Kiedy zauwazylas, ze jestes DDA? Co takiego musialo sie stac w twoim zyciu zebys zaczela szukac pomocy?

Do pewngo momentu bylam dobrym, potulnym dzieckiem, zamknietym w swiecie ksiazek, szkoly i nauki. Nie sprawialam problemow, pomagalam w pracach domowych, przynosilam same piatki i szostki, bylam podawana jako wzor dla rowiesnikow. Malo kto wiedzial, ze ta wiecznie powazna dziewczynka blaga Boga na kolanach, zeby jej 'tatus’ przestal pic. Bo pil duzo i czesto, w pracy i po powrocie do domu. Pamietam doskonale jak nienawidzilam weekendow. Podczas wolnych dni w domu dzialy sie jeszcze straszniejsze rzeczy niz zwykle. W koncu nastal bunt.Przez kilka miesiecy, gdy z Mama i Bratem mieszkalismy bez ojca, obudzila sie we mnie totalnie przeciwna natura, dzika i nieokielznana. Wpadlam w 'zle towarzystwo’, do szkoly chodzilam z przypadku i wiem to dopeiro teraz, w relacjach z ludzmi wykazywalam wiele cech DDA. Odkad pamietam, wciaz towarzyszylo mi poczucie pokrzywdzenia. Cala wine skladalam na karb nalogu ojca. Jednak odkad skonczylam 19 lat przestalam z nim dzielic dom, praktycznie wyeliminowalam go z mojego zycia i paradokslanie, stalo sie ono jednym, wielkim balaganem. Zaczelam sie gubic, motac, popelniac tysiace niewybaczalnych bledow, ranilam ludzi i siebie. Ktoregos dnia postanowilam odebrac sobie zycie. Ilosc lekow ktore polknelam byla dawka smiertelna. Lekarz, ktory mnie jako pierwszy badal nie mogl wyjsc z podziwu, ze przezylam noc z cala to chemia w organizmie. Po kilkudniowym pobycie w szpitalu zrozumialam, ze jesli nie zaczne szukac pomocy – znikne. Tak trafilam na oddzial leczenia zaburzen nerwicowych. To tam moja terapeutka dala mi do przeczytania ksiazke 'Dorosle Dzieci Alkoholikow’. To bylo jak przegladanie sie po latach w lustrze, odkrywanie, ze nie jestem zupelnie inna niz wszyscy, ze istnieja ludzie, ktorzy maja podobny problem. Ta swiadomosc pozwolila mi sie obudzic do prawdziwego zycia.


Jak kiedys wygladalo moje zycie a jak wyglada dzis?

Przez wiele lat mialam poczucie, ze nie jetesm soba, ze nie znam tak naprawde osoby, ktora zamieszkuje moje cialo. Nie rozumialam swoich zachowan i emocji, nie dawalam sobie prawa do pewnych uczuc, do okazywania slabosci. Teraz wiem, ze czesc swojego zycia obserwowalam z pozycji pokrzywdzonego dziecka. Tak jak kiedys ta mala, powazna dziewczynka obserwowala pijanego ojca, tak teraz przygladala sie zyciu doroslej juz Anny, nie rozumiejac jej byc moze jeszcze bardziej. I ta dorosla juz wydawac by sie moglo osoba krzydzila siebie bardziej niz jej wiecznie pijany 'tatus’. Zobaczylam to wszystko podczas trzymiesiecznego pobytu w szpitalu, podczas dziesiatek godzin spedzonych na terapii. Nie oznacza to jednak, ze czuje sie teraz w pelni stabilna osoba, swiadoma soich potrzeb, oczyszczona z zapedow autodestrukcyjnych. Ale staram sie zrozumiec siebie, daje sobie wiekszy margines tolerancji dla wlasnych niedoskonalosci, nie oceniam siebie juz tak surowo. A przede wszystkim – czuje sie spokojniejsza, juz nie gonie przed siebie na oslep. Staram sie stanac w miejscu i po prostu zyc.


Co chcialabys powiedziec komus kto jeszcze cierpi, waha sie czy skorzystac z jakiejs pomocy?

Byc moze wydaje Ci sie, ze Twoje problemy nie sa jeszcze na tyle duze, zebys nie umial sobie z nimi poradzic. Ale jesli trafiles na te strone, znaczy, ze coraz wiecej Twojego zycia trawi niepokoj. Pozwol sobie pomoc. Takich jak my sa tysiace. Zanim popelnisz kolejny blad, zanim znow zranisz siebie – sprobuj. Sam ocenisz rezlutaty.


Ania, 22 lata