jednak w porę zaopiekowała się mną rodzina mojego ojca.
Można pisać i pisać…

Jeśli mógłbym jednym zdaniem odpowiedzieć na to pytanie, to:

Kiedy zacząłem interesować się, dlaczego ja inaczej podchodzę do życia, dlaczego tak dużo od siebie wymagam, dlaczego nie potrafię zadbać o siebie tylko wszystkie siły wkładam w to, żeby było dobrze innym. Dlaczego tak łatwo mną sterować… Wtedy internet i poszukiwania moich odmiennych cech nakierowały mnie na artykuł o DDA. Olśnienie przyszło bardzo szybko…

– Co takiego musiało się stać w Twoim życiu, żebyś zaczął szukać pomocy?

Myślę, że większość osób w wieku młodzieńczym wstydziła się sytuacji w swoim domu i ukrywała ją przed otoczeniem, a nawet przed najbliższymi, mam na myśli rodzinę. Koszmar rozgrywał się wewnątrz domu, jednak na zewnątrz wszystko wyglądało normalnie. Ja do 15 lat problem alkoholowy mojego ojca uznawałem za temat TABU. Nikt się nie może dowiedzieć, że nas bije, niszczy psychicznie. Dlatego też długo nie szukałem pomocy i nie starałem się nic zmienić…
Zmiany przyszły dość niespodziewanie, po prostu zwierzyłem się ze wszystkich problemów i smutków na forum internetowym, a później cioci (siostrze mojego ojca).
Ale nie tylko dlatego, że musiałem wydusić z siebie wszystko, co we mnie leży, zmusiła mnie do tego sytuacja w domu.
Mama zawsze była osobą, na której wyładowywałem swoją agresję i niezadowolenie. Ta niewinna kobieta zaczęła się powoli załamywać, przestała o mnie dbać…
Nie dawała mi jeść, nie prała, prasowała, sprzątała. Po prostu powiedziała, że nic mi nie będzie robić.
Ja chłopiec 16 letni bodajże, w wieku gdzie chciałoby się być tak jak rówieśnicy, zostałem sam. Bez środków do życia. Znaczy się dostawałem 200 złotych alimentów od ojca. Choć były one przyznane mamie ona traciła alimenty na coś innego. Doszedłem do porozumienia z ojcem, że będę odbierał je sam. Tak więc poszedłem po kawałek chleba do cioci… Na początku to były odwiedziny, a że zawsze stamtąd nie wychodziło się głodnym, zacząłem tam bywać częściej.
Aż ciocia zaczęła powoli wyciągać ze mnie informacje i tak zostałem na ich utrzymaniu…

A więc u mnie musiałem nie mieć co jeść (nie starczało mi na cały miesiąc 200 zł), żebym w końcu zaczął szukać pomocy!

– Jak wyglądało kiedyś Twoje życie, a jak wygląda ono dziś?

Tutaj mógłbym pisać i pisać, ale napisze w skrócie.

Kiedyś:
Szkoła – dom – trening – dom – awantura w domu, bicie, znęcanie się, nie przespana noc, ucieczki matki z nami z domu. Samobójcze próby mojego ojca na naszych oczach. Ganianie z nożem za matką, bicie jej i duszenie. W tym czasie nauka… i znów to samo.
Monotonność a zarazem bieda i pytanie, co będzie za 10 minut. Czy ojciec wstanie i będzie bił, czy pójdzie dalej pić, czy może wytrzeźwieje…
Tutaj tak obszerny temat, że aż nie chcę wracać do tych wspomnień…

Teraz:
Jestem ojcem, mieszkam z żoną. Pracuję i staram się żyć normalnie. Jednak jeszcze nie uwolniłem się od dawnych koszmarów. Dlatego też piszę ten list, ażeby wydusić z siebie to wszystko. Bo dopiero z wiekiem widzę, co straciłem i czego nie da się odzyskać.

– Co chciałbyś powiedzieć komuś, kto jeszcze cierpi, waha się czy skorzystać z jakiejś pomocy?

Po pierwsze, jeśli pochodzisz z domu alkoholowego i jeszcze nie jesteś gotów ażeby wszystko powiedzieć światu i coś zmienić w swoim życiu, to znajdź sobie zajęcie, coś co kochasz, żebyś mógł zapomnieć choć na chwilę o koszmarze, który Cię czeka za 5 czy 10 minut, jak ojciec czy matka wstanie, lub po przyjściu do domu (choć dom kojarzy mi się z miejscem bezpiecznym i miejscem, do którego z chęcią się wraca). Polecam sport, on rozładowuje napięcie i pochłania czas. Albo obojętnie jakie zajęcie, które da Ci choć na chwilę zapomnieć o sytuacji w domu.

Po drugie, jeśli zacząłeś wpadać w nieodpowiednie towarzystwo i zaczynasz powielać schematy poznane w domu, postaraj się zauważyć, że nie tędy droga.
Wiem, że to jest trudne bo osoby, z którymi pijesz czy palisz, to przyjaciele którzy Cię rozumieją. W nich masz oparcie i czujesz się potrzebny. Pamiętaj tylko, że któregoś dnia koledzy pójdą w swoją stronę, a Ty zostaniesz sam z jeszcze większymi problemami…

Pamiętaj też, że jesteś obciążony genetycznie, czyli masz większe prawdopodobieństwo, że się uzależnisz. A więc kolega może pić tyle co Ty i on nie wpadnie w nałóg, a Twoje szanse są dużo większe…

Po trzecie, jeśli przełamiesz się i zaczniesz zauważać, że coś jest nie tak, nie wstydź się. Mów prawdę i pamiętaj, że to nie Twoja wina, że ktoś pije w Twojej rodzinie. Nie obwiniaj się tym i daj sobie pomóc. Na pewno polecam dużo czytać o DDA. Analizować swoje życie i wychwytywać sytuacje, w których czujesz, że jesteś inny.
Czytać dużo artykułów o DDA i książek o rodzinach z problemem alkoholowym.
Myślę, że czytając książki będziesz wciągał się z każdą stroną i wychwytywał sytuacje, które są tam opisane, a wydarzyły się również w Twoim życiu.

Po czwarte – jeszcze raz napiszę:
NIE WSTYDZ SIĘ I NIE OBWINIAJ SIĘ, ZYJ I KOCHAJ SIEBIE. SZANUJ SIEBIE, BO JESLI SAM SIEBIE NIE BĘDZIESZ SZANOWAL, NIKT CIĘ NIE USZANUJE.
DAJ SOBIE POMÓC I REALIZUJ SWOJE MARZENIA I CELE.

Na koniec napiszę, że tutaj właśnie objawiła się, dzięki mojej rodzinie, moja niska samoocena, albowiem myślę, że to co napisałem jest do niczego, ale jednak wyślę to, bo w końcu po to napisałem swoje wypociny i spostrzeżenia.

Chciałbym napisać, że jeśli mógłbym pomóc jakoś komuś z domu alkoholowego, to chętnie pomogę w miarę możliwości. Jeśli ktoś chce się zwierzyć, pogadać, wymienić spostrzeżenia, to mój nr gg 10381655.

Tomasz, 21 lat