Chciałabym opowiedzieć o swoim życiu, mam 25 lat i jestem córką alkoholików.

O syndromie DDA wyczytałam całkiem niedawno, kiedy szukałam w internecie sposobu, aby pomóc moim rodzicom, ale nie miałam odwagi, żeby pójść na spotkanie.

Z mojego dzieciństwa nie pamiętam zbyt wiele dobrych rzeczy, wspominam przedszkole, komunię, naukę jazdy na rowerze, wakacje u babci, a także kolonie. Natomiast tych przykrych rzeczy pamiętam bardzo dużo. Oboje moich rodziców jest alkoholikami, razem spożywali alkohol, a później razem się bili, niszczyli mieszkanie, a na sam koniec na pogodzenie się kochali, nie zważając na to, że śpię w tym samym pokoju.
Zazwyczaj zakładałam słuchawki na uszy i szłam spać, a mój brat pilnował, żeby nic się nie stało, żeby mama znowu nie zostawiła oleju na gazie, albo nie zasnęła z papierosem w buzi. W końcu przestał to robić i nie czułam się bezpiecznie, w związku z tym, to ja zaczęłam co noc wstawać, sprawdzać drzwi, gaz i czy moi rodzice jeszcze oddychają, a mój brat powoli stawał się alkoholikiem.

Bywało tak że rodzice sprowadzali znajomych do imprezowania. Nie lubiłam ich. Czasami bywało tak, że tata miał gdzieś, że oni są, szedł spać, a oni uprawiali głośny seks. Mój Tato pracował na stacji PKP. Często zostawał na nocki i pamiętam, że mama także do niego jeździła i wracali pijani, przez co mój tato stracił pracę, ponieważ kilka razy zasnął i nie zamykał rogatek. Od tamtej pory zaczęło być gorzej.

Zdarzały się takie sytuacje, że moja mama przy mnie wieszała się na klamce, albo groziła, że się zabije nożem, z tego co pamiętam byłam bardzo przerażona mając zaledwie 10 lat nie wiedziałam co mam robić. Był krzyk, płacz, aż w końcu traciłam oddech z nerwów i wtedy rodzice zaczęli się interesować, albo krzyczeli, żebym się zamknęła, że przesadzam, bo nic takiego się nie dzieje.

Będąc w gimnazjum znalazłam sposób na chwile zapomnienia, jak to młoda osoba wraz z moimi przyjaciółmi zaczęłam próbować różnych używek, alkohol, papierosy, narkotyki – przez co miałam problemy w szkole. Nie radząc sobie sytuacją w domu zaczęłam także ciąć sobie ręce. Czując ból fizyczny zapominałam o problemach w domu. Czasami myślałam, co by było gdybym się zabiła, że może to dałoby rodzicom do myślenia. Albo gdyby ktoś zareagował i wezwał opiekę społeczną.

W moim domu z moimi rodzicami nie miałam szczęśliwego dzieciństwa, nie miałam zaspokajanych podstawowych potrzeb, brak jedzenia, ubrań, książek, nawet brak ciepłej wody, chodziliśmy z bratem brudni. Często uciekałam spać do koleżanki, jestem jej i jej Mamie bardzo wdzięczna, ponieważ to one były dla mnie stałą w ciężkich chwilach. W domu przez większość czasu było brudno, ciągle było coś porozbijane, wszystko było ruiną.

W szkole średniej poznałam moją obecną przyjaciółkę, często razem imprezowałyśmy, spędzałam u niej weekendy, dzięki niej zapominałam o tym, co się dzieje w domu.
Pod koniec szkoły wynajęłyśmy z koleżankami mieszkanie. To było to – spokojnie przespane noce w ciszy, chociaż nigdy nie przestałam się lękać o moją rodzinę.
W końcu poznałam chłopaka, którego bardzo pokochałam jesteśmy już razem ponad 5 lat. Kupiliśmy mieszkanie, planujemy wspólną przyszłość, ale są momenty, które stawiają ścianę między nami. Denerwuje go to, że moi rodzice się narzucają, ciągle dzwoniąc, żebym uspokoiła jedno albo drugie, wiecznie nie mają pieniędzy, chcą pożyczać na jedzenie, mimo że na wino mają, a w ostatnim czasie moja mama trafiła do szpitala, bo próbowała się powiesić.
Mam tak, że nie ma dnia, żebym nie zadzwoniła do nich i nie sprawdziła, czy wszystko jest ok. To jest męczące, nie mam już sił, bardzo to drażni mojego partnera. Uważa, że to przesada, że moi rodzice są dorośli i sami powinni ponosić odpowiedzialność za swoje czyny.

Przez alkoholizm rodziców mam niską samoocenę, trudno mi budować relacje z innymi ludźmi, czuję strach, lęk , smutek, boję się porzucenia, jestem drażliwa, histeryczna, nie mogę się skoncentrować, mam problemy z pamięcią, trudno mi się odseparować od domu.

Na tą chwilę chodzę do psychologa. Trafiłam tam ze stanem lękowym po wypadku na rowerze. Widocznie musiało dojść do wypadku, bo inaczej nie wiem, czy bym poszła do psychologa. Chcę nauczyć się pozytywnego myślenia, chcę być bardziej otwarta na innych ludzi, chcę pozbyć się smutku i lęku.

Po ledwo 4 sesjach czuję się lepiej, znalazłam zajęcia, które mnie uszczęśliwiają, chodzę na zumbę, gdzie mogę się wyszaleć, a także na inne zajęcia fitness, po których czuję, że żyję 🙂
Odwiedzam często basen, chcę zapisać się na naukę pływania, zamierzam iść na studia – po prostu szukam zajęć, przy których pozbędę się negatywnej energii, a zyskam tę pozytywną. Jestem bardzo zmobilizowana, chcę być szczęśliwa, chcę spróbować odciąć się od rodziców i zacząć żyć własnym życiem.

Ewelaaa